Ratowanie jeździectwa

Dodofon,  znam sport tylko z filmików i opowieści, więc nie umiem tego zweryfikować, dobrze, że jest RV, która uświadamia maluczkich jak to naprawdę wygląda 🙂

ikarina,  czy będąc zawodnikiem w UK, oczywiście mniejszej rangi niż olimpijska drużyna, da się żyć ze sportu, ze startów?


Nie wiem co ona planuje jeździć i na jakim poziomie. Oczywiście życzę jej szczerze samych wygranych. Ale wyjściowo western jest droższy. Koń- praktycznie do skoków na poziomie podworkowych przy dobrych wiatrach kupisz końia i za 5 tys, który po podszkoleniu da radę.
Do westu coraz rzadziej spotyka sie konie ras przypadkowych. Królują juz raczej aqh painty, do szypkosciowek tez inne rasy np. araby. A to juz inne koszty konia.
Sprzęt? Kupisz w klasyce średnia/ dobra używke siodle nawet za 1500zl. Cena siodła western - przyzwoitego, ale bez szału ok 1000-1500 ale euro.
Dobrostan końia - pasze, odżywki itd - taki sam jak w klasyce. Treningi - takie same - z tym ze trenerów profesjonalnych w Polsce z 10-20.
Zawodów mniej. Rozsiane po całej Polsce. A raczej w kilku miejscach w Polsce tylko. Na wiekszosci zawodów nagrody symboliczne.
Generalnie szału nie ma.
[...] chce ze sportu wyżyć, co za tym idzie- przerzuca się na western.  [...]

Wyżyć ze startów w west?
Ktoś jej chyba coś naściemniał 😉 Ale jakby co, to będzie pierwsza w Polsce 😉
bardzo dziękuję za wytłumaczenie :kwiatek: o westernie wiem tyle, że konie mają nisko glowę i jezdzi się w kapeluszu, nawet nie mialam okazji siąść w siodle west (nad czym ubolewam), więc można mi wcisnąć każdy dowolny kit bezboleśnie😉
tylko kiedyś na sport mozna było sobie pozwolić. Średnio zarabiajaca rodzina nie miala zadnego problemu zeby dac dziecku na jazdy i je ubrac (no i nie bylo tylu szmat niezbędnie potrzebnych 😉 ), na sport - także. Mało ludzi jezdzilo, bedac dobrym byles w klubie - same o ciebie kluby zabiegały i pomagały - dostałeś dobrego konia, czy od kluby czy od kogoś kogo cieszylo że się koń pokaże (2, że wymagania nie były tak duże), startowałeś, koszty tego nie były nieosiągalne. teraz - coraz mniej dzieciaków (tzn ich rodziców) na to stać.
bo przeciez zeby się w sporcie liczyć trzeba zacząć od dziecka.
Raz, że koszta (zarobki wzrosły zupelnie nie proporcjonalnie do kosztów życia całego jak i "koni"😉, dwa że czasu  brak i... motywacji. dzieciaki mające iskierke trenowały. A teraz? teraz uczestniczą od przedszkola w wyścigu szczurów i od tego przedszkola czy podstawówki kują jak górnicy (w szkole, po szkole, na milionie zajęć edukacyjnych po szkolnych) aby pojsc do lepszej szkoly, studia, praca... a pracy niet ocyzwiście.albo za grosze.
nie ma miejsca na sport. Nie ma kasy na sport
ci ktorzy mają kase - koniki też na dalszym planie, bo przecież z tego się nie da żyć. Żyć można z piłki nożnej - bo to medialne, dla mas=są sponsorzy.
np. były Stada - była praca dla jeźdźców. Byli kudzie z kasą co konia dali, nawet i treningi i na zawody zawieźli. a zawody tanie (osiągalne znaczy). a teraz? kogo stać na dobrego trenera, na konia (no tu łatwiej - bo jednorazowy wydatek), na wyjazdy? kiedyś pierdołowate zawody od których się zaczyna to były grosze rzędu 1 jazdy (ktorej koszt był niski-w stosunku do zarobków), do tego coś tam się wygrało i było się naprawde do przodu, koszt się zwracał i to sporo (a nagradzanych miejsc kilka). można było zacząć - naucyzć się, doświdczenie i nazwisko zdobyć - pozniej i startowac i na tym zarabiać i na trenowaniu (oczywiście u nas to i tak kiepściej niż w rozwinietych krajach, ale się dało) . a teraz?
nie ma podstaw- nie ma wyzszego rzędu.
żeby być sportowcem przez duzę S - no niestety - tylko temu trzeba się poświęcić, a gdy nie ma klubów, związków które będą cie sponsorować -utrzymywać- nie da rady.
Małysz raczej nei utrzymywał się od początku swojej kariery (i nie mówie o tych najwyższych momentac ale w ogóle) z samych zawodów. nie płacił sam za trenera, stroje, sprzęt, wyjazdy. Tam jest machina, są sponsorzy - można żyć i trenować nie martwiac się o byt. pewnie - zaczął wygrywać to i nagrody, reklamy - ale to już właśnsie nagroda i dodatek. Byt podstawowy miał jako zawodowy sportowiec zapewniony. Inni też są np na stypendiach - ich wysokość pewnie nei kosmiczna. ale żyć się da.

