kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Zacznij działać jak najszybciej. Skoro mówisz, że sam ton głosu nie wystarczy, to oprócz głosu dodaj np. szturchnięcie konia piętą, jako odwrócenie uwagi od innych koni.
Ja jeździłam na klaczy, która potrafiła tyłem przejść kilka kroków żeby tylko kopnąć innego konia, ciągle kładła uszy i kopała inne konie. Robiłam tak, że na poczatku był mój sygnał głosem, jesli nie skutkowało pięta lub bat. I wałkowałam to tyle czasu, że kiedy widziałam jak koń tylko spogląda na innego konia, uprzedzając jej rekacje krzyczałam głośne EEEE. I koń się uspokajał. Konie są mądre i raz dwa zrozumieją, że spotka je kara za takie coś. Bo niestety na początku kładzie uszy na inne konie i je kopie, aż któregoś dnia ty jej się nie spodobasz i kopnie ciebie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 stycznia 2016 15:42
koń musi zrozumieć, że takie zachowanie źle się dla niego skończy
no niestety, w stadzie wygląda to dokładnie tak samo - jak ktoś wszczyna bójki to go pasyfikują w brutalny sposób - jak już ktoś pisał, czasem kończy się szyciem
konie nie są wbrew pozorom delikatnymi zwierzątkami a stopień presji trzeba dostosować do stopnia niesubordynacji

np przy zajeżdżaniu młodych ogierków ich wyskoki do klaczy na hali pacyfikujemy z ziemi - jeszcze nie rozumieją wystarczająco sygnałów z siodła i taka kara nie ma sensu, za to reprymend z ziemi nauczyły się już wcześniej.
Wygląda to z zewnątrz strasznie i brutalnie, jak zeskakujesz z konia i np zaczynasz intensywnie cofać (czy cokolwiek) ale niestety jest to konieczne bo jak anil napisała, teraz to machnięcie nogą na mijającego konia a za chwilę możesz się znaleźć wciśnięta kopami w ścianie hali
konie są za mądre żeby można im było pozwalać

psom też nie pozwala się podgryzywać bo to się może skończyć szyciem i uśpieniem
Dzięki za pomoc, od następnej wizyty będę interweniować 🙂
ja również bardzo kategorycznie nie pozwalam koniom w stadize na okólniku na przepychanki jakiekolwiek w mojej obecności.
A już kategorycznie nie pozwalam na atakowanie konia którego prowadzę na lince, bo to jest niebezpieczne dla człowieka po prostu
Dokładnie, powinno być tak, gdy pojawia się człowiek to on rządzi!  😉
W ręku nie ma tego problemu. Wie, że na to nie pozwalam. Ale pod siodłem już nie zwraca na to uwagi.
Więc muszisz wskazać jej właściwą drogę postepowania  🙂 życze powodzenia i cierpliwości.
Jeździłam na koniach, które miały takie "zaczepne" podejście do innych, przynajmniej na jeździe (stajnia rekreacyjna, nie wnikam co i jak było na pastwisku i przy prowadzeniu w ręce). W związku z tym, że  było to dla mnie bardzo niekomfortowe, a nigdy nie zwrócono mi na to uwagi, ani też nie powiedziano co zrobić, postanowiłam sama coś "wymyślić" zupełnie na wyczucie. Na szczęście zadziałało, bo użeranie się z koniem, który irytuje się przy każdym okrążeniu (kiedy podczas jazdy mija się regularnie konia lonżowanego na środku hali) do przyjemnych nie należy.
Generalnie doszłam do wniosku, że nie będę czekać, aż znowu ktoś do kogoś "wystartuje". Po prostu mówię stanowcze "nie" jak widzę, że "mój" koń kładzie uszy lub próbuje "machać głową" w kierunku innego. Po co mam czekać na (logiczny) rozwój dalszych wydarzeń, skoro mogę ukrócić takie zachowanie przy pierwszych widocznych symptomach? Myślę, że łatwiej zbesztać konia za jawne "zamiary" niż hamować już galopującego 😀 a koń zdaje się rozumieć o co chodzi. Jeśli "nie" nie działa, to po prostu każę koniowi iść szybciej lub w miarę możliwości zrobić woltę albo cokolwiek innego, żeby skupić uwagę na ruchu a nie na innym koniu. Ale zwykle "nie" zaczyna rozumieć po kilku razach 😉 Nie wiem czy taka logika jest poprawna, ale u mnie się sprawdziło i to nie na jednym koniu.
Niejako w temacie- dzisiaj z przydziału dostałam do jazdy kobyłę, o której wiadomo, że nie przepada za innymi końmi. I faktycznie jest tak, że póki idzie ostatnia w zastępie i jest trzymana w pewnej odległości od poprzednika, to jeszcze ujdzie, ale jak część koni zaczyna galopować, a reszta stępuje to przy każdym minięciu się z koniem galopującym szczurzy i próbowała też raz straszyć zadem. Czy tylko mi się wydaje, że żółtodziób - tj. ja we własnej osobie - nie powinien dostać takiego konia do jazdy grupowej?
Najczęściej właściciele wszelkiej rekreacji nie przejmują się takimi rzeczami. A szkoda. Logiczne jest że powinni dobierać konie do poziomu wyszkolenia jeźdźca, ale najczęściej jest tak że nie posiadają wystarczającej ilości koni do zmiany.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 stycznia 2016 18:34
oczywiście, że nie powinien
1. utrudnia to naukę (stresuje, generuje niepotrzebne problemy)
2. jest z oczywistych powodów niebezpieczne
3. żółtodziób nie da rady spacyfikować/skarcić takiego konie przez co problemy tylko się nasilają

