Oddam konia-rozważania

omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 06:11
Dokładnie. Obiektywnie patrząc moja młoda ma to co chciałam: chodzi w zaprzęgu, ma ok. 140 cm, budowę kuca wierzchowego, nie kopie, nie gryzie, bez problemu można ją zaszczepić a po "odrobaczacza" sama wyciąga pysk. Jak na młodzika "ze szrotu"  jest NAPRAWDĘ  grzeczna. Ale musimy się "doporozumieć" w pełni, przy czym mam wrażenie że to ja muszę "zresetować się" i przestać widzieć w młodce starego potupaja. Ale to OT już potworny się robi, więc znikam :P
Ale tu chodzi o to że kupujemy sobie konia, nie wiem, do skoków. Okazuje się niestety że koń może i możliwości ma ale chęci już nie do końca. I nawet jak oddamy konia w trening i się okaże że jakiś dobry zawodnik sobie tego konia przepchnie przez parkur, to nam niestety to już tam dobrze nie wychodzi. I teraz można próbować pracować, przechodzić załamania nerwowe, zacząć się samemu zatrzaskiwać (jak koń co drugi skok wyłamuje czy się zatrzymuje można ostro się "psychicznie" wycofać) można również obniżyć własne wymagania i zacząć jeździć do lasu, ale można również tego konia sprzedać komuś kto albo będzie sobie lepiej radził albo właśnie będzie szczęśliwy jeżdżąc do lasu.

Koń to nie pies, kot czy dziecko. Można go sprzedać. Większość z nas utrzymuje konie w jakimś celu, a nie żeby sobie na nie popatrzeć jak ładnie jedzą trawę. I mam wrażenie że z tym jest problem. Do ludzi czasem nie dociera że ktoś jednak może chcieć coś innego w życiu i nie zrobi zwierzakowi krzywdy jak go po prostu sprzeda.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 07:38
ale ja się z tym zgadzam 🙂. Sama pisałam, że jeśli np. trafi się ktoś kto bedzie szukał potencjalnego kuca do małego sportu to ja chętnie/niechętnie 😉) wymienie młodą na potupaja. Ale czasem jest tak, że ktoś kupuje konia do skoków np. i zakłada, że OD RAZU  pojedzie np. wysokie konkursy nie dajac szansy temu koniowi sie rozwinąć. Wszak mogł od razu kupić bardzo dobrego skoczka, który by go przez te parkury przewiózł 😉. Bo jeśli ewidentnie koń mu nie pasuje, nie moga sie dogadać, albo po prostu stwierdza, że to nie to - to tak, lepiej sprzedać - i dla jeźdźca i dla konia. Frustracja nie służy jeździectwu. Tyle tylko, że obecnie czasem powstaje taki schemat: koń ma być super, a ja ja niczego nie muszę, a chcę wszystko szybko. Może to duży skrót myślowy, ale chyba po prostu panuje tendencja do sporego chodzenia na łatwiznę. No ale to moje zdanie, tak ogolnie o świecie, nie tylko w kwestii koni 😉
No bo właśnie unas panuje przekonanie że każdy koń nadaje się do sportu ,a już do skoków top bezwzględnie każdy. Nie ma większej bzdury ,koń jak człowiek ,talent do sportu i chęci ma albo nie ma  i to że koń skacze wcale nie oznacza że nadaje się do skoków.  😉 Potem przychodzi frustracja ,bo mój trener konia przepchnął a ja nie . Konia przez nic się nie przepycha ,przepchnąć to można sobie zapchany kibel . Koń musi chcieć skakać ,musi mieć z tego jakiś fun ,musi być waleczny i jeszcze wiele innych cech które robią z niego skoczka . Potem na takich fałszywych założeniach ,handlarze sprzedają konia ,bo przecież skacze ,my kupujemy konia ,no bo przecież skacze a potem wszyscy się zastanawiają dlaczego nie skacze i najczęściej wszyscy sobie wytykają błędy szkoleniowe , że to że tamto ,a koniec końców błąd został popełniony na samym początku , kupiliśmy konia nie do tego do czego oczekiwaliśmy. Z resztą w Ujeżdżeniu czy WKKW jest podobnie .  😉
Masz rację z tym chodzeniem na łatwiznę, niestety wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Ja ciągle się tej cierpliwości uczę, nie chcę iść na łatwiznę, tym bardziej, że mój koń oprócz tego, że mało umie, jest młody i czasami ta młodość daje o sobie znać to właściwie jest koniem idealnym. Zero złośliwości, w terenie odważny, nie wypłoch, czyścić mogą go małe dzieci- wymaga tylko systematycznej pracy i tutaj niestety zaczynają się schody- bo nie mam tyle czasu ile powinnam mu poświęcić  🙁
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 09:18
Smok - otóż to. Koń musi mieć do czegoś talent, serce. Co więcej - czasem można kupić albo za dobrego (tak tak) na własne potrzeby (no bo mnie właściwie po co koń który lubi skakać i ma żywiołowy temperamencik ? - no ale zawszeć mogę się pobawić w skakanie 😉) albo zupełnie nie do tego do czego sobie wymyśliliśmy - i tak nasz kiepski skoczek może się okazać megasuper koniem na rekreacyjne rajdy. larabarson - mam podobny problem - fajnego konia i mało czasu by coś z nim wyrzeźbić. no ale to nie jest wina konia 😉)
Też się z tym spotkałem . Koń super ,więc właścicielka w wolnych chwilach jeździ sobie do lasu a międzyczasie zawodnik konia szykuje i startuje . Nawet w konkursach dużej rundy i wszyscy są szczęśliwi  😉 Ktoś by powiedział że szkoda takiego konia na wypady do lasu ,ale to wcale nie prawda. Koń po treningach wyluzowany wraca z lasu i wszyscy mają FUN . Oczywiście ,wszystko jest super jak koń w miarę normalny i właścicielka umie jeździć ,ale w tym wypadku widziałem że to gra . Dodatkowo jak właściciel majętny to ma dodatkową nobilitację ,bo jeździ do lasu ze znajomymi na koniu Grand Prix 🤣 🤣 🤣

