Lonżowanie

Wiesz co, ja bym musiała zobaczyć to zapitalnie w kłusie po przejściu z galopu.
Możesz nagrać?
Na ogół, kłus po galopie jest jakościowo najlepszy. Koń jest wtedy najlepiej rozluźniony w sensie fizycznym i emocjonalnym, najlepiej wyciąga giry i odpycha/niesie się zadem.
Może Ty to źle widzisz, błędnie interpretujesz, będąc przyzywczajoną do widoku szkółkowych tuptusiów, które tylko udają, że kłusują...?
Hmm... może faktycznie źle interpretuje, ale nawet najlepszy jakościowo kłus nie zwalnia konia z odpowiedzi na pomoce. A przejść do stępa jest mi zazwyczaj trudno. ; )
Postaram się jutro nagrać  🙂
Julie - fajnie to wszystko opisałaś 🙂 rysunek mega  😁 
Dla mnie przy lonżowaniu działanie przesuwające bata jest równie ważne jak działanie popędzające. Choć ja bat stosuję jako "kolejną fazę" jeśli jest brak reakcji na mowę ciała - normalnie odsuwam konia od siebie ustawieniem własnych ramion względem łopatek konia i pozycjonowaniem się względem ciała konia (dla mnie <podkreślam, że dla mnie bo niektórzy lonżują inaczej a im wszystko ładnie działa> 'neutralna' pozycja człowieka w stosunku do kłody konia  jest na wysokości popręgu - "wypychające" będzie przesuwanie się bardziej na wysokość szyi/ łopatek, za to przesunięcie się bardziej na zad jest "zacieśniające" w sensie zachęcające konia do pomniejszenia koła (fajnie działa na konie próbujące wyciągać człowieka z jego koła - i druga rzecz to ustawienie się ramionami równolegle do kręgosłupa konia - wypycha; ustawienie prostopadłe do kręgosłupa konia - to moja 'neutralna' pozycja w kole). Ale równie dobrze można konia nauczyć, że przesuniecie na zad będzie popędzające, a na szyję wstrzymujące. Co kto lubi, sposobów jest wiele, ważne żeby zawsze działać tak samo, świadomie i konsekwentnie (zresztą wprawny jeździec nawet jak dostanie konia "uczonego inaczej" w mig się z z nim dogada). U mnie wstrzymujące jest podniesienie mojej ręki, popędzające jest uniesienie bata do góry - poza oczywiście głosem i aktywnością kroków człowieka (w przypadku braku reakcji na bardzo wysokie uniesienie bata, ostateczną pomocą jest trącenie konia linką na szczycie zadu, przy rzepie ogona - jak dalej nie reaguje to trącenie z pójściem krok-dwa w kierunku zadu - takie szybkie pójście, rach ciach - nie reaguje na lekką pomoc, to działamy zdecydowanie).


Co do tego o co pytała julka177 - Zapitalnie w kłusie po galopie - mi się kojarzy z końmi, które nie mają równowagi i "wbiegają" w przejścia w dół i lecą potem całe na przodzie. Większość koni faktycznie po galopach będzie kłusować dużo lepiej, ale niektóre bardziej nieogarnięte mogą na początku tracić równowagę, szczególnie jeśli przejście jest nagłe, nerwowe. Spotykam się z tym problemem głównie u koni przebudowanych zadem, sztywnych, z zablokowanym grzbietem, surowych, ale także u bardzo wrażliwych, które w galopie się nakręcają - ale spokojna praca, stawianie na rytmiczne przejścia (nawet jeśli miałyby zająć więcej dystansu), staaaabiiiilne prowadzenie po kole, bez chaosu, z czytelną, prostą komunikacją, stabilny kontakt, rytm, tempo, spokojny, konsekwentny człowiek - zawsze pomagają 🙂

Dla mnie w ogóle podstawą pracy z nakręcającym się (bądź wleczącym), wpadającym/wypadającym koniem jest - ustalenie trasy (równe koło, takiej wielkości jaką ustali człowiek ), rytm i tempo. Jak to będzie to naprawdę każdy koń prędzej czy później się rozluźni i będzie chętnie "z człowiekiem", a nie gdzieś bujając w obłokach/uciekając itd. U jednego konia wystarczy jedna lonża, żeby to ustalić (np u doświadczonego, ale który się nieco popsuł 😉 ), u innego więcej czasu.. (np u całkiem surowego konia, czy mocniej popsutego). No ale to w sumie praca z każdym koniem się od tego zaczyna 🙂
julka177, nagraj, ale możliwe, że jak generalnie koń jest na tej lonży mocno na przodzie, to jak po galopie wpadnie w kłus to jak ma ciężar na przodzie to może faktycznie nie chcieć do stępa przechodzić - bo jest mu trudno. Czasem to może nie być nawet mocne uwalenie na przód - możesz tego nawet nie widzieć za bardzo. Filmik by się przydał.

