Dr Strasser

Ktoś   Dum pugnas, victor es...
29 listopada 2009 08:23

Koniczka- tak jak pisałam wcześniej, konie trenowano, zanim wynaleziono maszynki,a Ty mi wmawiasz, że traning na nieogolonym koniu jest niemożliwy. Pytasz jaką pracę wykonują moje konie? na tyle ciężką, że są po niej spocone i to mocno.
[quote author=Koniczka link=topic=56.msg391144#msg391144 date=1259448906]
teska, w ciekawym Ty świecie żyjesz jeśli uważasz, że konia goli się bo brzydko wygląda...

Napisalam, że również dlatego. Może jednak skonkretyzuję, dlaczego moim zdaniem ludzie golą konie: koń z długą sierścią długo schnie po treningu, kiedy jest mokry łatwiej się wychładza, przez co też jest narazony na przeziębienia, spocona sierść tworzy zaklejki, bardzo cieżkie do  rozczyszczenia i bardzo trudno z tej długiej sierści pozbyć się kurzu, nie mówiąc już o tym co się dzieje kiedy koń może się dowolnie tarzać w piachu. Mam to na codzień, więc wiem co mówię. Podsumowując- wygoda, nie trzeba tak długo konia stępować, żeby wysechł, dużo mniej czasu potrzeba na czyszczenie i ile mniej z tym roboty. No i przy tym ładnie wygląda 😉 A Ty, dlaczego golisz konia?
Chciałam jeszcze zauważyć, ze konie zmieniły się na przestrzeni dziejów nie tylko dzięki specyficznej selekcji hodowlanaj, ale też specyficznemu traktowaniu, takiemu jak golenie ,derkowanie itp, ale zapewniam Cię, szybko powracają do natury jeśli da mu się ku temu szansę.
Proszę, nie zrozum tego tak, że namawim Cię zebyś zmieniła swój sposób traktowania konia, lub że uważam, że robisz mu krzywdę. Piszę tu o tym co JA uważam za dobre dla konia, a przypadkiem składa się tak, że Strasser ma podobne zdanie.
[/quote]

a nie pomyślałaś,że granice w sporcie ciągle się przesuwają?wyniki są coraz bardziej wyżyłowane?czy 100 lat temu ludzie nie trenowali biegu na 100m?jaki był rekord teraz i wtedy?
sport to wybór,wybór człowieka...pod tym kątem "produkuje" się konie,dobierając geny..pod tym kątem żywi się te konie i pod tym kątem goli się je...upraszczając - dlatego mój koń dostaje dobrej jakości owies i inne dodatki paszowe,dlatego jest golony,dlatego nosi derkę...bo nie jest konikiem Przewalskiego,nie chodzi po lesie i nie musi stadnie bronić się przed jakimiś wilkami  👀
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
29 listopada 2009 08:41
Teska zapominasz o bardzo ważnym aspekcie golenia- koń, który musi pracować z długim futrem o wiele szybciej się męczy, przegrzewa co prowadzi to dużo większego obciążenia organizmu niż to się dzieje przy krótszej sierści. Przed wynalezieniem maszynki radzono sobie derkami (poza tym brak sezonu halowego jednak trochę zmieniał rytm i intensywność treningów. Mała liczba hal również), tak jak i przed wynalezieniem samochodu radzono sobie jakoś z transportem. Czy to znaczy, że samochódz jest zły? Ja golę konia ponieważ bez golenia bardzo szybko się męczy jak musi biegać w kożuchu, mocno się poci i bardzo długo schnie. A niestety nie mam luksusu posiadania takich ilości czasu, żeby go godzinę stępować po jeździe, bo wyobraź się studiuję i jeszcze dodatkowo zarabiam jeżdżąć cudze konie.
[quote author=Ktoś link=topic=56.msg391219#msg391219 date=1259483039]
 
a nie pomyślałaś,że granice w sporcie ciągle się przesuwają?wyniki są coraz bardziej wyżyłowane?czy 100 lat temu ludzie nie trenowali biegu na 100m?jaki był rekord teraz i wtedy?
sport to wybór,wybór człowieka...pod tym kątem "produkuje" się konie,

[/quote]

Owszem ciągle przekracza się biologiczne możliwości konia - może dlatego tak niewiele koni sportowych jest w dobrym zdrowiu powyżej 14 roku życia - pomyslałas o tym?
Bardzo słusznie napisałas, ze sport to wybór człowieka , dlaczego więc uzytkuje się w tym celu konie bez pytania ich o zgodę ?

To stwierdzenie dobitnie  świadczy o przedmiotowym traktowaniu konia, jako narzędzie do zaspakajania  ludzkich ambicji.

Ale nie każdy tak wybiera -  i nawet chyba jest więcej takich ludzi .

Może warto im tez dać szanse w zdobywaniu wiedzy, wcale nie aż tak skomplikowanej.

