Nawracające ropnie u koni

halo, no wlasnie o tym pisze... 
i nie o tym co zalecali tylko co robili  (a raczej nie robili) (zakładając- faktycznie masz racje, że koleżanka nie kłamie). nie zdiagnozowali, nie zrobili... dlatego polecam jechać gdzieś gdzie to zrobią. bo miły nie znaczy dobry i zaufany...
🙂
Dlaczego w klinice mieliby wycinać "kawał nogi"? Może po prostu otworzą i wyczyszczą dokładnie ropień, założą dreny i podadzą odpowiednie antybiotyki aż do pełnego wyleczenia? Może zrobią badania - znajdą przyczynę?
U nas do kliniki jeździ się coraz częściej nawet z "pierdołami". Mamy niedaleko (100 km) a sprzęt w klinice nowoczesny i wiele badań na miejscu od ręki da się zrobić... Wet polowy nie ma takich możliwości.
Cyga, nie czepiam się "twojego wątku". Czepiam się twojego rozumu - a raczej jego braku 🙂. Owszem, tak właśnie bywa, gdy kto bezwzględny prymat daje "sercu". Bezrozum z tego wychodzi. I taki ludź dotknięty przypadłością nie umie nawet uda od podudzia odróżnić. Ani sprawnego weta zapewnić na czas. Ani wyciągać wniosków z rad. Wniosków dobrych dla konia.
Ani działania leków odróżniać. Dobrze zgadłam gdzie indziej - tylko koni żal.
Klacz w naszej stajni miała paskudniej - i jakoś wetka dała radę rozciąć, wydrenować, wyleczyć. Tylko to może trzeba reagować, gdy tylko krwiak po kopniaku zaczyna się bujać - ba! gdy tylko krwiak powstanie - a nie - jedynie wielbić naturę (z kopniakami włącznie). Grr.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
11 lutego 2014 08:51
Cyga,
to dość brzydko wygląda 🙁.

Ja bym się pokusiła jednak o klinikę. To wymaga starannego oczyszczenia i gojenia
pod kontrolą, antybiotykoterapii celowanej.
W warunkach stajennych średnio to widzę, tym bardziej, żę miejsce jest kiepskoopatrunkowe 🙁.
horse_art, litości, USG, nie uzg!

Rivanol należy zużyć zaraz po otwarciu opakowania, czego się nie zużyje - wyrzucić. Plus dbać o przechowywanie we właściwych warunkach. Dlatego tylko ten w tabletkach wydaje się w miarę sensowną opcją. Zresztą, wczoraj przy okazji bytności w szpitalu specjalistycznym podpytałam kilka lekarek i pielęgniarek o Rivanol - właściwie jednomyślnie stwierdzono, że nadaje się wyłącznie do przymoczek i przemywania ran powierzchniowych, a nie do płukania głębokich ran! Więc do moczenia kopyta czy skóry, żeby ropa wyszła na zewnątrz tak, do wysychających opatrunków tak, do płukania przetok czy kieszeni już nie.

Cyga szczerze mówiąc nie wygląda to dobrze. Właściwie wygląda to na tyle źle, że zgadzam się że bez wyjazdu do kliniki się nie obejdzie - nie sądzę żeby w warunkach stajennych było możliwe utrzymanie takiej rany w czystości. Koń męczy się już wystarczająco długo przy Waszych chałupniczych metodach leczenia.
Ropnie to takie cholerstwo. Mojej koleżanki koń już 2 razy był w klinice na operacji a ropień ciągle wraca 🙁
horse_art, litości, USG, nie uzg!


ups  😡 literówa - a obciach na maksa...

wyglada fuj. trzeba dobrego weta. jak nie ma na miejscu, trzeba gdzies dalej szukac, gdzieś pojechać co nawet tańsza opcja będize biorąc pod uwagę ile już się wydało i wyda przy takim "leczeniu" ....
bawię się z moim koniem od roku w podobne sprawy , ropień za potylicą , w środku 20 cm przetoki. 4 razy operowany , z czego raz w klinice w niemczech , w Demmin , wyszło zapalenie ściegna , więzadła , mięśni i kawałka ślinianki. Przez cały rok bawiłam sie w przepłukiwanie , ale jedyny rezultat nastąpił po wycięciu ropotwórczych tkanek.

