Kupno konia

no dokładnie Megane

przyzwoite środki do pielęgnacji i konia i sprzętu wystarczające na baaaardzo długo można kupić w kwocie do 200 zł .
lub mniej jak się poszuka.
nie trzeba mieć od razu całej półki końskich kosmetyków .

podstawowy zestaw szczotek , kopystka , smar/olej do kopyt o ile dane kopyta go potrzebują  jak dla mnie na początek wystarcza. a często w ogóle wystarcza.

pas do lonżowania , wypinacze - to już November musi zdecydować czy będzie ich potrzebować... dla mnie na pewno nie jest to artykuł pierwszej potrzeby który musi być kupiony równo z koniem

dużo rzeczy można  kupić na dzień dobry...ale ale najlepiej od razu  kupić skrzynkę w której będą leżeć i się kurzyć....



szczotki do czyszczenia można kupić za grosze w każdym markecie - niekoniecznie w końskim sklepie, skrzynkę na sprzęt można kupić w sklepie narzędziowym, itd, itp.
naprawdę to te same rzeczy tylko nie sygnowane "końsko"
Jesli koń jest utrzymywany w dość naturalnych warunkach, czyli łąki, (rosa na kopytka) padoki, troche piasku (do wypiaskowania grzbietu), czysta ściółka i ruch (strzałki i kopyta) dobrej jakości pasze, (dobra odporność, czyli zanik grudy) i inne, to naprawdę koszty się minimalizują.

Co do dodatkowego sprzetu to i tak warto sprawdzic, czy dany patent do konia pasuje. Ja zawsze przed zakupem pożyczałam od kolezanek ze stajni, aby sprawdzić i zdecydować o zakupie. Eliminowalo to czesto niepotrzebne wydatki. Sama tez zawsze służyłam swoim sprzętem.
Niektore rzeczy można też wykonać samemu, np mam samoróbki wypinacze trójkątne, koszt może 15 zł. Używam je sporadycznie, robote swoją robią, a że nie są skórzane? Nosz trudno... to jest coś, co używa się raz na jakiś czas i nie musi mieć profi wyglądu. Zużyłam do nich karabińczyki z porwanych kantarów  i grubszą taśmę z pasmanterii 😉 nie wymagają też smarów do smarowania  😂
W zeszłym roku kolega zrobił nam grzebyki do czyszczenia zimowo-wiosennej sierści 😉 te same grzebyki w konskim sklepie są/były po 30 zł, nam wyszły za koszt piwa 😉 (brzeszczot, dwa kawałki boazeryjnej deski, stary lakier do paznokci i klej do drewna 😀 )
Ok,ale po co kupowac glinki,wcierki,szampony i to wszystko na dzień dobry...chyba tylko po to żeby się przeterminowało...preparaty chłodzące i grzejące używamy jak się coś zadzieję,wiec jak się zadzieję i będzie potrzebne to się kupi...smar do sprzętu...hmmm...ok a jak jednak na konia będzie pasować wintec to po co smar do skór??? 🤣 szampon: mamy jeszcze zimę,więc po co kupować szampon,kupi konia,postawi w stajni przyjdzie lato,opłucze konia wodą i tyle...albo pójdzie do koleżanki z boksu obok i za kilka marchewek pożyczy troszkę szamponu i konia wykąpie...albo jak kupi siwka to szampony za 20zł końskie tez istnieją,nie trzeba kupowac tych po 150zł
do kopyt..fajny olej kosztuje ok 35zł,pędzelek 7zł a dziegieć 20zł ( wszystko końskie i w końskim,warszawskim sklepie  :konik🙂 także bez przesady...
Kurde chyba popełnię jakiegoś mini blogaska tutaj lub gdzieś ze zdjęciami i proporcjami tych domowych specyfików🙂



