Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie

Ja co do moczenia i zgniłych strzałek bardzo polecam produkty RWL-a naprawdę waro tylko mają jedną wadę sa drogie ale skuteczne przekonałam się jak jeden z koni miał ropę w kopycie i właśnie moczyłam mu kopytko w RWLach
dea   primum non nocere
24 lutego 2010 11:40
Może być też virkonn. Też widziałam, że działa 🙂 Może być nadmanganian potasu, byle nie za mocne stężenie, bo widziałam spalone tym kopyto (strzałka miała na wierzchu warstwę popękanej twardej skorupy - a kobyła tupała w boksie, musiało ją palić w rowku środkowym). Na ropę w kopycie moczenie w rivanolu też jest dobre. RWL może i działa, ale po co wydawać tyle kasy, skoro są środki skuteczne kosztujące ułamek tego? 50l roztworu aktywnego ARMEXu można mieć za ok. 30zł - i naprawdę działa. Przebije ktoś? 😉 Chyba nawet virkonn jest droższy.

xxagaxx - może być brak minerałów jakichś albo niezbalansowanie, konie często dostają za dużo żelaza w żarciu, brakuje miedzi, cynku, magnezu, czasem selenu, czasem jest za dużo selenu, żeby nie było zbyt łatwo 😉 no i cukier musi być dobrany do poziomu aktywności fizycznej konia. Wiadomo, że solidnie pracujący łatwiej zużyje "szybkie kalorie" z ziarna, niż lekko pracujący lub wręcz obijajacy się. Dobrze jest unikać (podobnie jak w ludzkiej diecie) cukru dla cukru, czyli melasowanych pasz, suplementów na bazie cukru, syropów, dużych ilości jabłek (np. kilka dziennie). O cukrze w kostkach nawet nie wspominam  😜 Nie daje to (podobnie jak człowiekowi 😉) nic dobrego, a kopytami "wychodzi" - problemy po jabłkach u naszych widziałam, nie wiem czy byłaś wtedy z Edkiem w Łapinie jak dostawały jabłka "z rozdzielnika"? Jesli tak, to widziałas ile - dwa, trzy dziennie - w ciągu 2 tygodni z linii białej zrobiła mi się linia brązowa i strzałka zaczęła się mazać. Po miesiącu od odstawienia jabłek wszystko wróciło do normy a w tym roku (bezjabłkowym 😉) problemy się nie powtórzyły.

Ogólnie największym problemem jest rozrywająca siła na linię białą, najłatwiej sobie poradzić odciążając ścianę, ale tego się nie da zrobić przy podkowie (niezaokrąglona ściana jest potrzebna, żeby podkowa miała się naczym trzymać). Co do dwutlenku chloru, w USA robili badania skuteczności tego cuda na gnicie linii białej własnie i efekty były bardzo pozytywne (konie kute - wersja żelowa specyfiku, niestety niedostępna w Polsce - nakładana pod podkowę).

A jeszcze link do tłumaczenia forumowej Wiwiany, artykuł Pete Rameya o chorobie linii białej.
Hmm no jestem ciekawa czy to może i nie przez dietę. Choć cukru w kostkach konisko nie dostaje, jabłęk też nie  tylko marchew. Witaminy dostaje odzielnie, pasze ma raczej jako dodatek, nic wysoce kalorycznego. Ale na poaczątku pobytu w Sopocie dostawał dużo owsa, bo 6kg a pracował.. hmm no chodził godzinę dziennie i na padok, ale solidną pracę to miał 2 razy w tygodniu. Cięcie już zrobione jakiś czas temu ale może i za dużo jadł.

