Dr Strasser

Jeżeli chodzi o ochraniacze to chyba jeszcze żaden koń nie umarł nosząc godzine dziennie ochraniacze 🤔 dla mnie to bez sensu, jakby nie mieli się czego czepić, niedługo napisze, żeby nie jeździć na koniach bo to obciąża nogi i grzbiet  🤔
...mam wrażenie,ze p. Strasser trochę (że użyję eufemizmu ) przesadza! super bo znalazła metodę na odratowanie skreślonych koni...super bo wytłumaczyła co złego może spotkać przy zaniedbaniach kopyt. super bo pokazała, że skutki można odwrócić przyczynami... ale na litość włoską , czy to Ją uprawnia do opowiadania takich głodnych kawałków, jak o tych ochraniaczach?
przecież tam gdzie idą gumy, to akurat nie ma żadnych dużych naczyń, tam jest tylko skóra, okostna i kość , jedyne naczynia które tam są głównie odżywiają skórę która idzie nad nimi, ergo niedokrwienie byłoby widać gołym okiem.
...zaczynam rozumieć, dlaczego byłem przez organizatorów zniechęcany do uczestniczenia w tym spotkaniu...dobry student to milczący student.
ale na litość włoską , czy to Ją uprawnia do opowiadania takich głodnych kawałków, jak o tych ochraniaczach?


hmmm, jakby to powiedzieć - sądzę, że każdy ma prawo do głoszenia swoich poglądów - nawet dr. Strasser. Twoje prawo jest mieć swoje poglądy i je głosić.

Na stronie 44 ksiązki "Rumak piekny i zdrowy..." temat jest troche rozwinięty: "Tętnice, które mają grube ściany,  są mniej uciśnięte niż żyły, których ściany są zwiotczałe. Możemy je porównać do pustej dętki koła od roweru. Żyły powiększają się tylko wtedy, gdy krew jest wypchnięta przez nie, lecz pod zaciskającym bandażem nie ma już miejsca powiększenie (w tym obszarze nie ma, tak jak u człowieka, mięśni, w które żyły mogą się "wtopić"😉. W rezultacie porcja krwi wtłoczona do dolnej części kończyny nie może powrócić do jej górnej części, zachowując wyjściową objętość, a żyły w tym rejonie nabrzmiewają i z biegiem czasu mogą ulec patologicznym zmianom prowadzącym do powstania żylaków"

I (to nie z tej książki -ale z wykładu):

Tętno spoczynkowe konia wynosi około 30-45 uderzeń/min., a w warunkach maksymalnego obciążenia wzrastać może nawet do 240 uderzeń/min.

...dobry student to milczący student.


Chyba się cieszę, że się zniechęciłeś  🏇
[quote author=A+A link=topic=56.msg381195#msg381195 date=1258358495]
Tętno spoczynkowe konia wynosi około 30-45 uderzeń/min., a w warunkach maksymalnego obciążenia wzrastać może nawet do 240 uderzeń/min.
[/quote]pracowałem z co najmniej 2 końmi których spoczynkowe oscylowało miedzy 24-28, a galopowałem na koniu który wszedł na 220 i były jeszcze rezerwy...dziwi mnie ,ze poszłaś na kurs żeby się o takich parametrach dowiedzieć, to akurat jest wiedza powszechnie dostępna i nijak sie majaca do "naturalizmu".
wspomniane przez Ciebie naczynia znajdują się pod skorupą ochraniacza, nie mogą wiec być zamykane/uciskane przez gumy...
.
[quote author=Tomek_J link=topic=56.msg383639#msg383639 date=1258593760]
Jeżeli chodzi o ochraniacze to chyba jeszcze żaden koń nie umarł nosząc godzine dziennie ochraniacze

