kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

smartini   fb & insta: dokłaczone
09 października 2014 09:07
no to nie masz stada jak chodza osobno tylko dwa konie 😉


Naduzylam skrótu myslowego, racja ;P stadko, no bo to wszystkie konie które mam  🙄 Ale od kiedy zdecydowaliśmy sie na stajnie przydomowa wiadomo bylo, ze konie będą stać osobno bo będą cyrki.
ha, czyli jest nadzieja! ja zauważyłam, że same jak sie od siebie oddalają to nie ma żadnego problemu, mogą stać po dwóch stronach łąki i się nie widzieć, ale jak przyjdę po jedną to druga od razu wali w naszą stronę. Ostatnio zabrałam (miałam nadzieje, że spokojniejszą) jedną do boksu, drugą zostawiłam na łące, to ta co chciałam ją zamknąć w boksie w ogóle nie chciała do niego wejść i ja głupia ustąpiłam jej i poszłyśmy spowrotem po Lusie i jak razem wracały to normalnie do boksu każda wlazła i problemu nie było, ale poćwicze nad stanowczością 🙂 
Czy trzeci koń jest rozwiązaniem problemów? Chyba raczej ucieczką od nich. Ja też wcześniej w desperacji chciałam kupić kucyka, kozę, cokolwiek. Ale no musi się nauczyć, że nie zabieram jej towarzyszki na zawsze.

Aktualnie mam dwa, aczkolwiek parę miesięcy posiadałam i trzy konie, co nie rozwiązało sprawy "paniki", gdy jeden opuszcza padok i jedzie np. w teren.
Po prostu "cyrki" robiły oba.  😉
Ja mam dwa w stajni przydomowej i problemów zero, także to kwestia przyzwyczajenia.
No ale moje konie się nie lubią 😉
ja kupiłam dwa kucyki ze stajni, w której było ok 30 koni i systematycznie je sprzedawali aż zostały tylko te dwie klaczki, może mają jakąś traume, póki co są ze sobą 24/h na wonym wybiegu, każda ma swój boks, ale i tak wolą stać w jednym, są jak papużki nierozłączki, jak czyszcze Luśke to Wachta stoi obok i odwrotnie, zacznę pracowac nad tym, żeby je trochę rozdzielać 🙂
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
09 października 2014 11:01
ja zauważyłam, że same jak sie od siebie oddalają to nie ma żadnego problemu, mogą stać po dwóch stronach łąki i się nie widzieć, ale jak przyjdę po jedną to druga od razu wali w naszą stronę. 


No, to u mnie to samo. Czasem są od siebie na prawdę daleko ale jak przychodzę po Gniadą, to Młoda od razu idzie za nami.

Nie możesz ustąpić, po prostu rób swoje 😉
[quote author=kaktusowe link=topic=1412.msg2198282#msg2198282 date=1412842168]
ja zauważyłam, że same jak sie od siebie oddalają to nie ma żadnego problemu, mogą stać po dwóch stronach łąki i się nie widzieć, ale jak przyjdę po jedną to druga od razu wali w naszą stronę. 


No, to u mnie to samo. Czasem są od siebie na prawdę daleko ale jak przychodzę po Gniadą, to Młoda od razu idzie za nami.

Nie możesz ustąpić, po prostu rób swoje 😉
[/quote]

