Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie

Klamra to jest wymysł takich co nie potrafia strugać kopyt. I nic a nic nie da jeśli temu kopytu nie przywróci się prawidłowego kształtu, a jeśli przywróci się tenże prawidłowy kształt,  klamra nie będzie potrzebna, bo kopyto dalej nie pęknie. Dając klamre narobi się jedynie  tylko dziur z boku, niepotrzebnie i rzekłabym nawet - bezmyślnie, osłabiając puszke kopytowa obok pęknięcia/szczeliny.

Jeżeli pojawia się pęknięcie lub szczelina oznacza to przeciążenie puszki kopytowej - czyli kopyto jest nieprawidłowe. Takie kopyto boli, ogranicza wykrok, powoduje zmiany w samym kopycie i w wyższych partiach aparatu ruchu. Dajac klamre na kopyto, które nadal będzie pękać po jej zdjęciu np za tydzień (taki przykład dla wytłumaczenia) oznacza, że kopyto nadal jest nieprawidłowo zrobione, a klamrą przedłużamy tylko przeciążenie kopyta, ból, przeciążenie całego aparatu ruchu. Fakt , że być może klamra nie pozwoli pękać dalej, ale co z tego jak ten sam ból przeciążeniowy pozostanie. Bezsens.

Napatrzyłam się już na patologie kopytową i szczerze mam już dość wszystkiego -  tych fachowców , którzy lecza wymyślnie coś co przed chwilą sami zepsuli.
Ciesze się , że moje konie są już tylko w moich rękach. Chciałabym, żeby wszystkie trafiły w naprawde dobre fachowe ręce  i mogły się poczuc na swoich kopytach tak dobrze jak natura by tego sobie życzyła, a nie chodziły na kwadratowych pniakach, popękanych, postrzępionych , zupełnie nieodzywionych przy zerowym kontakcie strzałki z podłozem itd, itd.


------------------


dopisuje

Też miałam problem w obu przodach po ujściu ropy przez koronke, niestety ropa moze zmienic bardzo narastanie kopyta nawet na kilka miesięcy i mam na myśli tworzenie sie nowego rogu przy koronce - przez kilka miesięcy nawet do roku moze powodować krzywość , np wybrzuszenia, skoślawienia, ściana może mieć nawet półtora cm grubości w miejscu ujścia ropy.

Ale to się naprawde da utrzymać w ryzach, że tak powiem, ale żeby to utrzymać, trzeba często strugać i pilnować kopyta inaczej to nie będzie miało sensu.
"Rośnie zbyt stromo, potem jest ustęp, i potem stare kopyto rosnące bardziej poziomo. Jutro zrobię fotki i tu wrzucę jak nie zapomnę aparatu"

Hm, a może inaczej? Może to zbyt stromo, to właśnie dobry przyrost? Może właśnie tak stroma jest kość kopytowa i właśnie puszka też chce rosnąć pod takim kątem?

Ja to ostatnio się cieszyłam jak u siebie zobaczyłam bardziej stromy kąt, ale nie powiem, zdziwiłam się, że jeszcze bardziej 🙂.
dea   primum non nocere
11 sierpnia 2009 00:15
Aquarius, identycznie mi się skojarzyło 🙂 Rośnie tak jak powinno, bo jest zerwana ciągłość z dolną częścią ściany, która "normalnie" ją odrywa.
Dzionko - Jeśli faktycznie tak jest, to być może masz jedyną w swoim rodzaju okazję zobaczyć, jak mogłoby wyglądać kopyto i na ile sztorcowo jest ustawiona kość tak naprawdę 😉 Jak się "naprawi", to ściana znowu będzie równomiernie oderwana i tyle 😉

Ale może faktycznie jakaś wykrzywiona rośnie ta ściana. Chociaż u Ciebie, Jolu, to chyba bardziej przez ochwat rosła "dziwacznie" niż przez "zwykły" ropień, prawda? Trochę inna bajka...

