stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

LatentPony
Obawiam sie ze niestety tak. Mowie niestety bo to nie jest ani mile, ani przyjemne. No i wymaga sporej ilosci konsekwencji i samozaparcia. Zycze Ci sil na to wszytko i odwagi!

Swoja droga a propos sadyzmu, to hmm  ja zawsze mam wrazenie, ze takie rzeczy to zazwyczaj wylaszaja osoby, ktore nigdy nie mialy stycznosci z czyms, z czym Ty musisz aktualnie walczyc. I ja daleka jestem od silowych metod i lania konia batem, ale sa sytuacje gdzie jest byc albo nie byc. I czasami nie ma innej drogi. Jest calkiem mozliwe, ze kiedys jak ten kon byl mlody, to mozna bylo ten problem zdusisc w zarodku, ale teraz to juz raczej trzeba byc dosadnym... . I z dwojga zlego moim zdaniem lepiej uzyc w uzasadnionej sytuacji bata i probowac to wszystko naprawic, niz sprzedac konia na rzeznie, jako jednego z tych krnabrnych i niebezpiecznych. Wierz mi ze niewiele osob mialoby odwage i ochote walczyc z czyms takim, po jednej takiej konskiej akcji. Ja osobiscie balabym sie wsiasc na Twojego konia, pomimo ze przejezdzilam podobnych buntow sporo, to jednak najbardziej sie boje debowania i walenia z zadu w stoj. Bo wtedy wiesz ze kon autentycznie chce sie Ciebie pozbyc. I nie wiem nawet czy bylabym w stanie posiadac konia ktoy by mi kilka razy cos takiego zafundowal.
Takze zycze sily i samozaparcia. I wierze ze dasz rade 🙂

Met
A ja uwazam ze sie mylisz w tej sytuacji. Bo to nie jest mlody i niedoswiadczony kon, tylko stary wyga , ktory juz wie ile ma sily i jak jej uzyc. Albo LatentPony szybko i konsekwentnie da do zrozumienia swojemu koniowi ze takie zachowanie jest niepożądane,  albo bedzie sie pieprzyla z tym kolejne 5 lat i nigdy niczego sensownego z tym koniem nie zrobi.

A gdyby w terenie "człowiek towarzyszący" najpierw szedł przodem, a potem stopniowo zmieniać jego pozycję aż do pozostania za zadem? I dalej stopniowo zwiększać odległość. Dużo czasu i cierpliwości do tego potrzeba, ale mogłoby zadziałać


może, gdyby koń się bał. Tutaj to wygląda na typowe : "Nie, bo nie, mam cię głęboko w d i zobaczysz że wygram". Ewentualnie ktoś na ziemi z batem do lonżowania, aby konia wysłać do przodu, ale znowu nie wiem czy teren to taki super pomysł.

Ja bym serio zainwestowała w trenera ( w sensie jego jazdę na koniu) oraz próbowała jeździć jak najczęściej, nie na parkury, szkolenia, po prostu. Wiele stajni nie ma problemów z przyjmowaniem konia na trening 😉 My stoimy kilka km od Hipodromu, z młodymi końmi zdarzało się nam jeździć na ichnią dużą halę. Wystarczył telefon, zapłacenie za korzystanie z hali i mogliśmy sobie jeździć. Może to by pomogło? Gdy ty nie byłabyś spięta atmosferom zawodów, tylko pojechałabyś zwyczajnie pojeździć gdzieś indziej?
KaNie, z 8-letnią klaczą w podobny sposób ogarnęliśmy temat. A potrafiła kilometr jechać na wstecznym, żeby tylko do stajni wrócić. ALE - co koń to obyczaj. Nie ma reguły, od której nie będzie wyjątku. Z prymitywami dużo pracowałam swego czasu i one naprawdę potrafią doprowadzić do łez. To inny poziom wrażliwości. Jak się taki zatnie, to koniec - ani kiełzno, ani bat nie pomoże. No, wojna psychologiczna i tyle.

Niemniej ja bym gagatka odzwyczaiła od jednego jeźdźca przede wszystkim (bo to też potrafi być dużym problemem w szkoleniu). Najpierw oczywiście angażując trenera.
Po drugie wprowadziłabym różne zadania w terenie.
LatentPony- Ciekawe co by zrobil, gdyby zostal zapakowany w przyczepe i wywieziony z 5-10 km, osiodlany i wsiadlabys?
Nie chciałem klasyfikować tego narowu, a ten myszak klei się do swojego stada, wiec do stajni pójdzie elegancko (ale nie zawadzi tego spróbować) - problem jest w posłusznym opuszczeniu stada.
Met
Ty mowisz o jednym koniu ( i to z totalnie z innym problemem ), a ja mowie o dziesiatkach ktore z podobnymi buntami musialam objezdzic i o setkach ktore widzialam na treningach pod innymi jezdzcami. I nikt w zyciu nie pieprzyl sie z czyms takim z czym ma doczynienia LatentPony. Gdyby te bunty byly "naprawiane"tak jak piszesz, to nie bylo by polowy koni ktore ogladasz na EuroSporcie - bo nadal by ktos z ziemi musial pomagac, albo plasali by sobie z nimi wesolo naturalsi.

