Prawa dla początkującego jeźdźca

Alilalila już chyba sama nie wiesz o co ci chodzi, skąd pomysł że każdy instruktor daje dzikiego konia początkującemu jeźdźcowi i w ogóle ma wszystko w poważaniu.
To co wypisujesz to sa oczywiste sprawy które powinny reprezentować wszystkie stajnie rekreacyjne. Większość spełnia te oczekiwania.

Dyskusja zaczyna się robić kompletnie bez sensu.

Tak z ciekawości ile czasu jeździsz i w ilu stajniach miałaś okazję bywać?

btw. edytuj posty a nie dodawaj jeden po drugim, to już kolejny raz!
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
06 grudnia 2013 15:46
Ja bym się jeszcze spytała o wiek Alilalila , tak z czystej ciekawości :/
To i ja spytam:
- Czy mowa o indywidualnej lekcji?
[quote author=Ala_WR link=topic=93112.msg1945028#msg1945028 date=1386344592]
Alilalila - a Ty dalej swoje.
Nie znam Cię, ale jestem pewna na 100% że nigdy nie siedziałaś na koniu nie ujeżdżonym, czy nawet w trakcie zajeżdżania.

-No to akurat cię sie nie udało .


A to że nie radzisz sobie z jakimś koniem nie znaczy że ten koń nic nie umie.

-Wiem.


Jeżeli ktoś boi się koni to nie powinien jeździć konno, koń jest lustrem dla naszych emocji i zazwyczaj wykorzysta je w stu procentach. Co innego strach przed wykonaniem jakiegoś elementu, to chyba każdy w swej jeździeckiej karierze przeszedł.

-Sally Swift mówi podobnie ciekawe czy tez zniechca swoich bojaźliwych jeźdźców do jazdy konnej ?


Co do bezpieczeństwa, żaden instruktor na świecie nie zagwarantuje Ci całkowitego bezpieczeństwa, to jest po prostu nie realne.

-Ale swoim zachowaniem np. puszczaniem osoby nieprzygotowanej w teren albo posadzeniem jej na trudnijszego konia kiedy nie zna jeźdzca stwarza zagrożenie. Mimo wszystko naprawdę sporo zależy od instruktora.


[/quote]
Podobają mi się zasady opolanki. Zazdroszczę komfortu. Nie zawsze jest to możliwe. Bo, powiedzmy jednym z koni jest hucuł, który jest ok, ale... lubi się tarzać gdy dłużej stoi. A dziecko co chwila podjeżdża, zatrzymuje - i pyta, pyta, gada (często to bardzo sympatyczne). Kluczowe jest, czy wypełni polecenie: "stępuj" czy (w ferworze) będzie sobie stać.
Super, gdy instruktor ma do dyspozycji Bardzo przewidywalne konie. Ale nawet wtedy - instruktor przewiduje, że coś się może zdarzyć (ot, drobiazg - nagle siwek się pojawia w polu widzenia - konie do siwych nie przywykłe stają się czujne) a podopieczny nie reaguje na polecenia? Instruktor dlatego jest instruktorem, że ma o wiele większe doświadczenie z końmi niż kursant (jeśli tak nie jest - to nie ma mowy o bezpieczeństwie i tak być nie może - z takich miejsc uciekać, i uciekać z miejsc gdzie niefrasobliwość przechodzi ludzkie pojęcie) i Przewiduje - a kursant zagrożenia jeszcze nie czuje. Dlatego jestem zdania - najpierw wykonaj, potem pytaj.

bera7, oj, nieładnie, nieładnie - toż każdy podręcznik podaje, że instruktor z kursantem na lonży Nigdy nie odkłada bata 🙂

Coraz mocniej wypada, że "dla każdego coś dobrego". I jakoś tak się dzieje, że nieprzystający do "profilu" zajęć - zniechęcają się. I dobrze. Kto oczekuje niefrasobliwej przyjemności niech nie wybiera się po naukę do Stada Ogierów itd.