Dlatego fajnie jak nawet w rekreacji ludzie umieją jeździć . Często bywa że ktoś kiedyś jeździł sportowo a teraz jest starszy i nie ma czasu ( obowiązki ) ,ale umiejętności pozostały . Więc taka współpraca z zaprzyjaźnionymi zawodnikami daje fajny efekt . Ba nawet można sobie czasem wystartować w mniejszym konkursie no i dodatkowo mamy trenera dla konia i jeźdźca. Takie symbiozy fajnie się sprawdzają . A może się nawet okazać że nie będzie trzeba konia oddawać , bo fajnie to współgra.

P.S U nas panuje takie podejście  że mój koń to moja twierdza. Nikomu go nie dam ,każdy zrobi mu krzywdę i w ogóle najlepiej niech się nikt nie dotyka. Ja tylko pokazuję że są inne rozwiązania i jakkolwiek stosowane ,to wciąż bardzo rzadko ,z wzgl. na powyższe. 😉
Myślę że kiedy ja bym trafiła na ,,trudnego konia,, pewnie też bym zastanawiała się nad jego sprzedażą.
Nie powiem ,że moje konie są łatwe ale nie są końmi agresywnymi ,nie kopią i nie gryzą i szanują człowieka.Mogę też posadzić na nie dziecko ale robię to tylko w ogrodzeniu bo w terenie są to konie mocno do przodu i sama jeszcze nie zapuszczam się w lasy bo nie czuje się na tyle stabilnie w siodle aby zaryzykować. Za to od kiedy te konie mam pracuję nad sobą abym to ja poradziła sobie kiedy trzeba i pogodziłam się z tym ,że niestety do sań moje konie się nie nadają.
A miałam takie marzenie -nawet sanie mam pod domem 😉 .....
Uczyłam się jeżdzić na pół zimnokrwistym a teraz mam trakena .. to jakbym przesiadła się z dużego fiata do BMW
Czuję to w tyłku 😀 i pewnie jeszcze dużo czasu minie zanim na nowo nie nauczę się jeżdzić 😉 ale się uczę bo obiecałam temu głąbowi że ma u mnie dożywotnie łąki 😉 i na kabanosy go nie oddam 😉
Ktoś musi ustapić 😀.. Spadło na mnie 😉 i mam nadzieję że mi nigdy nie przyjdzie stanąć przed wyborem -zostawić -oddać bo to ciężka decyzja i staram się wogóle o tym nie mysleć.
Nie jestem też z tych co mówią -nigdy bo jak pisałam wcześniej -są rózne sytuacje losowe nad którymi władzy nie mamy .Kiedy mi by się coś stało i zaniemogła bym pewnie konie by oddali bo to ja jestem motorem napędowym i to ja się nimi zajmuje.
Ja je ściągnełam i to ja je przygarnełam.Rodzina mi w tym pomaga i mam nadzieję że wszystkie spędzą u mnie resztę swojego życia.
Mam nadzieję -a jak będzie ... oby tak jak w to wierzę..