kotbury
Chętnie bym poczytała 🙂

NovemberRain
Jakbyś też potrzebowała jakiejś rady, daj znać na priv. Sama 2,5 roku temu kupowałam konia bez dużego budżetu na niego i sprzęt, a obecnie mam masę sprzętu itd w tym 3 siodła.... bo koń mi się rozrósł.
Więc nie przejmuj się 🙂
U mnie ze stajenno końskich rzeczy oprócz siodła, najdroższa  jest chyba zawartość apteczki. Nie korzystam z niej na szczęście, ale muszę mieć najpotrzebniejsze rzeczy na stanie. O ile bandaże, strzykawki, ligniny się nie przeterminują, to leki wolę wywalić nieużyte lub oddać wetowi przed datą przydatności, niż w razie potrzeby mam czegoś nie mieć. Tu faktycznie moze przesadzam, ale to tylko przez to, ze na zadupiu czasem trzeba czekac dość długo na przyjazd weta
Widzę, że wchodzimy na kolejne poziomy histerii, teraz pt. jak nie wydasz $$$$ na sprzęt to koniś umrze 🙄


Ja za to widzę, że wchodzimy na kolejny poziom DIY - zrób sobie konia, szampon i siodło bo po co przepłacać.

Dopisek: wielki off topic się zrobił, więc ja już nie będę go ciągnąć.
Zawsze móżna dużo oszczędzać . Na wecie ,kowalu ,suplementach ,pielęgnacji ale nie na dobrym szpadlu. Fiskars robi najlepsze  🤣
Nie zrób to sam, a zrób dobrze i tanio, ale zrób.
Smok10 pochwal się swoimi końmi kąpanymi w super szamponach 😀


Dodam, że witaminy kupuję za 9 lub 15 złotych za 2 kilogramy.

Dobrze, że wszystkie konie mam ciemne, bo inaczej byłoby widać zasrane boki

Fiskarsa mam na wszelki wypadek, bo tak oszczędzam na wszystkim, że mnie stać 😀



Ja za to widzę, że wchodzimy na kolejny poziom DIY - zrób sobie konia, szampon i siodło bo po co przepłacać.



oj nieładnie bo to jakby do mnie, bo ja podałam co można DIY.
I szkoda z taką ironią bo o koniu i siodle nie pisałam.
Twierdzę, że po prostu jeśli ktoś ma fundusze i chce- to kupuje preparaty sklepowe. A jak funduszy brak to trzeba poświęcić czas i mieć równie dobre (jak nie lepsze) za małe pieniądze.
Warto pamiętać, że w tych psikadłach i smarach to nie jest jakaś "rocket sicence" tylko zwykła chemia - kosmetyki to peg'i i silikony i różnego rodzaju saponidy i sls'y a a preparaty do siodeł to emulgowane oleje.

Ja rozumiem każdego, komu się nie chce w domu z miareczką mieszać itd. ale dokładnie tak samo jest z suplementami.
Ja mieszaknkę witamin i minerałów robię sama - kupując substraty.
I jak ktoś tak robi, że np. kupuje sobie cynk paszowy, tlenek magnezu itd i czysty msm czy biotynę dla lisów (fermowych)  - i płaci poniżej 1/3 ceny za gotowe suple w wiaderku z marketingiem - to to jest już w jeździeckim światku coraz cześciej tolerowane, a jak ja mówię, że spary do grzywy i ogona można zrobić samemu - za frytki o takim zapachu jak się marzy - to jest, że wiocha... nie pojmuję.
To nie jest wiocha. Jedni wolą zrobić sami, naprawić to, co zepsute, inni kupują nowe.
Nawet nie chodzi tu o aspekt finansowy - podam kilka przykładów:
- robię sama musli, choć mogłabym kupić
- odnowiliśmy całą kuchnię, wszystkie fronty, nie kupowaliśmy nowych. Kuchnia wygląda jak z katalogu.
- przemalowaliśmy stół
- weekendy spędzam z maseczką z jajka i oleju rycynowego na głowie, nie mam odżywki drogeryjnej.
Czy to wiocha? Mi takie diy sprawia dużo radości. Ale raczej nie uszyłabym sobie siodła.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 lutego 2017 15:35
Bozsz, konie chodzące międzynarodowe zawody są kąpane w syossie oleo. Zyjo, egzystujo 😀
Strzyga, ja mojego pewnie zabije kiedyś kąpiąc go w białym jeleniu dla alergików.
Bera7, a to jest też wersja dla alergików? Bo ja kupuje zwykłego jelenia 😀
Może przepłacasz ze złotówkę?
Megane, a nie wiem. Na moim napisane hypoalergiczny. Kosztował jakieś grosze w markecie.
I znowu, albo pisiąt smarowideł i siodła z górnej półki albo rób panie sam mydło... ach ten internet 😀