Zwolennikiem "jak dziko - to fajnie" nie jestem 🙁 A przeszłam "twardą" szkołę. I lata całe wierzyłam, że "tak ma być" i jasne - bawiło mnie to. I nie ja jedna. Dopiero gdy trafiłam pod fachową opiekę - byłam zdziwiona, jak to tak? (i nie ja jedna) 1, 2 - 10 jazda - i żaden koń nawet nie bryknął??? Nienormalne jakieś? Młode ogiery? Czy wypadków już w ogóle nie było? Były - z ludzkiej głupoty, dezynwoltury, niefrasobliwości. Ale mniej niż wypadków np. przy schodzeniu po schodach 😀
DOkladnie.
Ja tez zaliczylam zdziwienie jak sie okazalo ze zeby sie nauczyc nie musi byc dziko, nie musi byc wylacznie potu i krwi i ogolnie moze byc przyjemnie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 grudnia 2013 16:26
A 11 upadków na jednym Hubertusie (3 godzinny teren z przeszkodami) jak świadczy o stajni?
opolanka   psychologiem przez przeszkody
06 grudnia 2013 16:41
Opolanka czytam twój post i mam przypływ nadzieji  ! 🙂😉 mam szczera nadzieje ze wrócisz do pracy i ty i twoi uczniowie będziecie sie cieszyć jezdziectwem 🙂😉

Ale wiesz, to ze ja tak prowadziłam jazdy nie oznacza, ze mam 100% zadowolenia. W to raczej wątpię.
to tak z własnego podwórza.

moja stara kobyła coś tam umie. nie to, żeby wyjątkowo, ale i skoczy parkurek 130 pod juniorką, i lotną zrobi, i galop-stój-galop, i na delikatną łydeczkę smyknie. no nie aż taki trup totalny, choć do pierwszego sortu to daleko.

nie jest wybitnie problemowa, ale też jest temperamentna, dość dominująca. Nie miałam z nią większych problemów. każdy jeżdzący jako tako nie miał. wszystko robił bez problemów.

jakiś czas temu miałam kilka dziewczyn, bo szukałam kogoś do jazdy. nie dość, że miały jezdzić samodzielnie, a tak naprawdę to powinnam je lonżować to raz. dwa... bały się konia. a to żaden postrach nie jest.

koń źle ujeżdzony? narowisty? nie. żywiołowy. jezdzcy zbyt kiepscy.

tak bardzo zmienia się punkt widzenia zależnie od umiejętności. kazdy jeżdzący w miarę był zachwycony Rudzielcem. a każdy, kto powinien wyklepać jeszcze masę godzin na lonży- przerażony i nie potrafił sprawić, żeby koń  nie szedł zygzakiem.

konkurs! czyja to wina, że koń chodził zygzakiem? Konia? wg Alalalalaiaiali - konia. bo nie dość dobrze ujezdzony. a że pod kimś innym skacze 120 samograjem? cud!
Alilalila, co to jest wg Ciebie trudny koń i kiedy koń nadaje się do jazdy do szkółki?

halo, chyba inne podręczniki czytałyśmy 😉. A tak serio, prowadząc jazdę 6-latce muszę 30 min wymyślać ćwiczenia i je pokazywać często, bo nie zawsze komunikat werbalny jest jasny. Więc mam tak konia przygotowanego, że ma chodzić na głos, nie włazić do środka. Jednak jak to zwierz, też może mieć swoje zdanie, co zademonstrował.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 grudnia 2013 18:16
trudny koń to pojęcie względne. Jeden i ten sam koń dla jednego będzie łatwy dla innego nie.
wiecie co, ja spróbuję podsumować:
uczeń ma prawo: dostać konia dopasowanego poziomem do swoich umiejętności (ja dopuszczam możliwość wybrania sobie konia przez ucznia o ile jest to możliwe z przyczyn organizacyjno-technicznych), ma prawo czuć się na jeździe W MIARĘ komfortowo, ma prawo rozumieć co się od niego wymaga, ma prawo zadawać pytania ale nie koniecznie w czasie jazdy (jak jest więcej osób to bardzo przeszkadza)
ma obowiązek: słuchać poleceń instruktora, szanować konia i sprzęt, zachowywać się kulturalnie wobec wszystkich obecnych
instruktor ma obowiązek: zapewnić możliwie jak największe bezpieczeństwo uczniów, stworzyć warunki do nauki, dbać o dobro koni!!! (to chyba jednak zawsze będzie u mnie na piewrszym miejscu, bo to są MOJE konie! a poza tym one przecież na mnie zarabiają!) udzielać wszelkich możliwych informacji i odpowiadać na pytania o ile to nie rozbija jazdy i dbać o poziom udostępnianych koni (korygować je o ile jest to potrzebne)

