Laicy o koniach

xxmalinaxx Hahaahahaha dobre  😀
A z imionami można naprawdę konie skrzywdzić. Ostatnio na zawodach byla klacz o imieniu Czara Łąk. I słyszałam o klaczy imieniem Erekcja, problem w tym, że klacz była bardzo miekka, miła i ułożona, więc w szkółce chodziła głównie pod dzieciakami. Dziwnie brzmiałoby gdyby dziecko chwaliło się, że jezdziło na Erekcji  🤣 na szczęście klacz była siwa i tak też na nią wołali.
znajomy miała wałacha ...imienia prawdziwego nie pamietam, nie znam - bo tylko i wyłącznie używało sie "pitol". później oddany do szkółki (imienia nie zmienili)....."na czym kochanie jeździłaś? - na pitolu/pitolku" jak uroczo.... ciekawe czy z panami instruktorami też 😉
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
26 września 2013 20:12
Dobrze że koń nie należał do pana instruktora. Wyobraźcie sobie uradowaną buzię dziewczynki krzyczącej do rodziców:
-Mamo, tato jeździłam na pitolu, który należy do Pana xxx 😁
powrot do domu, szkoły:
ale mnie tylek/krocze (bo przecież często początkujący się obijają) boli....
od czego?
jeździłam na pitolu pana x 🙂😉))
Dziewczyny, proszę, bo nie wyrabiam z was!  👍
Zdecydowanie jest to NIC.
Znałam konia o krzywdzącym dość imieniu-ksywce Dziadu.
Wyobraźcie sobie, co to była za zabawa...

Na czym dziś jeździłaś?
A, dostałam Dziada.
Jak się zachowywał?
Co za Dziad jeden!  😁 😁


EDIT:
Przypomniała mi się jeszcze klacz, na którą z racji długiego imienia (Pretty Pensy) wołano Prytka. Tak, to też było zabawne.
w terenie, kłus:
dziecko: prosze pana! mam kolke! (kolka oprócz tego, że przypadlość bólowa to jednocześnie imie kucki na której jechał dzieciak)
pan: a ja mam klejnota (imie konia i ... wiadomo jak się kojarzy)
starsze dzieciaki: tylko jednego? hłe hłe ....

😉
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
26 września 2013 21:05
Popłakałam się 😁
Dopinanie popręgu z siodła, koń się wierci, druga osoba pomaga:
- ciągnij, już prawie...
- no ciągnę!
- ciągnij mocniej!
- jak mam ciągnąć mocniej, jak on (koń  😉 ) nie stoi!
Gniadata   my own true love
26 września 2013 21:25
jeździectwo to jest jednak strasznie zboczony sport  😁 hahahaha, padłam całkowicie!  👍
stare zboczuchy  😂

o! prosta rozmowa z czasów nastolatkowych:
- A chodzi z B?
- no na jego koniu jeździ...
-  .... 👀
- .....👀
i oboje:  😂

też przeszło do "tekstów" jak to z klejnotem 😉
Dziewczyny zlitujcie się bo pęknę ze śmiechu  😂
darolga   L'amore è cieco
26 września 2013 21:33
Pójdę z grubszej rury nieco, sytuacja sprzed dooobrych paru lat - klimat podobny, toteż od razu mi się przypomniało...

Dziewczynka podciąga popręg, opornie jej to idzie, więc woła o pomoc:

"Panie instruktorze, panie instruktorze! Niech mi pan pomoże, nie mogę obciągnąć, bo się strasznie ten koń nadymał!"...
Darolga Tekst tego wątku  👍
Gniadata   my own true love
26 września 2013 21:35
darolga HAHAHAHAHAHA, powaliłaś na kolana! mistrzostwo absolutne  😂
To prawie jak slynne "cholera tak mocno obciagalam ze az mnie piety bola" 🏇
Darolga, nagana  😁 dobre, dobre.
Przypomniało mi to historię ze mną w roli głównej (bardziej z serii "laicy wśród koni i koniarzy" ).
Stoi sobie na środku maneżu tata dziewczynki jeżdżącej wtedy u nas w rekreacji- Pan bardzo sympatyczny i rozgadany.
Ja stepuję swojego konia, a Pan ma do mnie milion pytań.
I tak sobie gadamy, ja próbuję podciągnąć popręg. Coś się zawinęło i za nic nie chce się podciągnąć.
Męczę się chwile, walczę i nagle wypalam do Pana stojącego obok- "Przepraszam, mógłby Pan coś dla mnie zrobić i wsadzić to do dziurki?".
Mina Pana bezcenna 😉

EDIT:
Przypomniała mi się jeszcze klacz, na którą z racji długiego imienia (Pretty Pensy) wołano Prytka. Tak, to też było zabawne.