ale wiadomo, kto się tym przejmuje
Wiadomo - przejmuje się żółtodziób...a potem długo, długo nikt... Jak się dowiedziałam, że mam na niej jeździć i że będzie to jazda grupowa byłam gotowa zrezygnować.
Osobiście zrezygnowałabym już na samo hasło: jazda grupowa. Dla osoby dopiero nabywającej wiedzę najlepsze jest podejście indywidualne.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 stycznia 2016 19:11
Maluda, wszystko zależy - u nas w Rzeszowie grupowe jazdy to 3-4 osoby (po indywiduanych lonżach z elementami samodzielnej) a podejście jest jak najbardziej w porządku
Z tak małymi się dotąd nie spotkałam i zapewne dlatego nie lubię jazd grupowych u nas - czasami i 7 osób na jeździe, może więcej. Bodajże wytrzymałam trzy podejścia do tematu, potem odpuściłam.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 stycznia 2016 19:34
dlatego co ośrodek to inaczej 😉 ja sie wychowałam na jazdach 8-10 osób  🙄
Chainsy W podobny sposób oduczyłam starą kobyłę rekreacyjną kopania innych koni  😉 Waliła z zadu za każdym razem gdy miała w zasięgu innego konia. Na początku nie wiedziałam sama o co chodzi, jednak po pewnym czasie stało się to bardzo irytujące. Tylko u mnie był bat za każdą próbę wierzgania i właśnie głośne "nie". Także z czasem wystarczało samo słowne skarcenie.
Nagle teraz konik chodzi w tereny i w środku zastępu i nie ma problemu. Wystarczyło pokazać, że jeździec jest dużo ważniejszy niż reszta koni.
To jeszcze zależy od ogarnięcia instruktora 😉 Są i tacy, co grupę 15 osób potrafią odpowiednio ogarnąć i jeszcze każdy wyniesie z lekcji to, co powinien 😉
Oczywiście, w mojej obecności z reguły nic się nie dzieje, a jeśli już to wystarczy podnieść głos by się uspokoiły choć na grubsze przepychanki czasem nawet wrzeszczący właściciel nie ma wpływu  👀 Z dominującą klaczą były problemy pod siodłem. Kopała, gryzła inne konie a czasem nawet zdarzało jej się ukąsić jeźdzca w stopę jak się na chwilę odwróciło uwagę.
A koń Haffek to mały koń i przy większych osobnikach pokazuje, jaki on groźny jest i żeby z nim nie zadzierać. Co więcej - hucuł - a więc chęć przetrwania nade wszystko!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 stycznia 2016 18:51
Libeerte, sorry, ale jakoś nie wierzę, że przy 15 osobach przez godzinę jazdy dostanie się tyle samo uwagi i skupienia instruktora co przy jednej osobie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 stycznia 2016 19:00
tez trudno mi to sobie wyobrazic
nawet w przypadku bardzo ogarnietych jezdzcow 15 osob to duxo za duzo. trenerowi juz bylo trudniej jak 4 osoby byly i sie rozbijalysmy na dwie tury a co dopiero jak sie ludzie ucza
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 stycznia 2016 19:05
Dla mnie jazda więcej niż z 2 osobami mija się z celem. To nie sport grupowy. tak naprawdę to ani z pozycji uczącego ani z pozycji uczonego jazdy inne niż indywidualne są po prostu... kiepskie jeśli komuś zależy na jakości.
Jak to rekreacja i chodzi o to, żeby się nie zgubić na grzbiecie i nie zrobić krzywdy koniowi, to może jeszcze, ale jeśli chodzi o porządne uczenie... sorry, nie ma szans.
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 stycznia 2016 19:12
dla mnie indywidualnie troche za duzo uwagi ale dwie osoby to optymalnie - jadme osoba dostsje 'korekty' druga w tym czasie lapie oddech albo cos rzezbi zadanego. 3 osoby juz znacznoe rozwlekaly trening ale od biedy soe dalo, wiecej mija sie z celem

