kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Wszystko o rotowaniu uda jest w wątku "Poprawny dosiad". Przeczytaj wątek od początku, jest w nim naprawdę wiele cennych informacji + zdjęcia jak to wykonać.
kaktusowe- może być siatka sznurkowa ( taka jak w siatkach na siano)
Dzięki Kirian 🙂
kaktusowe- może być siatka sznurkowa ( taka jak w siatkach na siano)


ale taka sznurkowa nie nadaje się do paśników spowalniajacych, bo "nie spada" razem z sianem na dno 🙂
kaktusowe,  nadaje się, ja taką miałam
Sznurkowa, elastyczna, zaczepiona do podłoża i obejmująca siano - opada razem z sianem 🙂
Hej! Napotkałam ostatnio na problem podczas jazdy, otóż koniu wymyślił sobie, że od teraz to on będzie decydował gdzie jedziemy, a kierunek krzaczory albo stajnia zdecydowanie najlepsze  🤣. Wygląda to mniej więcej tak, że w niespodziewanym momencie następuje ostry skręt głowy, za którą po chwili podąża reszta konia. Dzieje się to tak szybko i z taką siłą, że nie za bardzo mam czas żeby na to zareagować, żadne próby spychania łydkami lub delikatnie wodzami nie dają efektu. Koleżanka ze stajni doradziła mi, aby mocno skrócić wodze i głowę konia tymi wodzami "na siłę" przemieścić...Oczywiście odniosłam się do jej rady mocno sceptycznie, wydaje mi się że to sprzeczne z jakimikolwiek zasadami sztuki jeździeckiej, poza tym średnio jestem przekonana do rozwiązywania problemów siłowo i bez zastanowienia. Na codzień jeżdżę tego konia na lekkim kontakcie, bez żadnego szarpania, i jest ok - chciałabym aby tak pozostało bo nie było łatwo - koń trochę "po przejściach" z koniarką która jedyne co robiła to właśnie szarpała za wodze  🤔 Ta sytuacja którą opisałam zdarza się raz na parę jazd, zwykle nie mam problemów z tym koniem, sprawdzałam czy sprzęt jest prawidłowo dopasowany i założony, czy nic rumakowi nie dolega, no i nic! Wszystko wydaje się w porządku, wiem więc że to jest nieposłuszeństwo z jego strony i próba pokazania "kto tu rządzi". Czy na podstawie tego opisu mogłabym liczyć na jakąś radę czy chociaż "naprowadzenie" na sposób rozwiązania problemu? I proszę nie piszcie nic w stylu "weź trenera" albo "przez internet się jazdy konnej nie nauczysz", bo to oczywiście święta prawda i nie ośmielę się zaprzeczyć, ale poszukuję opinii w różnych miejscach, nie chcę się ograniczać do zdania jednej czy dwóch osób.  :kwiatek:
Skoro koń jest dla ciebie chamski, to ty dla niego też bądź. Zrób jak radziła koleżanka. A jak jest mily to ty też bądź. Takie jest moje zdanie.
Mirinda94, nie ma czegoś takiego jak lekki kontakt, kontakt albo jest albo go nie ma 🙄
I sorry ale jeżeli zastanawiasz się w ogóle co zrobić w takiej sytacji to trener(instruktor/doświadczony jeździec) naprawdę by się przydał, bo powiedziałby Ci, że koń który próbuje odpalić wrotki i wywieźć jeźdźca powinien zostać zamknięty w pomocach pojechany do przodu i zajęty robotą, a w trakcie odpalania dostać plombę albo bat - bezpieczeństwo jest ważniejsze od chwilowego dyskomfortu. Trener powiedziałby Ci też dlaczego koń Cię wywozi, bo to jest skutek tego, co dzieje się wcześniej w trakcie jazdy, ba, może nawet już w czasie siodłania czy prowadzenia konia.
Orzeszkowa piszę lekki kontakt, żeby się nikomu nie wydawało że szarpię konia na prawo i na lewo z całej siły...Zauważyłam że wiele osób tak robi a mówi że jeżdżą "na kontakcie"  🙁 A z określeniem "lekki" spotkałam się nieraz w publikacjach oraz w wypowiedziach trenerów, nie widzę nic dziwnego w tym słowie ale dobra, nie znam się  🤣
A fajnego trenera oj, bardzo bym chciała i wiem że by się przydał, ale mam tak porąbanego właściciela stajni, że nie pozwoli on na "najazd" jakiś osób z zewnątrz, on przecież wszystko wie najlepiej (nieważne że jedyne co robi to siedzi i  :pije🙂. Walczę o możliwość przeniesienia konia w inne, normalniejsze miejsce ale nie wiem jak się sprawa zakończy. Bo właśnie pełnoprawny trening jest moim głównym celem,  tylko nie chciałabym sobie i trenerowi dorabiać dodatkowej pracy w międzyczasie robiąc głupoty.
Mirinda94, dlaczego musisz "walczyć" o przeniesienie konia?
Nie możesz go zwyczajnei zapakowaćdo trailera / koniowozu i zaiwieźć do innego pensjonatu? 🤔 ?