Co jeszcze?
Hmm, ja tak czytam i do końca oczom nie wierzę. Szczególnie w to, co piszą instruktorzy. Ja wiem,że w większości nie mają oni wpływu na to jakimi końmi dysponują ale za to mają duży wpływ na to jak te konie chodzą, jakie mają reakcje. Wiele szkółek widziałam. Miałam okazję patrzeć sobie na to z boku - z bliska, ale z boku. Patrząc obiektywnie i na konie i na jeźdźców i na instruktorów. W większości szkółek konie były po prostu znarowione. Gryzące, brykające, ponoszące. Także o zgrozo potrafiące się z jeźdźcem położyć. Tak, tak, to żywe zwierzęta. Mające odruchy, instynkt, odczuwające. Ale konie są różne. A w szkółkach powinny być konie bezpieczne - dla mnie koń bezpieczny to koń, który po pierwsze jest dobrze ujeżdżony w podstawowym zakresie - prawidłowo reaguje na pomoce. Koń, który wybacza niedoskonałości jeźdźców. Koń, który nie ma tendencji do walki z człowiekiem, do agresji. No niestety, za takie konie trzeba zapłacić więcej. Nie da się ich kupić "przed sezonem". Trzeba w nie wkładać pracę - wsiadać, poprawiać, "ustawić" kiedy trzeba, nauczyć także chodzenia "na głos" by w krytycznej sytuacji posłuchały instruktora z ziemi. Trzeba mieć ich na tyle dużo, żeby nie orać nimi po 5-6 godzin dziennie bo to może zniszczyć psychikę każdego konia. Konie powinny być odpowiednio do pracy karmione i padokowane.  W to trzeba włożyć także własny wysiłek. I nie jest tak, że nie ma takich szkółek. Są. Konie tam są spokojne, przyjazne ludziom. Wykonujące polecenia. Po prostu bezpieczne. I jazda na nich jest przyjemnością a ludzie nie walczą o życie tylko się uczą. Znam takie miejsca i instruktorów, którzy wiedzą, że ich praca nie polega tylko na poprowadzeniu jazd. Oczywiście, że zdarzają się sytuacje trudne, ekstremalne. Upadki też. Ale to rzadkość a nie codzienność. I takiej szkółki bym oczekiwała. Bo wtedy można się nauczyć prawidłowej jazdy, a nie walki o przeżycie. Na faktycznie trudnych koniach początkujący to się nauczy jak przeżyć ale ze wszystkimi możliwymi błędami jakie się da.
epk,  tylko jak początkujący może ocenić, czy koń krnąbrny czy to jemu brak umiejętności? przy takich oczywistościach jak brykanie też sprawa nie jest jasna. bo może koń bryka, bo... bryka znarowiony. albo bryka, bo wybitnie mu nie odpowiada kopniak, który mu jezdziec zafundował?
wiecie co, ja spróbuję podsumować:
uczeń ma prawo: dostać konia dopasowanego poziomem do swoich umiejętności (ja dopuszczam możliwość wybrania sobie konia przez ucznia o ile jest to możliwe z przyczyn organizacyjno-technicznych), ma prawo czuć się na jeździe W MIARĘ komfortowo, ma prawo rozumieć co się od niego wymaga, ma prawo zadawać pytania ale nie koniecznie w czasie jazdy (jak jest więcej osób to bardzo przeszkadza)
ma obowiązek: słuchać poleceń instruktora, szanować konia i sprzęt, zachowywać się kulturalnie wobec wszystkich obecnych
instruktor ma obowiązek: zapewnić możliwie jak największe bezpieczeństwo uczniów, stworzyć warunki do nauki, dbać o dobro koni!!! (to chyba jednak zawsze będzie u mnie na piewrszym miejscu, bo to są MOJE konie! a poza tym one przecież na mnie zarabiają!) udzielać wszelkich możliwych informacji i odpowiadać na pytania o ile to nie rozbija jazdy i dbać o poziom udostępnianych koni (korygować je o ile jest to potrzebne)

Co jeszcze?