ile mlodych ludzi może się utrzymać bo jest sportowcem -jeźdźcem? nie objeżdżaczem, pracownikiem - ale własnie zawodnikiem?
były związki, kluby - to sport się kręcił. a teraz? dzieci siedzą na necie bo...bo rodzice za sport musza płacić gruuubą kase. a kasy nei mają. Poza tym sa inne potrzeby i priorytety.
szkoda. bardoz szkoda - bo talenty się marnują.
znam dziewczyne, która do kadry się nei dostała bo nie miała konia na konkursy ileś tam cm. Jeśli jest talentem, jeśli potrafi - to chyba powinna takeigo konia dostać a nie sama musiec kupić? bo jesli tak, to selekcja nei jest "najlepsi" tylko "ci ktorzy mają kase" - a kase mają nie z koni.... wiec =nie warto inwestować w jeździectwo bo ....bo nawet na jeździectwo człowieka nie będzie stać.

mam dziewczynkę na jazdy - calkiem talent, ale jeździ rzadko bo czasu brak. Trenuje tenis. W tenisie wiadomo, że jak będzie dobra to z niego wyżyje, albo z nagród, sponsorów albo zaraz z uczenia innych. W jeździectwie nie... wiec konie to tylko przyjemność i to w ukryciu przed trenerem tenisa, bo przecież może złapać kontuzje...

naprawde, wydaje mi się, że stał się to sport (ambitniejsza rekreacja, czy nawet rekreacja) dla wybranych i tylko jako dodatek. mało kogo stać i finansowo i czasowo. Kiedyś wystarczyło chcieć i mieć talent. szkółki się kręcą ...ale chyba widzicie że twarze się ciągle zmieniają? dzieci są rzadko, nie przechodzą za bariere sportu- trenowania "z prawdziwego zdarzenia", wyjazdów, opłat itd...

ot taka moja refleksja...
Na tym "poziomie podstawowym" to jeszcze mam taką refleksję: dosłownie kilka lat temu, kto przychodził na jazdy, to miał w oczach... entuzjazm? radość? nadzieję czegoś fajnego?
Dzieciaki aż podskakiwały, dorośli wreszcie(!) sięgali po swoje (ukochanego/ej) marzenie, uszczęśliwiony i dumny dziadek przywiózł prawie dorosłą wnuczkę...
Teraz, nie wiem - to nie honor się ekscytować?
Że nie wspomnę jak zmienia się oblicze "szczęśliwego posiadacza konia", jak szybko "te oczka tak paczą". Nie - konia oczka. Właściciela - powalonego trudem posiadania (życiem, kosztami i "przypadkami"😉.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
24 października 2012 06:18
mnie tez dreczy
i mam wrazenie kresu nawet nie tyle sportu jezdzieckiego co jezdzietwa w ogole, w takiej formie jak ja definiuje to slowo
nie ma juz pasji, doskonalenia, pracy
jest komercyjno uslugowa moda na koniki, gdzie trener nie jest autorytetem tylko wynajetym facetem od poprawiania ego, gdzie priorytetem jest kolor czapraka i zlozenie koniowi glowy do klaty. I fotka na fcb, najlepiej w sukience