Odezwę się myślę po sobocie, wtedy będę wiedziała jaka decyzja zostałą podjęta.
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
28 marca 2010 17:21
Czy może mi ktoś polecić jakiś dobry smar/olej/czy coś co nawilży kopyta? Czy to pomoże na pojedyncze pęknięcia (niegłębokie, chyba dlatego właśnie że kopyto suche)?
Ma ktoś może zdjęcie jak wygląda obrączka ochwatowa?
(wątek przejrzałam pobieżnie do 8 strony)
helcia, zerknij do wątku Codzienna pielęgnacja kopyt. Tam jest dużo o smarach i olejach mających nawilżać🙂
Nie wiem czy w dobry wątek celuję, ale moim zdaniem przyczyna problemu tkwi w kopycie...
Otóż, mój koń był na zimę rozkuty (2 miesiące). Wcześniej kuty zawsze albo na przody albo na 4. W piątek kowal z powrotem podkuł go na przód. W dzień kucia oczywiście bez pracy, tylko spacer w ręku- wszystko było ok. W sobotę wsiadłam i czułam, że koń znaczy w stępie. Spytałam osoby postronne- rzeczywiście, lekko znaczył na lewą przednią, jednak według pytanych bardziej było to sztywny chód "po kowalu". W kłusie podobnie. Dałam mu więc spokój, skończyło się na 20 minutach stępa. Później wzięłam go na sprawdzenie na lonżę, rzeczywiście na lewo znaczył, na prawo prawie całkiem czysty we wszystkich chodach, bardzo chętny do ruchu naprzód.
Dziś przed jazdą wypuściłam go na wybieg- galopował, brykał (co robi bardzo rzadko), więc stwierdziłam, że na pewno wszystko już w porządku. Pod siodłem pół na pół- momentami bardzo sztywny i znaczący na lewy przód, momentami czysto. Trochę pokłusowaliśmy. Ulewa z gradem nas jednak złapała, więc musieliśmy szybko uciekać. Rozstępowałam go chwilę później już w ręce- i znowu bardzo mocno znaczył. I tak do końca dnia.
Wiem, że z samego opisu może niewiele wynika, ale może przychodzi Wam do głowy powód? Czy rzeczywiście to tzw. kulawizna "po kowalu"? Skutek powrotu do podków? Co z tym zrobić? Czekać aż samo minie czy wszczynać alarm? Póki co poprosiłam właścicielkę stajni o obserwowanie go- ja będę mogła być u niego dopiero we wtorek. Jutro będę się dowiadywać jak to wygląda, ale do tej pory mnie chyba nerwy zeżrą 😵
Ropę wykluczam, bo kopyto nie grzeje, nie jest (raczej) bolesne- sprawdzałam przy czyszczeniu, nie opiera go na czubku. Raczej na całej powierzchni kopyta, ale stara się jakby oszczędzać tą nogę.
Czy może to być też podbicie? W czwartek przed kowalem (kiedy był jeszcze bosy) byliśmy na spacerze w terenie. Możliwe żeby podbicie wyszło dwa dni później?
Ogólnie przy każdym struganiu kowal pokazuje mi masę małych krwiaczków i starych podbić w jego kopytach. Możliwe jest np. żeby przy struganiu coś "wyszło na wierzch" i zostało "podrażnione" podkową/podkowiakami? Od razu mówię, że kowal nie wybiera go zbyt mocno, po wizycie jego poruszaliśmy się tylko po miękkim.
Pomocy 🙇
Pamiętaj że "objawy" po kuciu mogą trwać nawet do ok 2 tygodni.

Jeśli chodzi o podbici i ewentualną ropę. Obserwuj. Moje konisko jak widać nie nadaje się do funkcjonowania boso. Najpierw ropa w przodzie, a później hmm.. Lekkie znaczenie na zad, noga zimna, konisko daje się dotykac.. to trwało jakieś 4 dni. Później Przez ok 3 dni stał niemalże na 3 nogach, ale dalej nie było kopyto gorące, nic nie nabrało. Na wszelki wypadek wstawiłam całą nogę praktycznie w rivanol. I wtedy wyszła nam ropa koronką. Koń musiał się gdzieś uderzyć, a wcześniej na dokładkę podbić  😵

Jeśli będzie Cię to bardzo martwiło to wezwji weta, ale skoro nie ma żadnych objawów to ciężko będzie stwierdzić od razu co to jest. Zwłaszcza skoro był dopiero okuty.
EKornik   404 Not Found
29 marca 2010 08:38
wendetta - może jakiś podkowiak zbyt głęboko poszedł i ugniata? Jak będziesz w stajni to możesz "opukać" każdego gwoździa po kolei (z góry, na puszce i z dołu przy podkowie) i sprawdzić, czy przy którymś nie zaboli...
A przy ropie chyba nie musi grzać - jak się coś starego "otorbiło" to może ugniatać, drażnić i przeszkadzać w chodzeniu, a jakiegoś dużego stanu zapalnego nie będzie...

Ogólnie przy każdym struganiu kowal pokazuje mi masę małych krwiaczków i starych podbić w jego kopytach. 