Ja bym dodała jeszcze coś o czym obie strony często zapominają. Wzajemny szacunek. Szacunek dla konia, dla instruktora i dla jeźdźca. Bo instruktorzy często narzekają na roszczeniowych jeźdźców, a jeźdźcy na chamstwo instruktorów tylko każdy zapomina, że ta druga strona jest po prostu człowiekiem. Albo koniem 🤣
Isabelle, początkujący tego stwierdzić nie może. I na tym wszelkie szkółki bazują. Bo jak coś, to zawsze wina jeźdźca. Konie w szkółkach, moim zdaniem, mają spokojnie chodzić pod każdym, nie tylko pod instruktorem, który zamknie w łydach i pojedzie. Właśnie dlatego jest taka trudność w dobraniu koni do szkółki.
A co do brykania - ile znasz koni - takich zrobionych - co odpowiadają na kopa (nawet bardzo nieprzyjemnego) brykaniem? Ja mało. Te zrobione to się od kopa ogarniają. Bo jak się zdarza, że sobie bryknie w odpowiedzi na mocną łydkę / ostrogę / bat, to koń zostaje za coś takiego ukarany. Bo to jest przejaw buntu. Koń ma nie brykać, nawet jak dostanie mocniejszego kopa. Co to za koń do rekreacji, któremu jak się nie podoba, to zaczyna stawać dęba / brykać / ponosić?  Właśnie o tym piszę - do rekreacji powinny być dobierane konie, które takich predyspozycji nie mają. A jak się zaczynają dziać takie rzeczy to konia na czas jakiś odstawia się od jazdy i bierze do roboty i wychowania. A jeśli wychowanie niewiele daje - koń na sprzedaż. Niestety.
Że takich koni mało? No mało. U nas do rekreacji idą najgorsze "trupy", które nigdzie indziej się nie nadają. Konie, których nikt za bardzo jako prywatnych nie kupi. Konie, z którymi się potem nie pracuje. Koń rekreacyjny powinien mieć głowę / psychikę na najwyższym poziomie. Właśnie dlatego, że tak na prawdę jest to najgorsza psychicznie robota dla konia - zmieniający się jeźdźcy, warunki, wymagania itp. I on to musi wytrzymać. To jest ciężka robota, do której tak na prawdę mało który koń się nadaje. Ale o tym nieczęsto się w ogóle mówi. Bo niby rekreacja to takie nic, i konie się nie przepracowują.
epk, współczuję doświadczeń. Moje konie chodzą w 90% pod nami. Nie kopią, nie gryzą, nie ponoszą na placu. Co nie znaczy, że są automatami, które są zupełnie obojętne na bodźce.
epk
chyba trochę przeginasz
uczeń, nawet początkujący dość jest w stanie (na ogół) zapanować nad tym co robi z nogami i rękami. Oczywiście w pewnym zakresie, to jasne, że nie będzie jechać na lekkim kontakcie itd ale kopać NIE MUSI.
Jak ktoś mi zacznie kopać mojego konia to JA SIĘ WKURZĘ i powiem co o tym myślę, nawet jeśli koń nie powie. Bo kopnięcie to już jest KARA! I kary nie wolno nadużywać!
Dzięki takiemu podejściu konie chodzące u mnie w rekreacji są całkiem dobrze reagujące... I nie trzeba ich kopać!
jeździec który nie umie nie kopać konia nadaje się wyłącznie na lonżę!
bera7, wiesz, doświadczenia to nie są, raczej obserwacje. Na sobie to ja miałam okazję przetrenować raczej fajne konie rekreacyjne 😉. Szybko zaczęłam jeździć indywidualnie na prywatnych koniach - miałam szczęście w typowych szkółkach nie jeździć. Właśnie dlatego, że to nie ja w tych szkółkach jeździłam to mogłam popatrzeć obiektywnie. Bo ani jeźdźców nie znałam ani do koni nie miałam specjalnie sentymentalnego stosunku ani do instruktorów. Czyste obserwacje. Tego jak prowadzą jazdy, jak konie przydzielają, jak rozwiązują problemy i co robią poza jazdami.