Dragonia

Ta kobieta nie jest lekiem na całe zło 🤔

Takim lekiem jest stworzenie koniom najbardziej naturalnych warunków , do jakich zostały przystosowane .
Oczywiście nie każdy może dużo , ale każdy może choć trochę 🙂


Nie wiem czemu w pensjonatach zamyka się konie już o zmierzchu - może dlatego, że ludzie gorzej widzą w ciemności niż konie? 

A każdy jeżdżący tereny ma możliwosć popasienia konia, żeby mógł spróbowac  troche innego.
Bo konie muszą mieć zapewnione bardzo róznorodne pożywienie.

Myslę, że można spełnić równiez inne potrzeby końskie, w końcu nie aż tak wygórowane.
Towarzystwo innych koni,  duzo ruchu, siana do woli , a nie karmienie trzy razy dziennie, mimo, że układ pokarmowy konia jest przystosowany do ciągłego pobierania niewielkich ilości.
I tego nie zmieni żadna produkcja koni o pożądanych  możliwościach sportowych. ❗
Guli, konie zamyka się w pensjonatach o zmierzchu przede wszystkim dlatego, że ważne jest bezpieczeństwo. W nocy nie ma całego sztabu ludzi kręcącego się po stajni sprawdzającego, czy konie nie zwiały z padoków albo czy ich ktoś z tych padoków nie wyprowadza.... Pensjonat to konie prywatne - mienie, które zostało pozostawione pod opieką. Biorąc pod uwagę to i dokładając fakt, że nie wierzę w stróża, który będzie stał w nocy i pilnował nie chcę nawet by mój koń był poza obszarem budynku stajni.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
29 listopada 2009 08:54
Guli sorry, ale jeśli użytkowanie koni polegałopby tylko na puszczaniu ich na całą dobę na padok to konie byśmy teraz oglądali tylko w zoo. Co by nie mówić i jakby koni nie kochać to to koń jest dla człowieka, a nie człowiek dla konia. Oczywiście, trzeba zapewnić koniom przy danym użytkowaniu możliwie jak najlepsze warunki, ale nikt mi nie wmówi, że koń łażący całą dobę na padoku, jedzący tylko siano i trawę, który nie widział w życiu na oczy derki poradzi sobie z wymaganiami użytkowania sportowego. Może zaraz zaczniecie walczyć o uwolnienie psów z domów, bo przecież w naturze biegały one w stadach i polowały na zwierzynę, a niedobry człowiek zamyka je w domu i daje na michę gotowe karmy.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 listopada 2009 09:14
Dragonnia- A czy Ty tę książkę przeczytalaś? Chyba nie, bo inaczej zrozumiałabyś dlaczego tak trudno odzielić kopyta od reszty konia. Strasser  zwraca uwagę na to jak ciężko jest uzyskać zdrowe mocne kopyta w warunkach, które są dla konia nienaturalne.
Jeszcze dodam, że ona nigdzie o 10kg jabłek nie pisze, ta ilość powstała w tym wątku. Pisze natomiast, dlaczego duża ilość jabłek koniowi nie zaszkodzi, jeśli oczywiście ma naturalne warunki życia. Obawiam się , że jak tak dalej pójdzie to ktoś w końcu zrozumie, że Strasser 10kg jabłek zaleca 🤣.



Teska, 10 kg jabłek to był skrót myślowy odnośnie przytoczonych przez Ciebie informacji, nie czepiaj sie tego szczegółu aż tak bardzo. Co miałam przytaczać cytaty i wypowiedzi innych użytkowników o tych jabłkach? Wtedy moj post zająłby pewnie całą stronę?
Piszesz, że kopyto trudno oddzielić od reszty konia. No ok, pewnie,ze ciężko, ale litości, zrozum, o co mi chodziło w tym poście. Dr. Strasser zasłynęła jako innowator metody strugania i jak już pisałam, to minie zaciekawiło i nawet dało nadzieję gdyby mój koń (Nie daj Boże) miał problemy z trzeszczkami lub ochwatem. Potem jednak dowiaduję się, że Dr. Strasser nie tylko jest fachowcem w dziedzinie strugania. Wszystko fajnie, bo ciekawie to łączy w książkach, ale "im dalej w las" tym mniej mnie to przekonuje.
Czy ja już nie mam prawa wyrazić własnego na ten temat?
Derkowanie i golenie. Od X czasu byli zwolennicy i przeciwnicy derkowania i golenia. I tak pozostanie. Ja nie golę i nie derkuję tylko, dlatego, że od miesiąca nie jeżdżę. Nie jestem zawodnikiem, nie mam konia w treningu. Więc nie widze takiej potrzeby. Ale osoby, które trenują na hali, osoby, które uczestniczą w zawodach wręcz muszą golić i derkować. Dlaczego? A podam Ci pierwszy z brzegu przykład. I nie będzie to przykład typu "koń długo schnie". Zapewne wiesz jak koń w trakcie z potem wydziela elektrolity. Dlatego też goli się konie, które regularnie i intensywnie trenująwłasnie po to, by za dużo tych elektrolitów nie traciły. Kiedyś jedna osoba mi powiedziała, że można to porównać do człowieka, który musi przebiec maraton w kożuchu. No i tutaj też Dr., Strasser ma swoje zdanie, które bądź, co bądź nie jest zgodne z przekonaniami większości (jak nie całości) zawodników. I już pominę to, że nie widzę związku strugania kopyt z goleniem i derkowaniem (mam nadzieję, że rozumiesz ten skrót myślowy). Jak dla mnie samo struganie jest ok, jeśli zachodzi taka potrzeba i trzeba zwierzęciu pomóc. Mamy wiele przykładów jak ta metoda pomogła wielu koniom i ich kopytom, ale nie wrzucajmy do tego worka derkowania, golenia i Bóg wie, czego jeszcze. Zresztą wcale się nie zdziwię, jak za jakiś czas usłyszę jak DR. Strasser leczy kolki inna metoda niż nasi weci.
Co do czytania książek. Wierz mi przeczytałam jedną. Kolejnej już nie czytałam, ale zamierzam to nadrobić. I nie, dlatego, że mnie zachwyca pogląd Dr. Strasser. Przeczytam ją tylko z ciekawości, co też nowego napisała.