Te krwiaki, to obraz stanu zapalnego sprzed kilku miesięcy.
I jeśli ciągle są problemy, to będą wychodzić cały czas.
Należałoby się  mocno zastanowić , co jest faktycznym powodem powstawania stanu zapalnego.
A "podrażnienie" podkową z całą pewnością nie daje takiego obrazu natychmiast.

dea   primum non nocere
29 marca 2010 12:56
Jeśli kowal pokazuje, to pewnie podeszwę struga. Jak podeszwę struga, to robi się ona cieńsza. Jak jest za cienka, to mało jest izolacji ukrwionej tkanki twórczej od kamyczków itp. Jak izolacja niewystarczająca, to się na tkance twórczej nabijają siniaczki i krew miesza się z powstającym rogiem (a.k.a. podbicie). Za parę tygodni kowal wygrzebuje powstałe krwiaki.... ... ...

Neverending story 🙂
EKornik, sprawdzę jeszcze raz dokładnie czy to nie od podkowiaków. Jeśli rzeczywiście to któryś z podkowiaków uciska to co wtedy? Jeśli jednak nie będzie bolesności od tego, to tak na chłopski rozum, jak rozpoznać (świeże) podbicie od drażliwości "po kowalu"? Jak wykluczyć ropę?
Na własną rękę co mogę zrobić? Czekać i obserwować, jeśli nie przejdzie hmm... tydzień(?) wzywać weta? Na wszelki wypadek zrobić okład ("buta"😉 z rivanolu? (w razie czego przejrzę jeszcze raz dokładnie ten wątek- wiem, że sposób na okład na ropę był podawany nie raz dokładnie).
Do tego czasu spacerki w ręku, stęp pod siodłem?

Guli, konia znam od 4,5 miesiąca. Na własne oczy nie widziałam jak o niego wcześniej dbano, jedynie mogę polegać na informacjach od ludzi, którzy go znali wcześniej. Na bank koń ma problematyczne, wrażliwe i zaniedbane kopyta, masę starych podbić, być może jakieś stany zapalne były. Na przeszłość nie mam wpływu. Póki co muszę polegać na wiedzy i doświadczeniu osób bardziej znających się na rzeczy w tym np. kowala. Na jego sposobie pracy.
Dea, kowal struga na pewno, jednak nie wybiera bardzo mocno. To nie miejsce na pisanie szczegółów, więc powiem tylko tyle, że za dużo do gadania w kwestii tego co robi z koniem kowal nie mam. Nie chcę też podejmować ważnych decyzji w obszarze, w którym dopiero raczkuję. Ale ufam, że robi to co dla niego najlepsze.
dea   primum non nocere
29 marca 2010 14:32
In My Very Humble Opinion nie powinno się akceptować jako czegoś normalnego "drażliwości po kowalu". To zawsze (znowu IMVHO) jest oznaka tego, że coś było zrobione "za mocno". Poprawnie "oprawiony" koń nie powinien znaczyć przez dwa tygodnie...Rozumiem, że realia są jakie są, chcę tylko zostawić nutkę niepokoju, bo nie ma świętych autorytetów i czasem lepiej trochę powątpiewać i nie skreślać możliwości "spec się pomylił". Nie mówię, żeby od razu wieszać kowala albo zawieszać go w obowiązkach 😉 ale nie zaszkodziłoby Z NIM przedyskutować tę kwestię i zasugerować np. że wolimy strugać mniej-a-cześciej, tak, żeby nie mieć konia wyłaczonego z użytkowania na 2 tygodnie po każdej jego wizycie - bo słaby to zysk.
Dea, coś takiego zdarzyło nam się pierwszy raz. Po wcześniejszych wizytach nie było nawet sztywności mimo, że czasem było to kucie nawet na 4, czasem rozkuwanie całkowite. Nie było nawet drażliwości kiedy koń został wystrugany i bosy, a ludzie ostrzegali, że raczej na pewno będzie. Nie był wyłączony z użytku ani jednego dnia. Dlatego tym razem mnie to martwi...
Nie twierdzę, że nasz kowal do autorytet nie do podważenia. Jednak nie mam innego wyjścia jak mu ufać. Ja- kompletny laik, on- uznany (znany) specjalista. Nie w tym rzecz. Poza tym oczywiście przed każdą wizytą dyskutujemy i staramy się podjąć właściwą decyzję "co robimy", gdzie koń będzie użytkowany, jak zareagował na poprzednią zmianę. Staram się przemycać swoje dwa grosze (np. czy kujemy czy nie, jeśli tak to na ile). O ile kowal nie uzna (jak mniemam w poparciu o swoje wieloletnie doświadczenie) mojej decyzji za totalnie szkodzącą koniowi, tak robimy. Z reguły zresztą w kwestiach w którym mam wątpliwość lub nie mam żadnego pojęcia zostawiam mu wolną rękę. Nie będę jednak wtrącać się w sprawy z których istnieniu dopiero zaczynam sobie zdawać- jak np. sposób wybierania podeszwy itp.
Kowal jeździ z daleka, co 7 tygodni do całej stajni. Nie mam możliwości wyboru terminu wizyt.
Ale się zrobił OT 👀
dea   primum non nocere
29 marca 2010 14:53
A dzwoniłaś do niego, żeby mu powiedzieć, że taki "nietypowy efekt" ostatniej wizyty jest? Najwyżej zwyzywa Cię od histeryczek 😉 a jesli poczekasz 7 tygodni, to na bank zapomni co robił. A tak - może będzie pamiętał i weźmie to pod uwagę następnym razem. Nawet super specjalista wymaga "feedbacku" 🙂