Moje ogony do sportu sie nie nadają -każdy ma jakąś kontuzje ,wadę i to je dyskwalifikuje ale nie przeszkadza w rekreacji.
Ametyst nadal potrafi zakuleć i czasem mnie to boli że jego boli ale jak będzie trzeba odstawić go na łąki to odstawie choć i tak stoi na nich od kiedy tu jest i tylko drepcze po placyku i dookoła gospodarstwa.
Niestety kontuzja się nawraca 🙁 a to jeszcze nadal młody koń.
BASZNIA   mleczna i deserowa
23 kwietnia 2014 09:51
Czy to nie jest jeden wielki off? Kto jakiego konia ma a jakiego chcial miec?
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 10:40
BASZNIA - tak to wielki off, ale fajny. może by go gdzie wydzielić?
Smok - o widzisz, ja bym naprawdę chętnie poszła na podobny układ o którym piszesz (oczywiście w żaden sposób nie porównując młodej do konia klasy GP 😉). Że ktos miałby fajnego kucka do pokazania, a ja potupaja do lasu. Naprawdę nie odebrałabym jej, gdyby nie działo się jej nic złego - nawet z chęcią oglądałabym jak startuje. Ja już za stara jestem na zawody i czasu nie mam 😉. Znalazłam "za stodołą" sympatyczną obiecującą klaczkę - żal mi trochę się z nią rozstawać by było 🙁, choć nie jest to raczej koń na moje obecne potrzeby. No ale - jak napisałes- ciężko znaleźć osoby na taki układ 🙁.
Ciężko znaleźć osobę, która po ewentualnym kupnie konia, spełniałaby nasze oczekiwania. Nie oszukując się, przecież mamy jakąś wizję nowego domu dla zwierzaka i warunków, a już na pewno chcemy by był odpowiednio traktowany.

Kupiłam Młodą, co by miała lepiej w życiu. Stała u handlarza przywiązana na łańcuch i tyła. Beton, zimno, zero siana jak i owsa. Właściwie jej sytuacja niejako przeważyła, bo podczas prezentacji całokształt jej zachowania prezentował się miernie. Biegała, rżała, biegała i przeciągnęła chłopa po całym podwórku. Miał być koń do małych skoków, bo mi się chciało to czemu nie. Po pierwszej wizycie weta już miałam skrzydła podcięte. Kobyła skakać nie powinna. I taki los bywa psotny. Mimo wszystko jak to klacz spokojna, nigdy nie bryknęła pod jeźdźcem, nie stanęła dęba i nie kombinowała w sposób inny, aby się go pozbyć. Odważna, pewna, nieco roztargniona, ale najważniejsze, że ja jej ufam. Mankament? Klacz ma charakter dominujący i jeżeli nie ma humoru to dyskutuje z tobą, ale chwilę. Wystarczy jej przypomnieć, że dane zachowanie nie jest pożądane.

Jestem za wydzieleniem, fajnie dyskusja się rozwija.