A jeszcze, zapytałaś dlaczego o zmierzchu zamyka się w większości staji konie na  noc. Nie odpowiem za wszystkich ale odpowiem za siebie. Moja Darnica chorowała paskudnie w zeszłym roku.. Nie będę tu przytaczac całej opowieści (zaraz wkleje lin do tego watku). Chorowała na wybrocznicę co w efekcie osłabiło jej odporność. Wierz mi dla idei Dr. strasser nie wygonie konia na noc na padok tylko dlatego, że e to jest dobre wg niej. Drugi raz tej choroby nie zdzierżę. Koń też nie iał wesoło więc nie chce jej narażać. Poza tym to jest folblut i niestety jest to koń raczej delikatniejszy od np. Konika Przewalskiego. Nic na to nie poradzimy. Taka rasa. Wet zalecił takie chowanie konia i my się do tych zaleceń stosujemy. Uważam, że postepuję słusznie. Zresztą jeszcze dwa lata temu nie byłam zwoennikiem derkowania. Pogląd mi się zmienił po tej chorobie i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po wyleczeniu konia, to zakupiłam derkę "na wszeli wypadek".

http://www.voltopiry.pl/forum/index.php/topic,10445.msg358736.html#msg358736  9 post odnośnie choroby. Tam opisałam po krótce jak to wyglądało i skąd się wzięło.
Teska zapominasz o bardzo ważnym aspekcie golenia- koń, który musi pracować z długim futrem o wiele szybciej się męczy, przegrzewa co prowadzi to dużo większego obciążenia organizmu niż to się dzieje przy krótszej sierści. Przed wynalezieniem maszynki radzono sobie derkami (poza tym brak sezonu halowego jednak trochę zmieniał rytm i intensywność treningów. Mała liczba hal również), tak jak i przed wynalezieniem samochodu radzono sobie jakoś z transportem. Czy to znaczy, że samochódz jest zły? Ja golę konia ponieważ bez golenia bardzo szybko się męczy jak musi biegać w kożuchu, mocno się poci i bardzo długo schnie. A niestety nie mam luksusu posiadania takich ilości czasu, żeby go godzinę stępować po jeździe, bo wyobraź się studiuję i jeszcze dodatkowo zarabiam jeżdżąć cudze konie.

