Styl western (dawniej kącik)

ovca   Per aspera donikąd
02 grudnia 2015 19:58
Tuffy czy nasi reinerzy brali konie z polski? samolotem?  👀
ovca, nie. Zarówno Rafał jak i Bogdan startowali na koniach, które były w Stanach. Klacz na której jechał Bogdan, tuż po Futurity przyleci do Europy, właścicielem jest Polak.
ovca   Per aspera donikąd
02 grudnia 2015 20:48
Klacz na której jechał Bogdan, tuż po Futurity przyleci do Europy, właścicielem jest Polak.


kurcze, dla mnie to jest kosmos, być koniem i latać samolotem  😁 widziałam przewóz zwierząt (nawet tych dużych- tygrysów, goryli) jako cargo w samolocie, oglądałam też z bliska kontenery do przewozu koni ale...jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak takie zwierzę jak koń przez osiem godzin stoi w ciemnym kontenerze i LECI SAMOLOTEM  😉
ovca oj tam oj tam byle by siano było :P

Planta ten sklep ma w ogóle dużo fajnych "tutorialów" w stylu dobór długości popręgu itp. 🙂 Miałam od nich siodło zamawiać swego czasu.

ovca dla mnie też to jest lekka abstrakcja szczególnie po tym jak widziałam co moja kobyła odwaliła "tylko" w koniowozie. A tu samolot?! NO WAY! xD
Nique-ceny w  tym sklepie sa nieco...wysokie.
Ja lokalnie Abetty kupilam za ponizej 400, gdzie takie same w tym sklepie kosztuje +200$ 😲. Z tej zlosci na siebie ze duzo jeszcze nie moge, naoliwilam i wyczyscilam skorzane uzdy  🙄
A z dobieraniem dlugosci popregow to fajna rzecz. Bo na Jerrym wyprobowalam ze cztery rozne dlugosci, zanim trafilam na wlasciwa  🙁
Livia   ...z innego świata
03 grudnia 2015 09:30
Planta, faktycznie z takiej głupotki takie konsekwencje... Fajna ta strona z porównaniem siodeł 🙂

Tuffy, ale fajnie, wielkie gratulacje dla Bogdana 🙂

krysiex, o jaa, ale widok 😜 Ja sobie też nie wyobrażam przewożenia mojego konia samolotem, tym bardziej, że jakby co, to załoga może go uśpić...

Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
03 grudnia 2015 10:51
Ten transport i tak nie wygląda tak powalająco, kiedyś w TV był program jak przebiega przygotowanie koni, załadunek, lot , rozładunek , transport do stajni , wszystkie badania, kwarantanna i cała ogromna procedura. Przewozili konie za ogromne pieniądze, konie były pakowane do boksów 2 konnych taki wypasionych , wyglądało to jak przyczepa do przewozu koni  bez kół. Każdy boks miał otwierane okienka, non stop opieka weterynaryjna no i niestety w razie gdyby jakiś koń był zbyt nerwowy i stanowiłoby to zagrożenie dla całego transportu wet. miał polecenie uśpienia konia. Cały transport robił ogromne wrażenie, mnóstwo ludzi zaangażowanych i wszystko na bardzo wysokim poziomie, widać było, że te konie sa warte wielkich pieniędzy.
Planta, ło matko, ależ się załatwiła...współczuje!
smartini   fb & insta: dokłaczone
03 grudnia 2015 14:58
Euforia pewnie pisze o tym systemie:

[img]https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTiKXvvd7my6rcvQiokdOOF45x57FNAk7pPBRbwiDdXg9u8-iUs[/img]




konie Bogdana i Rafała są z USA ale do stanów z Belgii leciał Showoff Spook wł. Katarzyny Roleskiej. Przylot koni z USA nie jest taki skomplikowany bo kwarantanna jest krótka, za to, jeśli się nie mylę, koń z Europy musi stać na 3etapowej miesięcznej (!) kwarantannie w stanach - edit: żeśmy zgłupiały z tuffy i już nie wiemy czy Showoff leciał do usa czy nie xD