no tak jest  🙁 no i coraz mniej dzieciaków chcących jeździc konno, ludzie sa (i beda) coraz mniej sprawni fizycznie...pełno grubasów, pełno bachorów z dwiema lewymi rączkami za to z pretensjami do wszystkiego; coraz wiecej ksiezniczek co to na rano na 8 na jazde nie wstana gdyz spia ❗ mimo ze tata gotowy zawiezc, zapłacić i odwieźć!
siedza i ogladaja telewizje, jedza czipsy i pisza esy na ifonach 🙁 i to by było na tyle

Właściciela - powalonego trudem posiadania (życiem, kosztami i "przypadkami"😉.


otóż to, trudno zwiazac koniec z koncem, wszedzie podwyzki, koszty...kon zaczyna byc mega luksusem  😲
Moon   #kulistyzajebisty
24 października 2012 06:43
selekcja nie jest "najlepsi" tylko "ci ktorzy mają kase" - a kase mają nie z koni.... wiec =nie warto inwestować w jeździectwo bo ....bo nawet na jeździectwo człowieka nie będzie stać.
No niestety, amen.
Jedno jest pewne - czasy, gdy były państwowe ZT, gdy dostawało się konia do startów pod tyłek, minęły i raczej nie powrócą. Jeśli będzie to szło i tę stronę co teraz, to faktycznie - może się stać, że jeździectwo stanie się naprawdę 'sportem'-fanaberią bogaczy. (W niektórych kręgach mówi się, że już tak jest...) Z drugiej strony, nikt nigdy nie mówił, że będzie łatwo i że to tani sport.



Moim zdaniem temat nie dotyczy tylko jeździectwa, ale zmiany pokoleń i pasji jako takich
Kiedyś nie było komputerów, Internetu, Iphonów, Ipadów, konsol, itp... Dzieci i młodzież grały na podwórkach w nogę/zbijaka/podchody. Na trzepaku zawsze ktoś się kręcił (w dosłownym tego słowa znaczeniu ;-)) Co ambitniejsi i bogatsi uczęszczali na zajecia pozalekcyjne (czy językowe, czy sportowe)... I wcale nie było jakoś sporo taniej , a aby należeć do klubu - czy jak pisze horse art - dostać dobrego konia - trzeba było na prawdę się postarać - boksy posprzątać, "sto siedemnaście" koni czyścić i lonżować - nie było nic za darmo. Wyjazdy na zawody dalej niż kilka km - a kto niby wówczas miał trailery? Jak się nie zabrało koniowozem stadowym/klubowym to nie było opcji wyjazdów... Dziś dobrego konia i wejście do klubu można kupić, a wszystko wbrew pozorom jest łatwiejsze. Oczywiście ograniczają finanse, ale w każdym aspekcie życia ograniczają...
Nie rozumiem idei ratowania jeździectwa... Sędziowałam w tym sezonie sporo zawodów ogólnopolskich i regionalnych - na brak frekwencji jakoś nikt nie narzekał - przeciwnie - trzeba było ograniczać przyjmowanie zgłoszeń, bo się konie w stajniach nie mieściły i dnai nie starczało an wszystkich chętnych... Gdzie zatem ów kryzys?
Zaowdników żyjących z koni również znam co najmniej kilkunastu. Często nie jest to jedynie sport jako taki, ale w innych dyscyplinach jest podobnie (może poza super medialną piłką nożną). Często łączą oni jazdę sportową np. z treningiem młodych koni, itd itp - ale co z w tym złego? Coraz częściej widać wpływ "zachodnich standardów" w których zawodnik własnych koni nie sposiada - jeździ konie sponsora/sponsorów - czyli to, co na zachodzie jest standardem powoli i u nas taje się normą...
Co tu zatem ratować?  🤔
Co do wypowiedzi Moon - moja dobra koleżanka kasy nie ma (koni własnych też...), startuje na poziomie ***
Nie przesadzajcie! Bo piszecie tak, jakby pan Chłapowski nie musiał improwizować czterech parkurów naraz, bo inaczej 200 zapisanych na regionalkę u niego jeźdźców w jeden dzień nie "obsłuży", jakby w Warce nie robiły się korki z samych prawie bukmanek gdy "Puchar Sielanki" się rozgrywa i jakby parę podobnych zjawisk w całej Polsce się nie objawiało. Sam niedawno poznałem parę przesympatycznych rajdowców, którzy startowali, startują i startować będą, niezależnie od tego, czy im ktoś za to zapłaci czy nie - i, co więcej - nie narzekają też na brak narybku (całość będzie w listopadowym "KT"😉: http://boskawola.blogspot.com/2012/10/klaudynka-i-zulus.html