Bardzo chętnie zobaczę zdjęcia 🙂
No dobra, dea, ale co jeśli jedno kopyto jest mocno sztorcowe? To pozwolić aby takie było? Ja rozumiem, że kość jest bardziej sztorcowo ustawiona, ale co wtedy? Takie kozie kopytko?
na problem ze strzałką - vagothyl - w rękawiczkach -posmarowanie tylko "miękkich" części strzałki (tych do leczenia)  raz dziennie przez 3 dni + siarczan + dziegieć inensywnie
aktualnie musiałam na cito wysuszyć idealnie strzałkę przed kuciem na wkładki i po 1 dniu już wygląda całkiem całkiem 🙂 mój od stanu zapalnego w kopycie miał jedną głębszą strzałkę, która co jakiś czas nadawała się na siarczan i dziegieć. Ale to wykazał rtg
dea   primum non nocere
11 sierpnia 2009 10:46
epk - na pewno nie rozciągać ściany z przodu, żeby "lepiej wyglądało"... zwykle daje się stopniowo delikatnie obniżyć (NIGDY bardziej niż pozwala żywa podeszwa), ono prawdopodobnie nie będzie identyczne jak to drugie, ale nie musi być. Jeśli koń chce mieć sztorca, to zwykle chodzi o różnicę kilku stopni, nie o totalny "pion".
Niestety takie kopyto wymaga częstszego robienia, podobnie jak wszystkie "nienormalne" i "niesymetryczne". Zostawione samo sobie zmienia się w kozie kopytko...

No i dobrze jest wiedzieć, dlaczego kopyta się różnią, w większości przypadków przyczyna leży powyżej kopyta (pozostałe to sztorce u źrebaków, nawykowe od niesymetrycznej pozycji przy pasieniu się).

maxowa - trzeba tylko uważać z tymi szybko wysuszającymi substancjami, bo one zwykle działają na żywą tkankę również, niszcząc ją. Potem taka tkanka jest pożywką dla robactwa i historia powraca... Niestety w kopytach nie da się przeskoczyć czynnika czasu, jeśli coś działa "natychmiast", to prawdopodobnie nie długoterminowo. Jedyny sposób wyleczenia kopyta, to umożliwić mu odrośnięcie w zdrowej formie - czy to chodzi o strzałkę (parę miesięcy) czy o puszkę kopytową (rok albo i dłużej do całkowitej rekonwalescencji)
Hm, no ale mój koń miał kopyto w porządku i symetryczne z tym drugim przednim, dlaczego teraz mam mu "pozwolić" mieć sztorca, którego wywołuje stan chorobowy sprzed paru miesięcy? Zasięgnęłam języka przez telefon i podobno powinnam skleić to kopyto i poczekać aż zejdzie szczelina na sam dół (pewnie ok. 2 miesięcy, bo już jest dość nisko) i wtedy zabrać się porządnie za korektę. Zobaczymy co powie kowal po zobaczeniu tego kopyta.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
11 sierpnia 2009 11:06
O matko, czyli ile  😲 ? Ja wiedziałam, że to trochę będzie kosztować, ale wolałabym w 500 zł się zmieścić  🙄 Da radę?


Wojciechowski - widzialam na własne oczy jak ratuje kopyto -  weźmie pewnie tak w okolicach podanej sumy(prawdopodobnie)

edit: pomyliłam nazwiska!!!  😡
dea   primum non nocere
11 sierpnia 2009 11:11
Dzionka, nie chcę drugi raz pisać tego samego, popatrz tutaj:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,209.420.html#msg_314562

W skrócie: jeśli kopyto tak zrasta, to znaczy, że ono JEST sztorcowe, tylko tego nie widać na co dzień. Oczywiście możesz to "wyleczyć" i mieć sytuację taką jak miałaś, ale może warto się zastanowić - podbicie też sugeruje, że podeszwa z przodu kopyta była zbyt cienka, pasuje do sztorca, prawda? Jaka jest głębokość rowków przystrzałkowych z przodu i z tyłu kopyta? Podejrzewam, że z przodu są wyraźnie płytsze.

Z drugim przodem sytuacja jest pewnie identyczna.