+ jak zamierzacie operowac , bardzo polecam niemieckie kliniki. opłaca się , w polsce mój łoś był operowany 3 razy , bez żadnych rezultatów
też polecalam tą klinike (lub berlińską ) - te znam, bo znajomi jeżdżą.
ceny niższe niż w polsce nawet a... jednorazowo.
więcej WSPÓŁPRACUJĄCYCH lekarzy to jednak większa pewność, no i sprzet, diagnostyka... jasno stawiana sytuacja i rokowania, bez naciagania - dokładnie podawane koszta i rokowanie - do decyzji czy chcesz czy nie itd.
więc do rozważenia tylko odległość - co tez moze się jednak opłacić licząc koszta działań )i płacenia) w ciemno czy bez rezultatów....
🙂
Może tu pojedź?
http://www.klinikahm.cz/
To powinien zobaczyć chirurg.
Bronze   "Born to chase and flee.."
11 lutego 2014 21:05
A mnie ciekawi skąd sie takie dziadostwo w tkance robi ? Sprawa pourazowa czy po prostu jakiś "zaraz" sie przypałętał przy osłabionej odporności. Ci co maja stycznośc - wiecie dlaczego wasze konie mają te ropnie? Jest w ogóle jakas profilaktyka aby uniknąć takich...przygód ?
Bronze,
czasem samoistnie...
ale najczęściej z powodu szybko zamknietej ranki /rany (szczególnie kłutej) do której dostały się beztlenowce i czasem ciało obce czy wlasne - jak np.odłamek kostny). zamknęło się a syf został, albo stłuczenie- krwiak, zniszczona tkanka (np przez zastrzyk - też znam ropnie od zastrzyku). organizm nie ma jak wypchnąć syfu i jesli duże albo osłabiony to poradzić sobie sam i beztlenowce zaczynają działać bo tlen nie dociera, robi się martwica i ropa (m.in martwe tkanki) nie podane w pore leki które to zatrzymają, nie zaopatrzona dobrze rana...i zaczyna sobie żyć własnym życiem. pęka, wylatuje, ale jak nie wszystko to zabawa od nowa...
tak w skrócie i po chłopsku
Cyga- widziałam, nawet miała pod opieką kilka gorszych przypadków w klinice SGGW. Rozcięli, co nico usuneli a potem ja godzinami płukałam oliwkowem i zasypywałam jodoformem i innymi cudami. Poza 1 koniem, ktorego właściciel chyba porzucił wszystkie wróciły do domu wygojone🙂
Dlatego polecam chirurgiczne opracowanie rany i udrożnienie dostępu do źródła.
Uff. Wielkie UFF. Kochana re-volta! :kwiatek:
Cyga szczerze życzę sukcesu.
Bronze
w tym przypadku o którym ja pisałam to było zakażenie w stajni, paskudna bakteria z którą ciężko sobie dać radę...
Ponoć w tamtej stajni (czyli tam skąd koń przyjechał) mieli kilka podobnych przypadków.
Ja mam szczęście że u mnie sie nie "posiało" bo ten koń musiał być nosicielem jak u mnie stał...
Bronze   "Born to chase and flee.."
12 lutego 2014 19:33
MAGDA PAWŁOWICZ - to mnie martwi ta nowina  🙁. Nie wiedziałam,ze takie świństwo konie moga od siebie nawzajem łapac. I też konieczna jest rana bądź uraz aby przenieśc bakterie z konia na konia ? Czy w jednym stadzie jak konie sie pasa razem to moga łapać takie lekooporne szczepy - ot tak ?
myślę że nie
u mnie się nie zasiało, u tej znajomej oprócz tego konia chorego są jeszcze dwa inne którym nic nie dolega. A ten chory koń na pewno przez dłuższy czas siał...
Myślę, że to musi być jakieś zaburzenie odporności jeszcze.
[quote author=Karla🙂 link=topic=93973.msg2010175#msg2010175 date=1392156468]
a potem ja godzinami płukałam oliwkowem i zasypywałam jodoformem i innymi cudami.
[/quote]
Oliwkow jest dobry na takie sprawy
Bronze   "Born to chase and flee.."
12 lutego 2014 19:43
Magda Pawłowicz -a wiesz moze jak skończyła sie historia z tym koniem? Skoro skutek mizerny to rozumiem,że leczenie nie dało efektów.
ostatnio dość długo tam nie byłam (od jesieni) ale ranę na nodze udało się wyleczyć, zostało lekkie zniekształcenie kopyta, z którym pomału dochodziliśmy do ładu
Natomiast problemem były zmiany na języku bo mocno utrudniały jedzenie koniowi, powodowały okropny ślinotok. Oczywiście koń chudy, zwłaszcza zimą (bo na trawie to jeszcze jako tako...) Nie wyglądało to ciekawie...
Teraz nie wiem, dziewczyna się do mnie nie odzywała od dość dawna...
🙂
Podbiję, bo nie bardzo wiem, gdzie się podpiąć, żeby nie zakładać nowego wątku... Może mi ktoś wyjaśnić, jak wygląda proces powstawania ropnia po urazie? Chodzi mi o sytuację, gdy koń ma twardy, grzejący obrzęk (bardzo bolesny)+skaleczenie - zapewne jest tam krwiak, bo niewątpliwie jest to mocno stłuczone, ale oprócz tego ze skaleczenia płynie śmierdząca ropa (żółto-brązowa). Koń dostaje antybiotyk, skaleczenie jest na bieżąco przemywane i odkażane, ale... śmierdzi mimo to. Wet powiedział, że na razie nie ma co tego rozcinać i drenować i żeby poczekać jeszcze ze 3 dni... A mnie się nie podoba, jak to wygląda. I trochę nie wiem, jakiego scenariusza się spodziewać ani w jakim kierunku dalej to może pójść.
sumire, gdy nie ma dostępu tlenu, martwymi komórkami (wynaczyniona krew, zniszczone/nieukrwione-niedotlenone tkanki =martwe) zaczynają sie "żywić beztlenowce. to jest ropa. (tak w skrócie)
wet pewnie chce poczekać, żeby ropień dojrzał (czyli się "okresliło co matwe co nie" - granice)