Jedną szkółkę wyjątkowo pamiętam - konie chodzące tylko za ogonem i to w ściśle określonym porządku 😉 - nawet instruktor miał problem z przestawieniem porządku - zresztą uważał, że tak jest lepiej - roboty mniej i konie same się pilnują...
Niemniej jednak porządne szkółki we Wrocławiu to na palcach jednej ręki mogę policzyć. Przykro mi. A taką, z której wychodzą ludzie, którzy ewentualnie mogą zacząć myśleć o własnym koniu to znam tylko jedną 🙁.
I jeszcze jedną, gdzie pani instruktor lubiła na konie powsadzać "kamikadze". Jak koń dłużej nie chodzący był, to miała zwyczaj wsadzać na niego szkółkowicza - jako worek treningowy. Fakt, wybierała tych lepszych. Fakt, że powinna chyba objeździć i przygotować tego konia sama. Za to zawsze z tekstem, że - to jest trudny koń, ale nauczysz się dużo więcej. I jeździec się cieszył, że zaszczytu dostąpił...Ehhh...

Magda Pawlowicz, a gdzie ja napisałam, że jeździec może kopać???? Bo aż przeglądnęłam wcześniejszy wpis. Ja napisałam, że w rekreacji mają być konie, które na to nie reagują brykaniem czy innymi buntami. Bo brykanie to rodzaj buntu. Mają w ten sposób nie reagować. I tyle. A to, żeby jeździec nie kopał - to sprawa instruktora. I nauczenie jeźdźca. I nigdzie (!!!) nie napisałam, że jeźdźcowi wolno to robić. Nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam / napisałam.
epk,  tylko widzisz, młodzież różna jest. kilkukrotnie widziałam sytuacje, gdy instruktor się odwrócił a tam już zwierzak kopa dostawał. ale takie cwane, że krzywdzą jak nie widać. znaczy wiedzą, że nie wolno i z premedytacją krzywdzą. i koń powinien idealnie to znosić, bez szemrania? nie jestem do końca przekonana. bo w ten sposób dzieciak się uczy, że tak można. a jak koń na kopa zareaguje dosadnie, to chociazby z lęku dzieciak nie powtórzy.

jak jazda konna była naprawdę droga, koni nie było multum i ludzie biedniejsi to jakoś bardziej się te zwierzaki szanowało. teraz dzieciaczki 12-13 letnie mają już tak zakodowaną zajebistość, że często na słowa instruktora, że kopać nie wolno - przytakną i będą kopać za plecami.

bierzmy pod uwagę, że jednak zazwyczaj zajecia odbywają się w grupie. i nie da się patrzeć cały czas, wlepiając gały w jedną osobę. a nawet jeśli... też widziałam pięknie ułożoną nóżkę od wewnątrz i dziabiącą ordynarnie piętę na zewnątrz.
. Te zrobione to się od kopa ogarniają. Bo jak się zdarza, że sobie bryknie w odpowiedzi na mocną łydkę / ostrogę / bat, to koń zostaje za coś takiego ukarany. Bo to jest przejaw buntu. Koń ma nie brykać, nawet jak dostanie mocniejszego kopa. Co to za koń do rekreacji, któremu jak się nie podoba, to zaczyna stawać dęba / brykać / ponosić?  Właśnie o tym piszę - do rekreacji powinny być dobierane konie, które takich predyspozycji nie mają. A jak się zaczynają dziać takie rzeczy to konia na czas jakiś odstawia się od jazdy i bierze do roboty i wychowania. A jeśli wychowanie niewiele daje - koń na sprzedaż. Niestety.


no wybacz ale piszesz że kń ma znosić kopanie a nawet "ogarniać się" od tego.
Wybacz ale ja takiej metody ogarniania konia nie rozumiem... Jeśli to ma być uczulanie konia na łydkę to ja tam wole zrobić to palcatem niż z kopa...
Poza tym, gdyby to był sam kop, przy oddanej ręce, to jeszcze pół biedy. Tyle że mój koń ni w ząb by takiego sygnały nie zrozumiał...Po prostu poczuł by sie ukarany. gdyby wiedział za co to ok. Ale jeśli jeszcze przy tym będzie zamknieta, często betonowa ręka to przepraszam co koń ma z tego zrozumieć? Ja się wcale na konia nie pogniewam, jeśłi się w takiej sytuacji zbuntuje i pokaże mi, że go spotyka coś złego. Oczywiście nie tak, żeby mi delikwent zleciał ale np jeśli koń w takiej sytuacji odkopnie to uważam to za uzasdnione i objądę jeźdźca, nie konia!
opolanka   psychologiem przez przeszkody
06 grudnia 2013 19:55
epk - niestety w wielu stajniach instruktorzy nie wsiadają na konie, żeby je naprawiać, czasem pod tym pretekstem wożą swoje tyłki, jeszcze bardziej konie psując. Przy pełnej zgodzie właściciela stajni czy osoby zarządzającej ośrodkiem.
Jeśli jest wielu instruktorów i każdy ma swoją politykę, konie kupuje się hurtem i z promocji (a potem okazuje się, że się nie nadają i się je sprzedaje), nikt ich nie naprawia, chodzą w pseudo-dopasownym sprzęcie, są eksploatowane bezsensownie,  a każdy instruktor ma własną politykę, bo są instruktorzy którym wolno więcej i robią sobie co chcą na koniach rekreacyjnych - to nie będzie dobrze.
Mam różne obserwacje z różnych stajni.

