Kącik folblutów

Evson, dobrze czytać, że już tyle kłusa. Będzie dobrze! Czas szybko płynie.
Mój po kontuzji wyglądał podobnie. Ale i tak przemyśl, czy odrobaczenie było skuteczne. Raczej już sprawdzone, że folbluty dobrze tuczy jęczmień, ew. paszy też bym szukała na jęczmieniu. Kreda pastewna to najprostsza profilaktyka anty-wrzodowa. I próbowałabym jak najczęściej dawać mesz (ile lekarz pozwoli).

Magdzior, zastanów się, jakie predyspozycje ruchowe zawiodły. "Kondycja" - pojęcie szerokie. Czy chodzi o wytrzymałość (zdolność do nie pogorszonego wysiłku przy przedłużającym się obciążeniu)? Czy może niedostatek siły? I jakiej siły? (mocy?). Trzeba poprawić sprawność tlenową czy beztlenową? Może poczytaj sobie trochę na te tematy? Teoria ludzkiego treningu sportowego da się przełożyć na konia. Niedokładnie, ale daje orientację co i jak. Bo tylko wiedząc co dokładnie szwankuje będziesz mogła przemyśleć trening. Trening to jest całość - zaplanowany odpoczynek także.

A ze zdjęciami na razie problem, bo wysiadł był nam (na gwarancji) dokumentujący telefon, serwis radośnie stwierdził, że zalany, a zalany nie był 🙁, i jestem zdana na "obcych". I gdzieś tam u kogoś tkwi coś z Miłosnej 🙁. Teraz ciut będę miała, ale jeszcze chwila zejdzie.

Kahlan, "twoje" żywienie brzmi mi dobrze. Mój jakoś całkiem nieźle trzyma się na zupełnej podstawie: ok. 4 kg. mieszanego owsa, sól, Bestermine, siano, tyle trawki co uskubie + choć trochę staram się paść w ręku na solidniejszej trawie. U nas "pastewną" kondycję koni poprawił "drobny" zabieg 😉 - wialnia do owsa! Gdy owies stał się czysty, złocisty - wszyscy zanotowali różnicę. I nie da się ukryć, że siano wyraźnie dobre w tym roku. I koń wciąga jak odkurzacz, a różnie z tym bywało.
Ano, trochę odporności psychicznej trzeba mieć, gdy inni "progresują" 🙁 Uważam, że warto na spokojnie to i owo poukładać. Ale i - nie przesadzić, bo jednak zawody (nawet nieudane) dają precyzyjne info na czym się skupić.  Może zaplanuj sobie jakiś kontrolny start? Żeby wiedzieć na czym stoicie? Nie dziwię się, że ludzie jeżdżą na zawody - bo to jednak fajnie motywuje, bez zawodów to czasem "zdechnąć z nudów" można - tak 6 x w tygodniu żmudna praca 🙂, i znowu, i znowu. Dziwię się, że niepotrzebnie pchają się wyżej, doskonale wiedząc ile nie dostaje w przygotowaniu.

czeggra 1 O! Byłam ciekawa co u młodej. A historię zakupu chętnie bym poznała 🙂
famka   hrabia Monte Kopytko
15 lipca 2014 10:14
dawałam kredę lekka poprawa była, mój zapominał o łykaniu przy wrzodach
w ogóle uważam że Krauter Musli jest bardzo dobrą paszą dla wrzodowców lub koni z problemami żołądkowymi i nie tylko  😉 i przyjazną cenowo
od tego roku odstawiłam wszystkie cuda i daję owies musli wysłodki biogen k mieszankę mineralną od podkowy dla wrzodowców i mesz w przewadze gluta nad otrębami 2-3 razy w tygodniu, siano do woli  i da się żyć 😉

co mogę wam podpowiedzieć z własnego kilkuletniego doświadczenia, przed każdym treningiem, jazdą, stresem etc.. dawajcie siano do jedzenia zawsze  ! a dlaczego to pozwolę sobie wrzucić
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152532486834556&set=a.10150744191014556.424678.247264069555&type=1&theater