Niewątpliwie. A jak coś gdzieś uciska, to należy pomyśleć o tak skonstruowanych ochraniaczach, by nie uciskały, a nie negować ich stosowania. Analogicznie: czy obcierający but ma być argumentem przeciw stosowaniu butów w ogólności ?...
[/quote]
No tak tylko jeśli potrzebujemy ochraniaczy które mają nie tylko chronić przed uderzeniami ale również podtrzymywać ścięgna i więzadła to ochraniacze które nie będą w jakimś stopniu uciskały raczej nie będą miały funkcji podtrzymujących. Ja osobiście właśnie szukam ochraniaczy  które ochronią ścięgna konia przed nadwyrężeniem np w jeździe terenowej ( raz grząsko, raz twardo, czasem jakieś ukryte nierówności i masę innych niespodzianek) I co w takim razie mi pozostaje, nie jeździć w tereny?
Podtrzymujących?
Właśnie 😉 Dwa razy poprawiałam to słowo cosik mnie tutaj robi w balona.
Chodzi mi o takie ochraniacze [img]http://photos01.allegroimg.pl/photos/400x300/820/95/20/820952050[/img]
W kwestii ochraniaczy i owijek od dawna mam takie samo zdanie jak dr Strasser.

Nic  nie dają koniowi, a tylko grzeją , lub upośledzają krążenie.

A juz w teren  nie powinno się ich zakładać- błoto, piach mogą nieźle otrzeć nogi końskie.Ja uważam, że trzeba wzmacniać ścięgna , a nie je osłabiać.
W ostatniej książce "Rumak piękny i zdrowy" jest poruszony ten temat , jak i temat derek 🙂
Zwłaszcza odnośnie derek zakladanych w celu osuszenia konia.
Ruch powietrza osusza włos, a nie jego przykrycie.
Można poćwiczyć suszenie włosów  na wietrze i pod ręcznikiem- kiedy szybciej wyschną?

Mozna tez zalozyć sobie owijki i pobiegać - dopiero robi sie ciepło w nogi - tylko po co, skoro praca  to ciepło?
W ostatniej książce "Rumak piękny i zdrowy" jest poruszony ten temat , jak i temat derek 🙂
Zwłaszcza odnośnie derek zakladanych w celu osuszenia konia.
Ruch powietrza osusza włos, a nie jego przykrycie.
Można poćwiczyć suszenie włosów  na wietrze i pod ręcznikiem- kiedy szybciej wyschną?

Moje włosy po owinięciu na jakiś czas w ręczni robią się na tyle suche, że dosuszanie "na wietrze" przebiega b. szybko. Dużo szybciej, niż bez tego owinięcia ręcznikiem, oj, wtedy to trwaaa. (Oczywiście moje włosy od końskich się różnią, długością chociażby.)
W kwestii ochraniaczy i owijek od dawna mam takie samo zdanie jak dr Strasser.

Nic  nie dają koniowi, a tylko grzeją , lub upośledzają krążenie.


Przypatrz się kiedyś na używane ochraniacze, na ich wewnętrzną stronę jak jest zciachana.
Są konie, które ścigają się lub strychują i bez ochraniaczy nie mogą pracować bez kaleczenia się.
Dorcysia- trzeba by zacząć od tego, że sciachane dlatego, ża kopyta okute. A Srasser kucie odradza.
Bosy koń zwykle nie robi sobie krzywdy własnymi kopytami, więc po co mu ochraniacze?
Ja jeżdżę rajdy. Kiedy jeszcze kułam konie, musiałam mojej strychującej kobyle zakładać ochraniacze, albo owijki, bo po paru godzinach jazdy pęciny miała pokaleczone. Teraz, gdy chodzi boso nic takiego się nie dzieje. A ja cieszę się, że nie muszę jej tymi ochraniaczami torturować.

Moje włosy po owinięciu na jakiś czas w ręczni robią się na tyle suche, że dosuszanie "na wietrze" przebiega b. szybko. Dużo szybciej, niż bez tego owinięcia ręcznikiem, oj, wtedy to trwaaa. (Oczywiście moje włosy od końskich się różnią, długością chociażby.)


