Co mnie wkurza w jeździectwie?

jagoda Dla mnie wyjazd w teren to założenie wykonania takiej samej pracy jak na czworoboku.
Tzn. jasne nie zawsze się da i o to chodzi. Nie lubię wyjechać, żeby wyjechać i siedzieć i pozwolić konisku lecieć bez ładu i składu.
No, wkurza mnie to i jeszcze fakt, że nie mam z kim jeździć w tereny bo absolutnie nikt nie podziela mojego poglądu w obecnej stajni.  😜
Euphorycznie , mam podobne podejście do Ciebie jeśli chodzi o wyjazdy w teren. Praca, lub po prostu stęp dla odpoczynku w tygodniu treningowym. Stacjonowałam kiedyę w stajni, gdzie każdy wyjazd w teren oznaczał dzida ile fabryka dała. Nie ważne, czy prywatne wyjazdy, czy z rekreacją. Zawsze ten sam schemat. Oczywiście nie podobało mi się to, nie jeździłam z nimi, co było odbierane jako strach. A kompletnie nie o to chodziło. No nie bawi mnie to absolutnie. A hubertusów nie lubię  😀iabeł:
Mnie dziwi, że w obecnych czasach, kiedy utrzymanie i leczenie konia jest potwornie drogie ludzie chcą jeździć hubertusy z szalonymi galopadami. Tyle wkładasz pracy, czasu i pieniędzy w konia, a potem ryzykujesz dla chwili przyjemności. Broń bosze mnie to nie wkurza, poprostu dziwi bo ja na samą myśl hurtowo zaczynam tworzyć czarne scenariusze z zerwaniami i złamaniami w roli głównej.
Bez przesady. Hubertus to nie rzeźnia, jak koń jest przygotowany, podłoże dobre a jeźdźcy zabrali ze sobą mózgi to jest to świetna zabawa. Więcej krzywdy może zrobić dziki zryw na padoku niż kontrolowany galop po łące.
A teren jest przede wszystkim dla mojego konia. Może się schylać, może zjadać gałęzie, może wąchać kupy 😉 Generalnie w terenie może wszystko, bo to ma być relaks i dla mnie i dla niego.
jagoda Dla mnie wyjazd w teren to założenie wykonania takiej samej pracy jak na czworoboku.
Tzn. jasne nie zawsze się da i o to chodzi. Nie lubię wyjechać, żeby wyjechać i siedzieć i pozwolić konisku lecieć bez ładu i składu.
No, wkurza mnie to i jeszcze fakt, że nie mam z kim jeździć w tereny bo absolutnie nikt nie podziela mojego poglądu w obecnej stajni.  😜

Mam identyczne podejście do sprawy.
Kiedyś może i bym się sprzeczała, ale dzisiaj na pewno nie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
16 października 2015 11:32
Mam takie samo podejście do terenów. I nie ogarniam, jak można lecieć na złamanie karku w terenie na nie swoim koniu, nawet mając zgodę właściciela... Jakbym konia Trenera w terenie okulawiła, to wyleciałabym ze stajni na kopniakach szybciej, niż zaczęłabym mówić "przepraszam".
Facella, dlaczego lecieć na złamanie karku? Nie rozumiem... to już w terenie nie można normalnie jeździć, tylko się galopuje bez przerwy nie zważając na nic?
Pytam bo dawno nie byłam - wyjazd ze stajni przez b. ruchliwą ulicę + nie do końca spokojne konie = brak opcji teren a szkoda 🙁
Ja często jeżdżę w tereny bez galopu  😎 Albo na 2h stępa  😉
Ja często jeżdżę w tereny bez galopu  😎 Albo na 2h stępa  😉


To muszę się do Ciebie przeprowadzić!  😁
Niestety, ja lubię rzeźbić także w terenie i łażenia dla łażenia nie uznaję.  😵
ja nie lubiłam jeździć w teren w rekreacji. Wolałam "coś" robić na placu. ale teraz? Ieeee.... nie ma nic lepszego niż 1.5-2 godzinne włóczenie się po okolicy.... Głównie stępem, bo to ma być relaks dla mnie i dla konia. Oczywiście, górki, góreczki, podjazdy i zjazdy - jak najbardziej.... Poszaleć w galopie też lubię - koń też. Ale! On na mnie "czeka". Ani razu nie straciłam kontroli - nawet galopując przez ogromne, przestrzenne, kilometrowe ścierniska czy równie ogromne, samotne łąki. To jest dopiero przyjemność. I koń potem fajniej pracuje...
Uwielbiam jechać w teren z kimś, plotkować przez godzinę w stępie i podziwiać widoki.  😍

