Nawracające ropnie u koni

no wlasnie - wszystko zależy od takich małych różnic, wiec nie można generalizować bez kompletu informacji.
generlanie wlansie - najpierw się chłodzi żeby zatrzymać uszkodzenia tkanek, wysięk (obkurczyć je) a potem się grzeje - żeby pobudzić, zeby się rozeszło to co wypłynęło, zniszczyło....

no włąśnie escada, może to teraz grzej, masuj , żeby się ten zrost czy co tam się zrobiło rozeszło?
a może była uszkodzona okostna? krwiak/coś już dawno się pewnie wlasnie przerodził w coś stałego (tk łączna?)... moze się otorbiło? bo inaczej już by ropą był już dawno...
a takie w tkankach miękkich, otorboone to się by kołysało nad kością jak neiruchome względem kości ("podłoża"😉 to moze wlasnie z zap okostnej narosło?
mozesz usg zrobić.... no albo wcierki....
*oczywiscie pokaż wetowi przy okazji bo gdybać sobie moge, a moze jest coś waznego czego nie podałaś


❗a w ogóle to uważam, ze ten nawet cały wątek powinno się przekleić do "leczenie ran" .....
Koń już po zabiegu, czuje się lepiej, teraz mamy tylko płukać i pilnować, żeby strup nie zasklepiał ujścia (plus dalej antybiotyk). Z podziwu wyjść nie mogę, jaki on był grzeczny, wszystko ze sobą dawał robić (albo już mu było do tego stopnia wszystko jedno). Sporo syfu udało się dziś wycisnąć jeszcze przed przyjazdem weta i muszę przyznać, że to chyba było najbardziej obrzydliwe doświadczenie ever, prosektorium w porównaniu z tym pachnie różami... :/ Ma ktoś jakąś złotą radę, jak się pozbyć tego zapachu? Myłam się z pięćdziesiąt razy (w tym octem) i dalej czuję wszędzie ten odór.

Proszę o kciuki, bo jakkolwiek mam nadzieję, że teraz już będzie z górki, to re-voltowe kciuki zawsze się przydadzą. :kwiatek:
🙂
sumire, ropa smierdzi (choć nie zawsze - mi tylko smierdziała taka kaszowata z ropnia u królika. robiaca się codziennie w hurtowej ilości) 😉 no i czy aż tak? :P i ja chyba jestem odczulona.... mi tylko kocie kupy smierdzą tak, że nie moge stolerować ;/
jedyny patent na zapachy (i to patent właśnie z prosektorium 😉 ) to golf albo chusta naciągnięte pod nos (ew coś dalej) mocno spryskane perfumami. tylko nie ulubionymi! ( bo przestaną byc ulubione 😉 )