uff, nie jestem sama 🙂 ale co mam robić? nie pozwolić jej iść za nami? czy nie przejmować się tym, że będzie chodzić za nami jak cień?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
09 października 2014 12:19
kaktusowe niech robi co chce, przecież nie będziesz jej odganiać co chwilę... Może sobie chodzić gdzie chce, w końcu jej padok 😉 Ale jeśli wychodzisz z jednym koniem za ogrodzenie to drugi musi zostać. I pewnie jeden i drugi będzie wtedy nieznośny ale idź dalej i nie przejmuj się, że będą rżeć. Tylko nie daj sobą szarpać 😉
strzemionko - dzięki wielkie  za podpowiedź 🙂
BASZNIA   mleczna i deserowa
10 października 2014 21:45
W sumie tez roznie bywa...u mnie jeden np nie dramatyzowal szczegolnie, teraz sobie przypominam, drugi mega.
Tak czy siak sytuacja dosc trudna, ale masz dobre podejscie :-) . Trzymam kciuki :-) .
Trzy tygodnie temu byłam na rajdzie. W jeden dzień zrobilismy kupę kilometrów. Kobyłą wymacana na drugi dzień na grzbiecie nie miała żadnych bolesności, ani otarać itp. Po powrocie do domu zaczął sie sypać z niej łupież, ale nie jakoś dużo, tylko w okolicach siodła. Minęło. W niedzielę jeździłam ostatni raz. We wtorek zajechałam ją tylko wyczyścić. dziś przyjeżdżam, przejechałam szczotką i co? Łysa plama się pokazała w oklicach kłębu- w tym typowym dla wszelkich otarć i odparzeń miejscu. Możliwe żeby tak wylazło po trzech tygodniach?
Zawsze w takich miejscach odrasta biała sierść, lub co gorsza nie odrasta w ogóle?
BASZNIA   mleczna i deserowa
10 października 2014 22:17
Odrasta biala raczej. I mozliwe ze wylazlo po czasie, wczesniej po prostu nie widzialas...tez przerobilam :-( . Kobyly tez nie bolalo.
Mój miał podobnie tyle że osiwiał, było to po jakiś 5-7 tygodniach, ale przy zmianie sierści mu całkowicie znikneło.
mój poprzedni koń był lekko odbity i w sumie zorientowałam się dopiero jak mu się siwe pokazały w normalnej sierści. I ze zmianą sierści urosły już normalne.
Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć w jakim celu ta pani w stępie na końcu tak odciąga zewnętrzną wodzę? I dlaczego na środku stoi ktoś z batem?
http://ogloszenia.re-volta.pl/konie/szczegoly/18034
Dlatego, że jest to świeżo zajeżdżony koń - pewnie jeden z pierwszych dosiadów - a takie konie nie bardzo mają stery, hamulce i ogólnie są totalnie zielone. Działanie wodzą jest najpewniej po to, żeby koń nie blokował potylicy, tylko uczył się, że ma pozostawiać miękki i przepuszczalny. Pan z batem jest dla bezpieczeństwa jeźdźca - młodziki mają czasem bardzo różne pomysły, zamiast iść do przodu potrafią się cofać, kręcić bączki albo wspinać - wtedy konia można popchnąć do ruchu naprzód.
quantanamera, czyli tak jak myślałam, dziękuję 😉
Siwa953   przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro.. :)
11 października 2014 20:30
co do 2 koni:
miałam 2 konie, klacz i wałacha, żadne nie miało problemu żeby gdzieś iść,czy zostać samemu.
teraz został mi wałaszek, dokupiłam klacz. po prostu masakra, nie mam boksów pod sufit, jest ok 120cm wysokie i potrafiła wyskoczyć z boksu :/
dokupiłam klaczkę, ot taki kucyk 140cm i problem rozwiązany, a i z terenem nie ma problemu, ponieważ kucyk nie chodzi w tereny, ale też stoi spokojnie sama 🙂
jednak zawsze jest jakiś haczyk - kucyka za chiny nie idzie ściągnąć samego z pastwiska, diabeł mały się zaprze odwróci łopatką, zbiera wszystkie siły i "hulaj dusza piekła nie ma" w drugą stronę - nawet mój tata nie może jej wtedy utrzymać 😁 chociaż już jest lepiej 😀
Nad sprowadzaniem z pastwiska po prostu trzeba popracować, czasem zajmie to dzien czasem miesiąc codziennej pracy. Zależy.
U nas niby stado ponad 10 koni, pastwisko oddalone kawałek od stajni i trzeba sporo przejść samemu z koniem. Zabranie zwierzaka z takiej bezpiecznej grupy też nie jest łatwe.
Trzeba tylko wiedzieć dlaczego dany koń nie chce iść. Czy się boi, tzw panika izolacyjna, czuje się zagrożony bez innych koni- tu dużo spokoju i cierpliwości. Czy jest wyżej od nas w hierarchii- zle wychowanie, zazwyczaj widać to i w innych momentach. Kon jest agresywny i niereaguje na nic a próby siłowe kończą się atakiem na człowieka. Tutaj potrzeba bardzo dużo stanowczosci i pracy z ziemi, najlepiej tez pomocy kogos bardziej doświadczonego. Albo też kon uparciuch, tzw charakterek, który nie pojdzie z Nami bo nie,bo dziś ma taki humorek i będzie się zapieral, cofal,podklusowywal. Choć nie ma z Nim problemów normalnie.- tez stanowczosc i bat w ręku pomaga, żeby ustawić konia, pokazać że jednak ma się lepszy oręż niż koń, przy czym nie zniechęcić zwierzaka, żeby sprowadzanie z pastwiska nie kojarzyło się źle.
Ważne żeby koń czuł się z nami bezpiecznie.
Spotkał się ktoś kiedyś z pytaniem: jak koń oddziałuje na podłoże (las, ścieżka, droga) podkuty?
Muszę rozwinąć wątek. Zechciałby ktoś "wskazać" mi drogę?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
12 października 2014 20:59
Podkuty koń bardziej ryje podłoże.
To wiem, ale temat trzeba rozwinąć i prace napisać.  😉
maluda, czekaj czekaj i mamy ją Tobie napisać, czy że jak?
Jeszcze dodam swoje spóźnione 3 grosze.
Co do końskich "niewychowań" przy sprowadzaniu w pojedynkę, pogłębiasz totalny brak szacunku biorąc je obydwie na raz. Przerabiałam tą kwestie na przypadku który po zostaniu samemu w boksie samookaleczał się, po DOSŁOWNIE 3min koń był CAŁY mokry, dochodziło do tego drganie mięśni (z resztą cały koń dygotał) i nieustanne rzucanie się po całym boksie. A cała ściółka w boksie lądowała za nim, albo na ścianach. Z kochanego "misiaczka-tuptusia" w dwie sekundy wychodził koń opętany (to chyba nawet mało powiedziane :P). Bardzo dużą role pełni wychowanie, ale jeszcze większą sam koń. Po pracy-pracy-pracy i jeszcze raz pracy (przez okres paru lat) koń jest zmieniony do stopnia takiego, że po zabraniu z pastwiska wprowadzeniu do boksu i pierwsze 3 min koń jest spokojny całkiem. Potem z czasem problem stopniowo powraca, po 5min powiedzmy rżenie, 10min grzebanie nogą kręcenie sie i tak dalej. Mówię o czasie kiedy w boksie nie ma człowieka. Dużo daje w takim przypadku zabranie konia od grupy do stajni i powiedzmy czyszczenie i oczekiwanie od konia po prostu stania, cierpliwości i szacunku. Na konia w moim przypadku nie działały poczynania typu "no grzeczny koffany koniczek-masz proszę skarbie marcheweczkę", bo marchewka była by pewnie zjadana w trakcie tratowania mnie. Pierwsze primo to mocny kantar i dobre jak najbezpieczniejsze miejsce do wiązania. Bo czyszczenie (lub coś innego, byleby pracować nad koniem) konia w pełnej euforii biegającego po boksie i sadzącego z zadu we wszystkie strony świata, traktującego człowieka jak powietrze sobie raczej nie wyobrażam. I żadne dowiązywanie sznureczków dla bezpieczeństwa bo to konia mi jeszcze bardziej nakręcało (choć jak najbardziej je popieram to w tej sytuacji się nie przydadzą), zrywał się przy pierwszym odsadzeniu i rozbrojenie mojego wiązania zajęło mu max 2 sekundy i dalej szalał bo boksie. A po zwykłym uwiązaniu konia na zwykłym uwiązie zajęło koniowi około 5 min zaciętej walki przez właśnie ten zrywający się sznureczek. Koń oczywiście cały czas nieustannie się wiercił z prawa w lewo, ale już nie odsadzając się, i oczywiście dalej traktował człowieka jakby go nie było i wpychał się przy staniu obok, łopatką, brzuchem, zadem czymkolwiek. Na tego konia pomógł tylko czyszczenie z batem i motywacja jedynie karą i nagrodą w postaci braku kary. Ach, i dodam, że koń przed pracą miał duży szacunek do człowieka na ziemi jak i w siodle i zupełnie nie przełożyło się to na tę właśnie prace w odosobnieniu od stada. Trzeba było wypracowywać w tej sytuacji wszystko od początku.
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2200497#msg2200497 date=1413193003]
maluda, czekaj czekaj i mamy ją Tobie napisać, czy że jak?
[/quote]
A napisałam, abyście tak zrobili?  😉