Co do tego o co pytała julka177 - Zapitalnie w kłusie po galopie - mi się kojarzy z końmi, które nie mają równowagi i "wbiegają" w przejścia w dół i lecą potem całe na przodzie. Większość koni faktycznie po galopach będzie kłusować dużo lepiej, ale niektóre bardziej nieogarnięte mogą na początku tracić równowagę, szczególnie jeśli przejście jest nagłe, nerwowe.

Też właśnie pomyślałam, że to może być problem ze zbalansowaniem konia. Zwłaszcza, że koń po serii bryków potrafi krzyżować czy zasuwać kontrgalopem, a na prośbę o przejście w dół nie reaguje...
Sama chętnie bym zobaczyła nagranie, w miarę możliwości na obie strony.
Postaram się nagrać  🙂
Dodam jeszcze tylko, że koń jest z tych nakręcających się w galopie. Również pod siodłem.
julka177, konie nakręcające się w galopie to w 95% konie które idą "na przodzie" i po prostu to przewalenie gna je do przodu. Jak cofną równowagę na zad to nagle magicznie zwalniają i przestają się "nakręcać".
julka177 Dostałaś same dobre rady, ale dodam jeszcze: rób masę przejść pamiętając o byciu konsekwentną i spokojną. Nie przejmuj się, jeśli na pierwszej sesji trwa to długo. Jeśli zrobisz to dobrze, to już na drugi-trzeci dzień powinnaś zobaczyć różnicę. RÓŻNICĘ, nie super,hiper, idealnego konia 😉 Pamiętaj, że szkolenie konia to proces, w którym dążąc do ideału pozwalasz koniowi na błędy i cierpliwie uczysz go nowości. Małymi kroczkami do przodu, nie spinaj się, że nie jest idealnie.

Pamiętaj, żeby pilnować swojego ciała. Używaj zawsze tych samych pomocy głosowych i mowy ciała: ewentualnie możesz je wzmacniać i osłabiać. Np. ja uczę przejścia do kłusa mówiąc normalnym tonem przenoszę wzrok z zadu na oczy konia na chwilę i unoszę bat. Jeśli na to koń nie reaguje podnoszę bat, patrzę mu w oczy i wzmacniam ton głosu. Gdy koń zakłusuje proszę go ponownie o przejście do stępa i ponownie proszę tym pierwszym bardziej neutralnym systemem. Konia trzeba nauczyć poprawnej reakcji, on z nieba (niestety) tego nie wie 😉

Pamiętaj, że przy pracy z koniem bardzo ważne jest, żeby wszystko po Tobie "spływało". Nie oznacza to jednak, że przestajesz pracować. Gdy Donita np. odskoczy, albo zagalopuje ty stoisz jak stałaś pokazując jej "koniu, nic się nie dzieje, chill" i od razu, w tej rozluźnionej postawie zaczynasz pracować nad tym, żeby się ponownie rozluźniła.

Jeśli po miesiącu nie zauważysz żadnej poprawy u konia, to będziesz musiała skusić się na jakiś kurs albo kilka sesji u osoby doświadczonej.
Atea nad przejsciami pracujemy, szczególnie kłus stęp. To pomaga się jej rozluźnić. Ale wychodzą tylko przed galopem  🤔 Po galopie, tak jak pisałam, kłusujemy i kłusujemy i skończyć nie możemy  😉

Dziewczyny jeszcze raz Wam bardzo dziękuję  :kwiatek:. Zastosuje się do Waszych rad i postaram się dzisiaj coś nagrać i wrzucić.  🙂
julka177 pamiętaj też, żeby mieć w głowie jakiś plan tego, co danego dnia chcesz osiągnąć. Nie próbuj robić wszystkiego, jeśli natrafiasz na jakiś problem - może np. odłóż przejścia kłus-stęp, które dla konia ze złą równowagą mogę być trudne, a zajmij się wyregulowaniem rytmu i tempa w kłusie, zmianami tempa w obrębie samego kłusa. Nikt też nie powiedział, że każdego dnia musisz na lonży pracować także w galopie - często w początkowym okresie dobrze jest poświęcić większość czasu na kłus, a galop albo odpuścić, albo zrobić go mało. Uwierz, że praca nad kłusem bardzo Ci zaprocentuje także w galopie  😉