Jako zły właściciel konia w nie używałam smaru do kopyt (bo normalnemu koniowi ze zdrowym rogiem to do niczego nie potrzebne), na strzałki polecam czysty boks, to samo na potrzebę częstych kąpieli w szamponie (zachodzi pytanie bo cholerę normalnego konia regularnie wymaczać w slsach, ja wiem że top sporty muszą lśnić na zawodach, ale rekreant? od takiej miłości to faktycznie nic tylko problemy skórne), trójkąty miałam diy...

W ogóle dramatów że żadne siodło i kiełzno pasować nie będą to trochę nie rozumiem, nie da się porządnie przyjrzeć grzbietowi konia (+ poprosić o to kogoś z bardziej fachowym okiem) przed zakupem? Na 90% znanych mi koni z względnie standardowym grzbietem pasowacz po kilku przymiarkach jest w stanie znaleźć dającą się dopasować używkę porządniejszej marki albo i tego nieszczęsnego winteca, przecież to nie jest tak że dorosłemu koniowi kłąb na pół pleców/krótki, szeroki grzbiet + mocno przebudowany tył/inna "anomalia" wyrośnie w przeciągu nocy. Podobnie z akceptacją kiełzna, koń przecież na czymś jest jeżdżony przed sprzedażą i w czasie jazdy próbnej, czemu identyczne kiełzno x miałoby z dnia na dzień koniowi przestać pasować?

Jakby tak podchodzić do tematu to lepiej faktycznie nigdy nie kupować konia, nawet te za pierdyliony euro też są istotami żywymi i coś może im się odmienić we łbie albo stać na ciele, i co teraz? 😉

A akurat Biały Jeleń hypoalergiczny nie jest taki hypoalergiczny  😉 zawiera w składzie m.in Methylisothiazolinone na który coraz więcej osób ma alergię, który zaczynają wycofywać z kosmetyków.
kokosnuss z tymi pasowaczami to jest niestety różnie w mazowieckim.  Jest handlarz, który pasuje siodła, jeśli ktoś się nie zna, to i tak mu gó..o wciśnie, bo chce sprzedać. Ktoś, kto się choć trochę zna, nie da się zrobić w konia. Ktoś kto się nie zna będzie jeździł do przyjazdu weta. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.

Ja mam Izabelkę, jak koń więcej chodzi i zmienia się jego sylwetka zmieniam łęk, mam korekcyjną podkładkę i ew wymieniam wkłady. Nigdy mi się konie tak nie zmieniły abym musiała zmieniać całe siodło (tzn skokówki wcześniej miałam trzy w jednym czasie i dopasowywałam w zależności od "rozrostu"😉 teraz moje konie są albo wypełnione albo przypasione, różnica nigdy nie jest tak wielka, abym musiała robić siodło na miarę, bo już nic nie pasuje. To konie rekreacyjne, do wożenia tyłka po lesie lub ujeżdżalni, dla przyjemności i kochania ew całowania w dupkę. 
Czyli takie, jakie potrzebuje NovemberRain.
Jeśli miały by iść do porządnej roboty (nie grozi im 😉 ) pewnie pociągnęło by to kolejne koszty. Na siodła nie narzekają, nie pokazują niezadowolenia, ja z resztą zwracam na to uwagę. Trochę poczytałam, pomacałam jak pasowali na szkoleniach, pogadałam z wetem na ten temat i wiem, na co mam zwracać uwagę. Tzn zwracam, jak widzę jak i w co siodłają konie moi znajomi 🙂 czasem nawet coś poprawię, coś podpowiem.
Moje darmozjady na szczęście mają "tradycyjne" grzbiety, jakoś specjalnie wymagające nie są, choć nie powiem, kilka siodeł się namierzyliśmy. Nawet powiem, że nowe Izabelki już dobrze nie leżą, szukałam starszej wersji.
Z młodą gniadą mogę mieć problem, bo mierzyłam na nią siodło i muszę zmieniać łęk na biały. Fakt, że nic na razie nie podkładałam i nie regulowałam, bo do roboty dopiero idzie, ale to taki dość krótki kabanos. Na wiosnę pójdzie do roboty z ziemi, więc do siodłania może jeszcze nabrać końskich kształtów, będę się martwić za pół roku, a może i nie, może coś dobiorę i dopasuję