Kahlan, "twoje" żywienie brzmi mi dobrze. Mój jakoś całkiem nieźle trzyma się na zupełnej podstawie: ok. 4 kg. mieszanego owsa, sól, Bestermine, siano, tyle trawki co uskubie + choć trochę staram się paść w ręku na solidniejszej trawie. U nas "pastewną" kondycję koni poprawił "drobny" zabieg 😉 - wialnia do owsa! Gdy owies stał się czysty, złocisty - wszyscy zanotowali różnicę. I nie da się ukryć, że siano wyraźnie dobre w tym roku. I koń wciąga jak odkurzacz, a różnie z tym bywało.
Ano, trochę odporności psychicznej trzeba mieć, gdy inni "progresują" 🙁 Uważam, że warto na spokojnie to i owo poukładać. Ale i - nie przesadzić, bo jednak zawody (nawet nieudane) dają precyzyjne info na czym się skupić.  Może zaplanuj sobie jakiś kontrolny start? Żeby wiedzieć na czym stoicie? Nie dziwię się, że ludzie jeżdżą na zawody - bo to jednak fajnie motywuje, bez zawodów to czasem "zdechnąć z nudów" można - tak 6 x w tygodniu żmudna praca 🙂, i znowu, i znowu. Dziwię się, że niepotrzebnie pchają się wyżej, doskonale wiedząc ile nie dostaje w przygotowaniu.


myślimy powoli o tym. ja kompletuję dokumentację (zmiana barw klubowych, a badania daaawno zakurzone, trzeba odświeżyć :P). no i rozglądamy się za jakimiś miłym miejscem na start. niekoniecznie ZT+ZR, bardziej może coś zupełnie kameralnego, międzystajennego. choć wtedy i z dokumentacją nie trzeba się spieszyć. 😉

generalnie ludzie jak mają kupione konie zrobione to nie pojmują, że ułożenie konia i nauczenie zajmuje dużo więcej czasu, bo tu nie wystarczy "naprowadzić-nie przeszkadzać-skoczyć". gdzie moje umiejętności też pozostawiają trochę do życzenia, ale jesteśmy na siebie razem skazani. 😉

generalnie ludzie jak mają kupione konie zrobione to nie pojmują, że ułożenie konia i nauczenie zajmuje dużo więcej czasu, bo tu nie wystarczy "naprowadzić-nie przeszkadzać-skoczyć".

Oj, nie pojmują 🙁
Ale po co sie tym przejmować  😉 Ze mnie sie śmieją, że sie cackam, ze lecze konia też się śmieją  😉 Wystartowaliśmy po 1,5 roku razem, i to w jakiejs smiesznej klasie, ale może dzieki temu nic sie nie stało i zawody poszły gładko mimo ze ze słabym wynikiem. Inna sprawa ze w pewnym momencie dobrze jest podjąć decyzje ze to już czas- bo na niską klase można się porwać nawet jak sie nie jest do konca pewnym wyniku. Po to zeby sprawdzic na jakim etapie jestem ja/koń. Ja po moich jedynych zawodach z Intruzem dowiedzialam sie ze mam konia o wielkim sercu, wspaniałego. Szkoda ze sie rozsypał bo serio to moglby byc mega waleczny, wdzięczny koń.

halo mi sie wydaje ze on tak przeżywa odseparowanie od koni. Jest na prawde bardzo bardzo smutny  🙁 żal patrzec. Gdyby to był tylko po-kolkowy stan to bym go jakos obudziła- wiecej ruchu, puściła do koni, czy nawet do jednego konia. A tak nawet nie jestem pewna czy jest osowiały czy np boli go noga. Nie kuleje juz na ten zad, wiec sama nie wiem czy go dalej boli czy nie.

Odrobaczałam na wiosne equestem i teraz przed kolka pare dni byl jeszcze poprawiony iwermektyną, wiec wydaje mi sie ze odrobaczanie ok.

Magdzior Noga "naocznie" juz lepiej, jak kłusuje na lonży to tylko raz od 3 dni zdarzylo mu sie potknąc na tą noge, no i nie wraca juz kulawy. Krzywego podloza na razie unikam. Lekarz mowi ze wszystko zalezy od konia i od tego czy ta chrząstka zechce sie zregenerowac czy nie. Za jakis czas pewnie zrobimy usg, zeby zobaczyc czy cos w ogole ruszylo czy nie. Mam go powoli brać pod siodlo (na razie biore w reku i na lonzy na duzym kole, bo jest bardzo slaby po tej kolce), zeby mial ruch.
Evson nie skreślaj go jeszcze! Nie "był" tylko JEST wdzięczny, waleczny koń. 🙂 tylko cierpliwości.  :kwiatek: wiadomo, zwierzę stadne, to mu tęskno do braci, ale lepiej go ciut dłużej przetrzymać, niż żeby sobie zaraz coś znowu zrobił w szale. jest WIELKI (w sensie duchowym 😀), WALECZNY, JEDYNY W SWOIM RODZAJU. zrozumie. 😉 (a przynajmniej tak sobie mów dla zduszenia szemrającego sumienia). robisz dla niego to co najlepsze. 🙂

co do odrobaczania, to u mnie jak była mała masa i problemy z utuczeniem wet zalecił 5 dniowy strzał odrobaczania Fenbenatem.... nie wiem, czy bezpośrednio to pomogło, bo w kupie nic nie widziałam, koń utył, ale zaczął już wtedy dostawać jęczmień, więc bardziej na niego stawiam.  😁

ależ ja się nie przejmuję. jest to tylko nieco irytujące, jak brzęczenie muchy nad uchem lub darcie sroki za oknem o 4 nad ranem (choć tę to chciałam dziś z dwururki zabić  :rozga🙂.