Owszem: to są fenomeny dalej, jakby porównać do piłki nożnej czy, bo ja wiem - do siatkówki plażowej (może, w związku z tym - przynajmniej latem lub na zawodach halowych - zrobić coś ze strojem zawodniczek..? Przecież amazonki są o niebo przystojniejsze od tych umięśnionych troglodytek, grających w siatkówkę!) - nader wątłe. Ale potencjał jest!

Tyle, że nikt nie ma interesy w tym, aby go jakimiś dotacjami dopompowywać. Więc - tak, jak pisałem - wszystko zależy od szczęśliwego trafu...
Moon   #kulistyzajebisty
24 października 2012 07:02
_Gaga, ja nie twierdzę, że jak ktoś chce to się nie da, da się, tylko patrząc na to jak było kieeeedyś (i wyszło żem stara :P) to człowieka nachodzi myśl, że jednak trudniej. A może wcale nie trudniej, a inaczej?
W sumie to wydaje mi się, że nasze poglądy nt "ratowania" jeździectwa będą skrajnie różne, bo w różnych towarzystwach i stajniach się obracamy i każdy ma spojrzenie na to z innej perspektywy - A to sędziego, sędziującego od rana do nocy (bo tyle zawodników) a to samych zawodników, jeżdżących i nie jeżdżących, zarówno z wielkich stajni i klubów jak i małych stajenek kameralnych, no i zwykłych szaraczków, którzy sport przez wielkie S oglądają raz w roku albo tylko w tv.
no dobra , moze jest frekwencja na zawodach bo jedzie kazdy kto ma czaprak anky. a wiadomo, że teraz jezdza nei utalentowani ale majacy kase na czaprak anky. albo wbijają się na siłe w środowisko żeby być za takich uważani (a wyjątki potwierdzają regułę)
wiec co z ego ze tyle osob jezdzi, ma konie, nawte na te zawody pojedize - skoro nic z tego dla Sportu nie wynika? nie chodzi przeciez o sport jako pasje, zdrowie - ale jako sposób zabłyśnięcia w towarzystwie, jako "masz kase-możesz jeżdzic" , ale jako "jeździsz - masz kase". Gaga - to na przykładzie twojej koleżanki - jeździ *** i kasy nie ma? powinna - wlasnie dlatego że umie te * pojechać (czyli jak w innych sportach). jakby przemysł jeżdizecki funkcjonował dobrze - i ty nei musiałabyś pracowac też w innej branży. ja bym sobie trenowala koniki  dla tych z pasją czy iskierką - bo w końcu gdy jest prawdziwy Sport  - to i pracy w nim dla różnych, a nie planowała wyjazd do pozdnej roboty żeby mieć czas jeździć ;/
kiedyś mozna bylo jazdy odpracowac, liczyły sie chęci i talent, mozna bylo się załapać na ten koniowóz - teraz się  niestety nie da. albo nie ma gdzie , albo nie ma kiedy - bo czasu dzieciom brak, bo rodzice nei puszczą, bo nikt za darmo nie da (albo sie boi). bo kasy nie ma sam, wiec nieodpuści kasy za jazde.
No i pasji w dzieciach brak (nie wponinająć o upośledzeniu ruchowym, braku siły, kondycji i koordynacji....i problemach z mysleniem), co robi dizecko jak zsiądzie z konia? - idzie sobie, nie poglasznie, nie przytrzyma- idzie. Bo tower rzucony przecież. Do stajni nie pójdą - pojdą na iphonie pograć - nawet w horse bo to modne, ale na żywo już nie. tak ma 95% dzieci, a obserwuje w wiekszości nie te z calkiem spaczonego materializmem środowiska...
z tymi końmi dawanymi przez klub to też nie tak kolorowo. człowiek życie takiemu koniowi oddawał, no serce przynajmniej, a jak już z diabła zrobiło się konia osiągającego wyniki, to szedł pod osobę lepiej ustawioną w klubie 😉
o co prawda to prawda .... ale był, można było rozbić te wyniki, serce sie oddawało i życie (kto teraz cokolwiek oddaje?).. czlowiek sie uczyl, nabywal doswiadczenia, a jak mógł (talentowo i checiowo) to stawał się tym wyżej ustawionym potem 😉