A latem przy wysokich tempereturach, nie męczy się bardziej i nie poci? Nie traci elektrolitow? Czy wtedy rezygnujesz z treningów, czy startów w zawodach?
Bardziej przekonywujący jest dla mnie  problem braku czasu.
I kto powiedział, że koń chodzący po pastwisku nie moze dostawać paszy energetycznej. Według mnie nawet powinien, bo więcej energii potrzebuje na ogrzanie.
Tak, to jest wybór człowieka, kazdy robi za swoimi końmi to co uważa za słuszne. Ja za sportu zrazygnowalam już dawno,bo uwazam, ze to nie zdrowe dla konia, ale nie oczekuję, że wszyscy zrobią to samo.
Może jednak warto się zastanowić nad tym czy warto jest tak forsować te zwierzęta, tylko dlatego, ze cywilizacja daje nam możliwość organizacji sezonu halowego. Moim zdaniem okres wytchnienia zimowego dawał kiedyś koniom szansę na regenerację psychiczną i fizyczą.
A wogóle to jakaś paranoja, Temat derkowania to w książce Strasser nie cała strona, a tu dyskusja się zrobiła jakby o tym tylko była. Dla przypomnienia chodzi w niej gównie o problemy z kopytami i szkodliwość kucia.
  Wiecie co, jestem już zmęczona tym tematem.
To może ja się wypowiem trochę 🙄
Jeśli chodzi o Dr Strasser  ,ja osobiście po przeczytaniu książki Ochwat zastosowałam rady w niej  zawarte u  mojej Oliwki która właściwie od zawsze cierpiała na ochwat przewlekły i z efektów jestem bardzo zadowolona klacz śmiga po każdej nawierzchni i nie kuleje kopyto od góry rośnie gładkie jak pupa niemowlaka 🤣
Co do derkowania koni myślę że Dr Strasser chce przekazać czytelnikom że najlepiej jest dla koni jak żyją  zgodnie z ich naturą. Drugą jednak sprawą jest że konie od źrebaka są wydelikacane ( jakoś mi nie pasuje to słowo) 🤔 a później jest je ciężko zahartować. Jak kupiŁam swojego pierwszego konia ( tą moją biedną Oliwkę) w wieku siedmiu miesięcy to strasznie na nią chuchałam i dmuchałam i efekt jest taki że kobyła sie przeziębia, trzęsie sie jak powieje silniejszy wiatr , ciągle chodzi zasmarkana mimo że wygląda jak mamut,kiedy doczekaŁam się źrebaczka od niej postanowiłam go nie wydelikacać i efekt jest taki że mały śmiga od rana do późnego wieczora po pastwisku w każdych warunkach atmosferycznych i nawet kataru nie ma.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 listopada 2009 11:30
Widzisz Tesko, jedna strona ale jaka tresciwa - dyskusja, zreszta pełna merytoryki - bardzo wskazana i potrzebna. Do tego nalezy zauważyć, że nikt sie nie kłóci ale w kulturalny i rzeczowy sposób próbuje przekonywać drugą stronę. Z takich dyskusji można wiele wyciagnąć. A derkowanie? Zawsze będzie miało zwolenników i przeciwników, jak już wcześniej wspomniałam.
Teska, to dobrze, że rozmawiamy, do dobrze, że przedstawiamy swoje zdanie. Dzięki temu, każdy może na tym skorzystać, może przenieść zdobyte informacje na własną hodowlę, że tak powiem.
Na innym forum, na którym  czynnie uczestniczę, jest chłopak, który zachłysnął się matodą Dr.Strasser. I wiesz co? Tak jak z Tobą rozmawia się normalnie tak z nim tołku momentami dojśc nie można. Aż ciśnie się cytat na usta z filmu "Dzień Świra": "Bo moja racja jest mojsza niż Twojsza". Poważnie, odnoszę wrażenie, że gotów jest wręcz zabić za swoje racje. A warto dodać, że ów chłopak uczestniczył całkiem nie dawno w 3 dniowym kursie Dr. Strasser. Cofając się rok wcześniej był raczej laikiem w hodowli koni. Nie neguję tego, że zdobywa wiedzę, wręcz przeciwnie, chwalę za to ale sposób w jaki próbuje przekonać innych do słuszności strugania metoda DR. Strasser woła o pomstę do nieba. Jeśli będziesz zainteresowana to podlinkuję Ci te wypowiedzi na pw.
Dragonnia- jasne, bardzo chętnie przeczytam. Wiem o czym mowisz i zdaję sobie sprawę z tego że tacy ludzie jak ten chłopak, tylko od Strasser odstraszają.
Ja nie jestem strasserowską fanką, ale tak jak pisalam wcześniej wiele rzeczy mi się u niej podoba.
Jeśli chodzi o samo struganie kopyt robię je chyba bardziej pod Rameya, bo Strasser np. mustang rolla nie zaleca(tylko przy bardzo skalistym podłożu), a ja go robię. Zeleca wycinać podeszwę , a ja jej nie ruszam.
Co do samej książki też nie pieję z zachwytu, bo nie podoba mi się to, ze jest tak mało ilustracji i terminologia jakaś taka dziwna( ale to moze sprawa tłumaczenia) np. części zagięte ściany, części ruchome ściany itp. Sam opis sposobu strugania zdrowego kopyta jest według mnie tak zagmatwany, że parę razy musiałam to przeczytać, żeby coś pojąć, a i tak nie jestem pewna czy dobrze rozumiałam. Do tego nie poparty żadnym logicznym zdjęciem ani schematem. Jednak nie ma co za bardzo wybrzydzać,bo to i tak najlepsza jak do tej pory lektura w tym temacie na polskim rynku
  Cieszę się bo znalazłam tam odpowiedz na pytanie jaki jest problem w kopycie mojego konia i wstąpiła we mnie nadzieja, że kiedyś go wyleczę.
O, proszę, jak się miło zrobiło w wątku - nie szczeniackie przepychanki, tylko rzeczowa rozmowa...  👍

Swoją drogą ciekawe, który to z kursu przeżywa tzw 'okres apostolski' - byłam na tym kursie i mam swój typ...
Rzyczywiście prawda, że takie chmskie głoszenie jedynej objawionej prawdy potrafi człowieka nieźle odstraszyć od metody...


W każdym razie to co chciałam napisac, to to, że dr Strasser jest bardzo grzeczna i nienapastliwa w swoich wypowiedziach (czego nie można powiedzić o tonie książki np "Kucie, zło konieczne". Toteż gdy jechałam na kurs spodziewalam się takiego tonu...Otóż nic z tego). Między inymi to jest dla mnie przekonywujące - bo jest wetem, naukowcem, wieloletnim praktykiem, właścicielm koni, jeźdźcem i dlatego patrzy na to jako na całość... O tym, że wie 'co w kopycie piszczy' jestem przekonana...