Może to oczywiste, ale na wszelki wypadek napiszę - nie nagrywaj Ty w czasie lonżowania, poproś kogoś o nagranie Ciebie i konia w trakcie lonżowania.
Pierwszy raz piszę na tym wątku więc może nie tu więc jak nie tu to przepraszam ale nie mam gdzie się poradzić.
Mój kuc ( lat 8 ) 3 lata temu do mnie przyjechał, nie wiem jaką miał przeszłość i może tu być problem, kuca sama zajeżdżałam ( ze wskazówkami instruktora ). Kuc chodzi perfect na lonży, pod siodłem też w miarę ok, reaguje dobrze na łydkę, ale są problemy ze skręcaniem w galopie i kłusie. Jest też duży, bardzo duży problem z lonżowaniem gdy ktoś na nim siedzi, odwraca się głową do środka i stoi, sam chodzi super ale gdy ktoś usiądzie to nie ma mowy nawet o kłusie :/
Więc są tu moje dwa pytania :
1. Co zrobić by zaczął lepiej skręcać? Ósemki, wolty? Dużo pracy na lonży? Coś jeszcze?
2. Jak go nauczyć chodzenia na lonży z jeźdźcem na plecach?
Przyjmuje wszelkie hejty i tym podobne 😉 Od tego jest forum 🙂
Melduję, że dziś lonżowałam Donitkę stosując się do Waszych wskazówek. 🙂 I było super 😅 chodziła tak 😍 😍
Lonżowałam z planem w głowie, nie spieszyłam się i zachowywałam spokój. Przepracowałam reakcję na bat, po występowaniu i jako takim rozkłusowaniu przezornie poprosiłam o wolną połowę hali i zagalopowałam. Koń fikał, brykał i szalał. A ja od czasu do czasu podganiałam batem i próbowałam utrzymać lonżę  😂. Gdy troszkę się uspokoiła, przeszłam do kłusa i znów zagalopowałam. Było brykanie więc powtórzyłam proces, robiłam tak do momentu, w którym zagalopowanie odbyło się bez szaleństw. 😉 Potem przeszłam do kłusa, który był aktywny a nie zapitalający, Mała się rozluźniała, schodziła głową w dół. Na prośbę o przejście do stępa zareagowała od razu. Chwilę postępowałam w ręku i zrobiłam to samo na drugą stronę.
Koń po wybieganiu się, stał się skupiony na pracy, lonża stała się przyjemnością  😅. Nie wpadał do środka - na początku lonży zdarzyło się, ale odeszła od głosu i bata nie przyspieszając 😀
Na końcu ćwiczyłam przejścia kłus stęp i stęp kłus. Przy okazji robiąc reakcje na pomoce 😉

Sądzę więc, że nasze problemy biorą się głównie z:
-mojego pośpiechu
-mojego stresu
-małej ilości miejsca (dziś przestawiłam sobie tak drągi i przeszkody, żeby mieć pół hali wolne  - dzięki temu miałam gdzie się z koniem podziać pomimo obecności na początku 3, a potem 5 innych koni 😉 i nie musiałam się martwić że zaraz w coś wpadniemy)
-nie pozwolenia na spuszczenie pary

Dzisiaj ani na chwilę nie zostałyśmy same, był chociaż jeden koń oprócz nas na hali, więc nie miała czym się stresować. No i miała też chyba dobry dzień 😉

Film nagrałam, ale zapisało się tylko 30 min lonży, czyli początek, niestety coś potem źle nadusiłam i nie mam galopu w drugą stronę, ani tego co było później  🙁 Jutro jak będę miała chwilę to wrzucę chociaż to co mam 😉

Z ciekawości, gdy oglądałam ten filmik patrzyłam jak Donita zachowuje się gdy bryka - czy ma skulone uszy, czy jest zła. I nie. Więc chyba jest to jednak radość i nadmiar energii, a nie próby buntu  😁

Dziękuję Wam bardzo  :kwiatek:  :kwiatek:  :kwiatek: jeszcze musimy dużo pracować ale jest nadzieja  😅
Agness-magness - Jeżeli jest problem z jeźdźcem a bez jeźdźca nie ma - to zazwyczaj albo jeździec tak działa, że przeszkadza koniowi i trzeba nad nim popracować a nie nad koniem - albo koń nie porusza się w równowadze i z jeźdźcem jest mu jeszcze trudniej.  Przydałby się filmik, bo tak to można gdybać nie widząc konia i jeźdźca.