Co 7 tygodni to trochę rzadko, szczególnie na lato...
Tak wyszło z moich obliczeń po terminach wizyt w okresie listopad- marzec. Może wiosna/lato będzie częściej.
Poczekam do jutra z telefonem do kowala, dziś wieczorem zadzwonię do stajni spytać co i jak, zobaczę jutro na żywo jak się miewa Rudy i w razie czego "będę robić z siebie histeryczkę" 😉 (w sumie to nawet nie muszę robić, bo jestem przewrażliwiona na punkcie tego konia).
Dea to zalezy jak szybko kopyto rośnie 🙂
dea   primum non nocere
29 marca 2010 15:35
No na pewno zależy, przy kopytach albo mocno "niedożywionych" (rosną wolno, przy tym czesto wyglądają na suche, matowe i popękane) albo wręcz przeciwnie, dobrze zbalansowanych (rosną normalnie i ściarają się równo) można i co 8 tygodni strugać - tyle że to bosych dotyczy, w okutych czynnik ścierania odpada... Jednak wydaje mi się że 7 tygodni na przekucia to trochę rzadko, jezeli dążymy do tego, żeby kopyto się z czasem nie psuło. A jak kopytko kiepsko zbalansowane, to czasami narabia tempem wzrostu (sztandarowy przykład to ochwat - często szczególnie tylna część kopyta "rośnie jak szalona"😉.
Powiem Ci że to naprawdę zależy. Mówi się ze koń powinien być przekuty co 6-8 tygodni.  zalezy od tego jak kopyto rośnie. Ja przekuwam co 6 tygodni, czasem 7 i jest w sam raz.

No a teraz jak chodzimy boso to kowal tylko nam lekko tranikiem przejechał i praktycznie nic nie robił bo samo się starło 🙂
Ja we wszystkich publikacjach spotkałam się z zaleceniem, by przekuwać co 4 do max. 6 tygodni. Patrząc po moich rekreantach - miesiąc to i tak czasem za długo.
EKornik   404 Not Found
29 marca 2010 17:17
EKornik, sprawdzę jeszcze raz dokładnie czy to nie od podkowiaków. Jeśli rzeczywiście to któryś z podkowiaków uciska to co wtedy?

Tu nie pomogę - kowala wołać 😉
A tak na poważnie z czymś takim spotkałam się tylko raz, na rajdzie - kobyłka kilka dni wcześniej okuta. Pechowy podkowiak został zlokalizowany, wyciągnięty i jechaliśmy dalej (bolesność od razu ustąpiła i konik chodził już dobrze, pewnie żaden poważniejszy stan zapalny się nie zagnieździł).

wendetta - Pan Fiet zajmuje się koniem? Kiedyś wybierał dość sporo podeszwy z kopyta...
Najlepiej dać znać kowalowi, że coś jest nie tak po robocie. A w rivanol na noc nie zaszkodzi zapakować...
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
29 marca 2010 18:01
Sankaritarina okej zaraz pójdę poczytać :kwiatek:
Ma ktoś może zdjęcie jak wygląda obrączka ochwatowa?
nikt nie ma?
Ja mam zaraz wrzuce 😉