amazonka
nie strasz, bo nie będę miała w czym prać końskiego włosia 😀 i będę musiała inwestować w szampon dla konia 😉
Skąd pomysl o oszczedzaniu na weterynarzu? Ja tam nie oszczedzam - kon za grosze, ale zaszczepiony, odrobaczony i ząbki tarnikowane. Zaklute oczko, strupki (bakteria) wet w ten sam dzien. W ciagu wakacji usg 3 razy. Struganie ostatnio 200 zl (dojazd) nastepne po 6 tyg, w miedzyczasie sama bede robic - kupilam tarnik. Jakies glupoty typu weryfikacja bonitacji, badanie wlosa, witaminy itp tez płacę. A szampin mi zbędny, tez myje szarym mydlem, reezte robi deszcz i piach. Kopyt nie smaruje - nie ma potrzeby, ale jakis smar do kopyt i olej do skór mam, bo wygralam (pewnie niedlugo sie przeterminuja). Oglowie mam 4 lata za 120 zl o ile dobrze pamietam, lonze za 30, mam pas ale nie uzywam, wypinaczy tez nie. Szczotki kupione na targu.
I czego mojemu koniowi brakuje do szczescia?

Acha mam pare czaprakow takich powyzej 100, ale mysle ze mojego konia malo to obchodzi
A ja jednej rzeczy nie rozumiem. Czemu jak w wątkach  tematycznych ludzie polecają sobie nawzajem spraye dla ludzi do końskiej grzywy i ogona lub własnej roboty preparaty do kopyt to nikt nie mówi im żeby się schowali, za to "wstydliwość" takiego rozwiązania wychodzi w temacie kupna? To trochę dziwne, nie uważacie? Ja to w ogóle posunęłam się tak daleko by czesać konie "ludzką" szczotką i "ludzkim grzebieniem" a jak padł pędzel do kopyt to w ruch poszedł zwykły, z marketu  😁 Regularnie też przeprowadzam złowrogie eksperymenta na ogonie ekspresową odżywką z jedwabiem - tez kupowaną w zwykłej drogerii - ze skąpstwa 🙂 Pierwsze siodło na pierwszego konia wzięłam z komisu za kilka stów i pasowało jak ulał - dopiero z kolejnym był kłopot.
Zaś nigdy nie przyszło mi do głowy oszczędzać na weterynarzu a ostatnie przebiegnięcie się po sklepie uświadomiło mi, że oszczędziłabym znacznie kupując rzeczy z konikiem w logo.

Swoją drogą słyszałam o warsztatach na temat naturalnych preparatów do kopyt. Ktoś powinien uświadomić tych ludzi że są wiochy, żyły i sknery  😁
Więc czy już "robię sobie konie" czy faktycznie potrzeba mi jeszcze tego szarego mydła?  😁
Ostatnio zresztą za nowe akcesoria (szczotki, zgrzebła, kopystki) wyszły mi takie grosze że dwa razy dopytywałam o sumę. Nie czarujmy się - ceny takich akcesoriów jak szczotki, kantary,  kopystki, owijki, zgrzebła - jeśli nie szuka się konkretnej firmy ale po prostu bierze z półki to co jest - są groszowe i śmieszne. I nawet wspomniana przez halo dziewczynka wyprowadzająca psy sąsiadom może sobie na nie pozwolić.
Gorzej właśnie z siodłem, kaskiem, strojem. To na początek jednak jest wydatek - kupić na raz wszystko.
Jednak, tak szczerze, kto z nas to wszystko (sprzęt, środki pielęgnacji, kosmetyki, derki, moskitiery, komplety owijek, ochraniacze) kupował na raz i zawczasu?
marysia550 bo niektórzy tu myślą, że tylko drogie konie się leczy, a tanie są na pożarcie wilków 🙂
Tak przynajmniej z logiki Smoka10 wychodzi, bo za każdym razem daje to do zrozumienia.
Nie patrzy na to, że konie tanie i te drogie chorują na te same choroby i na te same padają, niezależnie czy te za 5 tys, czy 55, czy 550