edit: coś dla lubiących traila 😉
http://gohorseshow.com/2015/12/perfecting-slow-maneuvers-trail-ryan-cottingim/
ovca   Per aspera donikąd
03 grudnia 2015 16:08
[quote author=Euforia_80 link=topic=27.msg2460258#msg2460258 date=1449139903]
Ten transport i tak nie wygląda tak powalająco, kiedyś w TV był program jak przebiega przygotowanie koni, załadunek, lot , rozładunek , transport do stajni , wszystkie badania, kwarantanna i cała ogromna procedura. Przewozili konie za ogromne pieniądze, konie były pakowane do boksów 2 konnych taki wypasionych , wyglądało to jak przyczepa do przewozu koni  bez kół. Każdy boks miał otwierane okienka, non stop opieka weterynaryjna no i niestety w razie gdyby jakiś koń był zbyt nerwowy i stanowiłoby to zagrożenie dla całego transportu wet. miał polecenie uśpienia konia.
[/quote]

niestety nie zawsze transport lotniczy zwierząt wygląda tak, jak w TV. Bardzo rzadko na pokładzie jest weterynarz, w zasadzie to bardzo rzadko ktokolwiek jest na pokładzie ze zwierzętami 😉 warunki w luku też czasem pozostawiają sporo do życzenia- widziałam kiedyś, jak ludzie po przylocie wyciągali z transportera...martwego psa. Z zamarzniętą wodą w miseczce.
Takie cuda jakie pokazujecie na zdjęciach to tylko przy przewozie większej ilości koni na raz 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
03 grudnia 2015 16:13
ovca, ale transport koni a psów to zupełnie inna bajka. Nie można 'od tak' przewieźć konia, w Europie jest niewiele lotnisk przystosowanych do przyjmowania koni - nam najbliżej do Amsterdamu. Są specjalne firmy zajmujące się lotniczym transportem koni a brak weterynarza jest w takim wypadku niewyobrażalny - panikujące konie w luku to katastrofa lotnicza na miejscu, nikt by się nie odważył zostawić tak dużych zwierząt bez żadnego doglądania na kilka-kilkanaście godzin lotu.
A jeżeli jakakolwiek firma oferuje spartańskie warunki transortu koni i naraża zwierzęta i załogę na niebezpieczeństwo... no nie wyobrażam sobie ani czegoś takiego organizować ani korzystać z usług takich firm.
ovca   Per aspera donikąd
03 grudnia 2015 16:20
smartini wiem o tym, że nie można sobie ot tak nadać konia do luku 😉 ale wiem również, że często dużo groźniejsze zwierzęta, jak np tygrysy przewożone są bez weterynarza na pokładzie. Wbrew pozorom koń znajdujący się w kontenerze w luku nie bardzo ma szansę spowodować katastrofę lotniczą- przestrzeń ładunkowa jest zapewniona, nie ma możliwości wydostania się z kontenera, a sam kontener jest przymocowany na szynach do podłogi maszyny. Więc nawet gdyby wpadł w dziki szał- co najwyżej zabije się w środku kontenera. Nie spowoduje zagrożenia dla załogi ani maszyny.
Oczywiście jeśli koni jest większa ilość- to pewnie i większe środki bezpieczeństwa i inna organizacja transportu. Ale generalnie najczęściej pojedyncze żywe zwierzęta wozi się jako zwyczajne cargo z temperaturą kontrolowaną, tyle że na wylocie i przylocie przechodzą badania weterynaryjne.
koń znajdujący się w kontenerze w luku nie bardzo ma szansę spowodować katastrofę lotniczą- przestrzeń ładunkowa jest zapewniona, nie ma możliwości wydostania się z kontenera, a sam kontener jest przymocowany na szynach do podłogi maszyny. Więc nawet gdyby wpadł w dziki szał- co najwyżej zabije się w środku kontenera. Nie spowoduje zagrożenia dla załogi ani maszyny.


Teoretycznie… Moja kobyła przewiesiła się przednimi nogami w koniowozie wyglądającym dokładnie tak samo jak te boksy do transportu lotniczego, zrywając przy tym uwiąz transportowy. Był to drugi koń na setki przewiezionych w tym koniowozie przez tego kierowcę który coś takiego wyczynił (i pierwszy tak mały, bo łeb sięgał jej jedynie minimalnie ponad ściankę). Zakładam że po władowaniu ją do takiego kontenera, w panice wydostałaby się z niego do strzału więc… Jednak spanikowany koń potrafi :P
Pytanie może śmieszne, ale ...jakiej używacie długości uwiązy? oglądam filmiki na YT i wydaje mi się,że w stylu west uwiązy są dłuższe niż w klasyku. A może się mylę? 🤔
Mosewa, tak - zdecydowanie dłuższe, do ziemi 😉
ja mam np 240, kon 160 wzrostu z haczykiem malym. dłuższymi bym nie pogardziła. wodze dobierasz do wzrostu konia głównie (no wiadomo, jeszcze inne kwestie także...)
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 grudnia 2015 19:18
Pytanie może śmieszne, ale ...jakiej używacie długości uwiązy? oglądam filmiki na YT i wydaje mi się,że w stylu west uwiązy są dłuższe niż w klasyku. A może się mylę? 🤔