Ale tylko dosuszanie jest szybsze, a nie samo suszenie 😉

A końskimi włosami jeszcze jest inaczej.
Sierść ,  dzięki małym włóknom miesniowym przytwierdzonym do trzonu włosa może unosić się do góry , obniżać , czy obracać w różnych kierunkach.
Pot pojawia się, kiedy temperatura środowiska jest zbyt wysoka ( równiez na skutek intensywnej pracy) i ma za zadanie obnizyc temperaturę konia.

Derka po pierwsze uniemożliwia ruch powietrza więc koń dłużej schnie, a poza tym uniemożliwia ruchowi samych włosów- układania ich  w odpowiednim kierunku.

Jak obserwuje moje konie nie strzyzone, nie derkowane , a spocone po jeździe , to  zawsze stoją najpierw nieruchomo i to najchętniej w przeciągu.
A ja się temu mocno dziwiłam 😀
Averis   Czarny charakter
26 listopada 2009 18:59
Wybacz, ale jak dla mnie zostawiania zgrzanego, mokrego konia po treningu w zimie to proszenie się o chorobę. Ty po umyciu włosów w zimie lecisz radośnie z mokrą głową na miasto? Jestem przeciwniczką wydelikacania koni, ale zgrzanego po treningu zawsze ubieram w derkę, gdy jest zimno.
[quote author=Teodora link=topic=56.msg389525#msg389525 date=1259256056]

Moje włosy po owinięciu na jakiś czas w ręczni robią się na tyle suche, że dosuszanie "na wietrze" przebiega b. szybko. Dużo szybciej, niż bez tego owinięcia ręcznikiem, oj, wtedy to trwaaa. (Oczywiście moje włosy od końskich się różnią, długością chociażby.)


Ale tylko dosuszanie jest szybsze, a nie samo suszenie 😉[/quote]
Cały proces "od mokrych do suchych" jest szybszy.
Averis   Czarny charakter
26 listopada 2009 19:15
Mnie tylko zastanawia kiedy Strasser zaneguje potrzebę bytności jeźdźca na grzbiecie  🙄
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 listopada 2009 19:40
A ja cieszę się, że nie muszę jej tymi ochraniaczami torturować.

😵 Wszystko mi opadło po prostu. Jeśli ochraniacze są torturą to co z siodłem, ogłowiem, wędzidłem? Jeśli wygłaszasz takie rzeczy to chyba powinnaś puścić konia na padok i mu nie przeszkadzać...
Jak obserwuje moje konie nie strzyzone, nie derkowane , a spocone po jeździe , to  zawsze stoją najpierw nieruchomo i to najchętniej w przeciągu.
A ja się temu mocno dziwiłam 😀


bzdura na resorach  😲
ja też jak sobie pobiegam, to jedyne na co mam ochotę to zdjąć ciuchy i stanąć na wietrze, aby się ochłodzić. Ale tego nie robię, tylko pozostaje w ciepłym miejscu aż trochę ostygnę. Zresztą większość ludzi w normie intelektualnej tak robi...
Umycie włosów a spocenie się od wysiłku, to zasadnicza, moim zdaniem różnica!
[quote author=_kate link=topic=56.msg389640#msg389640 date=1259266195]
  Zresztą większość ludzi w normie intelektualnej tak robi...

[/quote]

Może  i tak, ale mówimy o normach i włosach końskich.
Moje włosy w każdym razie zdecydowanie od  końskich różnią się 🤣
Choć jak zastanowiłam się, to jednak  zawsze studzę się ( po spoceniu)  przewiewem, a nie ciepłym okryciem- chyba jednak nie trzymam normy intelektualnej  🤔
[ chyba jednak nie trzymam normy intelektualnej   🤔

skoro tak twierdzisz, to pozostaje mi jedynie się grzecznie zgodzić.