a co mi tam, to pojedziemy... nie będę już się tak przed tym wstrzymywać. 😉
Evson, a może jednak robale zdążyły się namnożyć? I - wybite - "dołożyć" do kolki???
Nie smutaj, że koniowi smutno, że marny. No smutno - ale zdrowie ważniejsze. Jeszcze będzie radośnie brykał z kolegami.
Inna rzecz, że (wiem jestem podła 🙁) uważam, że każdy wierzchowy koń powinien "zaliczać" okresy izolacji od stada, "just for case", żeby właśnie nie przeżywały wymuszonej przez kontuzje izolacji. I doceniam, że mojemu wszystko jedno: Padok? Super! Stajnia? Drugie super! Praca? Świetnie! Lenistwo? Słoodkie! Ale wiem, że nie wszystkim miluśińskim, wszystko jedno . Bądź dobrej myśli! I. wróci do formy.
famka   hrabia Monte Kopytko
15 lipca 2014 15:06
Evson, będzie dobrze, potrzeba tylko trochę czasu odpoczynku, ja wiem człowiek to taka małpa że na wszystko ma ciśnienie żeby już już ... ale spokojnie cierpliwości i wszystko się poukłada 🙂

ja u swojego widzę, hym jak to wytłumaczyć, jeszcze nie spotkałam takiego konia któremu do szczęścia wcale stado nie jest potrzebne, długo kumplował się z chorą na nogi kozą wolał jej towarzystwo niż stada do tego stopnia że zabierał koniom siano i przynosił kozie i z nią stał i skubał i mordę do niej darł jak ją stracił z oczu, ale ale też miał dni że go wyrwać ze środka koni nie mogłam
więc nie panikuj, chwilę się ponudzi dla jego własnego zdrowia i szybko wróci ci do stada 🙂
Evson owsa zero lub garść. 2x w tyg siemie. Zamiast zarcia sieczka żeby się nie wkurzal. I siano non stop, najlepiej w siatce. Tuczyc będziesz jak będzie sprawny. Teraz lepiej nie ryzykować energii.
Evson, dokładnie jak pisze : daj mu czas. On jest i będzie walecznym koniskiem :przytul:. Świetnie, że są postępy. Schudł. Jak będziesz mogła już go karmić to przytyje. Teraz to najmniejsze piwo. Mimo, że szczuplejszy, to i tak powiem Ci, że piękny jest 😍.

halo, historia zakupu jest taka: poszła czeggra w odwiedziny na kawę i plotki do koleżanki( zajeżdża, wprowadza w trening po kontuzjach, przygotowuje do sprzedaży, po treningu wyścigowym przygotowuje np do WKKW), która pracuje w stajni wyścigowej. Koleżanka pokazała co ma w stajni i o każdym z koni powiedziała parę słów: ten do zajeżdzenia, ten na sprzedaż, ten do czegoś innnego itp. Dotarłyśmy do ostatniego boksu w drugiej stajni, a tu niegramotny kasztanek z wielką głową patrzy ię na mnie... i pytam się, czy ten to półkrewek? Koleżanka mówi, że do kobyłka xx i że tylko urodę ma taką dość mało żeńską 😉. A poza tym to ona ma takie i takie pochodzenie. I zażartowała, że ona to jest jak dla mnie. Pasowałaby by. Poza tym ma zdrowo pod sufitem, bardzo łagodna. Nie biegała, bo poprostu mają lepsze i tyle. Jest do szybkiej sprzedaży w dobre ręce. Usmiałyśmy się i poszłyśmy na kawę. Potem cos mnie tknęło i tak z ciekawości poszłam obejrzeć tą kasztankę co ma łeb jak sklep. Wlazłam do niej i patrzę kawał kobyłki ( w szerz  😉 ) jak na takiego jeszcze wtedy trzylatka.
Pojechałam do domu i sprawdzilam sobie jej papier: http://www.pedigreequery.com/dusjana , a tam dziadzio ze strony ojca wygrał największą ilość pieniędzy na torze w historii UK, miał najbardziej porządane w hodowli potomstwo w ostatnich latach, a na dodatek nie dosyć, że dobre wyścigowo to jeszcze skaczące.
Pokazałam mojemu M ten rodowód, aby pokazał swojemu szefowi w pracy, jakie my dobre konie mamy w Pl. Szef jest entuzjastą wyścigowym, koniarzem, hodowcą, folbluciarzem i jak wcześniej zobaczył rodowody chłopaków to troszkę szczęka mu opadła  😉. Poza tym dowiedzieliśmy się od niego, że w UK rok starszy, pelen brat Orfeusza z dużym powodzeniem biegał gonitwy płotowe i dobrze bylo na niego obstawiać 😉. W rezultacie szef nakręcił mojego M, że to może być dobry koń itp. Trener również z lekka podkręcił się papierkiem.