O tym pisałam trochę tutaj:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1384.870.html

Ogólnie zależy to od Ciebie, możesz przymknąć oko i koń pewnie będzie żył i sobie funkcjonował jak dotychczas 🙂 ale mozesz też zacząć czytać te kopyta, może warto 🙂

Wstawisz zdjęcia? Bardzo jestem ciekawa, z góry dzięki  :kwiatek:
dea faktycznie ma rowki głębsze z tyłu niż z przodu, a kopyto mu poszlo w tej nodze, gdzie ma kozińca - pewnie drugi przód wygląda inaczej. Nie wiem co mam robić, nie mogę się nigdzie dodzwonić, w czwartek wyjeżdżam... no żesz do jasnej cholerrry  😤

Zdjęcia nie zrobiłam, bo wpadłam do stajni tylko zapłacić za pensjonat, a koń był gdzieś daleko na pastwisku, więc go już nie ruszałam tylko biegiem do domu. Ale wrzucę, na pewno będę pamiętać.

Ale może faktycznie jakaś wykrzywiona rośnie ta ściana. Chociaż u Ciebie, Jolu, to chyba bardziej przez ochwat rosła "dziwacznie" niż przez "zwykły" ropień, prawda? Trochę inna bajka...



U mnie z tłumaczeniem przez neta kiepsko troche jest, ale spróbuje rozjaśnić.

Sam ochwat spowodował całkowite rozerwanie listewek i dużo wielkich obrączek im bardziej ku tyłowi od zewnętrznej i wewnatrznej strony kopyta tym większe i grubsze - oczywiście pisze o tym co było widoczne gołym okiem patrząc na puszke kopytowa od przodu i z boku.

Natomiast to co spowodowała ropa i jej wielkie ujścia przy koronce i przetoki wewnątrz kopyta - to już inna sprawa troche.

Na lewym kopycie od wewnątrz miałam dwie bardzo duze szczeliny( czyli pęknięcia poprzeczne), które powstały w odstępie około 2,5 miesiąca. Czyli jedna od drugiej oddalona była o jakieś 2,5 cm.
Gdy powstała druga tuż przy koronce, pierwsza zeszła już o te 2,5 cm niżej. Pierwsza  była dużo gorsza , bo koń był jeszcze wtedy podkuty i do tego kopyto przyjmowało ogromne przeciążenie przez długi czas. Druga powstała po ostatnim przekuciu, które trwało już tylko tydzień - bo w końcu sama zerwałam podkowy.
I tak sobie te dwie szczeliny schodziły z czasem w dół, ale nie pękały dalej bo kopyto już nie miało przeciązenia, a jeśli miało to już naprawde minimalne i spowodowane tym, że bardziej nie dało się zebrać z piętek , bo tworzywo było zbyt nisko.

Gdy pierwsza szczelina zeszła do podstawy nic się nie stało bo wszystko było tarnikowane na bieżąco. Dopiero po dwóch tygodniach , gdy druga szczelina miała jeszcze 2 cm do podstawy - to ten kawałek puszki  czyli 2 cm na wysokość i około 3 cm na szerokość wypadł i odsłonił białe wnętrze kopyta. Po tym koń odrobine zakulał na drugi dzień, ale to była lekka kulawizna ujawniająca się w szybszym stępie i trwała nie długo bo tylko dwa dni.
Ściany przy tej "wyrwie"  po obu stronach zaokrągliłam tarnikiem tak by nie dotykały w ogóle podłoża i koń od razu zaczął normalnie się poruszać. Co prawda kawałki ściany wypadały jeszcze z czasem na szerokość, ale to nie miało już później żadnego znaczenia, bo to białe wnętrze kopyta okazało się tak naprawde nadbudowaną juz dużo wcześniej ścianą puszki kopytowej normalnie połączoną listewkami z kością kopytową.
W efekcie miałam dwie ściany puszki jedną szarą jak reszta kopyta , ale już od dawna martwą - wybrzuszoną i drugą białą pod tą martwą tak jakby w środku kopyta.

Mam nadzieje, że zrozumiale napisałam.  😉

Dziś gdy minęło już dokładnie rok od pierwszego mojego strugania i 4 miesiące od całkowitego zejścia drugej szczeliny - kopyto w miejscu ujścia ropy wciąż jest nadbudowane podwójną ścianą - już coraz mniejsza - powiedziałabym, że już nie dwie ściany a półtorej, ale wciąż jest wybrzuszone i grubsze. Wydaje się, że od wewnątrz rośnie pod innym kątem, ale tak naprawde wszystko jest już okej, tylko jedynie ściana jest grubsza.