wlaśnie (drugi miesiąc) walcze z ropniem we własnej szczęce. jakaś zmiana pod zębem (kość) ledwo widoczna w rtg powoduje nawracające ropnie. wywala w miękkich, ale wcześniej powoduje rozpieranie i niesamowity ból. nie podatne na antybiotyki. po przecięciu się poprawia... tak długo puki jest sączek - dostęp tlenu.
zostało w końcu - po 3 cięciu i 4 antybiotykach podleczone.
-poprzez wpakowanie do  nacięcia sączka z JODOFORMEM. banał....
obrzydliwe w smaku, brzuch bolal mnie straszliwie 3 dni (do usuniecia) ale natychmiast nastąpiła poprawa.
jak się wygoi - czeka mnie chirurgiczne usuwanie podejrzanej okolicy, która powoduje wznowy.

może taki jodoform w rane zaproponować na ropnie u koni? a potem chirurgie?
o jodoformie wiem, już poszedł w ruch na to skaleczenie (o ile można to nazwać skaleczeniem), ale... no ciężko pakować go w coś, co w sumie jest niezbyt głębokie i z czego leci ropa (albo raczej tam siedzi, przemywanie "wierzchu" wiele nie daje na dłuższą metę). a zasypywanie powierzchowne... tylko przysusza brzegi, ze środka wciąż śmierdzi. najchętniej zapakowałabym na to Animalintex, ale... jest w takim miejscu, że jakikolwiek opatrunek nie bardzo ma szanse się utrzymać (szyja, tuż za kłębem, więc bandaż będzie się raczej ściągał... choć jeszcze mi teraz coś przyszło do głowy, muszę spróbować).
no nic, zobaczymy, jak będzie po drugiej dawce antybiotyku. na razie pozostaje chyba tylko dbanie o czystość tego skaleczenia i chłodzenie stłuczenia... btw ostatnio zaczynam się zastanawiać nad zmianą kierunku studiów, od listopada prawie się nie rozstaję z elementami apteczki poupychanymi po kieszeniach, bo jak nie urok, to przemarsz wojsk. 👿 tyle "dobrze", że tym razem to nie mój się załatwił, ale i tak to ja znów śmierdzę jodoformem. 😁
a jestes pewna, że to ropa? wysięk surowiczy moze wygladac b. podobnie
a z tym chłodzniem skoksultuj z wetem, czy nie lepiej juz tego grzać....
Mój koń dostał kopa w kość kulszowa. Pojawiła się opuchlizna było wcierane kilka dni. Większość zeszla ale nie wygląda ten tylek jak przed kopem tylko jest jakby napuchnieta otoczka wokół kosci. Nie grzeje i nie boli. To moze być krwiak? Czy może jakieś brzydkie znieksztalcenie tkanek? Od urazu minęły już ze 3 miesiące. Wydaje mi się że krwiak czy coś powinno być bolesne a koń bez reakcji żadnej..
[quote author=horse_art link=topic=93973.msg2052267#msg2052267 date=1395989475]
a jestes pewna, że to ropa? wysięk surowiczy moze wygladac b. podobnie
a z tym chłodzniem skoksultuj z wetem, czy nie lepiej juz tego grzać....
[/quote]
tak, jestem pewna, że to ropa. i na razie mieliśmy chłodzić (żel chłodzący z arniką), uraz dość świeży, poza tym koniowi wyraźnie przynosiło to ulgę. jutro powinien być wet (a jak nie jutro, to w niedzielę), to dopytamy, co dalej.
poza tym jeśli jest podejrzenie jakiegoś zakażenia bakteryjnego, to chyba nie wolno rozgrzewać? 🤔 czy coś bredzę?
🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się