julka177 - fajnie czytać, że coś ruszyło i widzisz co powoduje problemy - teraz spokojna praca nad tym i będzie coraz lepiej.
@branka
Jutro postaram sie nagrać bez jeźdźca bo koń jest w trakcie powracania do pracy pod siodłem po kontuzji  i jeszcze nie ten etap do wożenia ludzi 🙂
Pozwolenie na spuszczenie pary podczas lonzowania to najlepsze, co mozna zrobić. Kiedyś jeszcze próbowałam "ogarniać" mojego Dzieciaka, żeby się uspokoiła i przestała brykać i skakać jak sarna, ale nauczyłam się, że lepiej pozwolić się wyszaleć i potem zacząć pracę. Może ktoś powie, że to nieprawidłowe, że koń mi się "buntuje", ale dopoki nie wchodzi mi do koła, nie atakuje mnie i nie jest poza kontrolą, a dodatkowo super potem pracuje, to czemu nie? A jak się trochę "nafurka", to się taaaak podstawia!  🤣
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
29 listopada 2015 09:33
Agness-magness - Jeżeli jest problem z jeźdźcem a bez jeźdźca nie ma - to zazwyczaj albo jeździec tak działa, że przeszkadza koniowi i trzeba nad nim popracować a nie nad koniem - albo koń nie porusza się w równowadze i z jeźdźcem jest mu jeszcze trudniej.  Przydałby się filmik, bo tak to można gdybać nie widząc konia i jeźdźca.


...albo konika bolą ochwacone kopyta,
ech nie mam już siły
Nic nie boli, rozmawiałam ze specjalistami i kuc MA CHODZIĆ! Pod siodłem, na lonży, w ręku, na dużo chodzić, ale stopniowo!
Agness-magness, to niech chodzi. Stępem. Jeśli w stępie też masz problem skręcać, to albo bardzo źle jeździsz, albo koń po całkowitym wyzdrowieniu do powtórnej zajazdki.
Praca na lonży pod jeźdźcem to PRACA, nie rehabilitacja w ruchu, na pewno nie łapie się w nic, co można nazwać "stopniowo".
Stopniowo to stopniowo. 2 min kłusa, 3, 4, 5... Koło 20 m, 18, m, 15 m...
Hejo hejo 😀! Możecie może polecić kogoś z okolic Katowic/Gliwic (woj. śląskie), dobrze znającego się na pracy z lonżą podwójną? Bardzo zainteresował mnie ten sposób lonżowania, widzę w nim duży potencjał i szansę na urozmaicenie pracy z moim koniem, lecz chciałabym to robić DOBRZE, nie napaskudzić...
[quote author=branka link=topic=1300.msg2457331#msg2457331 date=1448662868]
Agness-magness - Jeżeli jest problem z jeźdźcem a bez jeźdźca nie ma - to zazwyczaj albo jeździec tak działa, że przeszkadza koniowi i trzeba nad nim popracować a nie nad koniem - albo koń nie porusza się w równowadze i z jeźdźcem jest mu jeszcze trudniej.  Przydałby się filmik, bo tak to można gdybać nie widząc konia i jeźdźca.


...albo konika bolą ochwacone kopyta,
ech nie mam już siły
[/quote]

Jesli faktycznie to kon po ochwacie to nie powinien w ogole byc lonżowany ( chyba ze minęlo kilka miesięcy i kopyto poprawnie sie rehabilituje). W takiej sytuacji tylko step(klus jesli nie ma żadnej bolesność) po prostych lub bardzo łagodnych lukach, po elastycznym podlozu.


Jesli faktycznie to kon po ochwacie to nie powinien w ogole byc lonżowany ( chyba ze minęlo kilka miesięcy i kopyto poprawnie sie rehabilituje). W takiej sytuacji tylko step(klus jesli nie ma żadnej bolesność) po prostych lub bardzo łagodnych lukach, po elastycznym podlozu.