Natomiast w prawym - szczeline miałam tylko jedną - co prawda dosyć długą, ale tu juz nic nie odpadło - za to ściana puszki kopytowej także jest podwójnej szerokości - na całej zewnątrznej ścianie przedkątnej i bocznej.

Jak długo potrwa taki proces budowy kopyta nie wiem , w każdym razie koń jest już praktycznie zdrowy i można go wdrażać do normalnej pracy.

Najważniejsze jest to by strugać kopyto odpowiednio często i odpowiednio prawidłowo a z reszta ono poradzi sobie już samo.
dea   primum non nocere
11 sierpnia 2009 22:08
Ile razy czytam, jaką masakrę miała Miśka w kopytach, zawsze mi ciary chodzą po plecach  😲

Myślę, że jednorazowe wyjście ropnia, to jednak nie będzie nawet porównywalne z tym, co opisałaś...

Ktoś kiedyś pytał skąd się może wziąć ropień (==jak wygląda kopyto, w którym może się ropa pojawić). W międzyczasie trochę poszperałam za tym i wiem już na pewno, że ropa może zrobić się od:
- zakłucia/zagwożdżenia (trywialne i wypadek, może się zdarzyć każdemu)
- od miejsc, w których jest rozwalona linia biała - przy czym nie chodzi tylko o ścianę kopyta, ale również o ściany wsporowe - jeśli są zostawione za długie albo mają jakiś "feler" powodujący, że między ścianę a podeszwę dostaje się brud, to ten brud wędruje do góry i, jeśli dojdzie do wnętrza kopyta, powoduje zropienie (tutaj można tego uniknąc pilnując kondycji linii białej i przycinając ściany wsporowe na tyle, żeby się syfy nie zbierały - ostatnio "nasz" kucol zrzucił ropę w kopycie (w tym kopycie) i podejrzewam, że taka właśnie była przyczyna - piętki miał bardzo podniesione, w kątach wsporowych jeden wielki syf, ropa wyszła kątem wsporowym przy koronce)
- wtedy, kiedy jest za cienka podeszwa/za duży nacisk na nią (ochwat, sztorce itp) - robią się podbicia, na bazie tego powstaje ropa; pytanie za 10 punktów do tej sytuacji - skąd się biorą bakterie? Do powstania ropy bakterie muszą być (chyba), kopyto nieuszkodzone powinno być sterylne w środku. Hmmm...

W normalnym, zdrowym i nieuszkodzonym kopycie ropy być nie powinno.

Dzionka, nie stresuj się tak bardzo, jeśli to dziura po ropniu, to raczej zrośnie bez komplikacji, najwyżej kopyto będzie mniej pięknie wyglądało przez pewien czas.
- wtedy, kiedy jest za cienka podeszwa/za duży nacisk na nią (ochwat, sztorce itp) - robią się podbicia, na bazie tego powstaje ropa; pytanie za 10 punktów do tej sytuacji - skąd się biorą bakterie? Do powstania ropy bakterie muszą być (chyba), kopyto nieuszkodzone powinno być sterylne w środku. Hmmm..

raczej w takim przypadku nie bakterie są przyczyną powstawania ropnia.
po prostu na skutek rotacji i złego położenia kości, płaskiej i wybrzuszonej podeszwy jest skłonność do podbić na skutek których wewnętrzne tkanki ulegają uszkodzeniu i martwicy a ropień ma za zadanie wyprowadzić to martwe na zewnątrz.

cyt: Powstawanie ropni w procesie narastania nowego rogu po ochwacie jest naturalnym procesem usuwania martwych tkanek i zdarza się często.


cyt: Powstawanie ropni w procesie narastania nowego rogu po ochwacie jest naturalnym procesem usuwania martwych tkanek i zdarza się często.


Cały czas gnębi mnie pytanie, czemu  w takim , jak opisujesz przypadku  ,nie ma ropni, tylko ciągle krwiaki?