na wyjazdy - ładny i wyprany
do przyczepy - mocny
na codzień, i dla kantarów i uwiązów wyznaję zasadę 'im mniej mi będzie szkoda jak koń pozrywa tym lepsze'  😀
możliwe, że naoglądałaś się filmików gdzie ktoś używa liny do pracy również jako uwiąz  😉
A ja z kolei używam na codzień jako uwiąz liny o długości 3,8 metra. Na niej konia prowadzę, czyszczę i na tej linie tez pracuje (tak podstawowo, bo poza tym mam kilka innych lin o różnych grubościach i długościach). Ale tak sie przyzwyczaiłam juz i zdaje sie ze i mnie i koniom jest wygodnie i bezpiecznie na takiej długości 🙂 aczkolwiek wynika to z moich naturalsowych zapędów.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 grudnia 2015 20:48
ja jakoś niespecjalnie przykładam wagę do uwiązów  🙄 w domu jak już używam tylko do sporadycznego przywiązania do koniowiązu, na padok wypuszczam trzymając za szyję za uszami...
a w Rzeszowie do wiązania mamy liny na koniowiązach a na karuzelę też nie potrzeba nic długiego

także dłuższe niż standardowe tylko mi się za bardzo majtają
U nas w stajni to trochę inaczej funkcjonuje 🙂 Nachodzić się trzeba żeby konia na pastwisko wypuścić (a kobyłę mam taką że zdarza jej się tańczyć na końcu liny - więc im dalej ją od siebie odsunę tym bezpieczniej dla mnie). Poza tym zawsze mogę sobie podczas sprowadzania z pastwiska już poćwiczyć - odesłać na koło itp. No i do czyszczenia koni nie wiążę więc długa lina też się przydaję, żeby sięgnąć do zadu :P

Edit: A więc Mosewa jak widzisz długość uwiązu to kwestia osobistego upodobania i funkcjonalności w danym momencie, a nie dyscypliny czy stylu jazdy 🙂

Edit ponownie: smartini ja lubię też te najtańsze z Decathlonu bo są nieco dłuższe niż przeciętne uwiązy ale nie na tyle długie żeby przeszkadzały przy niektórych koniach 🙂
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 grudnia 2015 23:05
no tak, ja tak się przyzwyczaiłam do naszych mułów, że zdążyłam już zapomnieć, że nie wszystkie konie człapią się za tobą i raczej trzeba je za sobą ciągnąć niż uważać żeby na Ciebie nie wpadły :P mieliśmy w Janiowym jednego ogiera który lubił pokrzyczeć ale mimo wszystko miał respekt do szarpnięcia kantarem

mój ulubiony zestaw to ten:
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/10376289_10202075234281465_2138657150741813164_n.jpg?oh=e6443f40562ff3fd1bbf0cc42a23c3f0&oe=56EFFE34[/img]
towarzyszy mi na zawodach już 2 czy 3 sezony -  kantar jest pancerny więc idealnie się nadaje do transportu, do tego z delikatnego materiału a nie z taśmy więc nie obciera tak i jest idealny na zawody (koń częściej niż zwykle stoi przywiązany w boksie) no i uwiąz przyjemny dla ręki
coś w ten deseń


za to na codzień mam taki
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpl1/v/t1.0-9/11988343_10203422155793661_5576369527492386932_n.jpg?oh=269f79416fcfacbeab183c413afb5f7f&oe=56D44A73[/img]
firmy krzak, byle tańszy niż 20zł :P Budyń niestety nauczył się metodycznie i powolutku zrywać kantary stojąc na stanowisku, i tak rzadko ma go na głowie