A tak serio, to u nas  w stajni chyba jest jakieś wysypisko ludzi w normie, bo żadna z nas jak się zgrzeje na koniu jakoś się nie rozbiera do rosołu.
Pomijam detal, że temperatura jest zerowa.

BTW pisałam o pozostaniu w ciepłym miejscu lub ciuchach a nie o dogrzewaniu się.
Averis   Czarny charakter
26 listopada 2009 20:41
Jasne- można iść w przeciąg będąc zgrzanym, bo się ochłodzimy. Ale zwykle się tego nie robi, bo doskonale wiadomo, ze zwykle kończy się to chorobą. Konie w naturze nie pociły się tak intensywnie, bo i nie wymagano od nich takiego dużego, krótkotrwałego wysiłku. Dlatego idą w przeciąg, bo jest chłodniej, ale skąd koń ma wiedzieć, że mu to szkodzi, skoro w naturze taki stan rzeczy nie miał miejsca? Po to właśnie ma opiekuna, który powinien zapewnić mu przede wszystkim derkę po treningu, gdy jest zimno na dworze. Nie przesadzajmy z tym, że konie zawsze wiedzą co dla nich najlepsze. Mój, gdyby dostał pod nos 10 kg jabłek, to nawet by nie mrugnął- tylko zjadłby wszystko. Niestety- Biovetalginu sam sobie podać by już nie potrafił, jak i z pewnością nie poszedłby na lonżownik stępować w kółko.
O jakiejs tragicznej teorii co do derkowania spoconego konia juz bylo, wiec tylko sie podpisze. Ta... postawmy spoconego konia w przeciagu..... tylko radze blisko miec dobrego weta z mnostwem lekow. To tak krotkofalowo. Dlugofalowe skutki to bole stawow i takie tam.
A odezwe sie odnosnie drugiej ciekawostki.
Mozna tez zalozyć sobie owijki i pobiegać - dopiero robi sie ciepło w nogi - tylko po co, skoro praca  to ciepło?
A wiesz, ze sportowcy, tancerze itp. itd. bardzo czesto zakladaja sobie takie jakby "getry" do kolana zeby rozgrzac i podtrzymac temperature sciegna, bo jest wtedy bardziej elastyczne, a wiec bardziej odporne na urazy.
[quote author=teska link=topic=56.msg389562#msg389562 date=1259261130]
A ja cieszę się, że nie muszę jej tymi ochraniaczami torturować.

😵 Wszystko mi opadło po prostu. Jeśli ochraniacze są torturą to co z siodłem, ogłowiem, wędzidłem? Jeśli wygłaszasz takie rzeczy to chyba powinnaś puścić konia na padok i mu nie przeszkadzać...
[/quote]

Koniczka- konie trzymamy zwykle po to, by do czegoś nam słuzyły np. do jazdy wierzchem. Ja również tak robię. Siodła uzywamy, żeby było nam wygodniej( koniowi również, bo jego kręgosłup mniej wtedy obrywa, niż przy jeździe na oklep). Wędzidła po to, żeby było bezpieczniej. Jasne, ze miłe ono dla konia nie jest, ale niestety zwykle konieczne. Ja na jednej ze swoich klaczy jeżdżę bez wędzidła, ale nawet nie próbuję tego z resztą moich koni.
Przede wszystkim staram się stwarzać koniowi jak najmniej cierpienia, na tyle na ile jest to możliwe.


A co do całej tej dyskusji na temat derek i ochraniaczy , to chciałabym zauważyć, ze Strasser w swojej książce podkreśla, że koń nie jest człowiekiem i nie wszystko co jest dobre dla ludzi jest dobre dla koni.
  Jasne, że jeśli  kon, który całe dnie stoi w murowanej , ciepłej stajni i wychodzi tylko na jazdę, pozostawiony w przeciągu na pewno się przeziębi. Ale to nie jest dla niego naturalne życie.
Cała książka Strasser traktuje o tym, żeby stworzyć koniowi jak najbardziej naturalne warunki .
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 listopada 2009 23:08
No to moja droga coś mi tu śmierdzi hipokryzją. Szkoły naturalne twierdzą, że każdego konia można przyuczyć do jazdy bez wędzidła - czemu więc nie zrezygnujesz z tego narzędzia tortur?