_Gaga sprawa własności konia jest bardzo pokomplikowana. Abym stała się prawną właścicielką, sprawa musiałaby być załatwiona sądownie, jednak właściciel stajni, który teoretycznie jest właścicielem konia, stwierdził, że "on po sądach nie będzie latał" i kropka...Strasznie mnie ta cała sytuacja przytłacza, bo za żadne skarby tego konia nie zostawię, a nie mogę zrobić nic żeby było lepiej. Głupia sprawa, bo możliwości finansowe i czasowe na utrzymanie zwierza mam jak najbardziej, chęci też, rodzina nastawiona na +, a i tak jest lipa z powodu jednego, za przeproszeniem, debila 🙁
Mirinda94, czyli w sumie nie Twój koń... hm w takiej sytuacji nie specjalnie da się doradzić
Koń nie Twój, brak opcji trenera / instruktora... coś jakby prawo jazdy na samochód robić na rowerze kolegi 😁
_Gaga zamęczam właściciela o tego konia cały czas i liczę na to że w końcu będzie miał tak dosyć, że pójdzie do tego sądu tylko po to, żebym dała mu święty spokój  😁
A zadałam pytanie dlatego, że uważam za lepszą opcję szukać jakiejkolwiek pomocy, robić co się tylko da, a nie siedzieć z założonymi rękami i liczyć że "jakoś będzie". Rezygnacja z jazd nie wchodzi w grę, bo koń to ogier i łażenie pod siodłem to jego jedyna forma wysiłku - poza tym lubi to, cieszy się na jazdę (ja zresztą też  😀), w 95% czasu nie sprawia mi żadnych kłopotów i głupio byłoby podejmować jakieś drastyczne kroki z powodu problemu który pojawia się może raz na 10 dni.
Mirinda94, jeśli założysz właścicielowi sprawę sądową, to do sądu pójśc będzie musiał. Jełsi nie pójdzie rozprawa i tak się odbędzie. Chociaż kompletnie nie rozumiem kotnekstu - każdą sprawę cywilną- również tę, która już jest na wokandzie - można załatwić polubownie (za porozumieniem stron).
Problem dziś pojawia sięraz na 10 dni. Za jakiś czas pojawiać się będzie zapewne coraz częściej...
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
12 listopada 2014 07:33
Gaga, a skąd wiesz jakie jest podłoże sprawy. Uwielbiam ludzi, którzy myślą, że jak raz byli w sądzie to mogą udzielac porad prawnych. Może chodzi o nabycie własności przez osobę nieletnią, może sprawa ma podłoże karne, a może chodzi o podział spadku...
jest milion możliwości i skoro Mirinda nie wspomniała o co chodzi to nie wnikaj.
A co do jazdy na koniu: co z tego że Mirinda nie jest właścicielem konia, nie może z nim trenować twoim zdaniem? skoro takie jest Twoje zdanie, to dlaczego wystawiasz swoje konie do dzierżawy? rozumiem że potencjalny dzierżawca może sobie na twojego konia tylko patrzeć i pleść mu warkoczyki w grzywie?
_Gaga na pewno znasz taki typ ludzi, których jak nie walniesz po mordzie to się nie ruszą. Niestety. Musiałabym się zgadać z jakimś prawnikiem, bo ja jeszcze głupia siksa jestem i za wiele "o życiu" nie wiem  😁. W ogóle to strasznego stresa mam z tym wszystkim bo ja się nie lubię z ludźmi kłócić, wolałabym się dogadać po dobroci, no ale jak się nie da marchewką to chyba trzeba kijem...
Kontekst sprawy jest tak dziwaczny, że nawet trudno byłoby mi to sensownie opisać - facet to straszny lawirant i za każdym razem mówi co innego. Nie wiadomo nawet w 100% do kogo koń należy. Wiem że nie do mnie, to pewne. Według mnie sprawa byłaby do załatwienia bardzo prosto, bo oryginalny właściciel konia nie zapłacił przez 5 lat ani grosza za pensjonat, czyli powinien on już przejść na własność właściciela stajni. Ale mogę się założyć że nie została spisana żadna umowa a panu bardzo odpowiada status quo. Dla niego ten koń i tak jest darmozjadem, bo przecież to oczywiste że jak nie umie dobrze skakać to tylko na mięso się nadaje  😫
Rudzik, kompletnie nie pytam na czym polega problem prawny - moża zacznij czytać moje posty ze zrozumieniem 🤔 ? Co do znajomości prawa - widzę, że jesteś ekspertem, skoro twierdzisz, że w przypadku sprawy karnej również można się w sądzie nie stawić? Poczytaj proszę trochę o prawie procesowym...
Kompletnie nie widzę zwiazku z trenowaniem - sama Mirinda94, napisała, że nie ma możliwości treningu z kimkolwiek na tym koniu, ponieważ właściciel stajni i konia się na to nie zgadza... czyli trenować może, ale nie ma możliwości... eee??

