Co mnie wkurza w jeździectwie?

Wracając do tematu G.K , znalazłem uroczy tekst jednego z internautów . 🤣

Marze o tym by byc takim beztalenciem jak GK, zdobyc zupelnie niezasluzenie tyle medali, calkiem przypadkiem pojechac PS, Olimpiade, tak zupelnie do dupy trenowac, zeby np obecny srebrny medalista MP mi osobiscie i publicznie dziekowal. Kazdego dnia wstaje i o tym marze. A na koniec, marze o tym by potrafic miec tak weje... ane na tych wszystkich sfrustrowanych klepaczy w klawiature, na kuniareczki, na pstrykaczki sweet fotek i wszystkich ktorzy poprostu zazdroszcza. Mozecie sobie klepac co chcecie, to nie zmienia i nie zmieni faktu ze GK jest jednym z najwybitnieszych polskich jezdzcow w calej historii naszego jezdziectwa. A wielu ich nie mielismy i nie mamy.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 lipca 2014 08:29
Kahlan mój tata raz siedział na moim koniu (o innych, np. w dzieciństwie nie wiem) - zapytał wtedy tylko czemu nie ma takiego uchwytu do trzymania (jak w siodle west) a na koniec dodał, że szału nie ma, woli konie mechaniczne.
Mama wsiąść nie chciała.

Niedawno dwa razy poprosiłam go o zrobienie zdjęć, zgodził się ale jakbym go nie poprosiła to by nie wpadł na to.


Chyba rzeczywiście masz wyważoną sytuację  😉
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
24 lipca 2014 08:36
ha ha to ja byłam taką mamą "robisz jajowate wolty, odchyl plecy" aż mi trenerka zamknęła paszczę mówiąc, że jak chcę to sama mogę dziecku trening poprowadzić!
Głupio mi się zrobiło i już się nie odzywam, jak Mała jeździ pod opieką.
To mnie ostatnio mój ojciec zastrzelił tekstem, po którym doszłam do wniosku, że nadmiar wiary we własne dziecko też nie jest dobry.  😵
Obydwoje z mamą bardzo się interesują moim koniem, zawsze pytają, co u niej, co robimy itp. Ale zawsze jeździłyśmy same i "trochę" efekty okazały się nie takie, jakbym chciała, więc teraz jeździmy z instruktorem, żeby się trochę ogarnąć. No i mój ojciec po szczegółowym wypytaniu, co jest nie tak, czego muszę się nauczyć ja i koń i dlaczego tego nie umiemy, powiedział coś w tym stylu: "Moim zdaniem żaden instruktor wam nie jest potrzebny. Moja córka wszystko, co robi, robi dobrze, więc na pewno umiesz jeździć i robisz to prawidłowo, a ci, co powiedzieli, że coś robisz nie tak, na pewno się nie znają".
🤔  😵
No i co z takim rodzicem zrobić?...
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
24 lipca 2014 09:08
[quote author=Murat-Gazon link=topic=885.msg2145927#msg2145927 date=1406188294]

No i co z takim rodzicem zrobić?...
[/quote]

kochać  😀
Moja mama to zawsze dziubki, marcheweczki, foteczki konisiowi robiła bo on taki piękny... a jak na pół jadlam marchewkę to mama zawsze się darła, że Niuni wszystko wyżre a w domu trzeba było zjeść a nie konikowi wyjadać. Na samym początku mnie to irytowało ale potem bawiło. A jazdy to były emocje, przy skoczeniu małej kopertki mamie się wydawało, że Mistrzostwa pojechałam 😀 oj śmiechu dużo 😀
[quote author=Murat-Gazon link=topic=885.msg2145927#msg2145927 date=1406188294]

No i co z takim rodzicem zrobić?...