no dobra, znam/kojarze kilka os które z koni żyją(pomijajac te posiadające hotele/h+szkółki), ale i u nich najczęściej nie jets to jedyny zarobek.
ale... oczywiśnei nie potępiam rekreacji - jeżdziectwo to nie tylko Sport przez duże S. Ale to umieranie jest raczej związane z brakiem pasji właśnie, a nie brakiem dużego sportu (możliwości jak i sensu w nim bycia).
Chciałam napisać dokłądnie to samo, co Met
Co do koleżanki jeżdżącej na poziomie *** - kasę na koniach jako jeździec zarabia. Źle mnie horse art zrozumiałaś - nie ma swoich koni/trailerów/szprzętu - wszystko włącznie z pensją dostaje od sponsorów. Czyli nie mając ogromnych środków finansowych można startować...

Piszesz horse art że kiedyś można było jazdy odpracować. Ja od wielu lat poszukuję pomocnika dostajni - o czym wspominałam już w wielu innych tematach. Pracy niewiele - aktualnie 2 konie w stajni. Pastwiska uprzątnąć (20 min), jabłka teraz spod drzew zebrać (10 min) i tyle. Siodło czasami któreś przeczyścić... Dojazd: 20 min komunikacją z centrum miasta... Konie do dyspozycji - mozna jeździć, można startować, wiele potrafią
I myślisz że są chętni?? Otóż nie... Stąd mój wniosek o zmianie pokoleń - kiedyś dzieciaki pchały się drzwiami i oknami do sportu jako takiego - czy to do jeździectwa, czy do żeglarstwa, czy innych podobnych. Aktualnie wolą pograć sobie na konsoli (przynajmniej ja takie wrażenie odnoszę), a za jazdy w razie W rodzice zpłacą - to i konia czyścić nie będzie trzeba za bardzo...
Przez te naście lat posiadania stajni i koni - porządnych luzaków mogłabym policzyć na palcach jednej ręki :-(
A sama doskonale wiesz, że ani dojazd do mnie nie stanowi problemu, ani nic kompletnie, a jednak chętnych na "ciężką katorżniczą pracę" przy 2 koniach nie ma
Jak już wspomniałam horse art - znam wiele osób żyjacych wyłacznie z koni - bez żadnych działalności "obok"... znaczy da się, chociaż nie powiem - lekko nie jest. W żeglarstwie też lekko nie jest i trudno się z tego na dłuższą metę utrzymać... długo by sporty wymieniać
W pełni popieram slowa Gagi. Kiedys jak czlowiek chciał posiedziec na koniu , to zapierniczał iles tam km do najbliższej stajni i blagał wlasciciela koni aby w zamian za ciezką robotę dał pojedzic. Dosłownie pojedzdzic , bo wylądalo to tak ,że po sprżatnieciu ilus tam boksów dostalo sie konia i...no wlasnie nikt nawet nie pomógł , nie pokazal co i jak a i tak dzieciak sie cieszył ,ze może przewiesc soją du..e.
Teraz marzenie znalesc dobrego pomocnika przy koniach i napewno nie jest to pomocnik za frikus.
Malo jest ludzi ktorzy naprawdę coś chcą i to nie tylko chodzi o jedziectwo. Dzis mlodzi rozgladają sie za kasą ,kasą i jeszcze raz kasą. Gdzies po drodze wszstcy zgubili inne wartosci.


