Kącik folblutów

Halo No cóż uchwycony w chwili kiedy robi to co naprawdę lubi.
Czagarnot, nie wierzę! Nie odkryłaś jeszcze powołania 😀
Nie no, ja nie musiałam odkrywać, mamy tylko jedną drogę ja nielot i on nielot z powołania. Możemy zostać miszczami podwórkowego deptania kapusty 😁
famka   hrabia Monte Kopytko
16 października 2014 07:19
chcemy oczywiście że chcemy artykuły o glutach wszystko 😀
halo, czy Ty aby nie przesadzasz ? :P nie zgrywasz zwyczajnie gluta z migawką :P uważam że bardzo urokliwy jegomość 😀
Kahlan oczywiście wygrała ostatnie konkursy foto ale całej reszcie też nic nie brakuje  😉
Czagarnot taki misio do tulania 😀

a tu proszę standardowa poza do zdjęć pod hasłem "no chyba oszalałaś babo, idę na trawę"
drugie z serii "o teraz to sobie cykaj" 😉
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
16 października 2014 12:45
Kahlan, wiesz.. Paulina Puchała ostatnio nie mogła uwierzyć, że to pełny xx, bo ciałka to ona ma troszkę - stajenny żarcik: czekamy aż się jej zad "rozłupie" 😁
Czagarnot, zamień się na maść kopytnego! 😍
halo, bo u niej niedowład uch to norma 😉

Ale potrafi również zaskoczyć w drugą stronę. Taki przykład:

To felerna lonża z początku września, wszystko nam szło bardzo fajnie - dobre tempo, luźna i z fajnym nastawieniem.  Lekki galop na jedną nogę super, a na drugą po kilku foulach, bum.. Wtedy sprawdziłam jak bez wypięcia (choć przed przerwą w robocie akceptowała je bez zarzutu) - stęp ok, kłus już nieco gorzej, galop.. odmowa ruchu jakiegokolwiek (co u niej jest b. dziwne). I tak o to kilka dni później zbadaliśmy plecy i wyszły napięcia + dyski. Było bardzo dobrze i nagle pokazała popisowo, że coś nie gra - i bądź tu człowieku mądry.. 😵
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
16 października 2014 15:01
Viridila miny robi świetne  🤣
Kahlan, Isabelle prześliczne zdjęcia.
Kahlan, ależ piękni jesteście i ależ piękna sesja 😍 😍 😍!
Virdila,  ale ma mimika 😀! Super 😍!

Apropos fotogeniczności u folblutów, nadaktywnych uszu, plus wygląd ostatniej sieroty, czyli Czesiu:
1. Tydzień temu
2. Z kwietnia, na wyjazdowych zawodach, Czesław lat 13:
Uwaga świeto bo ja też mam zdjęcia😉

czeggra widzę, że Czesio preferuje podobne ustawienie uszu jak Unisono szczególnie gdy w pobliżu jest aparat🙂

Ja mam takie jesienne zdjęcia z niedzieli:



postawił uszy! 😅


i w całej okazałości:
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
22 października 2014 19:56
Ale mnie dobijacie z tymi pięknymi zdjęciami 🙁
Ja w niedzielę miałam super plan. Wyczyściłam konie, grzywy wyczesałam - nie koniecznie do zdjęć, tak po prostu. Ciepło było to się chciało  😁
No to wyczyściłam Dżambusię, miałam jeszcze umyć wannę na wodę, posprzątać to i owo i poprosić tatę o trzymanie konia do zdjęć na twardej powierzchni no i do mierzenia.
Zajęłam się robotą, ściemniło się, ale pocieszyłam się, że jutro też jest dzień. Od poniedziałku u mnie pada  🤔
Magdzior, piękne foty 😍! A z Unisona to kawał konia się robi 😀.
strzemionko, u nas wczoraj przyszło oziębienie z ok 18-20 stopni w dzień na 13 stopni i na dodatek wiało jak cholera i co jakiś czas było oberwanie chmury.