I co ma to do dzierżawy mojego konia (jednego?)??

Mirinda94 poszukaj pierwotnego właściciela konia. Jeśli zwierzak jest ogierem licencjonowanym - namiary na właściciela powinny być dostępne w OZHK. Nie specjalnie rozumiem kontekst - bo skoro koń nie opłacony, a Ty jesteś osobą postronną - to nie ma opcji abyś konia ot tak dostała. Jeśli nie ma umowy pensjonatu - mozesz go kupić jedynie od prawowitego właściciela. Jeśli jest umowa, zakładająca pełnomocnictwo do sprzedaży konia w razie braku płatności przez określony czas - możesz kupić od właściciela pensjonatu. Jednak Twoje pójście do sądu z właścicielem pensjonatu nie da nic kompletnie... Nie da się też doradzicw kwestii o którą pytasz, bowiem bez trenera sięraczej nie obędzie...  Chyba, że Rudzik, wymyśli jakiś wirtualny kurs jazy konnej - ja niestety nie potrafię tak uczyć  😉
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
12 listopada 2014 08:03
wiesz Gaga wirtualnego kursu jazdy konnej nie wymyślę bo to nie moja działka, a Mirindzie radzę nie podpierać się wirtualnym kursem prawa by Gaga, tylko w razie wątpliwości rozwiać je z prawnikiem.

P.s. Gaga o prawie procesowym wystarczająco naczytałam się na studiach i podczas pracy zawodowej. Jeśli potrzebujesz porady-zapraszam, ale za opłatą.
Rudzik, coś się tak doczepiła w kilku już wątkach??  😲
Gdzie ja daję rady prawne? Gdzie interesuję się sprawą konia?
Dla mnie temat jasny: jeśli koń nie należy do Mirinda94, nie ma prawa nim rozporządzać. Ma z nim problem jeździecki, właściciel (czy też opiekun) nie godzi się na wzięcie trenera, to się problemu JEŹDZIECKIEGO nie rozwiąże i tyle...
I dziękuję - porad prawnych udziela mi od lat sprawdzona kancelaria.
Natomiast skoro jesteś tak biegła w prawie, może pomożesz Ascaia, w podlinkowanym wątku:
http://www.re-volta.pl/forum/index.php/topic,178.msg2220665.html#msg2220665
Na koszty doradztwa sądzę, ze się możemy zrzucićw kilka osób...
_Gaga pierwotny właściciel mieszka w...Maroku  🤔 i na dobrą sprawę nie wiadomo czy jeszcze w ogóle żyje...Oczywiście o jakiejkolwiek opcji kontaktu nie ma mowy. Ogier nie ma licencji na krycie to wiem na pewno. Nie piszę w tym momencie z żadną ironią i przekąsem, i w tym kontekście jest to trochę straszne.