a przestane śmierdzieć jak przestanie się psuć, jak oczyścisz dokładnie. do tej pory musisz się hartować :P
Mnie prześladują wyłączne zapachy medykamentów. Na dziś mam dwa, których nie cierpię: Amol  🙄 i Jodoform. Tak nie cierpię, że próbuję zemdleć  🙁. To skojarzenia, nie sam zapach. Może już nic nie być w powietrzu - a mózg i tak swoje 🙁
Może podobnie jest u Cygi z wonią ropy?
ja mam tak z oliwką bambino. juz może mniej (nie próbuje), ale pare lat wyczuwalam nawet zamkniete opakowania w przewietrzonym pokoju czy otwartej siodlarni. gdzie inni mówili, że nie ma tam jej (a jednak była) i nic nei czują....  nie mogłam tego znieść.  właśnie przez skojarzenia ;/
Cyga akurat chyba nie ma z tym problemu. 😉 A zapachu jodoformu też nie cierpię... ale jeszcze toleruję. Za to koleżanka ze stajni już mniej...
horse_art, to nie chodzi o czucie tego w powietrzu czy na ubraniach (po kąpieli i przebraniu się). Tylko czucie tego na rękach... Mimo wielokrotnego mycia ich różnymi środkami. Sam zabieg wytrzymałam bez większej chęci zwiania, gdzie pieprz rośnie, zasadniczo mnie nie ruszają takie rzeczy (poza tym konia bardzo lubię i widziałam, że mu to przynosi ulgę, więc to pewnie też zrobiło swoje). Ale potem nie mogłam przez to zjeść mięsa, bo mi moja ręka zapachniała wspomnieniem... 🤔wirek: Zresztą dalej nie mogę go tknąć. Mimo, że dziś już na szczęście tego nie czuję (umyłam włosy - czyżby zapach szamponu przełączył mi ten guziczek w mózgu? 😉). Oh well, za chwilę czeka mnie powtórka z rozrywki... Chyba na tę okoliczność muszę się zaopatrzyć w rękawice rektalne, może jak się osłonię do łokci, to mi pomoże na głowę. 😀iabeł: Ale nie wiem, z czego wynika moja praca mózgu w tym kierunku - nie ma mi się to za bardzo z czym źle kojarzyć. Mówię, nie ruszają mnie takie rzeczy... Co nie zmienia faktu, że poczułam się wczoraj niczym Lady Makbet (z tą różnicą, że ja nikogo nie zabiłam 😉).
sumire, ups, nie mam pojęcia dlaczego się pomyliłam  😡 Jasne, że chodziło o ciebie  🙂
Od powrotu mojego konia z kliniku sporo się zmieniło- przetoka się znowu otworzyła , przez miesiąc leciała  ropa , zrobiliśmy wymaz , dobraliśmy antybiotyki i miał codzienne przemywanie , po czasie pomorscy weci polecili mi masc pana veyxal panazym , miala za zadanie usunąc z przetoki martwe tkanki , zupełnie nienaruszając zdrowych . Po tygodniu przestała leciec ropa , wszystko się pozamykało. Po 2 latach. Zapytajcie koniecznie swoich wetów o ta maśc!!!!!  :kwiatek:
2 zdj
Skoro już został wyciągnięty ten wątek, to może napiszę, jak się u nas dalej potoczyło... W kieszeni zalęgło się coś wyjątkowo paskudnego (wet po zabiegu nie mógł się odmyć z zapachu przez dwa dni - czyli można powiedzieć, że mi się poszczęściło :hihi🙂, koniec końców nie było antybiogramu, więc nie wiemy, co... na pierwszy antybiotyk nie było reakcji, po zmianie na szczęście zaczęło się poprawiać - koń zrobił się mniej apatyczny, przestał zalegać, zaczął reagować na widok znajomych osób, trochę chętniej jadł. W wypadku, gdyby nie było reakcji na drugi antybiotyk, koń miał jechać do kliniki. Poza antybiotykiem mieliśmy zalecone przepłukiwanie kieszeni roztworem Vagothylu dwa razy dziennie, no i oczywiście mycie okolic ujścia ropy (i wszystkiego, co wypływało). Po 1,5 tygodnia od zdrenowania przestał płynąć syf, parę dni później zamknęły się rany, po niecałych 3 tygodniach się wszystko wchłonęło. Jak na to, jak źle wyglądało to na początku - jestem zdziwiona, że tak szybko o tym zapomnieliśmy, wet wróżył 3 tygodnie do miesiąca samego przepłukiwania i następny na wygojenie...
Przemyślenie mam jedno - gdyby to był mój koń, od razu robiłabym antybiogram, widząc taki syf. Choć mam szczerą nadzieję, że żaden koń, z którym mam/będę miała styczność, nie będzie musiał się zmagać z czymś takim. :/
🙂
Ciach
Hej, watek umarl, ale mam nadzieje, ze dostane jakas odpowiedz, podpowiedz. Walcze z ropniem u swojego konia i juz brak mi pomyslow, mojemu wet tez. Bylo wszystko. Antybiotyk, przeciwzapalne, wymaz i dobrane leki na podstawie badania, przeswietlenie, przemywanie, daje mu teraz mieszanke ziolowa z podkowy i nic, raz jest lepiej, raz gorzej, ale do konca nie zagoiko mu sie to od stycznia. Wet przecinala, powiekszala dziure, w srodku nie ma nic, ropa zbiera sie na bierzaco. Ktos ma jakis pomysl, co mozna jeszcze zrobic?
A pana veyxal? Nam pomógł wygoić guzek eozynofilowy, z którego się zrobiła przetoka i ropień. Mały, bo mały (jak było najbardziej nabrane, to miało toto pewnie ze 3 cm średnicy), ale od pojawienia się do zagojenia minęło 3,5 miesiąca... Po pana veyxalu wpuszczanym do środka oczyściło się i zagoiło w może 2 tygodnie, nie wróciło od marca, a akurat ten otwierający się guzek był pod siodłem, więc w miejscu bardziej narażonym na podrażnienia (oprócz tego było jeszcze kilka w innych miejscach).
Ewentualnie jeszcze można przemyśleć pijawki...
Kinia16322, podajesz miejscowo antybiotyk? Czym było przemywane? Napiszesz jakieś konkrety?
Swego czasu takiego (uwaga drastyczne zdjęcie!) ropnia wyleczyłam czyszcząc z ropy i podając 2 razy dziennie miejscowo przez wenflon Masti Jet. Przeciąć się tego z uwagi na umiejscowienie (powieka) nie dało niestety...
Leczenie ropnia ziołami... cóż - nie sądzę aby to był najlepszy wybór  🙄
Gaga, zioła, wnioskując z innego wątku, miały wspomagać odporność.
U nas w stajni wyleczyliśmy kiedyś paskudnego ropnia (smród było czuć kilkanaście metrów od boksu...), w którym siedziała jakaś rzadka bakteria (niestety nie pamiętam, jaka) antybiotykiem (po zrobieniu antybiogramu, pierwszy podany antybiotyk nie trafił i tylko pogorszył sprawę, koń gorączkował i był mocno osłabiony), z tego, co pamiętam, właśnie był też na początku wpuszczany miejscowo. Oprócz tego było przepłukiwanie roztworem vagothylu i octeniseptem. Vagothylu już nie ma w aptekach, ale niektórzy weci jeszcze mają zapas na czarną godzinę. 😉 U nas chyba właśnie ten vagothyl najbardziej pomógł (wyżarł ten syf ze środka, który nie dawał się do końca wycisnąć). Pana veyxal ma dość podobne działanie, choć jest bardziej upierdliwy w stosowaniu (łatwiej wpuścić płyn niż maść).
Tak, ziola sa na podniesienie odporności.
Z poczatku poszedl rivanol, pozniej nadmanganian, rana byla otwierana, przemywana, dostawal antyniotyk, ale nie miejscowo, dostawal tez lek pod ta konkretna bakterie...
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
27 lipca 2016 16:57
Też mogę polecić Pana veyxal rozpuszcza fajnie wszystkie syfy i pomaga się oczyścić ranie.
Kinia16322, proponuję skonsultować z innym wetem , oraz rozważyć MastiJet
Rivanol na taki ropień to nie jest niestety dobry pomysł 🙁
W większości przypadków "nawracający ropień" jest objawem i skupienie się na leczeniu ropnia daje krótkotrwały efekt. Dobry przykład poniżej, ropień leczony kilka lat, po prawidłowej diagnozie dzisiaj niewielka blizna.
Tzn to nie jest nawracajacy ropien, ten ropien po prostu jest, nie zamyka sie i nie zamknal od stycznia.
Możesz rozszerzyć to, ze jest objawem czegoś innego?