O tempora! O mores! - jak powiadali starożytni.
Zawsze króluje i królowało powiedzenie - a dawniej było lepiej! Chyba od zarania ludzkości już dawniej było lepiej!
Tak też z tej dyskusji wynika, bo dawniej było łatwiej, ludzie mieli pasje, kilometry podążali do stajni i tłumy chciały pracować przy koniach za jazdy. A teraz - upadek obyczajów, upadek społeczeństwa, a młodzież - aż szkoda gadać!

Otóż nie. Teraz nie jest gorzej, jest INACZEJ! I tylko tyle. I nie ma co rozrywać szat i płakać nad tym. taka jest rzeczywistość. To co było dawniej (za komuny) w klubach jeździeckich, nie było wcale tylko różowe i wspaniałe. Było też wiele niesprawiedliwości, żerowania na cudzej pracy, układów towarzyskich i kumoterstwa. Wcale nie było tak, że każdy z ulicy mógł jeździć sportowo i startować na zawodach na koszt klubów. Zależało dużo od poszczególnych osób, które mogły stanąć na drodze i nie pozwolić na karierę sportową nawet utalentowanemu zawodnikowi. O tym już sie nie pamięta! Bo to nie pasuje do sentymentalnego obrazka pt. "dawniej bylo lepiej".

Co do profesjonalnego sportu jeździeckiego. Zastanawiam się, czy jest nad czym płakać? Czy taki profesjonalny sport jeździecki a.d. 2012 r. jest czymś faktycznie lepszym i wartościowszym (przed upadkiem czego powinniśmy chronić)  niż masowa rekreacja, zawody towarzyskie, zabawy w konie itp. Czy obecny profesjonalny sport jeździecki (a może nie tylko jeździecki) daje prawdziwe emocje?
Bo o prawdziwe, szczere emocje w sporcie chodzi....

Czy może łatwiej prawdziwe emocje odnaleźć w zawodach towarzyskich, za przysłowiową stodołą? Gdzie każdy ma mniej-więcej wyrównane szanse w startach....
damarina ale kto - poza horse_art - pisze, że dawnie było lepiej??  🤔
Co do emocji - we mnie profesjonalny sport jeździecki wywołuje emocje (chociaż akurat u mnie to nie powinien) - to przepraszam jakieś faux pas?
A i szanse w sporcie profesjonalnym sę wyrównane tak samo, jak w sporcie towarzyskim...
(...)
Czy może łatwiej prawdziwe emocje odnaleźć w zawodach towarzyskich, za przysłowiową stodołą? Gdzie każdy ma mniej-więcej wyrównane szanse w startach....

Zawody za stodołą emocjonują mnie negatywnie. Bo poziom niski = koń obrywa aż huczy. I ja na to poprostu nie mogę patrzeć.
Bez względu na dyscyplinę.
Jednak rozumiem o co chodziło, bo byłam raz na meczu wiejskich drużyn w piłkę nożną i się nakrzyczałam aż zachrypłam.
Sędzia miał auto z otwartymi drzwiami przy linii boiska i zagwizdał koniec już wrzucając bieg a i tak poleciały za nim butelki .
Śmiechom i żarcikom nie było końca.
Gdybym miała wybór wolałabym zachrypnąć jednak na stadionie Santiago Bernabéu.
Chociaż czytałam, że tam się oklaskuje piłkarzy jak w teatrze.


Dziewczyny.
Jestem daleka od stawiania na piedestał zawodów towarzyskich. Bo poziom jeździecki nie ten, bo obrazki okrutne. Tak jest, nie ma co dyskutować.
Zastanawiam się tylko gdzie są prawdziwe emocje?

Czy w profesjonalnym sporcie jeździeckim a.d. 2012 r. można odnaleźć prawdziwe emocje, np. radości z pokonania własnych słabości, radości z efektów ciężkich treningów, z efektów pracy z koniem, smutku z przegranej w walce z własnymi ograniczeniami itd?