Tłumaczenie jest nadziane terminami anatomicznymi, a nie zwyczajowymi.
Co tylko moim zdaniem wprowadza niepotrzebny chaos, bo to nie książka wyłącznie dla wetów.

W "Pielęgnacji i podkuwaniu kopyt koni" jest zestawienie terminów wet. i zwyczajowych - polecam, może się przydać w lekturze.

Kfiaty też są - podpis pod jednym z obrazków "Zmiana kątów połączeń". Stawów, rzekłabym....

Kupa informacji, ale tłumaczenie takie se.....
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 listopada 2009 16:35
A+A pw poszło i własnie przytoczyłas tytuł, który ja miałam przyjemność trzymać. Powiem szczerze, że właśnie ten ton nastawił mnie na anty. Nie mnie jedną jak widzę. Ale nie jestem zwolennikiem tepienia tej metody, bo są już w naszym jeździeckim kręgu dowody, że struganie pomogło i to bardzo. uważam, ze we wszystkim trzeba mieć zdrowy rozsądek, owszem mozna być fanem Dr Strasser ale włśnie takim jak np. Teska - trzeba umieć wybrać informacje potrzebne i nie przesadzać z wykorzystywaniem tego w praktyce. Wtedy wszyscy będa zadowoleni.
Fakt, terminologia w książce była dla mnie w większości czarną magią. Wiele jednak zrozumiałam po lekturze watków na forach dotyczących owej metody. Wtedy w głowie się rozjaśniło nieco.
Co mnie jednak przeraża to to, że bardzo dużo osób chwyta się samodzielnego strugania. Nie mam tu nikogo konkretnego na myśli ale ja jakoś bałabym się, ze coś zepsuję i sprawię koniowi ból.
Poza tym do dzis nie potrafię zrozumiec pojęcia "zacisnięte kopyto". Spotkałam już wiele wyjaśnień i niestety jedne drugim zaprzeczają. Czy mozecie mi wyjaśnić te zjawisko łącznie z opisem jak ono powstaje. Chodzi o to, że ja darnicę w sezonie kuję na przód, a zimą lata na boso.

Teska, link poszedł na PW
Mnie kurs odstraszył ceną. Nie stać mnie zwyczajnie. A już indywidualne konsultacje za 100 euro/godz.- kosmos.
A jeśli chodzi o to jak Strasser jest krytykowana przez niektórych, to  uważam że fakt ,ile beznadziejnych przypadków wyleczono jej metodą powinna wszystkim sceptykom zamknąć buzie.
Moim marzeniem jest, aby w każdym województwie w Polsce był chociaż jeden dobrze wyszkolony w jej metodzie fachowiec.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 listopada 2009 17:04
Własnie, kurs bardzo kosztowny. To też minus niestety. Ale masz rację, gdyby był w każdym województwie PRAWDZIWY FACHOWIEC tej metody (nie fanatyk) to myślę, że wiele osób nie tylko przekonałoby sie do tej metody ale też zaczeły stosować. Nie mówię, że wszyscy, bo np ja jeszcze tego przekonania nie nabrałam ale inni pewnie juz tak.
Można wiedzieć, ile w tym roku kosztował kurs?
Aquarius- z tego co pisali na Ochwat.pl to 850zł+ koszty zakwaterowania i wyżywienia. Ile w efekcie to wyszło może pewnie powiedzieć ktoś, kto na kursie był.>Poza tym do dzis nie potrafię zrozumiec pojęcia "zacisnięte kopyto". Spotkałam już wiele wyjaśnień i niestety jedne drugim zaprzeczają. Czy mozecie mi wyjaśnić te zjawisko łącznie z opisem jak ono powstaje. Chodzi o to, że ja darnicę w sezonie kuję na przód, a zimą lata na boso.



                                        Dokładniej -kopyto zacieśnione. To akurat jest bardzo ładnie w ostatniej książce wytłumaczone. Nie chcę Ci teraz mieszać, bo może wcale nie wytłumaczę lepiej niż w książce, a w kilku zdaniach trudno. Dodam tylko, że wg, Strasser kopyto zacieśnione poznasz po zachylonych do środka kątach wsporowych.To jest tak: jak spojrzysz na kopyto od strony podeszwy i pociągniesz linie wzdłuż rowków przystrzałkowych to muszą one wychodzić na zewnątrz. Jeśli przecinają końcówki kątów wsporowych to znak, że kopyto jest zacieśnione. Nie wiem czy to wystarczająco jasne.
Ona uważa, że zacieśnienie nie musi być spowodowane tylko kuciem. Może występić u konia o twardym rogu kopytowym, a żyjącym na miękkim terenie, równiez niewłaściwa korekcja może się do tego przyczynić np.zaokrąglanie ściany.
Dzięki za link. Ten typ właśnie obstawiałam 🤣
Ojej, to dużo. W zeszłym roku było 600 zł + koszty zakwaterowania i wyżywienia. A zmienił się program kursu? U mnie było dwa dni teorii i jeden dzień praktyki (teoretycznie 4 kopyta dla jednej osoby)? Skąd taka cena?
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
29 listopada 2009 19:05
Mnie kurs odstraszył ceną. Nie stać mnie zwyczajnie. A już indywidualne konsultacje za 100 euro/godz.- kosmos.
A jeśli chodzi o to jak Strasser jest krytykowana przez niektórych, to  uważam że fakt ,ile beznadziejnych przypadków wyleczono jej metodą powinna wszystkim sceptykom zamknąć buzie.
Moim marzeniem jest, aby w każdym województwie w Polsce był chociaż jeden dobrze wyszkolony w jej metodzie fachowiec.