E: tu masz obrączki dobrze widoczne
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
29 marca 2010 18:39
Dziękuje :kwiatek: To te wgłębienia?
dea   primum non nocere
29 marca 2010 21:43
To te wybrzuszenia 😉 a dokładniej powodem do niepokoju są nierówności - ściana powinna być gładka, mogą być widoczne delikatne różnice w barwie, ale wyraźnych wypłukości i wgłębień być nie powinno (świadczą o nierównomiernej produkcji rogu).
My niestety łapiemy takie wybrzuszenie kiedy zaczyna się sezon pastwiskowy.
Niby jako jedyna zaczynam wypasać konia na lonży wcześniej niż cała reszta, tak by po trochu przyzwyczajać do trawy.
Niby cała reszta też nie jest rzucona na łubudu na łąkę, tylko też ma stopniowo wydłużany pobyt na niej.
Mimo tych zabiegów łapiemy taką obrączkę.  🤔 Mniejszą, niż te na tej fotce, ale jest. Wyraźna. Na 4 kopytach.  🤔 W niczym koniowi to nie przeszkadza, ale mnie to boli psychicznie.  😉
Moja załapała obrączek jak zeszła z trawy na samo siano.
Pojawienie się obrączek na początku okresu pastwiskowego jest częste, mojemu koniowi tez sie wtedy niestety robią. Trawa przed kwitnieniem zawiera duże ilości cukrów prostych. Tak samo jak siano wcześnie zbierane, szczególnie jeśli jest  z tych bardziej 'cukrowych' gatunków'.  Ale to też zależy od konia, który je je, jeden będzie miał obrączki, inny nie.
DO tego pojawiają się u mojego konia przy karmieniu owsem czy innymi zbożami, wiec obcinam takie pasze do minimum.
Mogą się pojawić czy zatruciu, przy zmianie paszy, przy podaniu niektórych leków i po innych tego typu sytuacjach. Każda obrączka to jakaś historia 😉
Donoszę, że z naszym kopytem już lepiej. Wczoraj ogr był "pod obserwacją" właścicieli stajni, został wymacany na wszystkie strony, dzisiaj już prawie w ogóle nie znaczy. Właściwie to tylko momentami delikatnie w kłusie na lewo. Pod siodłem niewyczuwalne (chociaż zakłusowałam dosłownie dwa razy w celu sprawdzenia)- a w sobotę/niedzielę było od razu czuć przy pierwszych krokach stępa. Puszczony galopuje chętnie na obie strony i równie chętnie bryka- więc chyba nie cierpi. Ogólnie sprawia jeszcze wrażenie trochę sztywnego, ale jest już ok...
Koń dzisiaj jeszcze raz obejrzany i "obstukany" dokładnie- podbicie i ropę raczej wykluczamy. To raczej owa nieszczęsna reakcja na powrót do podków- uzasadnienie? Koń całe swoje życie nie chodził bosy (ma prawie 12 lat). Na razie do świąt ma wolne od jazd (tylko stęp i lonża) i będę go pilnie obserwować
Dzięki dziewczyny :kwiatek:

EKornik, tak, zajmuje się nami Pan Fiet.
witam nie wiedziałam gdzie napisać więc zwracam się do was

mój konik jedno kopytko ma ładne i o dobrym kształcie drugie niestety jest węższe - dokładnie jest to prawe. Kowal powiedział że trzeba je odbudować żeby nabrało odpowiedniego kształtu ale problem jest w tym że od zewnętrznej strony rośnie ono normalnie ale od wewnętrznej przyrost rogu jest nieznaczny. Dodam ze koni ma prawą nogę trochę krzywą i bardziej obciąża tę wewnętrzną stronę. Kopyto po tej stronie bardzo wolno rośnie i po zdjęciu podków wygląda to jakby krawędź sie jakby rozpadała tzn wygląda to jakby wychodziły z niego takie niteczki  - nie wiem jak to dokładnie opisać . Czy macie jakieś pomysły co można by mu dawać żeby poprawić przyrost kopyta, bo to nam jest potrzebne do odbudowania go.
Jak na to co piszesz, że koń jedną stronę bardziej obciąża to po prostu tę gdzie niby róg się nie odbudowuje koń po prostu ściera bardziej tę stronę, co byś nie dawała zawsze tak będzie. Na moje oko kowal "rzeźbił" kopyta by były podobne jedno do drugiego, natomiast fizjologia konia jest taka a nie inna i nie pozwala by kopyto było "proste" Mój ma jedno wyższe, jedno niższe 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się