Pozatym mialam konie ktore sie cofaly. I jedynym ich ruchem z jezdzcem na grzbiecie byl wsteczny. I tu faktycznie pomagala osoba z ziemi ktora lapala za wodze i przeprowadzala, szla obok,czy brala na lonze. Ale to byly konie, ktore z jakiegos powodu sie baly lub nie potrafily w danym momencie ich na przod. I wtedy nigdy nie uzywalismy bata jako metody.

Swoja droga po co wprowadzac rozne zadania w terenie i wymagac od konia wiecej , skoro na chwile obecna plynny ruch naprzod jest niemozliwy?
Nie chciałem klasyfikować tego narowu, a ten myszak klei się do swojego stada, wiec do stajni pójdzie elegancko (ale nie zawadzi tego spróbować) - problem jest w posłusznym opuszczeniu stada.
i wlasnie końcówkę tego terenu bym zmodyfikowala...
Nie wiem, czy on do stada tak ma, czy po prostu to jest miejsce, którego nie ma ochoty opuszczac i wie, ze nie musi
KaNie, przepraszam, już sobie idę
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 listopada 2016 14:13
Wszyscy tu sobie tu dywagują, a co śmieszne, nikt nie poprosił nawet o filmik, żeby zobaczyć co koń robi i jak to wygląda.
Przez internet kiepsko radzić. Najlepiej wsadź trenerkę.

Ale, ja bym rzeczywiście spróbowała cofać, zwracając uwagę jak się zachowuje, gdy to Ty go cofasz. Próbując raczej w terenie niż na zawodach, bo na zawodach Ty się stresujesz jeszcze dodatkowo i nie masz czasu zrobić tego po swojemu.

Ja personalnie przy jego odmowie do ruchu w przód, cofałabym aż poczułby się niekomfortowo (cofasz tak długo jak to bezpieczne, jak to ma trwać nawet 10 czy 15 minut, to póki masz drogę i koń nie chce Cie zabić, cofasz, to zwykła wojna psychologiczna, kto pierwszy odpuści), a potem spróbowała ruszyć do przodu. Jeden krok, zatrzymać, jak widać, że koń zaraz nie wybuchnie, odpuścić wodze, zrelaksować się - niech on ma trochę czasu na przemyślenie całej sprawy i wyciągnięcie wniosków. Za pierwszym razem można wrócić do domu. A potem wydłużać ilość kroków.



Ty rowniez.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 listopada 2016 14:53
KaNie, no to dorzuciłas merytoryka do wątku 😀

Po drugie wprowadziłabym różne zadania w terenie.


a to mi nasunęło taki pomysł: pojechać w teren z drugim koniem ale na jakąś łąkę/ściernisko i tam pracować, tzn odjeżdząć wracać, koła kręcić. Da się?
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 listopada 2016 16:21
maluda, prowadzić konia mogę z dowolnej pozycji i naprawdę w każdej sytuacji. Mogę być przed głową, na wysokości głowy, na wysokości łopatki, na wysokości siodła, a także za zadem.

met, koń z człowiekiem z tyłu też pójdzie jak ja siedzę w siodle. Ale jak ludzia nie ma, to już się nie da według konia.