Dziś było dalej zimno 13-14 stopni, ale za to słonecznie i bez wiatru. Pojeździłam sobie delikatnie na placu naszego rekonwalescenta Czesława i pojechaliśmy na stępa w teren.
Wczoraj próbowałam pojeździć na zewnątrz, ale przegrałam z pogodą i pokręciliśmy się po hali.
Czesiu zaczyna już powoli galopować i jednocześnie jakiś bardziej psotny na tych jazdach się zrobił 😉. Podbrykuje, udaje że czegoś tam się boi, ale generalnie to się cieszę, bo widać, że jest pogodny i dobrze się czuje  🙂.
famka   hrabia Monte Kopytko
23 października 2014 07:33
czeggra1, cudowne te uszy, uwielbiam jak mają takie spore  😍 a oko na pierwszym zdjęciu mniam 😀
Magdzior, kawał pięknego konia śliczny nochal 😀
strzemionko rób zdjęcia i pokazuj co masz 🙂

u nas też pogoda już nie sprzyjająca, wczoraj wszystko ze mnie wywiało, piach w zębach i oczach, dziewczyny chciałam popuchnąć, mocno popuchnąć z efektu jaki udało mi się w końcu osiągnąć w walce z wagą konia, jak wiele rzeczy trzeba ogarnąć żeby doprowadzić konia do kultury, kultury wagowej, teraz mamy lekką lonżę bo na zimę za mocno z pracą nie mogę sobie powalczyć, ten sezon jesienno-zimowy koniecznie chcę przypilnować żeby akcja wrzodowa nie wróciła już nigdy więcej
nie umiem robić podpisów między zdjęciami to tak szybko
pierwsze zdjęcie : lato 2013
drugie zdjęcie : wiosna 2014
trzecie zdjęcie : tydzień temu październik 2014
koń mam nadzieję że szczęśliwy ja też chociaż musiałam sobie odpuścić robotę w siodle (większą robotę) ale to nie jest czas zmarnowany to zwyczajnie inny czas 🙂 
ja właśnie się dowiedziałam, że straciłam dzierżawczynię, bo wyjeżdża za granicę do pracy. 🙁
jeżeli nikogo nie znajdę na jej miejsce to będę musiała się z koniem przenieść na łąki, bo w zwykłym ośrodku go nie utrzymam... a dla ludzi dojazd 15 min z centrum miasta to już za daleko. 🙁
famka   hrabia Monte Kopytko
23 października 2014 09:03
Kahlan, może uda Ci się zastąpić dziewczynę kimś innym, nie panikuj, szukaj 😉
heh, szukanie trwa już od półtora miesiąca... no nic, przeredagowałam ogłoszenie, może ktoś się znajdzie.
tymczasem w poniedziałek minął nam rok od jego powrotu do mnie. z jednej strony krótki okres czasu, a z drugiej czuję, jakby był przy mnie od zawsze. 🙂
zaczynaliśmy tak...

by po roku prezentować się tak:


zmiany spektakularnej nie ma, ja wiem... sporo się podziało, być może wiele się podzieje, mam nadzieję, że tylko tego dobrego. ale wiem jedno: mimo, że nie jest to koń idealny, to kompletnie mną zawładnął.  😜
Oj, Kahlan, chyba trafiłaś w sedno 🙂 Właśnie o to "zawładnięcie" chodzi!
Wydaje mi się, że "one" mają bardzo silne... osobowości. Takie, że nie sposób folbluta traktować jak... poddanego czy szeregowego pracownika. Raczej bywa to "osobisty asystent", który potrafi życie obrzydzić - ale i ozłocić. A fascynuje zawsze.