Piękna to idea, żeby zapewnić koniowi jak najbardziej naturalne warunki bytowania, niestety wyklucza to jakiekolwiek intensywniejsze użytkowanie takiego konia. A jak sama napisałaś - konia trzymamy zawsze w jakimś konkretnym celu, i przeważnie nie jest tym celem zapewnienie koniowi świętego spokoju i braku roboty.
Właśnie 😉 Dwa razy poprawiałam to słowo cosik mnie tutaj robi w balona.
Chodzi mi o takie ochraniacze [img]http://photos01.allegroimg.pl/photos/400x300/820/95/20/820952050[/img]
a ja znów zawiodłem się na voltovetach...liczyłem ,ze w końcu jeden z nich zdementuje te wszystkie brednie o ochraniaczach "podtrzymujacych" ścięgna...a i więzadła żeby wspomóc, to trzeba nieco precyzyjniej bandażem owinąć, a nie spiąć rzepem i neoprenem 😂
to czy ochraniacze zakładać ,czy nie to kwestia kalkulacji ryzyka urazu kucie czy brak podków nic do tego nie ma, bo co brak podkowy pomoże na ścignięcie sie konia przy zeskoku...w sumie żadne z nas nie chce mieć wypadku samochodowego, a jednak duża ilość poduszek powietrznych i kurtyn bezpieczeństwa cieszy.

ps. treść wpisów guli, moim zdaniem, zastąpiłaby nie jeden wypis historii choroby, pacjentów dr Housa 😉...jeżeli to nie toczeń ,lub syndrom Cushinga, to zapewne suszenie mokrej głowy zimą w przeciągu 😁
dea   primum non nocere
27 listopada 2009 07:47
Hmmm... a mi laikowi nic o poważnym szpszęcie nie wiedzącemu się wydawało, że od ewentualnego "podtrzymywania ściegien" są owijki (z wszystkimi tego plusami i minusami) a ochraniacze, jak sama nazwa wskazuje, chronią przed urazami (i powinny być dopasowane tak, żeby niczego nie uciskać).

Nie jestem taka przekonana, czy koń nieokuty nigdy się nie uszkodzi własnym kopytem, szczególnie, że widziałam źrebicę (bosą) z serią ranek i nakostniaków na nogach od kopania się po własnych przeszczepach. Nikt jej oczywiście na padok ochraniaczy nie założy, ale fakt jest faktem - uszkodziła się sama i na boso dosyć konkretnie. Jeśli ktoś ma konia kopiącego się po nogach w dowolny sposób, którego się nie da "wyprostować", to uważam, że ochraniacze do roboty powinien zakładać.
teska - a może kobyła przestała sobie robić krzywdę nie przez rozkucie, tylko przez wyprostowanie nóg poprawnym werkowaniem?? Ta mała się uszkadza ze względu na krzywe kopyta na pewno... Kuleje na 3 z 4 nóg, mistrzostwo świata naszego kowala :/

Co do derek - nie sądzę, żeby założenie polarówki na chwilę spoconemu koniowi, żeby "wyciągnęła wodę", a później zostawienie gdzieś z dala od przeciagu, żeby sobie naturalnie dosechł, robiło mu krzywdę...

