Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

trusia a czy ja gdzieś napisałam, że oczekuję, żeby obsługa była do tej godziny dostępna na moje skinienie?

Wręcz przeciwnie - doskonale rozumiem ich potrzebę wypoczynku i czasu wolnego i dlatego (jak też napisałam) nie zawracam nikomu głowy po nocy i nie oczekuję niczyjej asysty  :kwiatek:

Tak jak pisałam - obsługa kończy po wieczornym karmieniu a ja, jako dorosły, myślący człowiek, gaszę po sobie światło i zamykam drzwi/bramę i naprawdę do tej pory nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Nie oczekuję też, żeby stajnia zmieniała dla mnie regulamin - ot znalazłam sobie miejsce, gdzie po prostu takie rzeczy są dopuszczalne. Owszem - jak mam zamiar być wyjątkowo wcześnie/późno to staram się informować, ale no jednak chcę mieć możliwość przyjechania o 21 jeśli mam taką potrzebę/fanaberię 🙂 i nie chciałabym być wyrzucana przez "odcinanie prądu" jeśli zdarzy mi się nie wyrobić przed 21😲5.

Wiem - pewnie jestem roszczeniowa 😡

olq, jak prowadziłam większą stajnię to zdarzało się pensjonariuszom:
- nie zamknąć boksu konia
- nie zgasić światła
- nie wyłączyć piecyka w socjalnym
- zostawić otwartą siodlarnie
- zamknąć kota w siodlarni
Jeśli coś się stanie to będą pretensje do obsługi stajni A nie prnsjonariusza.  To że obsługa nie stoi Ci za plecami nie znaczy że nie musi pójść posprawdzac czy jest ok.
Czasem na obiekcie są też psy, które po zamknięciu bramy trzeba wypuścić i sprzątać ich kojec.  W ciągu dnia jak są jakie klienci i otwartą brama nie bardzo jest jak to robić.

Mi się nie podoba doplacanie za siano. Powinna być go taka ilość jakiej koń potrzebuję. To jest podstawowa pasza i nie ogarniam wydzielania plasterków.



A ja np ogarniam wydzieloną ilość siana. W ogóle od kilku miesięcy mam własną stajnię, wcześniej przez niemal 9 lat byłam w roli pensjonariusza i moje postrzegania świata mocno się zmienia z miesiąca na miesiąc 😉
Co do tego siana. Mam wyliczone dokładnie, że co 2-2,5 tygodnia kończy mi się siano, które kupuję za 5zł/kostka. I obserwując konie wydzielam komu ile potrzeba żeby nie stał i się nie nudził. Teraz dodatkowo rzucam nieco sianka na padok - nieco, bo stajnię mam z tych średnich cenowo i po prostu z przyczyn ekonomicznych nie mogę sobie pozwolić na nieograniczony dostęp i dorzucanie co chwilę.
Normalną sprawą jest większa dawka dla koni ewidentnie chudszych, stojących w boksie. Najważniejsza jest dla mnie obserwacja jak i ile koń je. Jednak nie mogę sobie pozwolić na skończenie zapasu szybciej niż w 2 tygodnie, bo po prostu nie stać mnie na to w tym momencie, a podstawowej ceny pensjonatu póki co nie podniosę.

KasiaWu pisze bardzo fajne rzeczy, z którymi zgadzam się w 100%. Roszczeniowa postawa jest dla mnie jak płachta na byka. Mam fajnych ludzi w stajni, którzy przeważnie rozumieją to, że obsługuję wszystko sama (11 koni), codziennie sprzątam (czasami miewam pomocnika), wyprowadzam, karmię, jeżdżę, prowadzę treningi, a mieszkam 23km od swojej stajni, więc pragnę mieć jeszcze życie rodzinne.
Jak wyjeżdżam i stajnią zajmuje się zazwyczaj moja mama, która nakarmi i posprząta, ale boi się dotknąć konia, to wiem, że mogę liczyć w zasadzie na każdego, że w razie potrzeby wypuszczą konie na wybieg, a i mamie pomogą w porządkach 🙂
A co do tego roszczeniowego podejścia, to zdecydowanie odechciewa się pomagać takim ludziom i spełniać ich wymogi. Koń się popsuł, trzeba coś smarować, spacerować, chłodzić, zamówić paszę, nie ma problemu, zrobię to, ale z przymusu, a nie z chęci pomocy. Niestety.