kochać  😀
[/quote]
dokładnie! 🙂
Może i faktycznie przekonanie, że dziecko jest we wszystkim naj i nie potrzebuje rad bardziej doświadczonych nie jest dobre, często (oczywiście NIE w każdym przypadku) dzieci przekonane o własnej z*stości wcale nie chcą już słuchać tych rad, bo w swoim i ich rodziców przekonaniu - one wiedzą lepiej. Ale tacy rodzice, którzy choć trochę angażują się w tą PRAWDZIWĄ pasję swojego dziecka, nie taką na pokaz, i starają się zrozumieć, to mimo wszystko skarb 😉
Mój ojciec od wielu, wielu lat, odkąd mogłam usiedzieć na koniu jezdzil ze mną na jazdy w szkółce, siedział ze mną u dziadka w stajni, później treningi, zawsze kibicował, poradził coś po swojemu 😀 Nigdy nie było w tym przesady, a niektóre sytuacje były bardzo zabawne 😉 co prawda nigdy też nie pouczał mojej trenerki - całe szczęście - ale zawsze był obecny. Jak trzeba było wrzucał mnie na konia, w śnieg, deszcz, upały przesiedział ze mną na treningach i jazdach, przyjeżdżał na hubertusy, w których brałam udział...
fajnie się po latach to wspomina 🙂 zawsze się interesował, nawet jak już stałam się na tyle samodzielna, że mogłam pracą przy koniach "zarobić" na treningi, ale się nie wtrącał.
teraz też się interesuje, czasem pyta, chętnie ogląda zdjęcia - w końcu dla rodzica dziecko zawsze pozostanie dzieckiem 😉 przyjedzie czasem do stajni poklepać konia, jest laikiem, ale potrafi sam wyprowadzić na wybieg, wyczyścić, zna nazwy niektórych sprzętów i wie, co do czego. Ale najchętniej faszeruje futrzaki suchym chlebem i marchewkami 😀
Mama miała kiedyś konie na co dzień, teraz jakoś jej nie ciągnie do stajni, ale lubi czasem posłuchać relacji 😉

Wkurza mnie, że nie wszyscy rodzice tacy są! 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 lipca 2014 17:26
Jakie szczęście, że moja Mama też jeździła i jest instruktorką  🙇

Mnie wkurza, że jak jeżdżę sama, to czuję super konia i wszystko mi wychodzi - oczywiście Trener ani minuty z tak świetnej jazdy jak dziś nie zobaczył - a jak Trener siedzi od początku, to dostaję paraliżu jeździeckiego i koń "przestaje działać"  😵 Dzisiaj sama się uporałam z problemem, który mnie dręczył już kolejną jazdę, a Trener wtedy spał  😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
24 lipca 2014 17:32
Facella zawsze tak jest, no dobra, może prawie zawsze ale w większości właśnie! Że jak nikt nie widzi jest super, a przy kimś się noga podwinie.
W zeszłym tygodniu była u mnie dziewczyna z forum (😉) i mój koń dał piękny popis w stylu "pokażę ci co potrafię"  🤔wirek:
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 lipca 2014 17:43
strzemionko, e tam - 3 koleżanki widziały, instruktorka i jeszcze jedna pani. Ale Trener nie. Trener nigdy nie widzi  😕
Retna   nic nie zmieniać
24 lipca 2014 17:46
Facella, często tak jest, co wkurza niemiłosiernie 😀iabeł: Wiesz, że jest dobrze, cieszysz się, chcesz tak pojechać na jeździe z trenerem - i nie wychodzi. A argument "ostatnio działało" jakoś nie przemawia, bo "ja nie widziałem" 🤣
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 lipca 2014 17:52
Retna, mój poza "bo ja nie widziałem" dorzuca jeszcze na końcu "...łajzo!"  😂
Przed chwilą do mnie dzwonił spytać, jak było, to wybrnęłam - "ja czułam fajnie, ale jak to z boku wyglądało, to diabli wiedzą"  😂
Jutro pewnie ze mną usiądzie i będzie źle. Mogły mnie, kurde, nagrać!
Jeszcze apropo's wspierania jeździeckich poczynań dzieci. Moja matula nie dość, że nie była zainteresowana wspieraniem, to nie raz zapomniała mnie ze stajni odebrać. Dodatkowo nie lubi telefonów także często do późnego wieczora kwitłam w stajni. Nudzić się nie lubiłam, więc teraz potrafię składać ogłowia z zamkniętymi oczami  i wiem jak efektywnie czyścić najbardziej zapuszczony sprzęt 😁 No i wyrabiałam tyle jazd za pracę, że nie byłam w stanie przejeździć.
Moja mamusia na zawody jeździ, bo mówi że ma duszę kibica, ale za każdym razem mi powtarza, że ten sport to nudny i nie można pokibicować, powydzierać się itp. I było ciekawiej jak startowałam na kucach, przynajmniej czasem ktoś spadał 😁
wkurza mnie ponownie moja mama :P fajnie było poczytać wasze doświadczenia z waszymi rodz.
Otóż moje drogie Panie i Panowie dowiedziałam się dzisiaj,że dostałam konia, który sam jeździ i wie co ma robic  😉 i powinnam wymagać trudniejszego konia, bo tylko wtedy wiećej sie naucze. Dostałam nowego konia, trudniejszego wedlug mnie(sama wiem ze musze sie bardziej wyslisilc i pokazac co ja umiem, bo sadze ze kon o wiele wiecej_),ale  za mało 🙄 " no bo przeciez siedze, a on idzie" ,tak bo przed jazda szepcze mu magiczne zaklecia do ucha, a potem tylko siedze.Ja nie mam sił  😵
U mnie było mocno pod górkę za młodu, o konie trzeba było się samemu starać, bo nie chciało się ani płacić ani wozić, najlepiej nic robić i w ogóle olać, że dziecko ma jakąkolwiek pasję, każda trója w szkole to była wina koni. Znaczy, moja oczywiście, bo mam "zajoba na punkcie koni" 🤣 Teraz sami polubili i wspierają (po 16 latach), mama to aż irytująco. Przeżywa jak koń łbem porzuca, albo szybciej zagalopuje. Za to wszystkie konie w stajni wygłaskane :P
Najlepiej jak są neutralni i mają normalne podejście, bo inaczej tak źle i tak niedobrze.