edit: chyba ze trener w tym czasie na swoim koniu siedzi, wtedy jedna osoba akurat
Sonika Nie ukrywam, że od czasu do czasu też sobie batem pomogłam, ale to bardzo sporadycznie. Mocniejsze klepnięcie łydkami zazwyczaj działało wystarczająco. Czyli widzę, że taki sposób zadziałał nie tylko u mnie 🙂

Odnośnie ilości ludzi na jeździe: mnie się dobrze jeździ w 2-3 osoby, jak już jest komplet, czyli 5 + kucyk, to już czuję się "niedopilnowana" 😉 Aczkolwiek od czasu do czasu mam przyjemność jeździć pod okiem osoby, która i siedmiu upilnuje w takim stopniu, że ona chyba widzi nawet jak ktoś palcem w bucie rusza  😲 Nie wiem jak to robi, ale robi 😉 Tylko tak czy inaczej mniej komfortowo, bo ciaśniej 😉 A już jak jeździłam indywidualnie to było absolutnie bosko 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 stycznia 2016 20:30
przy wiekszej ilosci to tez prowadzacemu ciezko, glos lateo stracic xD
jak nas zostawili trenerzy to z 4-5 juniorkami pod opieka bylysmy - po treningu na dwie prowadzace na hali 25x50 noe mialam glosu xD
Ja również nie wyobrażam sobie, jak można rzeczywiście ogarnąć i upilnować 15 osób na jeździe. Popatrzeć, żeby z konia nie spadały może idzie, ale rzeczywiście czegoś nauczyć... no sory, ale nie. Pomijając już fakt, że zdarzyło mi się podobnej wielkości zastęp prowadzić po giga-placu Drzonkowskim i jak się rozjechaliśmy w swoich kierunkach to jednak cieżko było myśleć o sobie i rzeźbić, po prostu dużą część uwagi się poświęcało na "nie wjedź w nikogo" 🤣 Trener też był średnio uczęśliwiony takim tłokiem, a w zastępie to wiadomo, można się pokręcić, ale nijak ma się to do konkretnego, dopasowanego treningu. Takiej ilości osób nie wyobrażam sobie też na przeciętnej ujeżdżalni, o hali nie wspominając. Przy obecnej hali, jednej z większych w okolicy (20x45), 6 pracujących koni to już tłoczno... a każda para to inne problemy i potrzeby.
Nie wiem, jakoś zauważyłam, że większość trenerów w okolicy prowadzi treningi indywidualne lub maks. 4 osobą na raz, ale najczęściej jednak jednej lub dwóm. Reszta "treningów" to wygląda tak, że trener patrzy, czy nikt z konia nie leci i przeszkody podwyższa i nigdy jakoś nie przemówiła do mnie ta forma 😉
Libeerte, może bardziej znam się na strzelaniu niż na jeździectwie ale można opanować tylko 3 osoby, powyżej tego to jest tylko z zysk nie mający nic ze szkolenia.
Jedynym wyjątkiem może być jazda w stylu kawaleryjskim, mająca na celu ćwiczenie różnych figur w szyku. Jeśli jeźdźcy są na bardzo podobnym poziomie, to naprawdę da się zrobić z tego bardzo fajną jazdę.
Ale oczywiście na co dzień nie ma to sensu, tylko raczej dla zabawy typu kadryl świąteczny. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 stycznia 2016 23:17
jako ćwiczenie jak najbardziej 😀 dużo ludzi - duże rozkojarzenie, dużo skupienia na tym co się dzieje dookoła i trochę stresu
ostatnio nam trener zarzucił, że cwane jesteśmy bo sobie tuptamy to konie działają i kazał nam często zmieniać elementy i wszystko tylko w galopie 'prawie na full'. Koła, proste, rollbacki, spiny, co chwila co innego, na hali było chyba 7 koni. NIE PRÓBOWAĆ TEGO W DOMU!
Było gorąco w szczególności jak ja wygalopowałam ze środka na koło a przyjaciółka akurat rollback zrobiła i żeśmy się zatrzymały 10 cm między końskimi głowami

my sprawdziłyśmy jak idzie ze skupieniem i panowaniem nad sobą i przy okazji wyszło czy konie działają jak powinny

a stres prawie jak w trakcie przejazdu na zawodach  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się