Nie mam żadnych godzin otwarcia. Wszyscy znają system zamykania i gaszenia świateł. Dobrze to funkcjonuje. Nikomu też nie zabraniam wypuszczać swoich koni później na padok. Ja je wyprowadzam od 9 do 15. Jak ktoś chce dłużej, proszę samodzielnie wypuścić, nie ma problemu 🙂

Wiecie, przez jakieś pierwsze 3 miesiące chciałam, żeby ta moja stajnia była taka super idealna w kilku kwestiach, np w tym, że konie siedziały od rana do nocy na pastwisku. I robiłam tak, sama jedna siedziałam w tej stajni całymi dniami, pracowałam z końmi (miałam 5 szkółkowych do układania). Tak się tym wszystkim przejmowałam, chciałam mieć wszystko pod kontrolą, że tylko odbiło się to poważnie na moim zdrowiu. Wyluzowałam, jestem w stajni do max 15, wracam wieczorem na karmienie (a czasem jakaś dobra dusza nakarmi za mnie) i po pierwsze i ja i mój chłopak cieszymy się z takiej organizacji, bo w końcu coś robię w domu, po drugie nikt z pensjonariuszy nie ma pretensji do takiego funkcjonowania stajni i wszystko jakoś się poukładało.

Dlatego stwierdzam, że ok, prowadzenie stajni jest bardzo specyficzną usługą, w której nie masz chwili odpoczynku, bo 24/7 ciąży na tobie ogromna odpowiedzialność za żywe i niestety momentami głupie zwierzęta, ALE trzeba się szanować. Szanować swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Jak jakiś pensjonariusz nie będzie mógł tego zrozumieć, to ja go nie chcę w swojej stajni 🙂
Bo to zawsze tak jest że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 😉 Ja sobie nie wyobrażam już wydzielania siana, ale ja staram się dawać w siatce. Więc siano sie nie marnuje, koń ma zajęcie i nie depcze a wszystko zjada. Ale wiem że są ludzie i taborety. Mieliśmy kiedyś konia, wyglądał jak typowy ziemniok (a niby sp) i właścicielka praktycznie mu sianem ścieliła. Koń gruby jak prosie, ledwo już ruszający się, połowę z tego po prostu zadeptywał.
Jasnowata, ja rok temu też ściskałam pośladki, żeby konisie miały w 100% wszystko, prawie im siano do paszczy wkładałam. Teraz przestałam się nad nimi spuszczać i dawać siano co 15 minut, jak mają przerwę w jedzeniu to przynajmniej się poruszają i bawią, a nie stoją i ciągle żrą.
Nie zmieniło mi się natomiast zboczenie odnośnie czystości i ciągle latam z szuflą i grabkami i sprzątam.. 4x dziennie.
Aga, ja daję w siatce tym, którym mogę, a są to całe 4 konie 😉 Reszta nie akceptuje siatek. Jeden pierwszej nocy ze złości chyba przegryzł uwiązanie siatki i wdeptał wszystko na tył boksu. Drugi 10 minut po zawieszeniu usilnie pragnął zawiesić na niej nogę. A dwóm nie mogę dać siatki, bo nie... mają swoje pojemniki, z których i tak wyciągają wszystko na zewnątrz, albo robią sobie kibel... Ehhh 😉