I tak na temat jeszcze, to wkurza mnie, jak oglądam MP i widzę 15latkę i mówię matce, że zazdroszczę, że młoda i już MP juniorów ciśnie, a ja tyle lat się bujam i g. umiem. I pada tylko takie "nooo". A za nastolatki miałam propozycję wzięcia mnie w trening do juniorów w większym klubie, ale nieee, bo to wymagało częstszych jazd, a nikt mnie wozić do stajni nie będzie. Pks? Wybij sobie z głowy, bo za daleko i nikt cię samej nie puści. No jak żyć  😵
ja wolalbym żeby moja mama była neutralna. Ale tak to jest sukce innych się podoba, a własnemu dziecku jakoś się odmawiało treningów, czy innych rzeczy :/ apotem to zdziwienie, że nie jestes mistrzem świata, przecież tyle lat już jeździsz  🙄
Facella   Dawna re-volto wróć!
27 lipca 2014 10:30
anil22, weź ją wsadź na konia, to zrozumie, że to nie jest samo siedzenie na d...ie.
Zaczyna mnie wkurzać, że w Warszawie (a może wszędzie?) bez własnego konia rozwój jeździecki jest pratycznie niemożliwy. Chciałabym 1-2 razy w tygodniu pojeździć na DOBRZE UJEŻDŻONYM koniu. Dobrze ujeżdżonym, czyli odpowiadającym na pomoce, umiejącym trochę więcej niż ja. Pod okiem mądrego trenera. Jestem w stanie zapłacić za taką jazdę tyle, ile jest ona warta.  Jedybym warunkiem, który może być utrudnieniem jest odległość - do 30km od mojego domu.
I się nie da.

Albo dostaję propozycję jazdy na koniach, które nie potrafią nic za 150zł za godzinę, albo 100km od Warszawy, albo jeszcze coś innego.
Czy naprawdę nie ma miejsc, w których można się szkolić, zdobywać doświadczenie jeździeckie w okolicach Warszawy, za mniej niż 1000zł miesięcznie?
Odechciewa mi się jazdy, serio.
własnie jej to powiedziała, to powiedziała, żę sie boi koni im nie wsiądzie 🙂😉

Znalezienie konia odpowiadającego naszym wymaganiom, lub umiejetnością jest ciężką sprawą. W polsce gdzie jeżdżę to ciężko dobrego rekranta znaleźć a co dopiero coś bardziej "sportowego" :/ chociaz dziwi mnie, że w takim dużym mieście jak Warszawa jest tez taki problem.
2 problemem też jest to, że zdzwonilam z koleżanką o prace w charakterze instruktora ( w tym, że zdawałyśmy BHS bo miałysmy pod ręką wszystko) jedna Pani z dość dużego ośrodka oznajmia mi, ze oni takich rzeczy nie uznają a druga Pani z innego ośrodka mówi, że chce Polskiego instruktora... Ręce, nogi i tylek opada. Już czasami sie zastanawiam czy potrzebna ta charowka była żeby zdać to BHS.. czy może w Polsce dorobić sobie tego polskiego instruktora skoro są takie problemy.
Martita   Martita & Orestes Company
27 lipca 2014 20:00
Libella Przybij piątkę niestety... Też szukam i ciężko.
Libella, w Krakowie podobnie. 