Może dotarłaś do takiej informacji ?
Czy może wiązać się to z tym, że kuc miał ochwaty toksyczne , ostry stan zapalny tworzywa?
niestety, nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytania..

u nas też zazwyczaj są krwiaki kiedy kobyła chodzi boso, ale zdarzają się również ropnie.
może to zależy od siły podbicia?
pisałaś gdzieś że Twój kuc jak go boli to nie chodzi lub chodzi tylko po miekkim - u mnie jest trochę inaczej, bo moja kobyła choćby miała skakać na trzech nogach to poleci za stadem, a w momencie kiedy stado zerwie sie spłoszone lub czymś zaaferowane - to niestety kobyła również biegnie z nimi nie zważając zupełnie na to gdzie stawiać kopyta i wtedy najczęściej mocno się podbija a w konsekwencji powstaje ropień..  🙁
kobyła xx a i pozostałe konie (niestety dla naszego chorego kopyta) są dość żywiołowe - a mieszkam w zagłębiu granitu więc nasze nawierzchnie są bardzo trudne bo ziemia wciąż rodzi ostre łupki granitowe..

dlatego każda próba rozbutkowania kobyły kończy się prędzej czy później (raczej prędzej) właśnie krwiakami, ropniami i zapaleniami..
akurat znów od 1,5 miesiąca się leczymy z potężnego ropnia i zapalenia tworzywa  🙁
dea   primum non nocere
13 sierpnia 2009 12:19
BeAtra - a wiesz czemu koń przez tak długi czas (to już chyba lata?) ma problem z odbudowaniem podeszwy? Brakuje jej tylko z przodu kopyta czy na całym? Może coś trzeba delikatnie zmienić w werkowaniu?


pisałaś gdzieś że Twój kuc jak go boli to nie chodzi lub chodzi tylko po miekkim - u mnie jest trochę inaczej, bo moja kobyła choćby miała skakać na trzech nogach to poleci za stadem,



Rzeczywiście, to odmienna sytuacja.
Kuc jest szefem , więc za koniem nie pójdzie.
Wprost przeciwnie- to Kuba sterczy pod stajnią, albo  przy wiacie, jak kuc nie chce chodzić.
I tak mam wyrzuty, że wyciągałam go ze stajni, żeby posprzątać 🙁

W książce "Ochwat" , albo "kucie.." wyczytałam, że krwiaki to pozostałość po przebytym wcześniej zapaleniu tworzywa.

To  obraz tego  ,co działo się w kopycie  ok 3 miesięcy temu.
I teraz nie wiem, czy to ostatnie podbicie  ciągle  wychodzi - ale to było w grudniu 08.
Czy może było jeszcze późniejsze , z początku  tego roku?
Mogła mu przymarznąć kupka do podeszwy- z rezultacie tez podbił się  🤔

Czy może przez to, że podeszwa nie jest strugana, tylko martwe, którego nie jest dużo ,odsłania  warstwę wcześniejszą, a raczej głębszą?

BeAtra - a wiesz czemu koń przez tak długi czas (to już chyba lata?) ma problem z odbudowaniem podeszwy? Brakuje jej tylko z przodu kopyta czy na całym? Może coś trzeba delikatnie zmienić w werkowaniu?
oczywiście że wiem czemu 😉
kobyła miała usuwanego raka kopyta (nie raka rzekomego na podeszwie tylko nowotwora umiejscowionego mniej więcej na środku ściany z przodu - operacja była 10 lat temu.
niestety powikłaniem pooperacyjnym był ochwat na to kopyto z potężną rotacją  🙁
weci (a operował ją b.znany profesor ze swoim zespołem) spisali ja wtedy na straty - ale ja postanowiłam zawalczyć bo kobyłka miała zaledwie niecałe 3 lata..
przez kilka lat leczenie było konwencjonalne - nikt wtedy u nas nie słyszał o leczeniu ochwatu werkowaniem - a więc: leki, kucie na przeróżne patenty, wielotygodniowe stanie w boksie, wielomiesięczne prowadzanie w ręku itd..
niestety, podczas operacji pewne struktury kopyta zostały zniszczone bezpowrotnie i kopyto do dziś nie może wrócić do sprawności - mimo to wciąż próbujemy  😉
od 3 lat kobyła jest bosa i werkowana "naturalnie" - ale kopyto wciąż jest koślawe, kość jest, hmm..  powiedzmy sobie: "dziwna", zniekształcona, opuszczona i podeszwa mimo że wydaje się baaardzo gruba - na zdjęciu rtg widać jak jest w rzeczywistości cieniutka.