Isabelle - i u mnie były takie gwiazdy, które konie szarpały czy kopały. Dzieciaki wiedziały, co wolno, bo zasady przedstawiałam im przed rozpoczęciem pierwszych zajęć (czasem osoba dochodziła do grupy więc wtedy była informowana, jakie są zasady gry). Niestety, zdarzyło mi się ściągnąć dzieciaka z konia, którego musiał oprowadzać do końca zajęć po hali. Czy z szacunkiem do ucznia? Nie wiem, ale jeśli trzeci raz zwracam uwagę, żeby nie szarpać, a widzę, że dzieciak złośliwie nadal to robi, nie mogę tego tak zostawić. U mnie uczniowie wiedzieli, że koń to zwierzę, a jeździectwo jest specyficznym sportem, w którym przede wszystkim szacunek należy się koniowi. A w szczególności rekreatowi, który lekkiego życia nie ma.
Isabelle, młodzież, która się znęca nad zwierzętami powinna być wyrzucana z jazd. Koniec kropka.
Tylko do tego, żeby uznać, że to znęcanie się jest - to trzeba mieć konie, które wiadomo, że reagują na łydki normalnie - czyli wracamy do początku. Wyszkolenie konia od podstaw na bardzo dobrym poziomie (nie wysokim, tylko podstawy świetne). I korekta na bieżąco, bo wiadomo, że tego utrzymać się w rekreacji nie da. Koło się zamyka. Bo jak można krzyczeć na kursanta, że kopie konia, jak nawet nie wiadomo, czy ten koń to w ogóle reaguje na jakąś łydkę sensowną, bo się na nim od pół roku nie siedziało albo i nigdy. Najpierw to szkółka ma być na wysokim poziomie jakościowym, żeby od ludzi którzy przyszli wykupić usługę (nauka jazdy konnej to w końcu usługa) wymagać stosowania się do konkretnych zasad.

Jak widać bera7 sama pisze, że jeździ na swoich koniach. MagdaPawłowicz też (i wiem, że jej konie raczej są dobrze wyszkolone, widziałam ją na zawodach). I raczej znają swoje konie i ich reakcje. Ale to jest rzadkość. Niestety na 80% szkółek to się kompletnie nie przekłada. Dlatego właśnie do tych najlepszych mimo wysokich cen jest wieczna kolejka.

Magda Pawlowicz, wiesz co, mam wrażenie, że czytasz co chcesz a nie co jest napisane. Nie napisałam, że to metoda ogarniania. Napisałam, że większość zrobionych koni, którym się przykopie nie będzie się buntować tylko się ogarnie. Przecież to jasne, że jest to kara. Kara za coś. Jeśli w ogóle wymierzana to w odpowiednim momencie. I oczekuję po tym ogarniania się konia a nie buntu. Dopowiadasz sobie rzeczy, których nie napisałam. Nie wiem, na zasadzie usprawiedliwiania bo twoje konie brykają? Bo nie bardzo rozumiem?
Uczniowi w szkółce tego robić nie wolno - i tego masz ty pilnować i nauczyć. Ale koń ma buntem nie reagować na takie rzeczy. I nie mów, że takich koni nie ma - są, tylko trzeba za nie zapłacić odpowiednio. A nie kupować "w pęczku" a potem ujeżdżać za pomocą szkółkowiczów. (żebyś znowu opacznie nie przeczytała - nie uważam, że tak jest u Ciebie !!!). Piszę ogólnie.