flosia, co to BHS?
British Horse Society. Albo BHSI na polski chłopski rozum brytyjski instruktor jazdy konnej (uprawnienia, kwalifikacje).
desire   Druhu nieoceniony...
27 lipca 2014 22:17
budyń, piątka !  Chociaż za młodu matka woziła, bo uważała że jako dość zamożna rodzina to trzeba dzieci pociskać na jakieś sporty - prestiż, chwalenie się przyjaciółeczkom zdolnymi dziećmi, a no i święty spokój w domu gdy każdy był pół dnia na swoich zajęciach.  Wsparcia w tym jednakże nigdy nie miałam. Chciałam to miałam, ale wszyscy inni byli przecież lepsi ! 😎 A że konie to powiedzmy sobie szczerze sport dla ludzi lepiej sytuowanych to się bujałam (i jestem rodzicom wdzięczna że kładli olbrzymie pieniądze na moje jeździectwo), ale o swoim koniu słyszeć (nigdy !) w życiu nie chcieli  😜  Stwierdzili, że jak dorosnę, zobacze jak wygląda prawdziwe życie to sobie kupię konia, albo i nie - ''bo musisz być świadoma, jakie to koszty''. Na początku nie rozumiałam tego, ale życie weryfikuje wszystko, mój mózg pojął o co chodziło rodzicom gdy uderzyła nas rzeczywistość. I wciąż tak było, że konie gdzieś z boku, a ja zbierałam, zbierałam. I kupiłam. 😍 Na początku szok, niedowierzanie i ''nie myśl, że cokolwiek od nas na to zwierze dostaniesz!''; teraz - ''weź księciuniowi jakieś marchewki, lichych jadł nie będzie'', ''kiedy jedziemy do konia?'', ''idziemy z Nochalkiem na spacer?'', ''kupiłam naszemu koniowi coś dobrego'';  gdy koń zachorował - "pomożemy ci, nie poddawaj sie'', ''nie damy uśpić naszej szkapy, leczymy''.. Nie raz widzieli ile potu, łez i poświęcenia muszę włożyć w to, żeby było dobrze i.. wspierają mnie 🙂 Kochani są, a mother jest genialna i najlepsza ever  😍
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
27 lipca 2014 22:21
super, pogratulować rodziców  🙂

desire ile lat masz konia? Bo patrzę na ten suwaczek i się uśmiecham  😉
desire   Druhu nieoceniony...
27 lipca 2014 22:24
strzemionko, z koniem znamy się prawie 10 lat, po wielu trudach udało mi się go kupić 2 lata temu 🙂
nie udało się kupić jak miał już 16lat, kupiło się jak miał 22  🏇
A mnie strasznie wkurza mój koń. Wybrzydza jak francuski piesek, gardzi prawie wszystkim  👿 otręby ryżowe są be, trawokulki są be, siemię lniane jest be, wyslodki buraczane podawane w dziesiątkach konsystencji są be. Załamuje mnie, bo wymyślam aby było zdrowo a on z całego arsenału raczy sobie sieczke poskubac. A konie sąsiada wpierdzielaja dwudniowy chleb, po 2-3 bochenki dziennie i nic im  😲 do tego dwa kaski owsa (bo miarka to taki majątek że muszą używać kasku budowlanego). Nie robią nic. I jak to jest że im się nic nie dzieje, a mój na wiosnę idzie na trawę i musze się pilnować  🤔wirek:
Nie ma zdrowych koni są tylko niezdiagnozowane 😉
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
30 lipca 2014 08:49
A mnie ostatnio zaczął wkurzać ludzki pesymizm. I teksty: "nie rób tego, nie rób tamtego - i tak Ci się nie uda..." nosz ręce opadają.
Człowiek ma kilka fajnych pomysłów, dzieli się nimi z innymi, szuka wsparcia a tu dupa wrrr. 👿
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się