Taaa... A na og. Passo (z tej samej "rodziny" 😉 ) wołano Pasek 😀

edit: A to nie była Pretty Pansy?
Gniadata   my own true love
26 września 2013 21:46
to tak nieco odbiegając od tematów +18, ja też kiedyś walnęłam coś z gatunku "chlapnę, nie pomyślę", w czasach rekreacyjnych, pod koniec terenu luzując popręg. siłowałam się, siłowałam, aż w końcu się udało, a ja co? na cały zastęp zwycięskie "POPUŚCIŁAM!", miny ludzi bardzo fajne, nie powiem  😜
W tym samym klimacie to ja kiedyś wypaliłam w autobusie rozmawiając przez telefon:

U nas się już zaczynają żniwa. Fajnie, bo tak mi się już marzy żeby się puścić na rżysku...

Mina siedzącej obok starszej pani bezcenna  😂
obciąganie:
-obciągnij piętę w dół... (czy spodnie podwinięte? what ever...) no... obciągnij!
-nie moge obciągać! jestem za mała!!! (że nie dosięga...całkowicie bez świadomości skojarzenia...)
- ..... 👀


trafić do dziurki: (początek typowy suchar...ale sytuacyjnie wyszło super
facet w siodle męczy się przy podciąganiu popręgu
-mogłabyś pomóc mi trafić do dziurki?
- hym. jak ty dzieci zrobiłeś?...
- znacząca mina i westchnięcie żony, a potem jego "burak" bezcenne 🙂 - śmieją sie z niego do dziś 😉


puścić na rżysku hehehe 😉))
Popłakałam się ze śmiechu czytając ostatnie wpisy więc z wdzięczności dla poprzedników dodam swoje:

1/ Instruktorka do faceta na koniu próbującego popędzić konia łydkami: "Nie wal tak tego konia!"

2/ I chwilę później kiedy jeździec próbował zrobić woltę: "Znowu ci jajo wyszło !" I szybkie spojrzenie faceta na krocze  😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 września 2013 22:25
a Wy się potem dziwicie że laicy takie brzydkie skojarzenia mają, jak nawet na lekcjach lecą zboczone teksty  😀iabeł:
[quote author=xxmalinaxx link=topic=1046.msg1885964#msg1885964 date=1380225517]

EDIT:
Przypomniała mi się jeszcze klacz, na którą z racji długiego imienia (Pretty Pensy) wołano Prytka. Tak, to też było zabawne.


Taaa... A na og. Passo (z tej samej "rodziny" 😉 ) wołano Pasek 😀

edit: A to nie była Pretty Pansy?
[/quote]

Nie, Pretty Pensy, na tym polega cały szkopuł - http://www.bazakoni.pl/prettypensy-czynel-paleta 😉


Skoro już jedziemy tak bardzo po bandzie...
Duże zawody, wieczorem ognicho w sporej ekipie, w tym znajomy i jego młodsza siostra, pilnowana przez rodzicieli tegoż rodzeństwa 😉 Komary cięły jak głupie, boksy namiotowe, konie wściekały się od ugryzień. Bohater historii, nazwijmy go X, postanowił iść i popsikać swojego rumaka repelentem. Poszedł, ale, że koń do łatwych w psikaniu nie należał, trochę to trwało...
W końcu jego mała siostra poszła go szukać.
Wróciła szybko, zapłakana, krzycząc z daleka:
- Mamo, mamo, X wali konia za stajnią!

Zgromadzonym opadły szczęki.
Przypomniałyście mi moją tragiczną wpadkę sędziowską. Nie dorówna wcześniejszym wpisom, ale w klimacie.
Otóż zapowiedziałam: na parkurze Orgia na A. Ani A. mnie ani, ja sobie długo nie mogłam wybaczyć. Aż pomyślałam, że pomyłka była "odwrotnie freudowska", miałam powiedzieć: A na Orgii??? 🙂
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
26 września 2013 22:31
dobrze że koń, którego walił kolega nie nazywał się pitol 😁
dobrze że koń, którego walił kolega nie nazywał się pitol 😁


Padłam  😵

A propos wpadek sędziowskich - po upadku:
"Niech zawodniczka weźmie konia do ręki..."

I z własnego podwórka.
"Dziewczyny, popatrzycie jak przelecę się z karą na hali?"
nagana, skąd Ty bierzesz te teksty? popłakałam się ze śmiechu, zwłaszcza po tym o rżysku 😂
...ale mam wesoły poranek, ależ się wątek rozkręcił🙂

sumire, z życia biorę, z życia  😉

Tak mi się jeszcze przypomniało. Szykujemy hucki przed terenem. My kobyły ubieramy na korytarzu, a koleżanka ogiera w boksie. Ogier jak to ogier kobyły stoją na korytarzu więc, wierci się trochę, rży. Koleżanka sie denerwuje, upomina go co chwilę, w końcu ją przedepnął albo przycisnął nie pamiętam co, więc wydarła sie na niego na całą stajnię "Ja ci dam! Ja ci dam!"

My oczywiście od razu w śmiech. Podłapałyśmy temat i do niej: "Może nie teraz, teraz jedziemy w teren. Osiodłaj go po prostu  😁"
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się