Luna, ja jak kupiłam konia, to miałam i kask i kilka par bryczesów, bo wcześniej już jeździłam, raczej każdy, kto kupił konia już wcześniej jeździł.  😁 Nawet kiedyś w Janowie Podlaskim będąc, kupiłam sobie ogłowie. Konia jeszcze nie miałam, ale chciałam mieć jakąś pamiątkę 🙂 Dodam, że ogłowie służy mi do dziś, bo to bdb rymarska robota. Wiele rzeczy miałam przed koniem, wiec te koszty jakoś się rozchodziły w czasie.
Luna_s20, ano właśnie. Derke od much kupilam po 3 latach posiadania wlasnego konia , wczesniej kupowalam absorbine ( nie, nie robilam spryskiwaczy hand made). Kask po x latach jezdziectwa w zeszlym roku wymienilam na nowy. Frak- czekalam na okazję. I tak ze wszystkim.

Megane -ja jeszcze kilka lat temu nie wiedzialam ze można konia kupic taniej i taniej utrzymac, bo moj swiat sie konczyl na przedmiesciach
marysia550 bo niektórzy tu myślą, że tylko drogie konie się leczy, a tanie są na pożarcie wilków 🙂
Tak przynajmniej z logiki Smoka10 wychodzi, bo za każdym razem daje to do zrozumienia.
Nie patrzy na to, że konie tanie i te drogie chorują na te same choroby i na te same padają, niezależnie czy te za 5 tys, czy 55, czy 550



No fakt, zwłaszcza wynika to z większośći wypowiedzi tutaj  😁 😁 😁 Już widzę jak koń za 5 tyś idzie do lecznicy i robią mu standardowy zabieg  przy kolce za 15 tyś  😁 Mówili mi lekarze jak kończy się miłość do konia wraz z fakturą pro - forma  😁 😁 😁
Oj Smoku, mylisz się. Sama na prędce sprzedawałam auto po zaniżonej cenie, aby mieć na leczenie szpitalne, a mogłam odpuścić i uśpić. A koń tani,za 800 złotych :P
Z tymi kwotami też przesadzasz. Znajomi płacili 8 tysięcy, 4 tys. (operacyjnie) i 800 bez otwierania, ale kilkudniowy pobyt szpitalny. Więcej przypadków  nie znam z bliskiego otoczenia.
Też nie wiem, skąd te kwoty, bo nawet na Służewcu, razem z dwutygodniowym postojem wychodzi to 9 000. A toż to Smocza Warszawa ukochana! Więc rozumiem, że teraz już mówisz o okolicach Berlina?
asds   Life goes on...
21 lutego 2017 18:22
Zaraz.... to ja jedyna szarym mydłem konia piorę?
Zaraz.... to ja jedyna szarym mydłem konia piorę?

hahahah... sorki 🙂

A Ty kupiłaś w końcu jakiegoś "zdycha"?
Też nie wiem, skąd te kwoty, bo nawet na Służewcu, razem z dwutygodniowym postojem wychodzi to 9 000. A toż to Smocza Warszawa ukochana! Więc rozumiem, że teraz już mówisz o okolicach Berlina?


Będzie jeszcze taniej jak sama go otworzysz a oni tylko zajrzą   😉 W końcu DIY działa  😉
Sivrite, może jak sie ma konie za miliony to inaczej liczą usługi weci. Więc nie róbmy zamieszania w branży 😉
asds   Life goes on...
21 lutego 2017 18:32
[quote author=asds link=topic=1647.msg2652258#msg2652258 date=1487701330]
Zaraz.... to ja jedyna szarym mydłem konia piorę?

hahahah... sorki 🙂

A Ty kupiłaś w końcu jakiegoś "zdycha"?
[/quote]

In progress. Ale już człowiek wie czego szuka. Ciężej stajnie znaleźć jak konia  😂.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się