Tak, bedzie konsultacja na poczatku sierpnia, rivanol byl używany zaraz po pęknięciu, czy dobrze czy nie, nie wiem, zslecenie dostalam od weta.
Kinia16322, czasami przyczyną ropnia może być ciało obce głęboko w tkankach
W takim przypadku rzeczywiście leczenie bez usunięcia przyczyny nic nie daje
Tak, czy siak dziwi mnie brak miejscowego zastosowania antybiotyków. Przecież ropień to bakterie a te mordujemy antybiotykami...
[quote author=_Gaga link=topic=93973.msg2576616#msg2576616 date=1469685651]
Kinia16322, czasami przyczyną ropnia może być ciało obce głęboko w tkankach
W takim przypadku rzeczywiście leczenie bez usunięcia przyczyny nic nie daje

[/quote]

Bardziej "zazwyczaj" niż "czasami", ale o to mi chodziło 😉

Opis tego przypadku masz na moim FP.
Robilismy rtg, nic nie ma. Antybiotyk byl podaeany dopaszczowo, na ta konkretna bakterie..
Kinia16322, na RTG nie wszystko przecież wychodzi...
Skoro antybiotyk na tę bakterię nie zadziałał, to albo był za krótko podawany, albo przenikalność tkankowa słaba, albo nie została wyleczona przyczyna ani oczyszczony ropień...
7 miesięcy leczenia czegoś takiego świadczy ewidentnie o złej metodzie leczenia 🙁
Ja byłam przerażona, jak się ropień ze zdjęcia goił ze 2 bodaj miesiące... przy na prawdę defensywnej terapii
Na prawde nie siedze bezczynnie, po prostu juz brak pomysłów.  Teraz sie przeprowadziłam, to skonsultuje przypadek z innym wetem.
Dostawal różne antybiotyki, przeciwzapalne. Zazwyczaj jest gorzej przy deszczowej, wietrznej pogodzie, moze to zly trop z ta odpornoscia, ale po kastracji goil mi sie ..... Ponad miesiąc.
Hej, Dubler2003,

Mam podobna sytuacje, która opisywalas w 2014 roku. Czy mogłabyś mi napisać coś więcej na temat maści - jak ja podawałaś, gdzie najlepiej ja kupić i czy problem się nie powtórzył

Bardzo będę wdzięczna za każda informacje
Post został usunięty przez autora
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się