_Gaga a to mnie zaskoczyłaś - z padoków nie wyskoczysz na las? Pejzaż w Twojej stajni wyglądał baaaardzo leśnie-terenowo 😀
Sankaritarina, noo, ten las ma jakieś 20 m, dalej jest miasto 🙁
Las taki do terenów jest za tą drogą którą się przyjeżdża. Od kiedy Ziutek wskoczył ze mną pod auto (bo psy straszliwe zza płota go poobgyzać chciały) przeszło mi terenowanie 🙁
_Gaga, Buuuu 🙁 Myślałam, że ten las się tam jakoś mądrzej łączy z jakimś, nie wiem, Tanowem... Pewnie na Ziutka jakaś "terapia szokowa" nie podziała.... bo Pallas po wakacjach na wsi, to mógłby do bryczki iść i spełniać się w niej z powodzeniem.
Ja uwielbiam tereny 😉 i te spacerki dla relaksu i te bardziej ambitne. Idei Hubertusa za bardzo nie rozumiem, przynajmniej dla mnie to nie zabawa i szkoda mi konia na ganianie się po łące, gdzie o dobre podloze to raczej cieżko 😉
aa w stronę Tanowa to są ... stocznie jachtowe w tym lesie  😵 też słaba okolica do włóczęgi 🙁

Ziutek może i by się przyzwyczaił - w domu też mijaliśmy zagryzające psy w drodze do lasu, ale hamujący z piskiem , spory merc który zatrzymał się praktycznie na końskich kopytach na prawdę kompletnie mnie zniechęcił do kolejnych prób 🙁 Zwyczajnie się boję  😕 Wkurza mnie to dokumentnie...
brak terenów odstresowania jest frustrujący.
mnie wkurza to że bym chciała sobie na spacer pojechać ale wybór mam mały jedynie poligon wśród quadów lub ćwiczących żołnierzy  no i mój koń z hss w terenie chodzi na dwóch nogach chyba że wybiorę się po ćmoku...
_Gaga, Matko, Ty to masz przeżycia!
Ja u siebie muszę przekroczyć dwie drogi, z czego jedna mocno ruchliwa i mnie to niesamowicie wnerwia, bo za każdym razem jak wyjeżdżam w teren, to mam duszę na ramieniu, naprawdę. A koń to nie tuptuś, niestety. Już przekraczam drogę pasami, ale, kuźwa, średnia to przyjemność terenowania w miejscu zabudowanym..... No ale no, cóż zrobić, nie ma wyjścia.
Szkoda, no..... takie piękne lasy tam macie!
Ja mam wręcz nieograniczone pole po popisu jeśli chodzi o tereny do jazdy  😉 Mazury 😍 za to leczę konia już prawie miesiąc i mam powoli dosyć mojego kaszlaka 😜 za to chodzimy w teren z buta i zwiedzamy miejsca niedostępne z siodła 😉
Euphorycznie, he to faktycznie dość specyficzne. Może masz uczucie 'niedorobotania' na placu? Teren to nagroda dla człowieka i konia, można poluzować mózg i nogi we dwójkę. Kiedyś miałam jakąś spinę na robotę w terenie ale teraz? On tak się stara na codzień, że bylabym złośliwa dowalając się w lesie 😉 w lesie ma biegać i podżerać 🙂
Burza Ja pewnie mam w ogóle zle z terenami wspomnienia i to tez moze byc czesc mojej niecheci i druga strona medalu - nie lubie w ogole ani na placu ani w terenie jezdzic z przypadkowymi ludzmi ktorzy nie wiedza co robia i po co to robia... W sensie, niby mi krzywdy nie robi ale pod nogami sie plącze oo to też mnie wkurza...  😂
Eupchorycznie pewnie wyjazd w teren to też jakas praca, ale jednak więcej luzu wtedy jest. Dla mnie wyjazd do lasu to okazja do odstresowania siebie, relaksu dla konia, itd. Każda forma pracy z koniem jest dobra, ja akurat to lubię najbardziej. W zależności od nastroju i okazji odpalamy rakiety lub nie. Nie ma tak, ze teren to zawsze z dzidą jest 🙂
A żeby pozostać w temacie to wkurza mnie, ze juz tak wcześnie robi się ciemno, a będzie gorzej. Dobrze, że są odblaski 🙂
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
16 października 2015 18:59
Ja mam piękne tereny do jazdy, góry, pola, leśne ścieżki (stoję w Sudetach) i od przeszło roku, odkąd tu stoję byłam w terenie 1 raz, na zawodach TREC. Boję się, no zabijcie mnie, ale na hasło teren mam gęsią skórkę. Najgorsze to, że nie wiem czego się boję, bo nie tego że spadnę dupa nie szklanka. Boję się, że koń mi zwieje, wpadnie do rowu, albo się połamie, albo zostawi mnie w lesie i nie wróci do stajni ...a mam najspokojniejszego konia na świecie, który całe życie tylko w teren chodził.
To mnie wkurza.
Rudzik też tak miałam tylko do tego co piszesz dochodził jeszcze mój strach, że się zabije bo miałam sporo ciężkich upadków właśnie w terenie z 6lat nie wyjeżdżałam poza ujeżdżalnię nawet na ośle, aż w końcu obecna druga połowa pomału mnie wyciągała na spokojne tereny aż w końcu zaczęły się szaleństwa i nikt ze mną potem nie chciał jeździć. znów staję gdzie brak terenów i strasznie mi tego brakuje choćby spacerów stępem.
wypadki zdarzają się wszędzie, choć by człowiek nie wiem jak uważał. Czasem warto stępem potuptać po okolicy- odwagi nic Wam nie będzie, a koń zawsze gdzieś wróci  😉