tak przypadkiem się składa,że ja jestem właścicielką konia,który z bardzo ciężkiego ochwatu został od początku do końca wyleczony metodą strugania kopyt wg Strasser....i jakoś nie zamyka mi to buzi, baaa koń co prawda cały sezon otwarty startował boso,ale gdy zaczął się sezon halowy trafił pod maszynkę jak pozostali sportowcy i śmiga konkursy 120 cm na czysto aż miło...metoda strugania to jedno i za to  👍,ale filozofia wg Strasser już niestety nie.
ps. koń udomowiony przeżyłby w naturze jako gatunek, ale w większość osobników nie przeżyłaby pierwszego roku na wolności, ginąc chociażby z głodu na skutek niekorygowanych zębów.ludzka hodowla ma zupełnie inne priorytety niz dobór naturalny, sądzę ,że pierwsze zginęłyby te konie, które z punktu widzenia sportowca, są najbardziej wartościowe.
Guli sorry, ale jeśli użytkowanie koni polegałopby tylko na puszczaniu ich na całą dobę na padok to konie byśmy teraz oglądali tylko w zoo. 



Mocno naciągany argument 🙂

To nie sport dotychczas był motorem "produkcji " koni, tylko używanie ich jako powszechnego środka transportu  i siły pociągowej, to przecież ledwie kilkadziesiąt  lat temu.
Sport to niewielki procent był- teraz to oczywiście zmieniło się, ale nie na tyle, żeby groziło im wyginięcie.

Teska- masz racje z tym zywieniem - tez mnie olsniło po lekturze.
Nie nalezy koni odchudzać , zwłaszcza ograniczając im siano, tylko zapewnić odpowiednią ilosć ruchu , np w formie pracy.
I wyszło mi po rachunku sumienia, że dużemu Kubie daję zbyt mało treściwego jedzenia 😡:
Zwłaszcza, że on w nocy tez cały czas chodzi- bo jednak sporo kup na terenie.

Przyznam się, że ja tez mam obawy przed pozostawieniem ich na pastwisku w nocy, mimo, że mają wiatę.
Ale do wiosny może jakos przemogę sie- na razie łazą w nocy koło domu, po ogrodzie.

Choc w profesjonalnych stajniach chyba mają przyzwoite ogrodzenia, a u mnie plastikowe słupki, teraz stojące w wodzie i taśma pojedyncza na wysokości ok 60 cm.

I nie wiem, czy usłyszę w nocy rżenie Kuby zawiadamiające, że kuc np poszedł na druga strone ulicy  do sąsiada, albo w górki. 🤔

A utrzymać kuca  w ogrodzeniu .. to naprawdę cięzka sprawa :/
Nie "wtrancam sie " do dyskusji, ale potwierdzam: 25, 20, 15 i 10 lat temu były hale, były konie w treningu a maszynek nie było i derek też (rzadkość wielka). Za to była wspaniała słoma do wycierania i powiedzenie: "po treningu koń ma być mokry a jeździec suchy, przy wyjściu z boksu po jeździe - odwrotnie". To było dawno, ale najprawdziwsza prawda. Myślę, że golenie tak naprawdę staje się niezbędne przy pracy w ogrzewanych! halach. Lub przy takiej proporcji koni na kubaturę hali, że robi się sauna.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 listopada 2009 21:26
Dzieki teska, jak pojadę do stajni to porzadnie porównam kopyto z opisem jaki mi tu przedstwiłaś. Wtedy wyjdzie czy to rozumiem czy dalej ciemna masa ze mnie 😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
29 listopada 2009 22:57
teska, tyle, że w lecie koń ma krótszą sierść, więc szybciej schnie. Jest też ciepło więc schnąc nie załatwi sobie przeziębienia.

guli, a ile jest osób, które trzymając konia nie chcą na nim jeździć? Bardzo niewiele.