Jeszcze raz napiszę, bo zaraz będzie, że bujanego trzeba. Koń jest żywym zwierzęciem, z własną psychiką i mózgiem (choć małym). Konie zawsze mogą zareagować ekstremalnie. Ważne jest, jak szybko wracają do stanu "spoczynku". Ważne, jak radzą sobie ze stresem (jazda w rekreacji to mega stres dla konia) i stresem jeźdźca. Ważne, aby w tym stresie swoich działań nie kierowały przeciwko człowiekowi! Chodzi tylko o to i aż o to!

Zresztą ja niezmiennie uważam, że kopanie koni bierze się z tego, że ludzie zaczynają się jeździć na koniach nie reagujących na łydki. Nie idących do przodu, kombinujących. Najpierw się zaczyna napinanie ciała, bo koń nie idzie - a że jeździec nie wie co zrobić dalej (bata użyć nie umie odpowiednio, łydki odpowiednio użyć też nie, a i wodze często zaciąga) to zaczyna się skręcać, napinać, kopać w końcu. A potem to zostaje - a o porządnym dosiadzie mowy być nie może. Gdyby koń  od początku nauki był chętnie, równo idący do przodu (nie biegnący!!!), reagujący na łydki odpowiednio (nie wyrywaniem do przodu, nie biernym oporem) to by dużo szybciej można nauczyć prawidłowego działa pomocy a i problem kopów by się raczej nie pojawił. Bo po co kopać konia, który od normalnego przyłożenia łydki idzie do przodu. (Nie mówiąc już o tym, że koń to powinien iść zadanym chodem nie popędzany łydką co krok, ale do momentu, kiedy zażądamy zmiany chodu). Dobrze przygotowane do nauki konie - i umiejętnościami i psychiką dają gwarancję dobrze wyszkolonych jeźdźców. Po odsiewie oszołomów oczywiście.
epk, miałam powstrzymać swój wpis do czasu aż autorka wątku mi nie odpowie, ale mogę się nie doczekać.
Jako posiadacz koni i instruktor jednocześnie znam swoje konie na tyle, że wiem dokładnie który jakie ćwiczenie potrafi wykonać i jak reaguje na pomoce.
I są to dwa zupełnie różne konie. Jeden lepiej wyszkolony, drugi mniej, ale nie w tym sęk. Jeden jest koniem wolniej myślącym. Trzeba dokładnie ustawić pomoce, dłużej zadziałać dla efektu. Koń leniwy, ale poprawne pomoce działają. Ktoś może napisać, że koń jest nieczuły i do poprawienia. Ale to jest koń idealny na pierwsze samodzielne jazdy. Dlaczego? To wyjaśnia koń nr 2. Bardzo czuły, szybko i wyraźnie odpowiadający na sygnały. Wystarczy "krzywe" ułożenie łydek, zbyt mocna łyda i koń wyjeżdża niespodziewanie galopem spod jeźdźca. Ktoś zacznie kombinować z wodzami i koń głupieje, bo nie wie czy chodzi o ustawienie boczne, czy ma się cofać itd. Zupełnie nie nadaje się dla jeźdźca, który nie panuje nad własnymi kończynami, wyjątkiem jest lonża, kiedy on się niemal wyłącza i drepcze w koło.
Koń numer 1 jest też koniem idealnym na pierwsze tereny, bo wkłada nos w ogon i leci.

To pokazuje, wg mnie że nie ma jednego wzorca konia do szkółki. Konie powinny być różne, zarówno temperamentem jak i stopniem wyszkolenia. Moja rola ocenić kiedy i do jakich ćwiczeń dać którego konia.
A nie prowadzę szkółki od zera do bohatera a jedynie jazdy dla początkujących, bo sama nie jestem na tyle wyszkolona by uczyć kogoś skoków czy prowadzić zajęcia na poziomie C i wyżej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 grudnia 2013 20:24
epk, jasne, że tak być powinno! Ale... 10 -15 świetnie wyszkolonych, rekreacyjnych koni, dokupywanie sprzętu, wsiadanie na nie raz na ile? wyrzucanie ludzi z jazdy... tylko trzeba teraz znaleźć pracę i to naprawdę dobrze płatną, żeby utrzymać tę szkółkę, bo zarobić to się pewnie na tym średnio da. 
bera7, Całkowicie się z tobą zgadzam. Nie ma jednego wzorca. Ale to instruktora rola, żeby odpowiedniemu jeźdźcowi dać odpowiedniego konia. I odpowiednio pokierować jeźdźcem, aby prawidłowo wykonywał polecenia. Jak posadzisz na tym pierwszym koniu to powiesz, że trzeba minimalnie dłużej zadziałać pomocami. A na tym drugim delikatnie. I będzie działać. Przy czym żaden z tych koni nie jest pewnie koniem buntującym się czy niebezpiecznym. Bo założę się, że nawet ten co szybko reaguje na pomoce do galopu to i równie szybko go zatrzymać można. 😉