edit: Tajnaa, no właśnie i jakoś te konie żyją i nawet grube są, wybiegane, prawda? 🙂
Ja tam doskonale rozumiem - w stajni, w której stoję obecnie siano jest 3 razy dziennie. Właścicieli rozumiem i wiedziałam dokładnie jakie są warunki, jak konia tam wstawiałam. Nie do końca się z tym zgadzam, ale rozumiem. Najważniejsza szczerość i tą dostałam.
Moje konie nawet jak mają siana do oporu, to często nie jedzą. Ale ja psychicznie mam świadomość, że tak jest i jak mu się zachce to zje 😉. Zwłaszcza, że mam konia kolkującego z powietrza chyba 🙄.
I z mojego punktu widzenia trzymanie takiego konia pod domem jest łatwiejsze. Przy monitoringu mogę w każdej chwili zerknąć co się dzieje (a mogę też wyposażyć rodziców, czy babcię, którzy mieszkają dalej, ale od czego mamy internet 😉) i wcześniej jestem przygotowana na "akcję". I odchodzi mi zaskoczenie telefonem, bo znając swojego konia mogę wychwycić już drobne oznaki. No i dodatkowy wielki plus jak muszę siedzieć z koniem (obserwować go), to mogę to zrobić z ciepłego zacisza domu, a nie marznąć w stajni. Albo jak wet mówi "zerknąć do konia za 2 h", to mogę te 2 h spędzić w domu, a nie w boksie grzejąc się o konia.
Mnie zawsze irytowly porcje siana na noc. O ile w dzień łatwo zauważyć,  że siano się skończyło i dołożyć o tyle w nocy z małej porcji zjedzone w 2h zostaje 8-10h bez siana. W mojej ocenie za długo.  Oczywiście konie nie jedzą non stop Ale z tego co widzę przerwy na odpoczynek są  nie dłuższe niż 2-3h. 30 min jedzenia i znów odpoczynek.  Tak się pasą i tak jedzą siano. 
bera7 "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" 😁. A tak serio, to i słomę w nocy może koń podgryzać, jak mu się siano skończy (nie popieram, ale rozumiem takie podejście). O ile tak jak w niektórych stajniach, w których byłam nie ma "plasterka siana" i naścielone tyle, że w minutę wdepcze.
Muchozol, nie widać,  ale wrzody potem widać na gastroskopii i rachunek za leczenie też widać    😉
U mnie w stajni właścicielka (jedyna osoba mieszkająca na miejscu) nie zasnęłaby ani na minutę gdyby nie sprawdziła osobiście i nie pozamykała stajni...zgadzam się z Bera7 pensjonariuszom niestety nie można ufać...wszystkie opisane przez bere sytuacje nie raz zdaarzały sie też u mnie w stajni...dodam jeszcze odkręconą wodę, która lała się pół nocy....
Muchozol, nie widać,  ale wrzody potem widać na gastroskopii i rachunek za leczenie też widać    😉


Nie przesadzałabym, jeszcze żaden końod podryzania słomy nie umarł. Ja swoim dościelam jeśli mają brudno i zwykle muszę dodatkowo rzucić trochę słomy do zjedzenia, bo inaczej siano w siatce wisi a one wsuwają słomę.

Jasnowata - ja siatki wiążę bardzo wysoko właśnie żeby nie wsadziły nogi, jak wyjedzą z dołu to reszta siana i tak spadnie więc sięgną. Też mnie to zawsze stresuje i sprawdzam 5 razy czy są dobrze zawiązane, zwłaszcza że mam dwie takie panikary że jakby wsadziły nogę to by ją na bank pocięły a nie stały i czekały aż je ktoś uwolni. A w innym temacie - jeśli wyjeżdżasz o 15 to jak rozwiązałaś kwestię doglądania koni wieczorem/w nocy? Zagląda sąsiad, czy masz monitoring? Pytam z ciekawości, chociaż wiem że nie każdy się tym szczególnie przejmuje - pracowałam kiedyś w stajni sportowej za granicą, fakt że kamer wifi jeszcze nie było, ale fury za grubą kasę były doglądane ostatni raz o 21 a potem dopiero o 7 rano - gdyby coś się działo w międzyczasie to jedyna nadzieja w tym że luzaczka mieszkająca nad stajnią by usłyszała.
[quote author=karolina_ link=topic=67681.msg2737615#msg2737615 date=1512776423]
Jasnowata - ja siatki wiążę bardzo wysoko właśnie żeby nie wsadziły nogi,
[/quote]
Jedzenie w takiej pozycji (przy wysoko zawieszonej siatce) nie jest zbyt korzystne dla końskich pleców...
...i dla dróg oddechowych.
...i dla dróg oddechowych.