Nie sądziłam, że wywołam tutaj aż taką burzę. Wszystkie rady są dla mnie bardzo cenne, wieczorem z laptopa odpowiem na resztę komentarzy, z telefonu przepraszam, ale nie dam rady 🙁
Latent Pony-obserwowałam Ciebie i twojego konia przez cały czas. On nie zrobił nic naprawdę niebezpiecznego, tylko nie chciał iść do przodu.Wg, mnie a mam ponad 30 lat doświadczenia to twój koń się po prostu boi. W momencie kiedy chciałaś wjechać na czworobok- sędzina zadzwoniła i on sie wystraszył,oprócz tego chwilę przed egzaminem postawiono kilka przeszkód koło czworoboku,których on sie bał.Również jego akty agresji w stosunku do obcych koni na obcym terenie prawdopodobnie wynikają ze strachu[on po prostu uważa,że atak jest najlepszą formą obrony] To wszystko można przejechać "na bacie", przy pomocy dobrego trenera lub popracować nad zaufaniem i posluszenstwem. Ty jesteś dla niego  alfą z ziemi ale jak siedzisz na nim  to sytuacja się zmienia. To jest tchórzliwy,cwany i jeszcze słabo ujeżdżony koń. Pamietaj, że ujeżdżenie oznacza posłuszeństwo w kazdej sytuacji, wiec musisz z nim po prostu dalej pracować i liczyć, że w przyszłości będzie lepiej, aczkolwiek nie ma na to gwarancji bo nie każdy kon nadaje się do zawodów.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 listopada 2016 18:39
diuk, wtedy faktycznie nie zrobił nic niebezpiecznego ale... Nie bierzesz pod uwagę tego, że przyjechałam tam z koniem aż 1,5 tygodnia wcześniej. I przez 1,5 tygodnia jeździłam na tamtej hali, trenowałam. Koń widział wcześniej i czworobok (dzień wcześniej jechaliśmy próbną odznakę), słyszał dzwoneczek sędziowski (zresztą zdawałam na nim też dwa razy brąz) i widział przeszkody. To nie była dla niego zupełnie obca sytuacja.
Nie wiesz też jak zachowywał się pierwszego dnia, kiedy to było go więcej w powietrzu niż na ziemi.
Dodatkowo myszaty w domu naprawdę potrafi chodzić na kontakcie, zna działanie łydki (zarówno popędzające jak i przesuwające) i potrafi na nie poprawnie odpowiedzieć. To, co pokazał na czworoboku to wstyd a nie współpraca.
Dodatkowo naprawdę znam tego konia 7 lat i uwierz, że on nie był przestraszony. To było po prostu nie bo nie, zrobię pańcię w jajo bo mam takie widzimisię. On się nie bał, nie był zestresowany.
ale jeżeli pozwalasz na bunt w domu (odmowa wyjścia w teren) to się nie dziw, że koń to zrobi na wyjeździe, w stresującej bądź co bądź sytuacji. Zanim się wyjedzie na zawody koń musi być solidnie posłuszny w KAŻDEJ sytuacji w domu, inaczej sobie tylko będziesz ten opór utrwalać!
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
29 listopada 2016 19:33
LatentPony wiem jak ciężko z takim typem pracować i uwierz mi bez pomocy doświadczonego trenera się nie obędzie.
Musi ktoś zdiagnozować przyczynę problemu i pd tego zacząć.
Bo "zacinanie", brykanie, ucieczka, wspinanie się to objawy
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 listopada 2016 19:44
Magda Pawlowicz, jutro jedziemy w teren, zobaczymy co z tego wyjdzie. Planuję najpierw wsiąść na ujeżdżalni (aż takim kamikadze nie jestem aby jechać "na dzień dobry" sama do lasu na nim), a potem wybierzemy się na spacer. W stajni planuję być od 8-9 rano i mam czas mniej więcej do godziny 14, więc mam nadzieję, że z założenia te 5-6 godzin powinno wystarczyć.
Dam jutro znać czy przeżyłam i jak nam poszło. Oczywiście aby była jasność - jadę jak zawsze w kasku, kamizelce ochronnej i z telefonem 🙂
LatentPony, czyli nadal chcesz udowodnić całemu światu, że dasz sobie sama radę? 🙁
Pozostaje jedynie życzyć powodzenia :/
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 listopada 2016 20:18
_Gaga, z wyjazdem w teren dam sobie radę, podczas najbliższego wyjazdu na pewno pierwsza wsiądzie trenerka.
LatentPony, tylko takie wsiadanie trenerki tylko poza stajnią (incydentalne) tylko namiesza koniowi w głowie. Ty siedzisz / jeździsz inaczej niż ona a konie, które trzeba przepracować wolą stałość wymagań i sposobów... Dlatego moim zdaniem (co mocno podkreślę) rozsądniej byłoby oddać konia w trening do czasu przepracowania problemu i potem nauczyć się jak jeździć, aby problem nie wracał.
LatentPony: Jedź i wiele nie kombinuj bo my tobie zaraz zrobimy sieczkę z mózgu wielością rad i podpowiedzi. Trzymam kciuki i pamiętaj o nastawieniu wścieklość i rozpacz zamień, w krytycznych sytuacjach, w złośliwą konsekwencję. Liczę na twój spryt, bo siłą nic nie zwojujesz.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 listopada 2016 21:24
[quote author=_Gaga link=topic=7002.msg2620914#msg2620914 date=1480450961]
LatentPony, tylko takie wsiadanie trenerki tylko poza stajnią (incydentalne) tylko namiesza koniowi w głowie. Ty siedzisz / jeździsz inaczej niż ona a konie, które trzeba przepracować wolą stałość wymagań i sposobów... Dlatego moim zdaniem (co mocno podkreślę) rozsądniej byłoby oddać konia w trening do czasu przepracowania problemu i potem nauczyć się jak jeździć, aby problem nie wracał.
[/quote]