Stanęło na tym, że M stwierdził, ze trzeba ją obejrzeć i podjąc decyzję, bo to jest okazja, którą być może warto wykorzystać. Konia oglądaliśmy z moim polskim trenerem. Zrobiła bardzo dobre wrażenie. Bardzo zrównowazony źrebak jak na całkowitą niemalże surówkę, a przy tym całkiem przyzwoicie ruszajacy się. M podjął szybką decyzję  ( ja byłam jednak dość sceptycznie nastawiona do posiadania kolejnego konia) i mamy ją. Sprawiliśmy ją sobie na Boże Narodzenie zamiast wymarzonego ekspresu do kawy... który to wciaż mam obiecany  😉.

Aby początki były poprawnie przeprowadzone pojechała do "szkoły z internatem" w tzw trening. Jaka będzie zobaczymy, bo to w końcu czteroletni źrebak. Ma czas. Niech powoli, bez stresu uczy się. Chwilowo jest na L4, bo wyszła stara kontuzja ( być może nawet ze źrebięcego okresu i kto wie, może to było przyczyną jej średniej przydatności wyścigowej), ale wszystko jest pod kontrolą. Nie ma spustoszenia w aparacie ruchu. Wszystko wskazuje, ze koń będzie jak nowy 🙂.
Na razie nie panikujemy ( tzn juz mi przeszło trochę). Kobyłka jest po PRP i wyglada wszystko dużo lepiej. Cały dzień przebywa sobie na dla niej zbudowanym padoczku wielkości boksu, aby jej nie było smutno, gdy zostaje sama w stajni, aby krzywdy sobie tam nie zrobiła i aby się az tak nie nudziła. Trzeba przeczekać i doleczyć. Na razie nie chcę zapeszać, ale ja w nią wierzę. To fajna, pozytywnie charakterna babka 🙂. Cieszę się, że jest u tak czujnego jeźdźca, który wypatrzył u pozornie zdrowego, czystego konia problem, który mógłby się zakończyc bardzo przedwczesną emeryturą. Ot przypadek - nikt niczemu nie jest winny.  Zdarza się, że zwierzaki niepostrzerzenie robią sobie krzywdę, a potem, dopiero z czasem w robocie to wychodzi. Ona pokazała bardzo szybko i dobrze. Jeszcze parę tygodni i wszyscy o tym zapomnimy - oby. Fajna z niej babka ze sporej przeceny i z kolekcji sprzed dwóch sezonów (wyścigowych) 😁. Absolutnie nie żałujemy decyzji i cieszymy się że trafiła do nas.
Poniżej wiosenne zdjęcie Młodej pod siodłem:
fajna historia! 😉

a mogę z ciekawości zapytać, jakaż to kontuzja wyszła? (wiem, ciekawość 1wszy stopień do piekła. :P)
Około 1mm czip pod przyczepem w przedniej nodze. Na początku była trochę sztywna na tą stronę i tylko tyle. No wiesz, wyścigówki chodzą w sumie tylko w jedną stronę, więc tak czasem bywa z delikwentem po treningu wyścigowym... Jeździec-trener jest czujny i spostrzegawczy - została zbadana i wyszło, że ma stare, nie leczone zwichnięcie. Zostało zaleczone. Koń zaczął sie swobodnie ruszać, swobodnie pracować na dwie strony, a po kilku dniach a piać od nowa i podczas badania wyszła wyżej umniejscowiona rekontuzja, która była przyczyną zwichnięcia. To tak w skrócie 😉. Póki co ma świetną opiekę i wszystko wskazuje na to, że zaraz będzie po wszystkim. Ona pokazała, że coś nie gra, a doświadczony i słuchający konia jeździec w porę wychwycił problem. Miała dziewczyna szczęście 🙂.