siano do siatki zawsze moczę, tzn spłukuję z węża żeby zmyć kurz, wtedy naprawdę nic sie nie sypie. A że to nie jest idealne dla pleców - coś za coś niestety. Dostają 3 porcję dziennie na ziemię. Jeśli w nocy dam im na ziemię wdeptują, zwłaszcza jedna która ciągle grzebie przodem, a siatki nisko nie zawieszę bo widziałam konie wplątane w siatkę i niestety nie wszystkie grzecznie stoją czekając na ratunek. Plus przy nisko zawiązanej siatce koń może wsadzić nogę nawet tarzając się czy przekręcając - nie na moje nerwy.
Jak siatka będzie miała odpowiednio małe oczka to nogi w nią koń nie zaplącze :P  Wysokość wydaje mi się, że wysokość maks na poziomie klatki.
[quote author=karolina_ link=topic=67681.msg2737615#msg2737615 date=1512776423]
Muchozol, nie widać,  ale wrzody potem widać na gastroskopii i rachunek za leczenie też widać    😉


Nie przesadzałabym, jeszcze żaden końod podryzania słomy nie umarł. Ja swoim dościelam jeśli mają brudno i zwykle muszę dodatkowo rzucić trochę słomy do zjedzenia, bo inaczej siano w siatce wisi a one wsuwają słomę.

Jasnowata - ja siatki wiążę bardzo wysoko właśnie żeby nie wsadziły nogi, jak wyjedzą z dołu to reszta siana i tak spadnie więc sięgną. Też mnie to zawsze stresuje i sprawdzam 5 razy czy są dobrze zawiązane, zwłaszcza że mam dwie takie panikary że jakby wsadziły nogę to by ją na bank pocięły a nie stały i czekały aż je ktoś uwolni. A w innym temacie - jeśli wyjeżdżasz o 15 to jak rozwiązałaś kwestię doglądania koni wieczorem/w nocy? Zagląda sąsiad, czy masz monitoring? Pytam z ciekawości, chociaż wiem że nie każdy się tym szczególnie przejmuje - pracowałam kiedyś w stajni sportowej za granicą, fakt że kamer wifi jeszcze nie było, ale fury za grubą kasę były doglądane ostatni raz o 21 a potem dopiero o 7 rano - gdyby coś się działo w międzyczasie to jedyna nadzieja w tym że luzaczka mieszkająca nad stajnią by usłyszała.
[/quote]

Nad stajnią mieszka pracownik gospodarczy z hotelu, który zagląda raz w nocy. A ja wieczorem jeszcze przyjeżdżam na karmienie, czyli pomiędzy 19, a 21.

Sa takie agenty, że w każdą siatkę wsadzą nogę i nie ważne jak wysoko wisi :/
karolina_,  od słomy nie. Ale jeśli ściółki jest mało czystej albo koń stoi na trocinie itp. to jest ryzyko. Coraz więcej koni ma wykrywane wrzody i większość z nich to efekt karmienia.

Co do siatek to nie każdy koń się nadaje. Można pokombinować z beczką. Ja zadaję na ziemi i odkryłam,  że zadanie w odpowiednim  narożniku powoduje że nie mam rozwleczonego po boksie.  Co prawda u mnie tylko 2 konie w bokach, ale rano nie mam zascielone sianem. Njezjedzone siano leży na miejscu.
Jak siatka będzie miała odpowiednio małe oczka to nogi w nią koń nie zaplącze :P  Wysokość wydaje mi się, że wysokość maks na poziomie klatki.