Co do "alternatywnych" metod treningu (czyli nie z trenerem), ja osobiście uważam że jest to możliwe. Czytuję sobie blog quanty o ujeżdżeniu, ostatnio pojawił się wpis o ignorancji w jeździectwie, dziewczyna w komentarzu wyżaliła się że ma taki problem:
Gorzej, kiedy chce się wiedzieć, umieć, progresować, a nie można – bo nie ma z kim, albo za co. Albo jedno i drugie. I co wtedy? Rzucić jeździectwo?
Wiedza teoretyczna nie zastąpi praktyki, mogę sobie czytać i chłonąć, ale co mi po tym, skoro z ziemi niekoniecznie ktoś mi powie czy dobrze, czy źle.

Odpowiedź quanty, która, wydaje mi się że wie co mówi i co robi (umiejętności Jej i Jej koni mówią same za siebie), była taka, że w obecnych czasach człowiek nie jest ograniczony do spotkań z trenerem, że wiele można się nauczyć korzystając chociażby z dobrodziejstw internetu takich jak filmy z klinik, czy zrobić zdjęcie i wrzucić na forum z prośbą interpretacji itp. Jest dużo osób które same lub prawie same dały radę wychować i nauczyć konia wielu rzeczy. Kojarzy mi się, że choćby z re-volty chyba kujka w ten sposób pracowała z koniem, jeśli się mylę to proszę o korektę  😉

Rudzik będę musiała wynająć prawnika, przygotować się na 3 wojnę światową i liczyć na szczęśliwe zakończenie  😀
Mirinda94, Twoje pytania pozwalają stwierdzić, że jesteś jeźdźcem raczej niezaawansowanym i jeżeli ktoś taki mówi, że jeździ na lekkim kontakcie, to nie jeździ na kontakcie wcale. Właśnie taki niby-kontakt jest dla konia najgorszy, bo wodza wisi, a w momencie kiedy chcesz nią zadziałać to znienacka szarpiesz konia.

Tak z ciekawości, czy płacisz właścicielowi stajni za jazdy na tym koniu czy jeździsz za darmo?

Wyjścia masz w sumie dwa: jeździć dalej samopas, jeżeli właściciel stajni nie zgadza się na dojazdy trenera (co jest kuriozalne swoją drogą) i próbować się nauczyć jeździć z internetu albo wynieść się do jakiejś normalnej stajni gdzie będziesz miała szansę na zdobycie wiedzy i umiejętności w prawidłowy sposób.

I nie neguję wcale, że można czerpać wiedzę z książek czy internetu, ale skutecznie wprowadzać ją w życie można tylko jeżeli nie jest się w punkcie wyjścia laikiem. Prosty przykład - nie nauczysz się galopować czytając chociażby najbardziej drobiazgowe podręczniki, ale jeżeli potrafisz galopować mając konia na pomocach to z książek możesz czerpać inspirację nt. ćwiczeń, poprawy jakości chodu etc.

Ja strugania naturalnego 'nauczyłam się' z internetu, ale potrafiłam wcześniej strugać klasycznie i mogłam sobie świadomie wybierać najkorzystniejsze metody. Nie sądzę żeby ktokolwiek, choćby nie wiem jak oczytany, ale nie mający nigdy wcześniej tarnika w ręce, potrafił ostrugać konia na podstawie kilku artykułów nie robiąc mu krzywdy.
Orzeszkowa a kto tu mówi o wiszącej wodzy? Chyba że na spacerku do parku po jeździe to się zgodzę 😂
Tak, płacę miesięczny "abonament" za użytkowanie konia.
A tak swoją drogą,  to co by kto nie mówił, uważam że poprawa o 200% w stosunku stanu początkowego (jako ogół), fakt że problemy pojawiają się coraz rzadziej, jest dowodem na to że aż taka beznadziejna nie jestem  😀 Ale nie ośmieliłabym się popadać w zadufanie i mówić że zjadłam wszystkie rozumy. Dlatego tak jak napisałam pierwotnie szukam OPINII na temat problemu. Może ktoś miał podobny i rozwiązał sprawę? Tylko tyle i aż tyle.
Sytuacja z właścicielem jest, jak to dobrze ujęłaś, kuriozalna. Facet ma chyba niezłe kompleksy i nie przyjmuje do wiadomości istnienia osób bardziej kompetentnych od niego...smutne to wszystko jest jak cholera. Ale co baba może wiedzieć o męskiej dumie, nie?  😂