edit. najbardziej bałam się jeździć w większej grupie więc czasem wypuszczałam się sama na spokojny spacer w ramach umocnienia więzi ja i koń pomagało, ale tylko wtedy gdy luby nie mógł jechać ze mną.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
16 października 2015 19:47
Frans już rok sie sama tak przekonuje i nic z tego, chyba tez potrzeba mi kogoś kto by mnie wyciągnął poza ujezdzalnie.
W prawdzie mam córę która jeździ, ale z nią bałabym sie jeszcze bardziej
Rudzik, a spacer z kimś na ziemi? My takie praktykujemy (głównie z powodu braku drugiego konia) i bardzo sobie chwalimy 🙂 Co prawda nie ma mowy o jakichś szaleństwach bo człowiecze nogi koniowi nie dorównają ale myślę, że dla Ciebie na początek mogłoby być okej.
Był taki czas, że tak bałam się terenów, że jeździłam tylko sama  😁
Samemu jakoś łatwiej było mi ogarnąć swoje strachy i miałam wrażenie, że koń jest  w tym naprawdę ze mną i dla mnie. 😉

Do teraz wolę samotne tereny. Zresztą jak ma się łogra do dyspozycji i niestandardowe pory dnia na jazdę, to jest się skazanym na samotność 🤣

Mnie wkurza w jeździectwie, że nie mogę jeździć. Podobno jeszcze tylko miesiąc-dwa, ale ponieważ trochę to już trwa, to mnie wkurza. Znów będzie droga przez mękę powrotu do formy, tym bardziej, że po poprzedniej przerwie jeszcze nie zdążyłam porządnie wrócić w siodło, a tu znów kategoryczny zakaz jazdy.
Mnie dziwi, że w obecnych czasach, kiedy utrzymanie i leczenie konia jest potwornie drogie ludzie chcą jeździć hubertusy z szalonymi galopadami. Tyle wkładasz pracy, czasu i pieniędzy w konia, a potem ryzykujesz dla chwili przyjemności. Broń bosze mnie to nie wkurza, poprostu dziwi bo ja na samą myśl hurtowo zaczynam tworzyć czarne scenariusze z zerwaniami i złamaniami w roli głównej.

ale konie są ...
Facella   Dawna re-volto wróć!
16 października 2015 21:51
[quote author=_Gaga link=topic=885.msg2434999#msg2434999 date=1444991772]
Facella, dlaczego lecieć na złamanie karku? Nie rozumiem... to już w terenie nie można normalnie jeździć, tylko się galopuje bez przerwy nie zważając na nic?
[/quote]
Oj _Gaga... Napisałam, czego nie ogarniam, normalną jazdę ogarniam i sama tak w tereny jeżdżę... Ale to nie znaczy, że nie znam osób, lecących na złamanie karku i tego właśnie nie ogarniam... Szczególnie, że większość terenów mamy za torami i w przypadku gleby konik sobie hula samotnie do stajni, wprost pod pociąg  😵
a mnie wkurza i dobija, że mieszkam 100 metrów od lasu i nie mogę wjechać do lasu konno. Przed lasem jest rzeczka, a przez rzeczkę prowadzi jeden most, grożący zawaleniem... i w bród też nie da się przejechać - strome zarośnięte wały.
A lasy takie że 2 dni idzie jeździć... eh ;/
Akatash, a szeroka ta rzeczka? Może da się ją przejść? Mój koń z konieczności naumiał się przechodzić przez dość duży rów. Objechałaś w tę i nazad okolicę? Gdzieś powinno być jeszcze jakieś przejście 🙂
Tez nie lubię szwedania się po krzakach a musze bo jak jest sucho i się kurzy to tylko tam mogę ruszyć kaszlaka :/ kon tez mam wrażenie ze nie przepada, jest spiety,  zdenerwowany co chwile zawraca do stajni a potem ma stressraczke

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się