mam za to swój ukochany uwiąz 'do zadań specjalnych'
taki gruby i ... kudłaty? w sieci nie mogę znaleźć ale mogę zrobić zdjęcie jutro. Dobrze znosi pranie (tak samo jak błękitny komplet) i jak uczyliśmy źrebaka (mix wlkp? z AQH, spora franca...) chodzić na kantarze to okazał się niezastąpiony - nie pali rąk, nie wyślizguje się i zapewnia pewny chwyt
także fajny i zarazem przydatny gadżet
o, tu go trochę widać...
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/10176142_10200903613991690_35911239684082886_n.jpg?oh=39a9f99b7124287d8cb7783712d3f76d&oe=56EB43FB[/img]
.
Ależ moja kobyła idealnie za mną chodzi i nie ma problemu od tej strony. Tylko czasami za bardzo ucieszy się z wyjścia na padok i wtedy zaczyna tańczyć na drugiej stronie liny. Moje podejście - "okej, tańcz sobie byle dalej ode mnie" po to mi właśnie halter i lina 3,8. Czekam aż sama się uspokoi i możemy wrócić do człapania w stronę bramki 🙂
Za to z młodego to faktycznie trochę zamuł i nawet zakłusować mu się ostatnio za mną nie chciało xD
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 grudnia 2015 23:26
No widzisz Nique, moje podejście jest takie, że koń ma przy mnie iść spokojnie i w żadnym wypadku nie wolno mu się ekscytować, tańcować czy robić innych głupot. Ot praktyczna zapobiegliwość, póki co wychodzi mi to na dobre 😉 jak trzeba w ciągu dnia dziesiąt koni poprzeprowadzać na karuzelę, wybiegi itp. itd i robić z nimi kilometry to mają iść jak aniołki, stać jak aniołki i się w żadnym wypadku nie wychylać. Dzięki takiemu podejściu na standardowych uwiązach a nawet ciut krótszych możemy prowadzać po 2 dwulatki na raz i się szybciej z robotą uwijać :P
A moje konie chodzą 'pod pachę' i nieważne co się dzieje dookoła, zawsze zachowują spokój i na mnie uważają.
Przydaje się to w szczególności na zawodach bo tam nigdy nie wiadomo co się wynurzy zza rogu  🙄

Muchozol, to taka dziwna taśma ale nie parciana jak wszystkie kantary tylko... kurcze, nie wiem jak to opisać. Jestem w domu to jutro sprawdzę czy jest gdzieś na nim nazwa producenta i zrobię zdjęcia z bliska 😉

co do kłusowania w ręce... cóż, z Texem nijak nie dało się pobiec na dekorację ze stajni jak Bogdan go w trybie pilnym potrzebował, za to pod siodłem działa zupełnie inaczej więc tu raczej nie ma związku przyczynowo-skutkowego :P
Nique sory, że tak brutalnie, ale jak jej pozwalasz, to tańczy 😉. Nie pozwól, to nie będzie 😉.


Zabawne 🙂 Jakie sugerujesz metody żeby jej tego zabronić?

Edit: Każdy koń jest inny. Jeżeli chodzi o Małą to nie mamy problemu z szanowaniem człowieka. Już dawno oduczyłam ją wpychania się na człowieka i innych nieprzyjemnych rzeczy jakie "umiała" robić ludziom. Tyle że jest hiperwrażliwa i w momencie kiedy jest czymś na przykład zaniepokojona najgorszą rzeczą jaką mogę zrobić to trzymać ją krótko. W takim wypadku lepiej żeby się niepokoiła jak najdalej mnie. A ja działam najprościej czyli odangażowanie zadu - jedno, piąte lub dziesiąte aż się nie uspokoi, spojrzy na mnie i spuści łeb. Wiadomo, że im więcej takich sytuacji przechodzimy tym szybciej się tego oducza. Teraz zdarza się nam to może raz na miesiąc. Ale jeszcze dwa lata temu było często. Żaden koń nie uczy się tego od razu, jednemu przychodzi szybciej, drugiemu wolniej - zależy od charakteru.

Jeżeli o młodego chodzi to nie martwię się, pod siodłem ma i dobre przyspieszenie i hamulce 🙂 
.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 grudnia 2015 23:32
W taki sam sposób, jak zabraniasz jej innych niepożądanych zachowań. Tu się w pełni zgadzam z Muchozol, jeśli pozwalasz to będzie tak robić. Niestety konie to nie pieski i mogą nam, zupełnie przypadkiem, zrobić poważną krzywdę (mój pęknięty mięsień łydki bardzo dobrze o tym wie) i niestety, czasem trzeba je spacyfikować i pokazać, że niektóre zachowania są niedopuszczalne.
Mieliśmy w Rzeszowie kilka charakternych egzemplarzy które od takiego tańcowania zaczynały pokazywanie rogów i gdyby każdy systematycznie ich nie uświadamiał, że nie mają prawa (tak, prawa!) się tak zachowywać, to dawno zdarzyłaby się tragedia.

Muchozol, nie ma za co, sama wcześniej takiego nie spotkałam ale jak pomacałam to kupiłam od razu  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się