...i znowu wyjdzie, że atakuję Strasser??  🙄
No to moja droga coś mi tu śmierdzi hipokryzją. Szkoły naturalne twierdzą, że każdego konia można przyuczyć do jazdy bez wędzidła - czemu więc nie zrezygnujesz z tego narzędzia tortur


Nazywaj to sobie hipokryzją, ja powiedziałabym raczej, lęk o własne życie i zdrowie, że nie odważę się wyjechać na mojej płoszącej się byle czego  kobyle w teren. Chociaż do idei naturalistów jest mi znacznie bliżej , niż do wyczynowego sportu.
  >
Piękna to idea, żeby zapewnić koniowi jak najbardziej naturalne warunki bytowania, niestety wyklucza to jakiekolwiek intensywniejsze użytkowanie takiego konia. A jak sama napisałaś - konia trzymamy zawsze w jakimś konkretnym celu, i przeważnie nie jest tym celem zapewnienie koniowi świętego spokoju i braku roboty.


A kto powiedział, że koń intensywnie użytkowany nie może reszty dnia spędzić szczęśliwy na pastwisku?

Zachęcam do lektury książki Strasser. Dowiesz sie tam wielu ciekawych rzeczy jak np. dlaczego koń może sobie spokojnie zjeść 10kg jabłek i nic mu nie będzie.
Moje konie czasem zjadają chyba nawet więcej, bo pasą się w sadzie, ale zaraz potem idą pod dąb i zjadają dębowe liście. Zaobserwowałam to dużo wcześniej, dopiero od Strasser dowiedzialam się dlaczego to robią.
A ja myślę, że przede wszystkim należałoby przeczytać książkę, o której z Teską piszemy i dopiero wypowiadać się.
A i czytać bez emocji, czy uprzedzeń.
Na mnie również książka robi duże wrażenie , bo jest sensowna i wcale niczego nikomu nie nakazuje.

Są omówione naturalne ( genetyczne) warunki konia, w których on czuje się najlepiej, bo do takich został zaprojektowany .
I działania ludzi z różnych powodów zresztą, które powodują zakłócenia tych warunków oraz wpływ tych zakłóceń na zdrowotność konia.
Nie pisze, żeby kąpać konia zimą i zostawiać go na mrozie do wysuszenia ,.czy żeby każdy koń tylko pasł się na łąkach , bo tak mu najlepiej.

Naprawdę teksty małych dzieci  🙄

Natomiast tłumaczy, dlaczego derki są przeważnie zbędne, w nawet bywają szkodliwe .
Koń ma znakomite mechanizmy termoregulacyjne i przez miliony lat one działały bardzo dobrze.
Natomiast ten  znakomity mechanizm zostaje zakłócany  poprzez stosowanie nagminne derek .

Przecież to zupełnie logiczne - wydelikacanie zawsze prowadzi do problemów zdrowotnych w przeciwieństwie do hartowania , zwłaszcza, jeśli rozmaitość temperatur jest uwzględniona  w genach.
Czy to jest aż tak dziwne?

Tak jak pisała Teska- Strasser omawia co jest dla koni dobre w sensie środowiska szeroko rozumianego, ale jeśli nie ma się odpowiednich warunków, to można zapomnieć o bosym i cieszącym się dobrym zdrowiem do później starości koniu.

Ale i tak każdy właściciel może postarać się o poprawę warunków, jeśli wie do czego należy dążyć.
I dlatego każdemu polecam tę książkę.

Ja np zrezygnowałam z pomysłu podłoża z piasku w stajni.
Dawno słyszałam, że konie powinny mieć twarde podłoże ze względu na ścięgna i kopyta.
Nie mogłam nigdzie znaleźć tego potwierdzenia , aż wyczytałam "dlaczego", właśnie w tej książce " Rumak Piękny i Zdrowy".

Okazuje się , że amoniak bardzo niszczy kopyta i drogi oddechowe.
Dlatego lepsze jest podłoże bezściółkowe , bo amoniak znakomicie "czuje się " w ściółce  i cały czas koń w tym stoi.