Powiedźcie mi jak nazwać osobę, która chce dość do danego celu po trupach? Czy to jest miłość konik i taka sprzedaż jest uzasadniona? Pierwsza kobyła została kupiona z tzw. braku laku, aby coś własne pod tyłek mieć. O traktowaniu wspominać nie będę, bo to były dość siłowe rozwiązania. Zachowanie konia przerosło możliwości człowieka i została zamieniona na spokojnego konia. Problem w całej tej układance jest taki, że jeden zasilił poczet kabanosów, a drugi był tylko na kilka miesięcy, bo się kontuzje zataiło, a później rozumu nabrało. Skakać miał ambitnie.

Na pewno każdy kto trafi na trudnego konia zastanawia się nad jego sprzedażą, kiedy kumuluje się frustracja i bezsilność. Człowiekiem jest tak zbudowany, że łasi się na postęp i efekt swojej pracy, ten pozytywny. Jeżeli go nie ma przed dłuższy czas to to uwiera, jakoś podcina skrzydła i wtedy zaczyna się kombinować.
Bo konia kupuje się po to żeby na nim jeździć . Jak trafisz na wariata ,bo ktoś cię w niego ubrał ,bo żal ci zwierzaka ,lub z innych względów to potem przychodzi frustracja ,zwątpienie etc. Ja wcale się nie dziwię że ludzie konie sprzedają bo im nie pasują  a nie pasują bo często zostają wsadzeni na minę przez nieuczciwego handlarza ,bo kierują się serduszkiem a nie rozumem ,bo ... z innych przyczyn np . Chęci posiadania. Z drugiej strony ,czasem każdemu warto dać szansę . Jeżeli my sobie nie radzimy to zamiast eskalować problemy lepiej poprosić kogoś doświadczonego żeby wyraził swoją opinię czy da się coś zrobić lub ewentualnie żeby coś zrobił. Czasem skorzystać z rozwiązania jakie podsunąłem . Ogólnie mam podejście że koń jest zbyt dużym zwierzęciem żeby kupować go zamiast pieska czy kotka . Naprawdę warto czasem skorzystać z tego czym nas bóg obdarzył ( mam namyśli rozum ) a nie tylko mieć przed oczami bajki z dzieciństwa  My Little Pony . 😉 Pozwoli to uniknąć wielu sytuacji o których często się tutaj pisze i często się obserwuje w stajniach.  😉
Bo i owszem, rozumu trzeba używać.
W przypadku opisanej przeze mnie sytuacji pojawiła się dość zaawansowanie rozwinięta ambicja, a pojawiające się problemy z kobyłą były komentowanego jej złym charakterem, gdzie człowiek błędu nie dostrzegał. Nie wierzę w sytuację, kiedy koń jest winny czemuś w 100%, bo zawsze pozostaje jakiś ułamek, który wypełnia niewiedza, niechęć, obojętność właściciela.
Tutaj sprzedaż okazała się lepiej tymczasowym, bo drugi koń faktycznie był zrobiony z głową, charakter misia i mógłby niejedną kobietę zauroczyć, ale znowu nastawienie tylko na jedną rzecz poskutkowało tym, że zignorowało się inne. Myślała, że naderwane ścięgna nie przeszkodzą jej skakać. Jej zapewne nie, zwierzęciu tak.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 12:54
no i zawsze mozna sobie odpowiedzieć, co jest naszym priorytetem: jesli skoki czy inny sport to nie bata, koń musi być przebadany i zdrowy. Nie ma co się łudzic, że koń po kontuzjach daleko zajedzie 😉. Sport to gigantyczny wysiłek.