Ja już o tym pisałam, ale bez echa. Jest teraz to : http://digitalcup.pl/
I tam się emocjonują ludzie, z tego co czytam.
Może to właśnie na dzisiejsze czasy?
Taaaak, faktycznie dzisiejsze czasy. Regionalne 'gwiazdy' startuja szaloooone konkursy L3 na Ctkowych koniach.
Jesli tak ma wygladac wspolzawodnictwo w sporcie - rowniez w tym 'digital', to ja dziekuje. Szczegolnie dla mega cennej nagrody w postaci padu anky.
tytuł wątku jest mylący, jeździectwa jako takiego nie trzeba ratować, bo ma się dobrze 😉 tytuł powinien chyba brzmieć-"Ratowanie sportu jeździeckiego i zawodów jeździeckich" i tu pytanie ilu jest u nas tz. zawodników, którzy mają uprawnienia do startów i startują regularnie, a nie od przypadku do przypadku jak zawody są za miedzą? -w liczbach. Czyli jaki jest procent  sportowców w stosunku populacji ludzi jeżdżących konno bez ambicji startowania w zawodach.
Gaga ma całkowita rację, zainteresowanie końmi wśród dzieciakow i młodzieży jest b. małe. Nawet za darmowe jazdy nikt nie chciał przychodzić i zajmować się koniem koleżanki. Ja jak na pewno wielu z tych pamietających lepsze czasy żeby dorwać się do konia w stadninie musiałam za każdym razem np. oskrobać z błota kilka źrebnych kobył, które nie zawsze były w dobrym humorze, myliśmy szczotkami ryżowymi w zimnej wodzie sterty marchwii, itd, itd 😉 Wytrwali i łyknęli bakcyla najbardziej twardzi 😜 A teraz po uwolnieniu zawodu - niestety czarno to widzę, autorytet trenera będzie równy kasie jaką rodzić sypnie w zamian za treningi , a nie miarą jego zawodowstwa.
Czy w profesjonalnym sporcie jeździeckim a.d. 2012 r. można odnaleźć prawdziwe emocje, np. radości z pokonania własnych słabości, radości z efektów ciężkich treningów, z efektów pracy z koniem, smutku z przegranej w walce z własnymi ograniczeniami itd?

Tak
Znani mi zawodnicy są dumni z dobrych startów jeżdżonych przez siebie koni. Dobry start to nie zawsze wygrana, czasami to czysty przejazd 4 latka na początku kariery sportowej, czasem dobra ocena za czworobok młodego konia, czasami po prostu dobry start, nawet jeśli wynik gdzieś w pierwszej dziesiątce... Czasami postępy w treningu. Zawodowych jeźdźców cieszy to tak samo, jak nas - biurwy (bez urazy) - dopnięcie jakiegoś projektu, czy realizacja intratnego kontraktu - ma się satysfakcję z wykonanej pracy...
czy to prawdziwe emocje - kwestia tego, co uważasz damarino za prawdziwe emocje właśnie
kujka   new better life mode: on
24 października 2012 13:00
Ja już o tym pisałam, ale bez echa. Jest teraz to : http://digitalcup.pl/
I tam się emocjonują ludzie, z tego co czytam.
Może to właśnie na dzisiejsze czasy?