Ten temat już tutaj poruszałam. Zwyczajnie nie stać mnie na to, aby oddać konia w trening. Naprawdę ciężko pracuję aby mieć na najważniejsze podstawy czyli na weterynarza i sprzęt w razie zniszczenia. W Warszawie żaden z naprawdę dobrych trenerów nie bierze za trening mniej niż 100 zł + dojazd. Z czego mam opłacić trenera, skoro czasami aby wyjechać z koniem chociażby na otwarte parkury, transportem po znajomości, przez tydzień naprawdę żyję jedynie o ryżu z dżemem (dżem domowej roboty od mamy) i herbacie? 🙁
Ledwo stać mnie na treningi raz w tygodniu, lepiej w najbliższym czasie nie będzie. Dlatego jeżeli chcę cokolwiek zmienić, cokolwiek osiągnąć, to po prostu muszę postawić na swoim i sama się nauczyć, bo zwyczajnie nie stać mnie na to, aby zrobił to za mnie ktoś inny 🙁
Generalnie prymitywy dobrze odnajduja sie w terenie, na pewno wolą to od konkretnej pracy. Więc mam nadzieje, ze uda sie przelamac jego bezsensowny opor i wtedy zrozumie, ze tam moze sie zrelaksować.
LatentPony, tylko w takim przypadku, naprawdę istnieje duże ryzyko że się nie uda. Widziałam sporo rożnych koni, z różnymi problemami i niestety w większości przypadków, bez pomocy kogoś ogarniętego, co pewne problemy "przejeździł", nie szło pójść dalej.

Może w takim razie wyjazdy odłóż na inny termin, a zamiast tego kasę odłóż, żeby choć na miesiąc konia gdzieś wysłać.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 listopada 2016 21:58
LatentPony, ale po co wyjeżdżać chwilowo jak i tak jest beznadziejnie? A idę o zakład, że Twój stres w nowym miejscu generuje tylko więcej problemów.
A ja szczerze wątpię w tym przypadku w sens "przejeżdżenia" konia przez kogoś. Na moje - nic to nie da na dłuższą metę. Problem będzie się stale odnawiał. Na to wskazują objawy. To jest problem wysokiego poziomu samowoli konia, która dla niego jawi się jako sprawa życia a śmierci. Z takim czymś trzeba uporać się dogłębnie albo dać sobie spokój. Bo szkoda życia  (czasu, kasy, energii, zdrowia, wszystkich frustracji). Dobrze to znam. Pomysł "przejeżdżenia" też testowaliśmy. Główna trudność polega na tym, że żaden obcy jeździec nie będzie wystarczająco zmotywowany żeby załatwić sprawę dogłębnie - bo to nie jest jego/jej interes. Będzie tak jeździł, żeby stworzyć pozory, że jest ok, odmawiając konfrontacji z koniem. Tak to i LatentPony pojeździ, idę o zakład. Parę "myków" - i bez kłopotu. A tu chodzi o to, żeby koń Naprawdę słuchał Jej, nasłuchiwał co ona sobie życzy, a nie to to, żeby ona słuchała pilnie co życzy sobie konik.
halo, pisząc w ten sposób obrażasz wielu uczciwych ludzi (m.in. moją trenerkę...).
Dlaczego zakładasz od razu brak uczciwości trenera? Dlaczego trener nie ma być zmotywowany do rozwiązania problemu? Nie na tym polega jego praca?
LatentPony a czy koń wyjeżdżając w teren w grupie innych koni pójdzie jako czołowy ?
LatentPony   Pretty Little Pony :)
30 listopada 2016 08:41
blucha, koń kiedyś jako czołowy nie chodził. Jak nie miał konia przed sobą to zachowywał się tak jakby był sam, czyli odmawiał ruchu na przód i bykał w stój. Tutaj bardzo pomogły nam wyjazdy z drugim koniem który chodził bez problemu w każdej konfiguracji i po prostu podczas terenów zamienialiśmy się prowadzeniem. Najpierw na krotkie odcinki, potem ba coraz dłuższe. Teraz mogę przez cały kilkugodzinny teren jechać jako prowadząca.
Powiem więcej - mój koń ma opinię odważniaka i naprawdę żadne strachy go nie ruszają. Wiele razy była sytuacja, że jechałam ostatnia w zastępie, a na drodze pojawił się jakiś strach. Koń prowadzący nie chciał przejść, pozostałe konie też się buntowały. Mogę przy zbuntowanych i przestraszonych koniach wyjechać z końca zastępu wprost na "stracha" i bez problemu przeprowadzić za sobą pozostałe konie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się