Hihi i pomyśleć, ze jej nie chciałam... Zostałam nią uszczęśliwiona prawie na siłę 😉. Polubiłam ją bardzo, mimo że mamy ją tak na odległość. Chciałoby się ją lepiej poznać, trochę czasu z nią spędzić, poopiekować - a tu klops. Może zimą się uda.

edit. dopisek
Kahlan dziękuję w imieniu N za miłe słowa 🙂 tak, zdjęcia mi się teraz wyświetlają. Bardzo mi się Twój podoba (ja z kolei zawsze chciałam mieć jednolitego maściowo, to się dobrałyśmy 😂 ). W sumie po tych zdjęciach to nie wygląda jakbyście mieli problemy z galopem, takie radosne fotki 🙂 ale wiem jak to jest: na obrazku rozwiany włos, koń niby patataj a w głowie gorąco, ręce już wiszą do pasa i same cudowne epitety w myślach 😀 tak czy siak kawał dobrej pracy, oby tak dalej 🙂
Evson trzymam mocno kciuki za Intruza, folbluty to dzielne konie. Na pewno szybko wróci do siebie, nie skreślaj go 🙂 na pewno będzie potrzebował trochę czasu na powrót do zdrowia ale  zobaczysz, ułoży się. Kibicuję Wam mocno, nie poddawaj się :kwiatek:
Magdzior niezła dawka 😲 mój chyba by odfrunął w przestrzeń i rozwinął n-tą kosmiczną po takiej ilości owsa 😁 swoją drogą, że owies idzie mu bardzo na głowę (w negatywnym znaczeniu: energia jedno, a drugie - świruje 🤔wirek🙂 ale wiadomo też, że zdecydowanie inaczej pracują 🙂 dla porównania: Neutrino dostaje po pół miarki gniecionego owsa na posiłek (ale chcę znowu przejść na jęczmień), miarkę otrąb, witaminy i domowej roboty sieczkę, karmiony 2xna dzień + na trawie cały dzień i z reguły na wieczór porządne widły zielonki do boksu 🙂
halo gratuluję sukcesów, oby tak dalej 🏇
czeggra1 fajna historia 🙂 śliczna ruda, miło jej z oczy patrzy, bardzo łagodnie. Niech się zdrowo chowa!
escada a jak Twój Tadzik się miewa? kiedy macie kolejną wizytę weterynarza?

edit: drobna pomyłka 😡
Jeśli o mojego Tadzika chodzi to wizyta w przyszłym tyg. W poniedziałek będę się umawiac 🙂 noga nie puchnie po nocy wiec chyba bliznowanie zakończone  👀
czeggra1, wdzięczna historia, taka :klasyczna", powiedziałabym 🙂 Równie klastyczny jest koński zwyczaj "pauzowania" jakiś czas po zakupie 🙁 co jakoś powszechne, nawet przy TUVie 120% normy 😁
escada, wreszcie lepsze wieści 🙂

Jako, że dziś (dla mnie) za gorąco by jeździć, a jeszcze inne rzeczy "wpadły", to miałam czas zadać kompowi wrzucanie na YT.
Na razie mam nudy (okropne nudy): ujeżdżenie i parkurek. Migawek z krosu jeszcze nie dostałam. Ale, że filmików zawsze mało, to może dacie radę obejrzeć.

Dżastaka, dzięki 🙂 - no właśnie w moim przekonaniu ten "łeb jak sklep"  zmienił się jakoś na całkiem ładną głowę, a jak już zechciałam zobaczyć w "ekspresie do kawy" te jej mądre oczy, to już całkiem przepadłam 😁.

halo, i widzisz chciałam ekspres do kawy na świeta, a dostałam konia (w podobnej cenie zresztą :wysmiewa🙂 z przeceny i z kolekcji sprzed dwóch sezonów wyścigowych. Najlepszy numer to było to, że na pomysł kolejnego konia nie wpadłam ja, tylko mój M (który gdyby nie ja, to konia widziałby tylko na filmie ). Ja wykazywałam się nawet rozsądkiem i byłam dość sceptycznie nastawiona do jego realizacji. No i jest całkiem fajna babka z niej  🙂. Niech się jeszcze tylko wykuruje...
Absolutnie nie planowałam kolejnego konia, ani ze względów zdrowo rozsądkowych, ani każdych innych.

halo, fajne, spokojne przejazdy - widać zufanie miedzy wami 🙂!