o, widze wrotka w ekspertach. i filmiki z ktosia.
w ekspertach rowniez A. Piasecka i A. Jarmula, M. Rapcewicz.
i wpolpraca z galopuje.pl
dziwne to. i nie przekonuje mnie.
Mnie też nie. Ja się nie dziwię, że ludzi startują w takiej wirtualnej zabawie - sama bym chętnie się zgłosiła - zrobiony koń, kamerka i jedziesz, a czapraczek za 250 zl jest twój. Tyle, że to jest żaden sport tylko zabawa z nastawieniem na wygranie fanta. Nie sądzę, żeby to ludzie ( a przynajmniej większość którzy biorą w tym udział) wysyłała filmy w celu zweryfikowania swoich umiejętności przez kogoś z zewnątrz - większość liczy na fajną nagrodę nie oszukujmy się. Z tym, że świat teraz zmierza chyba w kierunku wirtualnych treningów - Anky też za opłatą oceni twój filmik i udzieli wskazówek. Ja nie mówię, że to źle - dla osoby, która wie co robi takie uwagi mogą być niezwykle cenne, tylko wszystko jakoś tak zmierza w kierunku który mnie osobiście nie odpowiada. Z tym, że ta cała wirtualna idea moim zdaniem adresowana jest głownie do gwiazdeczek regionalnych jak to już zostało napisane - osoby na prawdę poważnie zaangażowane w sport jeśli tam się pojawiają to raczej tylko dla fantów.

PS gdzie można zobaczyć filmiki z przejazdów bo nie mogę znaleźć ( ślepota chyba mnie ogarnia)
Mnie się zdaje, że zamysłem digital cup było udostępnienie porad ludziom, którzy są "daleko od szosy".
Nie można zobaczyć chyba, hahah bo ja też szukałam ale nie znalazłam już 3-ci raz.
Pomysł fajny strona mega do bani- bardzo nieużyteczna. więcje by chętnych było jakby to dobrze zaprojektować - i nie mówię o grafice bo o gustach i smakach się nie dyskutuje.
ganasz, nie masz racji, wg SJP
jeździectwo «dyscyplina sportowa polegająca na uprawianiu różnych form jazdy konnej»
Ja tez myślę, że taki był zamysł - dla ludzi daleko od szosy i takich, którzy nie koniecznie mają kasę i ochotę konie ciągać po świecie, żeby sobie dla funu wystartować i ogólnie idea jest fajna, ale nie mylmy tego z prawdziwym sportem bo to jest fun dla rekreacji + sposób na zdobycie czapraka Anky.

Jeśli tych filmików nie można zobaczyć to mega lipa - takie tajne te zawody trochę. Właśnie dla mnie to by było fajne, żeby zobaczyć tez stare przejazdy i jak zostały ocenione. Plus tego jest taki, ze zawodów uj widzę sporo, a w realnym świecie w niektórych regionach prawie wcale ich nie ma albo 3X w roku, a tu raz w miesiącu można jechać czworobok co motywuje ludzi do częstszego jeżdżenia czworoboków w domu.

Przecież nie ma nic złego w dobrej zabawie, żeby właśnie dobra była 🙂
Gdybym miała wybór wolałabym zachrypnąć jednak na stadionie Santiago Bernabéu.
Chociaż czytałam, że tam się oklaskuje piłkarzy jak w teatrze.

Tania klasycznie uchwyciła istotę problemu jak ja to widzę, o co mi chodziło szczególnie.
Że chodziłoby o zachrypnięcie i entuzjazm na wysokim poziomie rywalizacji. A jakoś z tym jest kłopot.

_Gaga, jkobus, no z pewnością rzesze uprawiające obecnie sport jeździecki są szerokie, bez porównania z "dawnymi czasy". Pamiętam zawody w Sopocie xx lat temu, gdy, rety! AŻ 8 koni w C wystartowało  🤣 Rozwój jest, bezdyskusyjnie, a gdy się na chłodno przyjrzeć to potężny.
Tylko, może się mylę, ale jakoś nie widzę nikogo zainteresowanego top wynikami i top konkurencją. Mającego i motywację i... możliwości. Kto ma motywację, temu możliwości przybrak (i np. konie, które świetnie rokują musi! sprzedawać), a kto ma możliwości temu motywacji (także do ciężkiej pracy) brakuje. A kto, jakimś cudem, i jedno i drugie posiada - tego w PL nie uświadczysz. Dlatego stawiam (z pewnością dyskusyjną) tezę, że wysokim sportem w naszym kraju nie jest zainteresowany literalnie nikt. Nikt nie ma realnej motywacji. Że poświęci x lat i y kasy i będzie miał xyz  😅. No, może oprócz działaczy, baardzo zainteresowanych na zasadzie "weźmy i zróbcie" (wynik).

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się