od wczesnej wiosny tego roku kopyto prowadzi mi doświadczony strugacz naturalny (z nurtu Rameya),  dając mi znów wielkie nadzieje - na razie efekt jest taki że znów (tradycyjnie  :marze🙂 leczymy ropnie i zapalenie tworzywa a kształt kopyta aktualnie jest taki ze żaden but nie pasuje (choć mam ich z 10 różnych rodzajów..)  😵

no i na koniec: jeśli kobyła jest cały czas w butach poza boksem to porusza się w miarę sprawnie i nie ma żadnych ropni ani krwiaków.. wszystkie kłopoty biorą się z tego że ciągłe butkowanie jest baaardzo uciążliwe i chciałabym żeby chodziła choć trochę boso...
gdybym jeszcze mogła jej zapewnić np piaszczysty wybieg - byłoby to jak najbardziej możliwe, ale niestety nie mam takich możliwości a nasze nawierzchnie są naprawdę ciężkie nawet dla zdrowych kopyt.
dea   primum non nocere
13 sierpnia 2009 13:59
Tak coś czułam, że stoi za tym jakaś specjalna historia... Szacunek za wytrwałość i trzymam kciuki za doprowadzenie do stanu boso-na-wybiegu. Ile klacz ma teraz lat?
12,5
ale to kopyto to nie wszystko  😉
kobyła ogólnie jest inwalidką cierpiącą na wiele chorób kostno-stawowych (szpat, obrączki i zwyrodnienia w stawach i kręgosłupie, przemieszczone biodro itp) oraz niestety na chorobę wrzodową a musi przyjmować często i długotrwale leki p/zapalne..
to się nazywa w skrócie: konik specjalnej troski - pochłaniający cały (nie tylko wolny) czas i całą zasobność portfela  😉

Ile razy czytam, jaką masakrę miała Miśka w kopytach, zawsze mi ciary chodzą po plecach  😲


Ile razy ja sobie wspomne to mam łzy w oczach.

Ktoś kiedyś pytał skąd się może wziąć ropień


U mnie powodów powstawania ropni było na pewno kilka i na pewno było to zagwożdżenie obydwu przednich kopyt - po prostu klacz była tak zdesperowana i przerażona na widok jakiegokolwiek narzędzia, powrozu, igły, że nie sposób tego opisać. No ale kuć trzeba było bo to podobno miało pomóc. Nie pomagały środki przeciwbólowe - kobyła chwiała sie na nogach otumaniona dożylnym przeciwbólowym co by się nie szarpała, do tego spętana i na dutce, a i tak wariowała niemiłosiernie . kowal przypierdzielił podkowiaki na oślep i załatwił sprawe na amen. Potem sie wypierał , że jej nie zagwoździł.

Na pewno powodem było też brak podeszwy a wiec wszelkiego rodzaju odgniecenia, od samej podkowy nawet, zbyt rzadkie przekuwanie - bo kopyto odrosnąć musiało  😵 , bardzo duze przeciążenia od pietek do palca  - czyli w każdym milimetrze kwadratowym kopyta, no i duza rotacja chyba też może wywołać ropinie w kopycie. Do tych wniosków doszłam własciwie sama. Ale to , że była zagwożdzona potwierdził w 100% pewien pan mający z konmi do czynienia dobre 75 lat.