A ponizej Czesław z ostatnich i przed ostatnich zawodów ( Brightling Park i Eridge ):
czeggra1 czy ja dobrze widze Jurka na młodej? 👀
Losia, dobrze widzisz 🙂. Młoda lepiej trafić nie mogła.
Evson łap na pocieszenie że nie masz najgorzej ze strupieniem konia

Tadek w marcu

Tadek wczoraj


Przezera ponad kostkę siana dziennie do tego zielonki kupa suplenty... I nic, przez niechodzacego gluta wszystko przelatuje. Co ciekawe nie utraciła tłuszczu prawie ale zanikly wszystkie miesnie. Teraz dopiero widzę ile zrobiłam z tym koniem 😉 ale nie ma kolek rozwolnienia ani nic. Głowa spokojna. Na początku ciężko znieść taki spadek kondycji. Potem się już nie patrzy 😉
famka   hrabia Monte Kopytko
18 lipca 2014 07:48
escada, potem na gluciku się nadrabia  😉
ostatnio miałam okazję rozmawiać z osobą trenującą gluty na tory, pewnie to ogólnie znana prawda, rozmawialiśmy o żarciu i tuczeniu glutków i wszystko sprowadzało się do tego że aby utuczyć trzeba dać dobrze jeść i dużo trenować ale nie ot tak coś sobie jeździć tylko kilometry dobrego galopu inaczej marne szanse na to aby nabrały masy i mięśni 
czeggra1,  bardzo fajne zdjęcia  😀
halo, mi się nie wyświetla 🙁
Mam w planach odrobić ja do lutego / marca i dac w dzierżawę. Ze mnie już jezdzcca nie będzie _)
famka   hrabia Monte Kopytko
18 lipca 2014 08:03
escada, czemu  ?
poprostu wiem ze nie osiągnę z nią tego co bym chciała, nie tylko z powodu kontuzji ale tez z powodu mojego jezdziectwa i braków w finansach. na poczatek pewnie półdzierzawa ale potem raczej pełna. może ktoś odnajdzie się w rzezbieniu ujezdzeniowym albo minielkach. ja nie. taki tentego 'feeling' mi umarł 😉 ale nie boleję z tego powodu, tak miało byc widocznie.
escada ja coś czuję, że to na razie jest takie zmęczenie materiału, z powodu tego co się dzieje. 😉 a jak osoba z dzierżawy będzie śmigać to zaraz i Tobie się załączy jeżdżenie. 😉 nie poddawaj się. 😉

czeggra1, na odkupienie Taja też mnie mój T. namówił, który nigdy z końmi nie miał nic do czynienia i się na nich nie znał. Powiedział "zabieramy go stamtąd, wraca do Ciebie. Poradzimy sobie, nie kombinuj" (bo ja oczywiście zaczęłam przeliczać, czy sobie poradzimy z utrzymaniem, a co w razie "W" itp, no czysto realistyczne podejście. a on zabieramy i koniec). i tak wrócił, a T. jest prawie na każdym treningu, a jeżeli nie da rady przyjechać to koniecznie muszę mu opowiedzieć jak było. 🙂

halo, bardzo fajne przejazdy. i ten parkurek taki miły dla oka! 🙂

mnie zaczyna wkręcać ujeżdżenie ( w życiu bym się nie spodziewała, że to powiem 😲). koń jest w dwóch palcach, gnie się w każdą możliwą stronę o co go nie poproszę... rozkminiamy kolejne elementy, ale skokowo mu nie ufam. może jak wrócę z wyjazdu to trochę zmienię nastawienie (w czasie mojej nieobecności trener go trochę "naskacze" na pierdółkach, żeby bardziej kumał o co cho.)
escada, ty się chyba wyczerpałaś w tych niemiłych przeżyciach 🙁 Decyduj, gdy się zregenerujesz (wraz z koniem). Nie martw się kondycją Tadka. Raz "rozbujane" u folbluta mięśnie wypełniają się już łatwiej, jeszcze będzie pączuś.

famka, może dlatego, że HD? Może potrzebujesz zmniejszyć rozdzielczość?

czeggra1, zdjęcia już podziwiałam na FB (lekko pozgrzytując zębami z zawiści 😀)

Kahlan, uważaj z tym ujeżdżeniem 🤔 Mocno podejrzewam sprzężenie pomiędzy zbierającą pracą na płaskim a... mniejszą predylekcją do skoków 🙁 Jak miałaś jakiekolwiek kłopoty ze skokami, nie wychodziłabym poza łopatkę do wewnątrz, odpuściła sobie np. zwroty na przodzie (to z powodu utraty "drivu"😉 itp. Wiem, że to niełatwe, bo gdy folblut robi się leciutki, przy ich pojętności, to chciałoby się dalej i dalej, więcej i więcej. Ale spróbuj się wstrzymać z progresem uj. do czasu rozwiązania wszelkich "niehalo" na skokach. Jeśli nadal chcesz konia wszechstronnego. Jasne, nie wiem co ćwiczycie, ja swojego "przycięłam" dopiero na półpiruetach 🙁 Ale po objawach różnych już zawsze będę polecać: na folblucie (nawet "wyrywnym"😉 mocne przejścia tylko w górę, w dół - łagodne. Coś takiego jest w ich budowie (podejrzewam objętość i zasięg klaty), że mocne skracanie... boli?
A! Nam dobrze robią kontrgalopy i ciągi - zwiększają... trudno mi powiedzieć co konkretnie... swobodę ruchu? Więc mogę polecić. Dobry pomysł z "przeskakaniem" przez trenera.