A ja się dziś ubawiłam. Bo mój (wyniosły, typu "idź sobie, zasłaniasz mi słońce"😉... rzucił się na kraty do sąsiada 🙂 Rywala, okazuje się 🙂. Bo śmiałam pieścić kolegę. Pies ogrodnika, no. Kto by pomyślał...  Oj, przyda mu się odrobina zabiegania o moje względy, przyda 🙂 Arystokrata futrzany 🙂
famka   hrabia Monte Kopytko
24 października 2014 07:20
halo, cała prawda, zerknij na mój podpis pod zdjęciem  😉 to się nie wzięło z niczego tylko właśnie z tego typu zachowań  hrabia kurka wodna 😉
ogólnie jak tak patrzę na osoby które mają konie (mój glut jedyny w stajni, i w tej i w tej poprzedniej, i w poprzedniej jeszcze też i jak się cofam pamięcią to w okolicy tylko ja mam gluta) ja myślałam że to takie dziwne być zakręconym na gluta i że tylko ja tak mam  😀
famka, ale gdy ci taki hrabia zaczyna czytać w myślach (po twojej myśli :hihi🙂... no, jest bosko  😜

Zapomniałam pochwalić gluta. Bo wczoraj... zrobił 2 kroki piaffu  😅 Piaffu-że-piaffu. Co natychmiast zakończyło trening.  💃

Tempo, w którym teraz się uczy jest... aż niepokojące. Choć w zasadzie - czemu nie? Koń bystry, skupiony, elastyczny. Już dojrzały. I trening przestał być wszechstronny (wszechstronność jednak ogranicza postępy "specjalistyczne"😉 .
I aż trudno uwierzyć, jak mu pasuje "musztra" ujeżdżeniowa - no w siódmym niebie jest. Ale też narcyzem był zawsze  😁 Huk z tym, że nie ma wrodzonych modnych chodów. W zestawieniu z tym, jak cieszy go własny "ozdobny", uzyskany ruch. Jeszcze takiego konia nie spotkałam, co traktowany cięższym ujeżdżeniem chciałby tylko "jeszcze, jeszcze  😜". A jednocześnie nadaktywny nie jest - nie próbuje zgadywać itd. Czeka na pomoce. Trochę to przerażające. Raz, że każde moje drgnienie się liczy. Dwa, że jak pomyślę o ilości roboty przez całą zimę, to... zimno mi się robi 🤣 Dla niego luz to jest nieporozumienie. Niezwykle twarda sztuka. I bardzo trudno w takiej sytuacji miarkować obciążenia/relaks. Gdy typowe rozwiązania się nie sprawdzają, a przegiąć wszak nie można. Natomiast coraz jaśniej rysuje się powód klęski treningowej w szkoleniu wszechstronnym, pomijając "ciężkie dzieciństwo" i stalowy (kamienny?) charakter. Obciążenia ciągle były za małe, trening za lekki, starty ciągle "początkowe". I co z tego, że wiedzieliśmy, że za lekko? Jak się nie dało inaczej? Bo ciągle "coś", jakaś przerwa - i wdrażanie, wdrażanie...
To "jak nie urok to s*" prześladowało nas ogromnie. Ciężka kontuzja, głupie kontuzje, rytm moich choróbsk/zdrowie trenera, "przyjemności" związane ze słabym dostępem do hali, gdy koń w formie - nagle znika kasa na wyjazdy 🙁, albo czas zupełnie wcina, itd. Kto tego nie zna? Ale temu "przypadkowi" szkodziło to wybitnie. Plus trening wszechstronny, który jednak obniża tempo progresu.