Wiadomo, że nie ma 100 procentowej winy konia w czymkolwiek, a już zwłaszcza w niedopasowaniu do właściciela. To cżłowiek ma lepiej rozwinięta korę mózgową 😉.
Przy czym cos co dla nas może wydawać się murem nie do przejscia, dla innego cżłowieka może być rzeczą do zrobienia.
Ot, ktos może frustrować się bo jego koń nie ma serca do skoków, mnie skoki wiszą - jesli koń będzie fajnie chodził w terenie może nie skakać nawet i pół metra. Mnie przeszkadza kiedy koń gryzie, ktos inny sobie konia ustawi i mu to przeszkadzać nie będzie. Ja po prostu nie lubię "gryzów" i już. I są rzeczy, które nie wzruszyłyby mnie nawet gdyby koń stał na betonie a na drugi dzien mial jechać na hak. np. atakowanie człowieka . Aczkolwiek rozumiem, że ktos może chcieć takiego konia ratować i naprawiać. tylko potem niech się nie frustruje, że koń spod haka nie idzie GP 😉)
Myślę, że jeżeli mowa o koniach stojących u handlarza to samo w sobie już powinno być sygnałem, że koń nie jest nadzwyczajną sztuką tylko przeciętną. Nie neguje, że perełki się zdarzają, bo przecież każdy sprzeda, co chce i nie zawsze to wyeksploatowany czy chory zwierz. I również nie uważam, że przeciętny znaczy gorszy, bo dla wielu ludzi ta przeciętność jest czymś nadzwyczajnym.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 13:17
Zgadza się. Czasem bardzo fajne konie można kupić od handlarza - zwłaszcza teraz, przy "nadprodukcji" koni typu szlachetnego. Tylko kupując takiego konia trzeba zdawać sobie sprawę, że nie wszystko musi być różowo.  Młoda tez kupiłam praktycznie z litości. Ale spełniała WIĘKSZOŚĆ  moich założeń. Kupowałam ją ze świadomością, że ideałem nie będzie, grunt, żeby była fajnym konikiem. Najgorzej jeśli ktoś sobie założy że kupi bóg wi co od handlarza a potem ma pretensje do konia 🤔wirek:. No to dla mnie to już dziwne jest co najmniej.
Czasem handlarze kupują konie w pęczkach i nawet sami nie wiedzą co mają . Jak ktoś dobrze zauważył ,coraz więcej ludzi kryje swoje klacze dobrymi ogierami i można czasem wyrwać coś mega extra fajnego . Tylko nie można go próbować pod okiem handlarza  🤣
Być., koń nigdy nie jest niczemu winien. Problem wypunktował Smok: ludzkie oczekiwania wobec konia, który akurat TYCH oczekiwań nie spełnia.
Nigdzie nie twierdzę, że to wina zwierzęcia, bo zła wola zazwyczaj przychodzi z gorszym traktowaniem, ale to akurat wątek dość szeroki i zapewne każdy z nas spotkał się z takim osobnikiem chociażby raz w życiu.
Na budowę nic nie poradzisz, bo taki się urodził. Ot, człowiek bez jednego palca u dłoni też sobie nie przyszyje, nauczy się za to funkcjonować bez niego. Dla mnie wada budowy kobyły problemem nie jest, po prostu nie wolno nam tego i tego, a ja muszę się zakazów trzymać. Trudno, na tym cały świat przecież nie stoi.