Dzięki! Naprawdę byłam zadowolona z przejazdów (omc zgubienia mapy nie licząc 🙁)
Uciekam ćwiczyć czworobok do L.
Kahlan, uważaj z tym ujeżdżeniem 🤔 Mocno podejrzewam sprzężenie pomiędzy zbierającą pracą na płaskim a... mniejszą predylekcją do skoków 🙁 Jak miałaś jakiekolwiek kłopoty ze skokami, nie wychodziłabym poza łopatkę do wewnątrz, odpuściła sobie np. zwroty na przodzie (to z powodu utraty "drivu"😉 itp. Wiem, że to niełatwe, bo gdy folblut robi się leciutki, przy ich pojętności, to chciałoby się dalej i dalej, więcej i więcej. Ale spróbuj się wstrzymać z progresem uj. do czasu rozwiązania wszelkich "niehalo" na skokach. Jeśli nadal chcesz konia wszechstronnego. Jasne, nie wiem co ćwiczycie, ja swojego "przycięłam" dopiero na półpiruetach 🙁 Ale po objawach różnych już zawsze będę polecać: na folblucie (nawet "wyrywnym"😉 mocne przejścia tylko w górę, w dół - łagodne. Coś takiego jest w ich budowie (podejrzewam objętość i zasięg klaty), że mocne skracanie... boli?
A! Nam dobrze robią kontrgalopy i ciągi - zwiększają... trudno mi powiedzieć co konkretnie... swobodę ruchu? Więc mogę polecić. Dobry pomysł z "przeskakaniem" przez trenera.


i na razie nic poza tą łopatką nie robimy, no, może jeszcze ciągi, które z reguły nam wychodzą. 🙂 ale odkąd zostały wprowadzone to naprawdę tak jak piszesz - widać większą swobodę w jego ruchu.

teraz zbijamy się powoli z lotną. powoli, bo przy skokach i tak wciąż priorytetem jest dla nas RYTM. a lotna przyda się potem do korygowania złego lądowania.

półpiruety totalnie nie dla nas na razie, a ze zwrotów to raz na treningu próbowaliśmy, ale na zadzie.

możesz trochę rozwinąć stwierdzenie "przejścia w dół-łagodne"? u nas przejścia w dół są na razie na kołach, woltach, z wypuszczeniem konia w dół.... bardziej od napięcia krzyża, niż od jakiegokolwiek działania wodzy...

ze skokami to ja do tej pory pojęcia nie mam, o co chodziło wtedy we wtorek. choć nie. trochę podejrzewam. w tym "felernym dniu", w momencie dojeżdżania i odskoku "otwieraliśmy go". i ja nie wiem, czy to nie było dla nas (niego) zgubne. 🙁 bo potem, jak trzymałam go "do samego końca" to już skakał. No i moim zdaniem skoki z kłusa nas totalnie zblokowały, bo on "chciał" jednak najeżdżać galopem. owszem, na początku była kwestia jego "nakręcania się" do przeszkody, więc te skoki z kłusa go dobrze wyhamowały. ale jak ten problem rozwiązaliśmy to nie wiem czy nie było tego kłusa do przeszkody za dużo i trzeba było mu pozwolić po prostu najechać, pilnując równego spokojnego tempa... i jak to skonsultowałam z trenerem, zaczęliśmy skakać z galopu. i znowu to idzie coraz ładniej. koń... skacze. tylko moja psycha nie skacze, bo już mu średnio ufa.