Że "przypadek szczególny" - wiedziałam. Bo np. który koń jest suchy (latem) po 15 min. galopu w różnym tempie na nierównym terenie? Upierałam się na WKKW - bo był niezmordowany, a to (pozornie?) dobrze rokowało. Tymczasem ta cecha obróciła się przeciwko mnie. Dla tego konia "ciężko" i "odpoczynek" znaczą co innego niż zazwyczaj. Piszę ku przestrodze. Gdy kto ma wybitnie wydolnego folbluta w treningu, z myślą o sporcie - niech niekoniecznie cieszy się z tego, że czaprak pierze tylko dlatego, że "wypadałoby wreszcie". Nietypowy przypadek? Zakładać monitor tętna - i wszystko jasne. "Kłopoty z kondycją", okazuje się, mogą być w obie strony  🤔 Niedotrenowałam konia (mimo pracy tak systematycznej, jak tylko się dało) i zebrałam tego owoce 🙁.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 października 2014 17:03
No niestety dzisiejsze zdjęcia okazały się totalnym niewypałem, a jeszcze bardziej nieudolne było mierzenie... To najładniejsze z najbrzydszych  😁
Jeszcze taka "dziecinna" jest, ale czy to ujęcie takie czy ona jest dość wysoka?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 października 2014 19:28
Tak, raczej jest wysoka (choć dla mnie będzie jak osiągnie 165+  :ukłon🙂 Myślę, że może mieć 155, jednak nie udało mi się zmierzyć dokładnie, też za bardzo nie wiem jak się za to zabrać i nie mam dobrej miarki.

W porównaniu z koniem 165 wzrostu wypada tak, tutaj nawet wydaje się jakby były równe (ale to może być wina tego, że zdjęcie jest robione z okna dachowego, więc bardziej z góry):
Ale jednak nadal wyglądają jak mama z córką 😉
famka   hrabia Monte Kopytko
24 października 2014 20:55
strzemionko, prześliczny futrzak  😀 ona tak juz na zimę zarosła ? 😀
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 października 2014 21:01
dziękujemy  😎
Tak obrosła i bardzo mnie to cieszy bo bym się zadręczała czy jej zimno nie będzie pod ówczesną sierścią  😅 A była delikatniutka.
Z resztą ten koń jest delikatny sam w sobie, z wyglądu, ze sposobu poruszania. Taka panna Dżambia  🤣
Oj, Kahlan, chyba trafiłaś w sedno 🙂 Właśnie o to "zawładnięcie" chodzi!
Wydaje mi się, że "one" mają bardzo silne... osobowości. Takie, że nie sposób folbluta traktować jak... poddanego czy szeregowego pracownika. Raczej bywa to "osobisty asystent", który potrafi życie obrzydzić - ale i ozłocić. A fascynuje zawsze.

A ja się dziś ubawiłam. Bo mój (wyniosły, typu "idź sobie, zasłaniasz mi słońce"😉... rzucił się na kraty do sąsiada 🙂 Rywala, okazuje się 🙂. Bo śmiałam pieścić kolegę. Pies ogrodnika, no. Kto by pomyślał...  Oj, przyda mu się odrobina zabiegania o moje względy, przyda 🙂 Arystokrata futrzany 🙂


E tam. Moja to niewolnik i robol w jednym. Żadna silna osobowość choć pewnie fajnie tak myśleć o swoim koniu. A z hrabianki na tylko to że nie lubi się tarzac w syfie i błocie.

Jutro oficjalnie koniec podstawowej rekonwalescencji, mija 6mcy od kontuzji. Zaczynamy volty, lonzowanie i tereny 😉
escada, zazdroszczę "robola" 🙂. Mój, niestety, "wyzszej psychologyi" wymaga i piekielnej uwagi, bo ani się obejrzę (ja czy kto inny), a już nie wiadomo kto tu słucha kogo 🙁 . Bardzo zgrabnie przejmuje kontrolę, tak w rękawiczkach - w polityce by zrobił karierę 🤣 Więc nic fajnego. Fajnie jest "pogimnastykować się umysłowo" z koniem, ale fajniej, jeśli po początkowych gambitach wyłania się... szczerość. Pam Bu strzeż od hiper-ciekawych koni 🤣 Albo... takie to do Senatu  🙄