Tylko, że jak w stajni ma się większość koni znarowionych czy popsutych to nie ma za bardzo z czego wybierać 😉. I jak instruktor sam nie wie, na jakim "etapie" obecnie jest koń - to cóż, dla mnie to bez komentarza. Gdyby wszystkie szkółki były takie, jak wy tu piszecie - instruktorzy wypowiadający się w tym wątku - to świat byłby idealny. Tylko jakoś tak jest, że jest kompletnie inaczej. Na palcach jednej ręki można takie policzyć.

Ja bym się jeszcze spytała o wiek Alilalila , tak z czystej ciekawości :/


Pytanie bardzo na miejscu - ale nie żebym nie odpowiadała ( ukłon w stronę kajpo który jakoś nie chce sie przed nami chwalić gdzie pracuje ) - mam 27 lat, regularnie  jeżdźe od 18 z przerwa na dzieciaki 🙂

Jeździłam w nastu stajniach w warszaiwe i okolicach do tego tematu obiecuje wrócić .
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 grudnia 2013 20:44
ukłon w stronę kajpo który jakoś nie chce sie przed nami chwalić gdzie pracuje

pewnie obawia się że ew. forumowicz by ją na forum opisał  😉
Strzyga, jak dla mnie to tych szkółek mogłaby by być połowa z wyższymi cenami. Jazda konna to nie jest tani sport. Nie widzę powodu, żeby godzina jazdy kosztowała 30zł (a jeszcze takie się zdarzają) - bo niestety ale to się właśnie przekłada na jakość. Bo niby jak z tego wykarmić konie, doszkolić jeźdźca, kupić dobry sprzęt i konie.

Kiedyś oglądałam świetny program - szkółka jeździecka we Włoszech. Właścicielka powiedziała tam, że ona nie może mieć niskich cen. Bo niska cena pociąga za sobą bylejakość. A jej nie stać na bylejakość, bo straci klientów. Ona MUSI mieć dobrze wyszkolone konie i instruktora. I sprzęt wygodny i dobry jakościowo, żeby służył lata. I jeszcze żyć.

A u nas właśnie taka bylekakość i jakośtobędzie królują. Jak pisałam. Koło zamknięte. Szkółki marnej jakości. Klienci nie zadolowleni nie chcą za marną jakość płacić słono. Klienci nie chcą płacić wysokich stawek to się prowadzi jazdy za mniejsze a wtedy brakuje kasy - na jedzenie dla koni, na sprzęt, na szkolenia, na dobrego instruktora. A jak brak kasy to i instruktor czasu nie ma, żeby konie pojeźdizć dodatkowo - bo po pierwsze czemu za darmo a po drugie kiedy, jak x godzin na placu stoi, bo trzeba te 30zł pomnożyć xxxx razy żeby starczało. Tylko, że zarabianie kasy na usługach to się zaczyna od podniesienia jakości usługi.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
06 grudnia 2013 20:50
[quote author=subaru2009 link=topic=93112.msg1945034#msg1945034 date=1386344782]
Ja bym się jeszcze spytała o wiek Alilalila , tak z czystej ciekawości :/


Pytanie bardzo na miejscu - ale nie żebym nie odpowiadała ( ukłon w stronę kajpo który jakoś nie chce sie przed nami chwalić gdzie pracuje ) - mam 27 lat, regularnie  jeżdźe od 18 z przerwa na dzieciaki 🙂

Jeździłam w nastu stajniach w warszaiwe i okolicach do tego tematu obiecuje wrócić .
[/quote]

Ale Kajpo to kobieta...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się