no, wyżaliłam się. nie mam co narzekać. koń się stara. bardzo. i zawsze pokazuje, kiedy coś mu nie gra. a i tak jak na 2.5 miesiąca treningów postęp jest przeogromny.
Kahlan, z folblutem problem taki, że zadu mało. Żeby nie wiem co - do półkrewka brakuje. Mięśni dźwigających. (Tak, wiem, że zdjęcie Tadka temu przeczy :hihi🙂 I tego połączenia z grzbietem - tam się szczególnie ciężko budują. Korci okrutnie, żeby zaserwować mocną pracę zbierającą i siłową, typu wyciągnięty - mocno zebrany - wyciągnięty, cofania i ostre ruszenia, zwroty na zadzie - i do przodu, skoki z kłusa właśnie. A tu - nu nu. Bo co z tego, że mięśnie się zbudują, gdy xx będzie "zabiegi" odbierał jako skrajnie przykre? Trzeba wyważyć. Ostatecznie my rozwiązaliśmy to tak, że w przód ruszamy intensywnie, a wszelkie "hamowania" łagodnie, stopniowo. Parad, cofania, zwrotów na zadzie  - w ogóle. Jak jest u was - musisz poobserwować.
Może dlatego te ciągi tak dobrze robią - że zad "uczy się" dźwigania" a koniowi ćwiczenie nie sprawia przykrości? (nie ma "najazdu" miednicy na potężną klatę)
WOW - 2,5 miesiąca? Załamka (pozytywna) :
WOW - 2,5 miesiąca? Załamka (pozytywna) : mówiłam, że skubaniec kumaty?  😁 także musimy na treningach być bardzo... wyważeni. 😉

a teraz może się wykażę swoim kompletnym bezmózgowiem, ale człowiek się uczy całe życie.

bo zastanowiło mnie to co piszesz o zadzie. Zawsze mi się wydawało, że do dobrych biegów konieczny jest dobry zad, żeby było też z czego pchać.  😡 Ja wiem, że u folblutów galop jest zupełnie inny, bardziej płaski niż "do góry", ale nigdy bym nie powiedziała, że "zadu mało". Oczywiście w porównaniu z innymi rasami - TAK, wyglądają zadki xx'ów mizernie, ale...

i potwierdzam, że one (czy też mój) nie lubi "zamykania". typu właśnie skrócenie po wyciągnięciu lub przejście w dół w chodach. staramy się to zawsze zrobić dla niego jak najbardziej komfortowo, żeby jednak trochę to ogarniał mimo wszystko. 😉 łagodnie i stopniowo, jak to nazwałaś. 😉

najgorsze, że wciąż go poznaję. po tych kilku latach nieobecności w psychice się nie zmienił (dzięki Bogu!), ale wielu rzeczy nie akceptuje tak, jak akceptował kiedyś. i wychodzą teraz różne rzeczy i koń surówka w wielu kwestiach.
Kahlan, mnie też to z tym zadem zaskoczyło - bo wszak muszą mieć kawał d* 😀, żeby rozwijać cwał. Ale to jakby... inna d* 🙂 Zupełnie inna jest przyrodzona motoryka folbluta. Myślała, że "jak ścisnę" - to dostanę sprężynę. A to działa inaczej. Bo wcześniej nigdy długo nie "robiłam" folbluta. Albo już były ukształtowane, po/w sporcie (jak Empik czy Kosmos), albo niemal zupełne surówki. Nie przypuszczałam, że proces ujeżdżania istotnie się różni 🙁. A jednak nie działają pewne prawa, które sprawdzają się u półkrwi. Za to pewne zalety - ogromne.
W czasie mojego czworoboku dwóch panów na fonii prowadziło właśnie rozmowę (zastąpiłam muzyką): jaka szkoda, że folbluty zniknęły prawie całkowicie z WKKW i z hodowli.

Cholibka, zapomniałam elektrolity podać 🙁 A dziś paskudnie było: parno, przed-burzowo, owadzio 🙁
KahlanŻyczę ci żeby szło dalej w takim tempie do przodu. Ja z moim właśnie rok obchodzę, na początku jak go przejęłam to też, pełna entuzjazmu byłam, bo miałam wrażenie że szybko robimy postępy. Teraz już tej pewności we mnie nie ma, za to wrażenie że brnę gdzieś po omacku. No i ciągle gdzieś mam te wątpliwości czy ten koń z racji właśnie rasy nie chce czegoś zrobić, czy po prostu nie może. Skąd taki problem z wyprostowaniem jak tylko chce się go trochę poskracać. Czasami przecież daje mi poczuć że kłusem w wyższym ustawieniu i luźno daje radę. Z drugiej strony jak się go lonżuje luzem i widać te "szusy", jak zagarnia przestrzeń, no to jak to poskracać, jeszcze przy jego nisko ustawionej szyi, i ogromnej chęci nurkowania w dół. Odpukać w galopie jakoś lepiej, przynajmniej. Oprócz tego że mamy teraz z tydzień przerwy, coś ugryzło go pod siodłem, i gula wyskoczyła, oczywiście bardzo go boli, czego nie omieszkał dać mi do zrozumienia jak chciałam posmarować.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się