W pracy z koniem, jeżeli coś nam nie wychodzi to na pierwszy odstrzał idę ja, co też źle zrobiłam i czego należy się wystrzegać.
Konie jak i ludzie zdarzają się różne , mają różne charaktery i w naszym interesie jest żeby ten charakter pasował do nas i naszych oczekiwań . W większości przypadków zły charakter konia jest wynikiem ingerencji człowieka ,ale też nie zawsze , zdarzają się końskie mendy 😉
nie rozróżniałabym tylko "mend" i "przytulasiów".

sądzę, że często rozchodzi się o ... temperament. A temperament nie jest zależny od wychowania. Koń waleczny, pobudliwy i żywiołowy super sprawdzi się na parkurze ale już nie w wypadku uczenia dzieci czy przejażdzki po lesie dla początkujących. Można wychować konia nadpobudliwego, nauczyć respektować człowieka, ale nie nauczy się go mieć mniej ognia pod ogonem i zmienić temperamentu...
Czy my nadal rozważamy w tym wątku nad oddawaniem koni? Może warto przejśc do wątku o kupnie konia, o końskim zachowaniu, itp...?
Smok10, że koń "menda" - to ocenia człowiek. Wg własnych oczekiwań i wyobrażeń. Choćby takiego oczekiwania, żeby koń nie był groźny dla życia ani integralności fizycznej zbliżającego się od niego człowieka. Mustang na prerii może być agresywny - opór, a wcale "mendą" nie jest. Konie nie mają (ani nie stwarzają) żadnych problemów. Jedynie nasze potrzeby związane z relacją je stwarzają.
Żebym nie została źle zrozumiana: koń, który MA mieć jakiekolwiek kontakty z ludźmi, a jest trwale i groźnie agresywny, powinien zostać wypuszczony na bezkresne łąki. Jak nie ma takowych dostępnych w realu - to na te wieczne 🙁
I nie o to mi chodzi, żeby człowiek modyfikował swoje oczekiwania, wręcz przeciwnie - niech zmienia konia. Albo "przejawy" tego swojego - byle skutecznie, albo - na innego.
Ale jasne, gdy czyjąś najważniejszą potrzebą jest komfort emocjonalny  - zmodyfikuje wszystkie swoje inne oczekiwania, żeby w komforcie pozostać = nie podejmować najbardziej przykrych decyzji.
Konie jak i ludzie zdarzają się różne , mają różne charaktery i w naszym interesie jest żeby ten charakter pasował do nas i naszych oczekiwań . W większości przypadków zły charakter konia jest wynikiem ingerencji człowieka ,ale też nie zawsze , zdarzają się końskie mendy 😉

Ale "menda" ma bazę w charakterze. A biorąc to pod uwagę należało by się dopiąć do Twojego: "i w naszym interesie jest żeby ten charakter pasował do nas i naszych oczekiwań." I koło się zamyka.
Można z takim się dogadać, ale trzeba wiedzieć w jaki sposób. Jeżeli człowiek z reguły wredny to przecież nie rzucimy mu czerwonej płachty i nie będziemy kazali mu się na nią rzucać jak bykowi. Każdy ma słaby punkt, ale to już od chęci zależy czy go odnajdziemy, czy też i nie.

Isabelle, ale jaką miarą należałoby ten temperament mierzyć?
Ja do dzisiaj nie wiem, a nie jest to złośliwe pytanie tylko bazuję na własnej ciekawości. Jak bym miała określić kobyłę, która z reakcjami na padoku niczym u osła, gdzie przeciwieństwem swoim jest np. w lesie? Byleby tylko nie na własnym podwórku.
Ejjj, błagam o niezamykanie tej dyskusji, bo ta jest całkiem ciekawa i jestem przekonana, że jak przejdzie do innego wątku, to zniknie.

Smok10, Czasem jest tak, że na początku koń spełniał wszystkie potrzeby - i nie można mówić, że od razu zakup był nietrafiony. Najpierw był trafiony, ale za 5 lat może się okazać, że jeźdźcowi zmieniły się priorytety. Też tak może być.

Być. Bywa i tak, że u jednego koń zachowuje się nerwowo, złośliwie etc, a u innego nie będzie się tak zachowywał - mimo, że ten drugi z koniem nie tworzył żadnego voodoo ani innych rzeczy. Po prostu lepsze dopasowanie charakterów.
Sankaritarina, Masz rację. Ja 3 lata temu kupiłam konia- idealnie pasował do moich potrzeb. Moje potrzeby się zmieniły i teraz mam apetyt na więcej. Dlatego próbuję wycisnąć z mojego konia 'trochę więcej". I jest to całkiem niezła zabawa 😉
Ale w sumie to ja uważam, że pierwszego konia to powinno się wziąć w dzierżawę, na jakieś 2-3 lata. Po tym czasie można lepiej sprecyzować czego się chce, jaki koń nam będzie pasować. Bo wraz ze wzrostem naszych umiejętności oraz ze zderzeniem się z codzienną pielęgnacją, opieką wymagania się zmieniają.
Niestety wiele osób zbyt pochopnie kupuje konie. Idą "za porywem serca". I potem są babole. Mam w takiej sytuacji ochotę powiedzieć- głupio kupiłaś, to się męcz! Ale męczy się też zwierze i lepiej je oddać w lepsze ręce.