Powiedz to mojemu koniowi, który dzień w dzień zaplątywał nogę w siatce z oczkami 3x3. Robił to bez problemu, siatka zawieszona na wysokości mojego biodra (dół siatki). W końcu tak się zaplątał, że musieli przeciąć siatkę. Teraz ma wysoko i niestety albo wdeptane siano w ziemię jeśli dawane luzem albo siatka stosunkowo wysoko.
Ja wieszam siatkę na takiej wysokości. Rano jest do ziemi, ale oczka są na tyle małe, że nie ma jak wsadzić kopyto.
tajnaa, tylko kuty koń się bez problemu w to zaplącze...Na takiej wysokości to mój by obie nogi wsadził...
Zawsze jest możliwość, że się kuty zaplacze, nawet jak będzie siatka wisiała 1,5m nad ziemią. Wystarczy, ze bryknie 🙂
Moje nie kute, z siatek korzystam rok i się żaden nie zaplątał jeszcze.
Mój koń w zeszlym roku zerwał siatkę też zawieszoną wysoko. Rano stajenny znalazł go leżącego zaplątanego jeden przód jeden tył w siatce. Na szczęście mój koń bardzo spokojnie leżał skubiąc spokojnie słomę. Nie chce nawet myśleć co by się stało gdyby zaczął się porządnie szarpać. Ja z siatek zrezygnowałam na rzecz torby na siano
Sama używam siatek, ale ostatnio bardzo mi się spodobal patent z UK - narożnik boksu jest zamkniety pasnikiem z pionowych rur, siano wrzuca się od gory, koń wyciaga je z boku plus je to, co osypalo sie pod pasnik. Rozstaw prętów taki, ze koń kopyta nie wsadzi, a jeszcze mozna sobie dokupić trójkątne żłoby do zadawania treściwego, ktore wklada się w ten pasnik od góry  😍
A nie lepiej porzadny slowfeeder zamiast siatki? 👀

Mam na mysli ten rodzaj mysli technicznej (bo wykonan to tyle co stajni 😉 )



Odpada kwestia szarpania, jedzenia w nienaturalnej pozycji. Z napelnianiem siatek to jest sporo zabawy, ze slowfeederem chwila nieuwagi, w pensjonacie nie zajmuje to duzo wiecej czasu niz zwykle rzucanie siana luzem. No i zeby noge w slowfeeder wsadzic to kon musialby te noge absurdalnie wysoko podniesc (boksowe slowfeedery z regulymaja podwyzszone brzegi

a jesli krata/siatka ma mniejszy rozstaw niz konskie kopyto to ryzyko zaczepienia jest nieduze. O siatke kuty kon moze sie zaczepic przez byle machniecie noga, w slowfeeder musialby de facto celowo wlezc (nie wykluczam, ale chyba nie ma takiego sposobu chowu koni, ktory wykluczalby w ogole zrobienie sobie krzywdy 😉 )
Tylko że poziomy spowalniacz zajmuje masę miejsca w boksie, plus zawsze zdarzy Ci sie koń, ktory do tego wejdzie albo sobie będzie wiecznie nogi obijał. Ja na padoku mam kosze, w ktore wkladam siatki z sianem, alensa na tyle wysokie ze kucyki mi do nich nie włażą ;-)
Orzeszkowa, no z miejscem w boksie to fakt, jak sie ma 3x3 to wyzej d*py nie podskoczysz 😉

Osobiscie nie znam konia, ktory by do czegos takiego wlazl, jesli jest dobra wysokosc  (wzglednie podwyzszone brzegi jak na dodanym foto). Argument o obijaniu nog nie trafia do mnie o tyle, ze zwykle siano luzem/w siatce/torbie tez zadaje sie przy scianie boksu i niecierpliwy kon w rzeczona sciana tez potrafi tluc elegancko. W stajni gdzie dzierzawilam konia w kazdym boksie byl slowfeeder poziomy i rozwiazanie sie jak najbardziej sprawdzalo 🙂
Mój wziął taki w zęby i targał po boksie, odkad posmarowałam dziegciem to nie rusza 😉
Mniej siana się marnuje ale i tak lubi sobie wyrzucić z paśnika i wdeptać w troty,  od roku chyba zmuszam chłopa do zrobienia tej siatki na górę, ale chyba sama się będę musiała za to wziąć..
Fajny ten slowfeeder. Ja mam ogromne boksy, więc spokojnie mogłabym wstawić, ale jestem na 10000% pewna, że przynajmniej 3 konie wsadzą tam łapy, bo wsadzają je wszędzie - diabły wskakują np do wanny na padoku, taka zabawa.
mój by zżarł te deski 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się