Ale generalnie piszę, bo... masz SUPER wieści!  😅

strzemionko, zachowaj sobie te zdjęcia. Bo, owszem - folbluciarz urodę Dżambi widzi już teraz, ale za jakiś czas porównanie będziesz miała, że hej!
Ależ mojego konia też trzeba pilnować wszystkim na raz i szybko reagowac. Tylko to żadne przejmowanie kontroli wg mnie a zwykła nadreaktywnosc na bodzcce. Bo cokolwiek koń zrobi mi w pracy to prędzej czy później dochodzę do wniosku że czynnik był we mnie. Czasem drobny ale już dający reakcje.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
25 października 2014 08:04
halo ja już widzę zmianę. W marcu jak byłam ja oglądać to zad do nieba, a teraz coraz mniej.
Mam zdjęcia to później wstawię 🙂
escada, mój  nie jest nadreaktywny na bodźce 🙂 Bardzo zrównoważony koń, milimetr po milimetrze poszerzający strefę wpływów 🙂 gdy się o tym wie, i zachowuje czujność - nie ma problemu. Niby z każdym koniem może tak być, że ułożony, a nieuważna osoba - i po kilku dniach może być problem z... czymkolwiek. Ale z tym egzemplarzem o to dużo łatwiej 🙁
A mi wczoraj znowu ręce opadły nad tym moim paszkwilem-jak go pieszczotliwie nazywam. Jak poszłam jeździć to na początku naszej jazdy zerwał się koń z ląży, młody chwilę pobiegał przyszedł na plac dał się złapać wylążować i generalnie miał w nosie to zajście. Za to mój jak zajarzył, że podziało się coś dziwnego i nie spotykanego w naszej bardzo spokojnej stajni to wszedł na tryb "zagrożenie jest wszędzie dookoła, trzeba być czujnym i spiętym żeby nie przegapić". W takiej sytuacji to ja już jestem jakby balastem na grzbiecie. On niby nic niebezpiecznego nie robi ale ja po takiej jeździe emocjonalnie jestem wyprana ze wszystkiego. On jest na takim etapie że wykonuje wszystkie ćwiczenia, ale 100% uwagi poświęca otoczeniu, mam do jazdy konia "bez mózgu". Dzisiaj nie było mnie w stajni jadę jutro, ciekawe czy sobie zapamiętał to zajście na dłużej, czy jutro będzie ''normalny".
Czagarnot, i jak, był normalny? 🙂

U nas ok. W sobotę hubertus pod córką (jak się zmobilizuję to wrzucę zdjęcie, choć dla mnie on ciągle wygląda tak samo i jakby... nudno), w niedzielę ciekawe lonżowanie, pierwszy raz próbowałam półkroków na lonży, dziś jazda (dla rozrywki sobie skoczyłam - w ujeżdżeniówce), pomału zaczynamy lotne co 3 tempo, jeszcze nie są tak pewne jak te co 4, półpiruety w stępie wreszcie "ruszyły" w pożądanym kierunku, poprawiamy ciągi w lewo, bo pod koniec chce się prostować (ta słabsza prawa zadnia 🤔). Podobało mi się gdy pojechałam przekątną galopem wyciągniętym i myślę - co tu zrobić (skrócenia i lotnej nie chciałam, a wersję skrócenie - kontrgalop- zwykła zmiana już robiłam) - a - zrobię paradę. Cudowne uczucie - gdy w zasadzie tylko się prostujesz - nieruchomiejesz, a koń zamiera. W dokładnie wybranym miejscu. Aktualnie jeździmy na wędzidle, bo musiałam oddać pożyczone munsztuki (i tak były za duże) i poluję na taki już właściwy, ale to trochę popoluję sobie 🤔, jak mi się nie uśmiecha (a nie uśmiecha) kilku stów wydać.
halo, przebranżawiasz chłopaka na ujeżdżenie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się