Stare powiedzenie tez słyszałam : na końskie kopyta najlepiej działa poranna rosa, a nie tłuszcze ( smary) nakładane na nie.
Bo wilgotny róg jest  elastyczny , a wysuszony kruchy i przez to narażony na pękanie. odłamywanie.

Ta mała się uszkadza ze względu na krzywe kopyta na pewno... Kuleje na 3 z 4 nóg, mistrzostwo świata naszego kowala :/


hmmm, no właśnie. To może lepiej usunąć przyczynę niż głosić, że ochraniacze są absolutnie niezbędne w niektórych przypadkach...


Co do derek - nie sądzę, żeby założenie polarówki na chwilę spoconemu koniowi, żeby "wyciągnęła wodę", a później zostawienie gdzieś z dala od przeciagu, żeby sobie naturalnie dosechł, robiło mu krzywdę...


dr.Strasser mówi o mechanizmach w końskiej skórze, które w przypadku antropomorfizowania (pod kołderkę i ciepłą herbatkę konisiowi, do boksiku i ciepłą piżdżamkę) nie są trenowane i gdy są potrzebne, to są niewydolne.

Oczywiście nie wiem co by powiedziała o spoconym, ogolonym koniu - myślę, że byłaby przeciwna goleniu koni. Ale nie wiem, nie spytałam...

...i znowu wyjdzie, że atakuję Strasser??  🙄


jestem dziwnie spokojna, że gdybyś pojechała i posłuchała, to bardziej by Ci się to podobało, niż to, co słyszysz z przekazu tych, co gdzieś słyszeli...
Ja też nie ze wszystkim się zgadzam, ale ponieważ zrobiła na mnie wrażenie osoby, która wie o czym mówi, to rozmyślam nad  jej punktem widzenia...
dea   primum non nocere
27 listopada 2009 08:30
Naprawdę bardzo żałuję, że nie moglam pojechać. Wierzę, że to wszystko ma sens, wierzę, że to dużo dobrej wiedzy. Tylko obawiam się nieco nastawienia "panaceum" - leku na całe zło - tak, akurat tej źrebicy (i pewnie wielu innym koniom) daloby się pomóc prostując nogi (albo raczej przestając je krzywić :/), ale nie jestem już taka pewna, żeby powiedziec, że wszystkim koniom się da w ten sposób pomóc.

Moje futra stoją na padoku najdłużej jak się da - w pensjonatowych warunkach, i tak za krótko, 8h w zimie, 12h w lecie. Jak je kiedyś do siebie przeniosę, to rozważę 24h. W deszczu stoją bez derek i ani ja nie mam głupich pomysłów, żeby im "herbatkę i pod kołderkę" ani one - ani myślą chcieć wracać. Nie przeziębiły się od wieków. Derkę zakładałam: przy "mięśniochwacie" rudej po rozgrzewaniu dupska masażami, przy kolce Brysi, bo była spocona i wychłodzona ze stresu a był ziąb na dworze - w cieple i komforcie się lepiej rozluźnia, przecież w takiej sytuacji nie wywalę żadnej z nich na mróz na mokro bez szmat. Jeszcze raz, jak rude mocno zmokło, a ja sobie wymyśliłam, że będę kopyta werkować na dworze (zimno było). Unieruchomiłam ją, więc dostała derkę - nie mogła się rozgrzać ruchem - gdyby chodzila na padoku, nie dostalaby derki. Skończyłam struganie, zdjęłam szmaty, puściłam na padok. Wszystko to polarówki. Nie powinnam w tych sytuacjach derek zakładać?

Ochraniaczy nie mam, bo uwazam, że nie potrzebujemy, ale nie wykluaczam, że zmienię zdanie. Owijek na robotę zakładac nie planuję - świetnie sie za to nadają do utrzymywania opatrunków w razie potrzeby  😀iabeł:

Po prostu zdrowy rozsądek... i że tak sięgnę do innego guru 😉 never say never, don't always say always, and usually say usually... tylko tyle... dogłębnie się z tym zgadzam...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się