halo, kiedyś też nie było elektryczności i ludzie też sobie dawali radę. Czy jest to argument przeciwko elektryczności?
Ależ skarbie, czy ja się wypowiadam przeciwko elektryczności? Przeciwko derkom i strzyżeniu też nie  🙂 Tylko od jakiegoś czasu luźno sobie rozmyślam: czy to, że kiedyś nie było takich kłopotów ze zdrowiem koni to czysty zbieg okoliczności? Genetyka nam się tak posypała? Diagnostyka poszła tak bardzo do przodu? (warto zauważyć, że do konia, który nie wykazuje objawów chorobowych nie wzywało się lekarza kiedyś - i nie wzywa się dziś, a dziś zdecydowanie częściej wzywa się lekarza  🤔). I jeszcze te luźne uwagi na forum: "dlaczego qchnia, te zaniedbane takie zdrowe, a te nasze wychuchane - ciągle cuś  👿". To w sumie daje do myślenia. Tak sobie spokojnie "poprzyglądowywuję" się zjawisku.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
30 listopada 2009 06:28
a mi nie daje to do myslenia halo...
bo czy od tych 25-20 lat nie zawężyła się selekcja koni do sportu,do konkretnej dyscypliny?
czy z powodu selekcji zarówno genetycznej,jak i postępu ogólnonaukowego nie zostały wyśrubowane wyniki czworoboków?konie nie zaczęły lepiej skakać?czy nie zostały zmienione przez to warunki rozgrwania konkursów?kiedyś podczas wkkw na Olimpiadzie parkur stał na wysokości max.120 cm,teraz skaczą znacznie wyżej...przykłady można mnożyć...tylko dlatego,że od zawsze człowiek chciał "Citius Altius Fortius" i nie ma co tu gdybać...to nie genetyka się posypała,to selekcja się zwiekszyła,a że nie umiemy wyprodukować końskich cyborgów,zawsze jakaś cecha na tym ucierpi....ale to samo dzieje się u ludzi i nie ma co się dziwić  😉
Dokładnie - na skutek mieszania genetyką konie mają coraz większe możliwości, ale niestety coraz słabsze są zdrowotnie. Poza tym kiedyś nie było tylu wet-ów, większość stajni radziła sobie swoimi sposobami z częścią schorzeń. Poza tym akurat uważam, co do tych zaniedbanych konie - to często dzięki niewiedzy właścicieli wet jest nie wzywany dlatego one takie "zdrowe". Fakt, że właściciele prywatnego, jednego ukochanego konika chuchają i dmuchają i wolą zapobiegać niż leczyć, bo leczenie może finansowo zabić...Więc myślę, że kilka przyczyn jest. Poza tym weterynaria też idzie do przodu i sporo rzeczy, których kiedyś nie można było leczyć teraz leczy się z powodzeniem, więc kiedyś sobie konik szedł na łąki albo do rzeźnika (to już tak hardcorowo), a teraz się leczy, więc i wet cześciej w stajni bywa...
Dokładnie - na skutek mieszania genetyką konie mają coraz większe możliwości, ale niestety coraz słabsze są zdrowotnie.


To ja też takie luźne rozważania.

Po pierwsze
Można  się zastanawiać i to całkiem poważnie " czy skórka warta wyprawki"?
Nawet pod względem ekonomicznym.

Koszt produkcji  konia coraz bardziej "sztucznego" , który ma coraz więcej wad w sensie zdrowia, kosztów utrzymania ( w tym całej otoczki, derek, maszynek innych gadżetów) , leczenia, długości życia .

Czy koń bardziej naturalny , ale zdrowszy więc tańszy.

Dla mnie to fatalny kierunek.
I to kształtuje , wymusza  SPORT 🤔
Aż trudno uwierzyć, żeby wszyscy   sportowcy traktowali konia jak przedmiot- to chyba "🤔portowcy"

Po drugie- to całkiem błędne myślenie.
Ze organizm będzie zdrowy , jeśli jest trzymany w zupełnie nienaturalnych dla siebie  warunkach.
Znowu ekonomia lub ludzka przyzwoitość  a właściwie odpowiedzialność za zwierzę.
Nikt już jej nie ma? 😲


Przypomniało mi się , jak mój  syn zaczął chorować  już w wieku 6 miesięcy.
Niby nic wielkiego- katar, kaszel - i oczywiście antybiotyki.
Chorował prawie bez przerwy i oczywiście coraz mocniejsze antybiotyki.
Jeździłam po lekarzach i szpitalach.
Aż trafiłam na lekarza, który powiedział : odstawić wszystkie leki , co drugi dzień kilka baniek na 10 minut i na dwór wyrzucać - hartować !
Syn miał wtedy 2 lata.
I robiłam tak: bańki i na dwór.
Rezultaty były zaskakująco dobre
I nawet zmoczenie w marcowych roztopach nie zaszkodziło mu - przestał chorować.
A koń ma naturalnie mocniejsze mechanizmy obronne.


A tego nie rozumiem - czy to  do mnie ? , czy tak sobie?

guli, a ile jest osób, które trzymając konia nie chcą na nim jeździć? Bardzo niewiele.




Użytkowanie koni nie musi kojarzyć się z ich" wyżyłowaniem" 🤔
Wszystko można pogodzić, o ile oczywiście ma się taką wolę.
[quote author=Ktoś link=topic=56.msg392002#msg392002 date=1259562530]

bo czy od tych 25-20 lat nie zawężyła się selekcja koni do sportu,do konkretnej dyscypliny?
[/quote]

hmmm, ale o jakim procencie użytkowych koni mówimy ? Jaki procent populacji koni stanowią konie sportowe ? IMHO niewielki...