Minęło kilka miesięcy i zalecono taką rehabilitację, z kłusem i galopem to tylko wtedy gdy przestanie kuleć 😉
Ja bym chciała wrócić do tematu sygnałów lonżującego - w jaki sposób prosicie konia o skrócenie w obrębie danego chodu? Jak mu dajecie do zrozumienia, że ma skrócić krok, ale utrzymać np. galop?
Tak samo jak pod siodłem, czyli za pomocą sygnałów popędzających i wstrzymujących (bat - zamiast łydki - i półparada). To wymaga i pracy, i cierpliwości, i sporego wyczucia, żeby delikwenta od razu pochwalić i nagrodzić choćby tylko na kilka kroków utrzymał się na zadzie, ale w efekcie można uzyskać konia miarowego jak metronom i takiego, który nie potrzebuje stałej pomocy lonżującego (czy pod siodłem - jeźdźca).
Moona, Ja to tak głosem głównie, chyba. Do przodu konia gadam i działam lonżą jak wodzą, półparadami....  a tył konia utwierdzam w przekonaniu gestami, mową ciała, że ma galopować. Czyli bat na odpowiedniej, napędzającej wysokości, wykonujący jakieś tam drgające/unoszące ruchy (choć niektórym koniom w ogóle nie jest to potrzebne).
Ciężko opisać, bo to dwie, jednocześnie toczące się rozmowy, z dwiema częściami konia.
Tak jak quanta mówi: jak pod siodłem.  Trzeba sobie przełożyć wodzę na lonżę, a głos/gest/bat na dosiad i łydki.
Fakt, ja swoje młode uczę zagalopowania na "hop" (powiedzianego normalnym, zwyczajnym tonem). Lubię jednosylabowe komendy, bo wygodnie się z nimi pracuje (stęp, kłus, hop, prrr). Jak zwierzak jest już o krok od zgubienia galopu i wpadnięcia w kłus, to wypowiedziane hop-hop, czyni cuda. Podobnie fajnie działa, jak już się pracuje nad skróceniem i pozbieraniem galopu na lonży.
Ja z kolei hop-hop stosuję przy dodaniach 😉 Natomiast do galopu jest 'galop'. Jedną kobyłę mam co była uczona na hop zagalopowań i co ciekawe jak ja lonżuję, to reaguje u mnie na hop-hop dodaniami, a właścicielce na hop zagalopowaniem. Więc albo jest tak, że komenda nie ma dla niej znaczenia i reaguje na mowę ciała albo nauczyła się rozróżniać, że jeden człek chce to a inny tamto.
Ja przy delikatnie uniesionym bacie i domkniętej ręce mówię jeszcze Uuuuuu  😁 Zaczynając wysokim tonem i kończąc niskim. Oznacza to skrócenie w obrębie każdego chodu. Prr to albo przejście z chodu wyższego do niższego albo ze stępa do zatrzymania.

U nas śmiesznie bo małżu pracuje na hop, a ja na galop (też normalnym tonem) i wszystkie wszystko kumają 😉
Dzięki dziewczyny  🙂
Co do głosu, ciekawa byłam, czy stosujecie  do skrócenia "prr" czy coś innego, właśnie żeby koń w fazie nauki nie mylił sobie z przejściem do niższego chodu (jeśli takowe robicie także od "prr"😉.
Moona, ja stosuję takie długie ciche prrrrrrrr przy skracaniach (łącznie z półparadą i wmocnieniem na zad) a przy przejściach do chodu niższego krótsze i dużo mocniejsze "prryt"
Też hopam na galop - w sumie jest to "galop, hop!" lub samo "hop". Dodaje "hop-hop" lub "dodaj", ale takim dłuższym, przy galopie jest jedno zdecydowane hop. I tak samo jak epk reguluje prr i pryt. Często też zwalniam "ho-ho, ho-ho", szczególnie, jak koń jest nafurczany. Mam tą zalete, że konie były zjeżdżane do bryczki, więc dobrze na głos działają. Nawet lonża im nie potrzebna, ganiają sobie jeden za drugim po śladzie hali, potwornie przydatne, jak przeszkody stoją, a ja mam lenia 🤣

Wiem, że temat niby był tu wałkowany, ale może ktoś coś słyszał, a fajnym kursie lonżowania, na który można pojechać z koniem? Szukam dla siebie prezentu świątecznego i to byłaby super opcja 🙂 Bo niestety, moje lonżowanie to głównie ganianie na kantarze/kawecanie w kółko i nieco dodań/skróceń, bo zapięcie gum/czambonu/wypinaczy nie przynosi takiego efektu, jaki bym chciała, co pewnie jest winą moich błędów :/ Chętnie też bym nauczyła się obsługiwać 2 lonże. Im bliżej lubuskiego tym lepiej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się