Rudzik będę musiała wynająć prawnika, przygotować się na 3 wojnę światową i liczyć na szczęśliwe zakończenie  😀
ale po co ? Jest tyle koni do wyboru, fajnych  stajni i dobrych trenerów. No ale co kto lubi.
Majowa, widzisz, dla mnie koń to nie rower że jak zobaczę nowy model w sklepie to stary wyrzucam na złom.  🙄  Masz rację, na świecie są miliony koni, może nawet miliardy. W pięknych stajniach, skaczących dwumetrowe przeszkody, pod opieką najlepszych szkoleniowców...ale wiesz co, ja wybrałam właśnie tego jedynego, niedoskonałego. A jak życie stawia przede mną przeszkodę to nie cofam się, choćbym miała ją głową rozwalić, to rozwalę. Taki już mam charakter i nic na to nie poradzę  🤣
Mirinda94, dlatego, że moim zdaniem wynajęcie prawnika w tym przypadku jest o tyle bez sensu, ze nie masz żadnych rpaw majątkowych do tegoż konia... Dzierżawisz go - możliwe że nielegalnie (nie od prawnego opiekuna - posiadacza)... to nie jest podstawa do prawa posiadania konia...
W tak skomplikowanej sytuacji również bym raczej odpuściła. Mi by było szkoda czasu i kasy na sprawę z gruntu beznadziejną...
Majowa, widzisz, dla mnie koń to nie rower że jak zobaczę nowy model w sklepie to stary wyrzucam na złom. 
ale pojechałaś. I to jest bardzo żółtodziobowe podejście. Ja też tak zrobiłam czyli kupiłam konia sercem. I mam misia do wożenia tyłka. Dla mnie OK. Tylko mój już dawno byłby karmą a Twojemu chyba to nie grozi. Czasami lepiej odpuścić niż kopać się z koniem  😉
Edit
Majowa, A jak życie stawia przede mną przeszkodę to nie cofam się, choćbym miała ją głową rozwalić, to rozwalę. Taki już mam charakter i nic na to nie poradzę  🤣
zupełnie niepotrzebnie. Wiele przeszkód można zwyczajnie ominąć .szybciej, łatwiej i głowa cała.
_Gaga myślałam, aby najpierw załatwić sprawę tak, żeby własność konia przeszła na właściciela stajni, on ma wg mnie prawo do posiadania tego konia z racji niewnoszenia opłat przez pierwszego właściciela. A następnie zakupić konia od właściciela stajni, wtedy zwykłą umowa kupno-sprzedaż i po sprawie.

Majowa nie chciałam obrazić Cię tym stwierdzeniem ani krytykować, wyraziłam swoją opinię i mam nadzieję że nie odbierzesz tego jako personalny atak. Nie oczekuję od mojego konia osiągnięć sportowych. Misiek do wożenia tyłka jest jak najbardziej ok. I nie, rzeźnia mu nie grozi. Ale całe tygodnie bez wychodzenia z boksu, centymetrowej grubości sklejki i wszystkie żebra na wierzchu już tak...Tak jak pisałam właściciel stajni ma tego i parę innych koni w dupie, chciałby żeby one w jakiś magiczny sposób zniknęły. Tyle że jak oferuję jakieś rozwiązanie (a mogłabym zabrać nawet dwa z tych koni), to jest opór, bo trzeba ruszyć tyłek z kanapy i się zająć sprawą...
Luz . Ja sie nie poczułam urażona. Dobrze wiem co czujesz i wiem że w takim " stanie " ducha łatwo wpakować sie w niepotrzebne problemy. Konia nie kupuje sie sercem. Tak robią kuniareczki. I tym wpisem dołączyłam do ich grona  😵
on ma wg mnie prawo do posiadania tego konia z racji niewnoszenia opłat przez pierwszego właściciela.


Niestety nie ma.
epk, możesz wyjaśnić dokładniej?

Majowa a czym jest głowa bez serca?  😁 A z dwojga złego, jakkolwiek by to brutalnie nie zabrzmiało, to chyba wolałabym żeby ten koń poszedł do rzeźni niż żeby egzystował w takim stanie w jakim był przed rozpoczęciem mojej opieki nad nim...Jak go pierwszy raz zobaczyłam to wyglądał mniej więcej jak te konie z Posadowa a jak wyprowadziłam go na trawę to nie wiedział co ma robić. Stał i się gapił na tą trawę, jakby go miała zaraz pożreć  🙁

:EDIT: A swoją drogą to fajna ekstrapolacja od "zdarza się, że koń mnie wywozi" do "rzuć to w cholerę i olej sprawę"  😲 Spoko, chyba skorzystam z rady...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się