A druga sprawa - to czy rzeczywiście jest to cech pożądana dla 'przeciętnego' właściciela ? IMHO nie. Po co przeciętnemu właścicielowi koń, który skacze do nieba a słaby zdrowotnie  jest jak kurczak i byle przeciąg go zabija ?

I co robić z odpadami produkcji koni sportowych o takich cechach - odpady z produkcji krów się zjada - a co z tą rzeszą koni, które ani skaczą ani zdrowe ?

Poza wszystkim to nie jestem przekonana, że 20 lat (a nawet 100) mogło dać jakiekolwiek zauważalne zmiany genetyczne - sądzę, że raczej jest to efekt chowu stajennego - pewne mechnizmy się nie wykształcają i potem ich nie ma - a nie ma 'parcia' na to aby konie były odporne, zatem nie podejmuje się prób ich uodpornienia (sądzę, że uodpornienie konia jest to możliwe i nietrudne).

Jeśli nawet renomowani weci polecają koniowi boksik (sama jestem po kilku takich dysputach) i twierdzą, że jest tam szczęśliwy i bezpieczny  😲

A tak z innej beczki - jestem tzw ambitna rekreacja, nie mam absolutnie żadnych pomysdłów na sport (nie lubię) i dla mnie koń słaby, ale ze sportowymi możliwościami (cokolwiek - czy się rusza jak młody Bóg czy skacze do nieba) ale nieodporny i wymagający traktowania jak dziecko a nie jak koń jest - jest, jakby to powiedzić - nic nie wart... Po co mi kłopot, derkowanie, dbanie o przeciągi, ciepłą stajenkę, zabieranie z padoku, gdy pada i wszystkie te czynności, których normalny, zdrowy koń nie potrzebuje po prostu...



guli - razem i pisałyśmy i podobnie myślałyśmy
Ktoś,epk- według tego, co piszecie możnaby  zrozumieć, że teraz do sportu wybiera się te mniej odporne na choroby, oby tylko dobrze skakały. Niejeden hodowca przekonał się, ze zbytnie  "chuchanie i dmuchanie"doprowadza tylko do wydelikacenia, a wtedy trzeba jeszcze bardziej "chuchać i dmuchać". Błędne koło.
Z moich obserwacji wynika, że najbardziej zdrowe są źrebaki z wychowu bezstajannego.
  Strasser nie mówi żeby konie wypuścić na wolność , ale radzi jak stwożyć im warunki zbliżone do natury. Wiadomo, że nie każdy może temu sprostać z róznych względów. Wiem to doskonale choćby z własnego podwórka i wcale nie znaczy , że ktoś kto nie może stosować się do takich zaleceń powinien zrezygnować z koni. Nie można jednak być ignorantem.[quote author=Ktoś link=topic=56.msg391637#msg391637 date=1259521515]
tak przypadkiem się składa,że ja jestem właścicielką konia,który z bardzo ciężkiego ochwatu został od początku do końca wyleczony metodą strugania kopyt wg Strasser....i jakoś nie zamyka mi to buzi, baaa koń co prawda cały sezon otwarty startował boso,ale gdy zaczął się sezon halowy trafił pod maszynkę jak pozostali sportowcy i śmiga konkursy 120 cm na czysto aż miło...metoda strugania to jedno i za to  👍,ale filozofia wg Strasser już niestety nie.

[/quote]
Nie chodziło mi bynajmniej o tych którzy nie popierają jej filozofii, ale tych co uważają Strasser za rzeźnika.
To, że podkułaś konia też wcale mnie nie dziwi, bo nie wiem czy jest możliwe i bezpieczne jeździć parkury 120 na mokrej trawie bez haceli. Na szczęście mnie to już nie dotyczy. Mam jednak osobisty dylemat: czy mój koń mógłby bez problemów przejść 9-cio dniowy rajd boso? Na razie mogę się tylko zastanawiać, bo i tak nie mogę na tyle dni wyjechać z domu, ale 3-4- dniowe już przerabialiśmy na bosaka.
teska, tyle, że w lecie koń ma krótszą sierść, więc szybciej schnie. Jest też ciepło więc schnąc nie załatwi sobie przeziębienia.

Czyli dobrze zrozumialam intencje wlaścicieli ogolonych koni- chodzi o czas i wygodę. A tak swoją drogą,  odnośnie przeziębień, to z czasów gdy jeszcze jeździlam w stajniach sportowych, najwięcej ich się zdażało właśnie latem.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
30 listopada 2009 09:10
A+A - nie wiem,o jakim procencie koni uzytkowyc mówimy,ja tylko odniosłam się do wypowiedzi halo,która napisała o tym,że 25 lat temu sportowe konie nie były golone i derkowane 😉

teska - nie podkułam konia i nie mam takiego zamiaru na razie...wystartowałam chyba w ciągu sezonu w 4 czy 5 zawodach gdzie podłoże było trawiaste - boso....wycofałam się tylko raz - gdy lał deszcz od wieczora poprzedzającego zawody i w dniu zawodów - choć nie wiem,czy wtedy nawet podkutym koniem zdecydowałabym się wystartować....szanuję jego nogi 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się