Ja wiele razy w myślach, swojego konia nazywałam "mendą". Niestety z perspektywy wiedzę, że zawsze mendą byłam ja 🙁 Miałam zbyt duże wymagania, zbyt małą wiedzę, zbyt mało cierpliwości. I wychodziły problemy. Im dłużej się znamy z Luną, tym lepiej nam się współpracuje ale i tak czasem potrzebujemy pomocy kogoś z zewnątrz, kto nas uspokoi i naprostuje. Sprowadzi z drogi myślenia- ta druga to menda 😀

ikarina, Faktycznie wątek przypomina, kto jakiego konia chce a jakiego ma, ale wiążę się to wszystko z tematem i z tym czy jak i dlaczego oddaje się konie, oraz jak trudna jest to decyzja. Więc myślę, żeby zostawić.
Dobrze, dobrze, bardzo fajna dyskusja, szkoda by było ją zepsuc
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
23 kwietnia 2014 17:26
Unawen, nieraz to myślę że najlepiej byłoby móc przed kupnem wziąć konia na pół roku i zobaczyć jak się nam układa 😉. Ale tak to tylko w nieistniejącej telefonii 😉. No i trudno sobie taki układ wyobrazić z handlarzem 😉. Za to tragedią dla mnie - się powtórzę - jest oczekiwanie od konia że będzie idealny. Nie rozumiem takich oczekiwań i żal mi mimo wszystko zwierząt które trafiają w takie ręce i potem jakże szybko trafiają dalej, i dalej... 🙁. Jak Smok uważam że konia naprawdę każdy mieć nie musi. Ba! Psa i kota też. Czasem trzeba sobie wyznaczyć co jest dla nas ważne: sama obecność konia? Ok! To nawet bidę jakąś można przygarnąć. Zawody? No to czas się trochę szarpnąć finansowo i czasowo 😉. Spacery do lasu? Hm... A może zamiast kupować konia lepiej wykupić tydzień rajdów po Bieszczadach? Bo wszak nie zawsze trzeba mieć SWOJEGO konia.
Nie ja mendą nazywam konia który ma po prostu wredny charakter i co by się z nim nie robiło to on ten charakter pokazuje. Pamiętam jedną panią , zakupiła take coś ,brzydki był okropnie do tego wredny do bólu. Ta dziewczyna naprawdę go kochała ,dbała o niego ,serce dawała mu na talerzu ,spokojna nieźle jeżdżąca no po prostu kochająca właścicielka , a ta mend ją zrzucala ,gryzła. ,kopała no po prostu tak jak był brzydki tak jeszcze bardziej wredny . Na szczęście sprzedała tą mendozę i wyjechał za koło podbiegunowe 🤣 teraz mu padoków nie brakuje . Dziewczyna zakupiła fajnego konia od hodowcy i wreszcie cieszy się z posiadania konia 🤣
unawen, ja mojego pierwszego adoptowanenego mędą nie nazywałam ale coś w ten deseń jak mnie kilka razy na uwiązie przeciągnał ,pomiażdzył śródstopie i kilka razy przygniótł do muru w stajni.Była nawet chwila totlanej załamki z mojej strony i zastanawiałam się czy się nie poddać.
Zmieniło się jak przyszedł drugi adoptowany i poustawiał stado jak należy. Bez walki i bez sprzecznie stanął na czele i jak to zawsze w nim widziałam od kiedy jest u mnie -taki koński dzentelmen szanujący człowieka.
Zaczełam go obserwować i uczyć się zachowania w stadzie i od tamtej pory ten pierwszy ani razu nie wykonał ruchu ktory mogła bym podpiąć pod mędowatość 😉. Wina była po mojej stronie -byłam za miękka i starałam się być człowiekiem wśród koni a One takich mięczaków wogóle nie szanują.
Wyszło mi na dobre to ciąganie mnie bo już teraz poprostu sobie na to nie pozwalam ale wiem jak to jest .Siłą wyższą czy sie chce czy nie trzeba nauczyć się stanowczości.
Cieszę się że tylko kucka czasem ma zapędy na zaciskanie zębów na czyimś ramieniu czy tyłku i dobrze że nauczyłam się to wyłapywać szybciej niż wykona ten ruch bo przynajmniej można łokieć podstawić 😀 i odrazu po minie jej widzę że na jakiś czas ma dość.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się