jak dobrze, że mój potwór to Palomino, i to jeszcze maziane :P szlag by mnie z siwkiem trafił
aczkolwiek doprowadzenie Budynia do stanu na show to też niezła zabawa... :P
w przyszłym tygodniu testuję wybielający szampon... fioletowy 😀 zobaczymy jak się sprawdzi na grzywie i ogonie
a tym czasem kilka fociszy z dziś. Gdyby nie fakt, że byłam jakoś wyjątkowo spięta w stopach i wszystkie psułam jak leciało, to trening możnaby uznać za idealny. Po kilku dniach nakładania ogromnej presji przyszedł czas na jej totalne zdjęcie, głównie w spinach. I... warto się czasem potłuc, poszarpać i powściekać, żeby potem było tak jak dziś <3 Koła z dnia na dzień w coraz lepszym stylu, w spinach wchodzimy na następny etap (fakt, że pod Stefano zdarza mu się spinować na +0,5 uważam za cud!)
Jutro poproszę kogoś, żeby nagrał koła i zmiany tempa 😎
przepraszam, musiałam się pochwalić 😡
komary przy tak wysokich temperaturach tutaj to udręka... gdyby nie siatka od Ste, już dawno mojego konia bym zabiła :P
selfie batman i robin... a co 😀
i jeszcze jedno sprzed kilku dni... kiedy ja dojdę do takiego poziomu, że będę w stanie tak go spinować i nie spiep.... sprawy?
apropos psucia... Ste jedzie na zawody a potem do Polski na klinikę. Mam 4 dni konia sam na sam
i już zapowiedziane, że jak wróci, a nie będzie progresu w tym, co robiliśmy dotychczas (już nie mówiąc o regresie...) to skopie mi tyłek... A on raczej należy do słownych ludzi xD