U mnie powodów powstawania ropni było na pewno kilka i na pewno było to zagwożdżenie obydwu przednich kopyt - po prostu klacz była tak zdesperowana i przerażona na widok jakiegokolwiek narzędzia, powrozu, igły, że nie sposób tego opisać. No ale kuć trzeba było bo to podobno miało pomóc. Nie pomagały środki przeciwbólowe - kobyła chwiała sie na nogach otumaniona dożylnym przeciwbólowym co by się nie szarpała, do tego spętana i na dutce, a i tak wariowała niemiłosiernie . kowal przypierdzielił podkowiaki na oślep i załatwił sprawe na amen. Potem sie wypierał , że jej nie zagwoździł.



no właśnie....

mam kobyłę z okropnymi, zaniedbanymi kopytami... Mamy już za sobą ropień w jednym i nie wiem co jeszcze przed nami.. Jest niewielka rotacja kości kopytowej i kobył był tuczony na rzeź - więc braki we wszystkim...

Kobyła jest zimnokrwista, bardzo silna. Nogi daje i trochę można przy nich pogrzebać, ale jeśli coś ją przerasta - to po prostu nogę zabiera i tyle... Na sggw (jest teraz w klinice - bo miękki boks, ja wyjeżdżam itd) rozczyścili ja w poskromie - poskrom nie puścił, żywy człowiek puści nogę - nie ma siły...



To jest jeden ze scenariuszy, które widzę oczyma duszy, gdy mi doktory mówią, że trzeba ja okuć - koń zabierający nogi i  kowal wbijający podkowiaki, gdzie akurat się trafi - bo trzeba szybko, a kopyto jest w nieustannym ruchu...


W każdym razie ja forsuję opcję buty - ale nie jest łatwo...
[quote author=Dzionka link=topic=1198.msg314310#msg314310 date=1249934576]
O matko, czyli ile  😲 ? Ja wiedziałam, że to trochę będzie kosztować, ale wolałabym w 500 zł się zmieścić  🙄 Da radę?


Wojciechowski - widzialam na własne oczy jak ratuje kopyto -  weźmie pewnie tak w okolicach podanej sumy(prawdopodobnie)

[/quote]
ja z kolei widziałam jego robotę u kilku koni i nie dałabym mu konia do roboty nawet za dopłatą...
o taak... popieram sznurke, zdecydowanie  🙂
Mój koń skonsultowany i decyzja jest taka, że nic nie kleimy i nie klamrujemy, tylko czekamy 1-2 kucia aż zejdzie ta szczelina na sam dół. Oczywiście zasiałam panikę tam, gdzie nie powinnam i kopyto podobno wygląda dobrze, a to co odrasta odrasta dobrze. Hm.. Jadę na 3 tygodnie w świat, więc jakby co dam znać co dalej właśnie za tyle czasu.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
14 sierpnia 2009 12:58
[quote author=efka link=topic=1198.msg314587#msg314587 date=1249985203]
[quote author=Dzionka link=topic=1198.msg314310#msg314310 date=1249934576]
O matko, czyli ile  😲 ? Ja wiedziałam, że to trochę będzie kosztować, ale wolałabym w 500 zł się zmieścić  🙄 Da radę?


Wojciechowski - widzialam na własne oczy jak ratuje kopyto -  weźmie pewnie tak w okolicach podanej sumy(prawdopodobnie)

[/quote]
ja z kolei widziałam jego robotę u kilku koni i nie dałabym mu konia do roboty nawet za dopłatą...
[/quote]

jak mówią ile ludzi tyle zdań 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
14 sierpnia 2009 12:59
[quote author=efka link=topic=1198.msg314587#msg314587 date=1249985203]
[quote author=Dzionka link=topic=1198.msg314310#msg314310 date=1249934576]
O matko, czyli ile  😲 ? Ja wiedziałam, że to trochę będzie kosztować, ale wolałabym w 500 zł się zmieścić  🙄 Da radę?


Wojciechowski - widzialam na własne oczy jak ratuje kopyto -  weźmie pewnie tak w okolicach podanej sumy(prawdopodobnie)

[/quote]
ja z kolei widziałam jego robotę u kilku koni i nie dałabym mu konia do roboty nawet za dopłatą...
[/quote]

sznurka - twoj komentarz odnosi sie do roboty Wojciechowskiego czy Ciołka? bo tak trochę niejasno wyszlo 😉
caroline, Wojciechowskiego
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
14 sierpnia 2009 14:16
to ten z torunia? czy cos mi sie pomieszalo?
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
14 sierpnia 2009 14:17
ja mówię o Wojciechowskim z mazowieckiego
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się