Spotkał się ktoś kiedyś z pytaniem: jak koń oddziałuje na podłoże (las, ścieżka, droga) podkuty?
Muszę rozwinąć wątek. Zechciałby ktoś "wskazać" mi drogę?

Wskazać.

Koncepcje pracy mam, ale być może ktoś wskaże mi inny element, który teraz nie przychodzi mi do głowy.

a może ktoś miał podobną sytuację do mojej, otóż każda klaczka ma swój boks, tak samo wyposażony, a jednak ostatnio zauważyłam, że jak jedna wejdzie do boksu, to druga cały czas stoi przy wejściu i nie wejdzie do swojego drugiego tylko czeka na dobry moment i wpycha się do stojącej już w boxie klaczki, nie wiem o co im chodzi, czy to próba pokazania siły?
kaktusowe, instynkt stadny?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
14 października 2014 13:04
a może ktoś miał podobną sytuację do mojej, otóż każda klaczka ma swój boks, tak samo wyposażony, a jednak ostatnio zauważyłam, że jak jedna wejdzie do boksu, to druga cały czas stoi przy wejściu i nie wejdzie do swojego drugiego tylko czeka na dobry moment i wpycha się do stojącej już w boxie klaczki, nie wiem o co im chodzi, czy to próba pokazania siły?


nie, to próba wejścia do boksu ponieważ chce być w nim razem z koleżanką  😎

I tu nie o chodzi o wyposażenie boksu, bo nawet jakby w swoim miała telewizor, to i tak by się pchała do boksu gdzie stoi inny koń bo tak już jest 😉 Wcześniej jak trzymałam konie u znajomej to wszystkie 4 wchodziły do jednego...
Jeśli koń wg paszportu jest kucem, jednakże urósł znacznie więcej (prawie 160cm), to czy powinnam coś z tym zrobić? Czy mogę zostawić tak jak jest? Nie będę mieć żadnych problemów z tym związanych np. na zawodach?
Znam konia, który w papierach ma kuc a urósł do 170. Nie wiem jak to możliwe.
Na koniu wiele osób zdawało BOJ i nie było problemu. Skakali wysokości dla kucow.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się